Każde spotkanie otwiera oczy na nowe perspektywy. Wywiad z Gabrielą Gargaś

Data: 2023-04-13 12:07:30 | artykuł sponsorowany Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Każde spotkanie otwiera oczy na nowe perspektywy. Wywiad z Gabrielą Gargaś z kategorii Wywiad

– Nie lubię przerysowanych happy endów, uważam, że niektórzy ludzie nie spotykają się, by być ze sobą na zawsze. Zdarza się, że ich ścieżki przecinają się, że są ze sobą przez chwilę i jest dobrze, ale potem się rozchodzą. Człowiek, który w danej chwili, na danym etapie życia, jest z nami, nie musi nam towarzyszyć do końca naszych dni. Trzeba ofiarować mu przestrzeń i pamiętać, że nawet krótkie spotkania bywają wartościowe. Możemy od drugiego człowieka czerpać energię, a czasem i sami coś dobrego mu ofiarować – mówi Gabriela Gargaś, autorka książki Wiem, co czujesz

Wszystkie zdjęcia: Pierwszy Kadr Photography

Czym jest dla Pani szczęście?

Szczęście nauczyłam się dostrzegać w prostych chwilach – w filiżance dobrej kawy, gdy ją piję, we wschodzie słońca, który oglądam, kiedy siadam do pisania o czwartej rano. Szczęście przypomina mi promyki światła, które przeciskają się przez najdrobniejsze szczeliny i rozjaśniają każdą przestrzeń. Oczywiście nie chodzę po ulicy, przez cały czas się śmiejąc, ale mogę o sobie powiedzieć, że jestem szczęśliwą kobietą z problemami.

Główna bohaterka Pani powieści mówi, że szczęście ma smak jabłek przygotowywanych dla niej przez babcię i konserwowanych w słoiku. Jaki smak ma dla Pani szczęście?

Smak szczęścia to pierogi mojej babci i kawa, którą uwielbiam. Tak, można mnie łatwo zjednać sobie kawą i dobrymi pierogami. Szczęście to też fajni ludzie, których spotykam i którzy dają mi pozytywną energię.

Szczęście zawsze związane jest z obecnością drugiego człowieka?

Na pewno w moim przypadku. Dla mnie szczęście to także bliskość, drugi człowiek. Mam garstkę przyjaciół, na których zawsze mogę polegać i z którymi uwielbiam spędzać czas. Ale szczęście to także dłoń wyciągnięta w stronę drugiego człowieka, która pomoże, kiedy ten będzie tego potrzebował.

Samotność jest za to zaprzeczeniem szczęścia?

Myślę, że nie. Każdy z nas potrzebuje swojej samotni, tego, by przez chwilę pobyć sam na sam ze sobą. Mówi się, że jesteśmy pokoleniem samotników, ale na dłuższą metę samotność po prostu się nie sprawdza. Wszyscy na pewnym etapie życia potrzebujemy drugiego człowieka. Ważne tylko, by nie szukać na siłę, nie zapełniać luk bezsensownymi znajomościami i ludźmi, z którymi po prostu nam nie po drodze. Lepiej poczekać, aż spotkamy odpowiednie osoby, a w międzyczasie – zaakceptować te chwile, kiedy jesteśmy sami.

W Pani powieści Wiem, co czujesz przyjaciółka głównej bohaterki myśli, że pragnie chwili samotności, bo na co dzień wychowuje bardzo absorbujące dzieci, a gdy wreszcie choć na chwilę ich nie ma, orientuje się, że nie tak miało wyglądać to jej szczęście.

Ja też czasami mam ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie, ale już po kilkunastu minutach zaczynam za bliskimi tęsknić. Każdy potrzebuje chwili samotności, ale na dłuższą metę to właśnie rodzina, przyjaciele, dobrzy znajomi są naszym azylem i dają nam poczucie szczęścia i bezpieczeństwa.

O samotności chce pisać Iga, główna bohaterka Pani książki, kobieta przepełniona dobrą energią i chęcią życia. Dlaczego wybrała taki temat?

