Słowiańszczyzna jest nam najbliższa. Wywiad z Anną Sokalską
Data: 2019-06-24 12:33:17– Słowiańszczyzna zyskuje coraz większą popularność, bo z jednej strony jest nam najbliższa, jednocześnie pozostawiając bardzo wiele do odkrycia i własnej interpretacji, a z drugiej strony jest też bardzo uniwersalna – korzenie słowiańskich wierzeń sięgają mitologii protoindoeuropejskich – mówi Anna Sokalska, autorka cyklu Opowieści z Wieloświata, w którego skład weszły powieść urban fantasy z elementami obyczajowymi Wiedźma oraz grająca z konwencją kryminału Żertwa.
Wrocław to dobre miejsce dla nieumarłych?
Wrocław to dobre miejsce dla wszystkich – zgodnie ze sloganem miasta, jest „miejscem spotkań”! Literacko zaś daje pełen wachlarz możliwości, od miejsc naznaczonych historią, po nowoczesność czekającą na swoją własną opowieść. Dodatkowy wymiar nadaje wszystkiemu, oczywiście, pobliska Ślęża. Według legendy to właśnie pod Ślężą, usypaną przez złośliwe diabły, znajduje się wejście do piekieł. Swoje ślady kultu pozostawili tam najprawdopodobniej Celtowie, odnaleźli się tam także Słowianie, a w późniejszym okresie powstał nawet chrześcijański klasztor. To nawarstwienie rozmaitych wierzeń w jednym miejscu posiada niezwykły ładunek fabularny. Obecnie niektórzy uważają, że Ślęża może mieć związek... z kosmitami.
Pani jednak nie wzięła się za ufoludki, tylko za słowiańszczyznę, która ostatnio staje się coraz bardziej literacko „modna".
Słowiańszczyzna zyskuje coraz większą popularność, bo z jednej strony jest nam najbliższa, jednocześnie pozostawiając bardzo wiele do odkrycia i własnej interpretacji, a z drugiej strony jest też bardzo uniwersalna – korzenie słowiańskich wierzeń sięgają mitologii protoindoeuropejskich. Wiele słów, wyobrażeń i koncepcji wywodzi się choćby z Iranu czy Indii; możliwe są rekonstrukcje Peruna jako Indry, Thora, a nawet Zeusa. Gdzieś ok. II tysiąclecia p.n.e. epoka brązu rozpoczęła ruchliwość plemion – trudno mieć pewność, czy Słowianie przybyli na nasze ziemie (gdzie zderzyliby się z przedstawicielami kultury łużyckiej – tymi samymi, którzy zbudowali Biskupin), czy też tylko chłonęli kulturę sąsiadujących z nimi Scytów, a następnie Sarmatów. Tak czy inaczej, źródła archeologiczne sugerują, że w I tysiącleciu p.n.e. mogły wykrystalizować się wierzenia Słowian w kształcie, który udaje nam się częściowo rekonstruować.
Co ciekawe, to chrześcijaństwo, próbując wyprzeć stare wierzenia ok. IX-X wieku naszej ery, jednocześnie nasiliło wiarę u broniących się wyznawców Peruna i Welesa. Aby wzmóc organizację i poczucie wspólnoty w opozycji do wrogich sił, Słowianie zaczęli wznosić świątynie, rzeźbić posągi, umacniać obrzędy. To głównie z tych śladów, obok opowieści ludowych czy etymologii nazw, ale też z boskich cech przejętych przez chrześcijańskich świętych i znaczeń świąt nadpisanych przez narzucony kalendarz, udaje się obecnie odgadywać to, w co mogli wierzyć nasi przodkowie.
Elementy słowiańskie osadza Pani w Wieloświecie, który budzi skojarzenia z koncepcją