Bo to temat, który wart jest książki. Iga chce poruszyć temat samotności, bo widzi, jak dużo jest jej wokół, bo chce przytulić tych wszystkich samotnych ludzi, których na co dzień spotyka. Samotność jest w naszym życiu, na co dzień dostrzegamy wiele osób, które są nią dotknięte. Jeśli ktoś jest empatyczny – tak jak Iga – to w obliczu samotności chce pomóc drugiemu człowiekowi. Tak właśnie robi moja bohaterka. Pamiętajmy jednak, że każdy z nas ma swoją samotność w danym punkcie życia. Bywamy samotni w związku, czasem jesteśmy samotni z wyboru, a potem coś się w nas zmienia i zaczynamy szukać partnera. Samotność rozumie każdy z nas – bo każdy z nas był kiedyś samotny. 

Z rozmów Igi emanuje potworny smutek. To jakiś znak czasów, w których przyszło nam żyć?

Myślę że nie. Historia Igi nie miała być zresztą smutna – na końcu każdej historii jest nadzieja, bo moi bohaterowie budzą się do życia, odkrywają w sobie potencjał szczęścia, chcą się rozwijać. Kiedy bohaterowie Wiem, co czujesz poznają się, odkrywają, że chcą być z innymi ludźmi, chcą wyrwać się ze smutku i samotności, które ich otaczają. Moi bohaterowie nawiązują przyjaźnie, tworzą związki. Nie muszą to być relacje „na zawsze" i związki idealne. Mogą być po prostu wystarczająco dobre. 

Iga to jedna z bohaterek, ale w powieści jest też Michał, tak zwany człowiek sukcesu, egocentryczny i skupiony na własnej karierze. Michał ma szansę na związek, ale nie chce zaangażowania, bo to mogłoby przeszkadzać mu w pracy w banku. Nie boi się Pani, że bankierzy śmiertelnie się na Panią obrażą za tworzenie takiego obrazu?

Niech się obrażają – ale muszą pamiętać, że ja sama jakimś cudem skończyłam bankowość (śmiech). I że wybory Michała nie wynikają z wykonywanego przez niego zawodu, ale z nieprzerobionych traum, których doświadczył. Każdy z nas ma swoje demony, które wpływają na jego zachowanie i życiowe wybory. Czasem wydaje nam się, że ktoś jest okropny, bo coś traumatycznego przeżył i nie potrafi sobie z tym poradzić, dlatego w określonych sytuacjach zachowuje się w konkretny sposób, gdyż boi się zranienia.

Michał i Iga są jak ogień i woda. W literaturze, w kinie często efekt spotkania tak różnych ludzi jest błyskawiczny i piorunujący. W życiu – i w Pani książce – jest nieco inaczej.

Rzeczywiście, życie jest bardziej skomplikowane. Nie lubię przerysowanych happy endów, uważam, że niektórzy ludzie nie spotykają się, by być ze sobą na zawsze. Zdarza się, że ich ścieżki przecinają się, że są ze sobą przez chwilę i jest dobrze, ale potem ich drogi się rozchodzą. Człowiek, który w danej chwili, na danym etapie życia, jest z nami, nie musi nam towarzyszyć do końca naszych dni. Trzeba ofiarować mu przestrzeń i pamiętać, że nawet krótkie spotkania bywają wartościowe. Możemy od drugiego człowieka czerpać energię, a czasem i sami coś dobrego mu ofiarować.

Wierzy Pani, że takie spotkanie może zmienić życie?

Wiem, że tak jest. Jestem bardzo otwarta na ludzi, odbywam wiele spotkań. Po niektórych spośród nich zupełnie się nie spodziewałam, że okażą się dla mnie tak ważne, a tymczasem zaowocowały znajomościami, które bardzo wiele mi dały, dzięki którym zrozumiałam, kim jestem. Każde spotkanie otwiera oczy na nowe perspektywy – nawet, jeśli nie owocuje dłuższą znajomością.

Ta książka powstała w wyniku takich spotkań?

Zanim zaczęłam pisać Wiem, co czujesz, zapytałam moich fanów w social mediach, czy chcieliby opowiedzieć mi swoją historię o samotności. Zgłosiło się bardzo wiele osób. Był wśród nich człowiek pracujący w domu spokojnej starości, mężczyzna wychowany w domu dziecka, chłopak po kilku próbach samobójczych, mający słaby kontakt z mamą. Ta książka to zebrane historie moich czytelników – prawdziwe, choć nie w wydaniu 1:1. Do historii, które mnie najmocniej poruszyły, dopisałam fabułę – tak, by całość stanowiła spójną opowieść. Chciałam napisać tę książkę właśnie ze względu na ludzi, którzy mieli odwagę, by podzielić się ze mną swoimi historiami. I dla tych wszystkich, którzy mają szansę w tych opowieściach się odnaleźć, choć nie mieli odwagi, by się ze mną spotkać lub do mnie napisać.

Myśli Pani, że taka jest funkcja literatury?

Nie wiem, jakie jest zadanie literatury. Wiem za to, że te historie pomogły mi wiele przepracować, zobaczyć, zrozumieć. Czasem wydaje nam się, że na naszych barkach spoczywają losy świata. Że nasz problem jest wielki, ogromny, nie do zniesienia, że nikt nie mierzy się z podobnymi kłopotami. Nie deprecjonuję cudzych problemów, ale wiem, że bardzo często okazuje się, że ludzi takich jak my jest więcej. Że wystarczy otworzyć się na drugiego człowieka, porozmawiać z nim, by zrozumieć, że on też ma podobnie. Stąd tytuł mojej książki: Wiem, co czujesz. Bo nawet, jeśli nie wiem dokładnie, co czujesz, jeśli nie rozumiem Twojej sytuacji w pełni, to mogę próbować Cię zrozumieć. Jesteśmy ulepieni z tej samej gliny. Każdy z nas przeżył zdradę, ból, rozczarowanie. Czytanie o nich pozwala nam zrozumieć – lub przypomnieć sobie – że są to doświadczenia wspólne wszystkim ludziom. A taka świadomość bardzo pomaga.

W Pani powieści lekarstwem na niemal całe zło tego świata wydaje się bliskość. Życzliwość dla drugiego człowieka. Czułość. Za mało ich dzisiaj mamy?

W codziennym życiu – na pewno. Ciągle gonimy, odkładamy na później siebie i innych. Odkładamy na później miłość, przyjaźń, bliskość, bo przecież trzeba zarobić na kredyt, bo dzieci, bo rodzina... W pędzie, w pogoni za lepszym życiem nie mamy czasu na drugiego człowieka, choć tak bardzo go potrzebujemy. W kulcie jednostki, w wierze w możliwość realizacji własnych marzeń zapominamy o tym, co mamy tu i teraz. W pogoni za odległymi celami nie pamiętamy o szczęściu, którego potrzebujemy również na co dzień. Przygotowując się do napisania tej książki, rozmawiałam z psychologiem. Usłyszałam, że nigdy w historii nie byliśmy tak wyizolowani. Nawet mieszkając razem, nawet w rodzinach wieczorami nazbyt często zamykamy się w swoich pokojach i każdy zajmuje się własnym telefonem. Nigdy nie byliśmy tak zanurzeni w cyfrowym świecie, nie było tak, by telefon był dla nas bliższy niż drugi człowiek. Kiedyś wieczorami razem oglądaliśmy filmy, siedząc na jednej kanapie i przytulając się. Teraz każdy prowadzi swoje życie – nawet jeśli należymy do jednej rodziny i mieszkamy pod jednym dachem. 

Przytula Pani czasem obcych ludzi?

Przytulam wszystkich ludzi – znajomych i obcych. Wczoraj, po powrocie do pracy, przytuliłam moje koleżanki i kolegów. Na co dzień, w przenośni, przytulam moich czytelników i fanów w mediach społecznościowych książkami i postami, bo wiem, jak bardzo każdy z nas potrzebuje przytulenia. Wszyscy chcemy usłyszeć: „słuchaj, trzymaj się, jakoś to będzie". I nie chodzi o to, by się okłamywać, że będzie idealnie – może z kolejnych sytuacji wyjdziemy jeszcze bardziej pogubieni i poharatani, ale przecież przetrwamy. Czasem to przetrwanie, przerwanie ciągu tragedii polega na tym, że wreszcie wstaniemy z łóżka. Czasem na tym, że wymyjemy zęby. Czasem chodzi o zwyczajne wyjście na spacer, innym razem – o powrót do pracy po dłuższym zwolnieniu lekarskim. Warto zebrać w sobie wszystkie siły, całą swoją odwagę i spróbować. Bo potem może być już tylko lepiej.

Książkę Wiem, co czujesz kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.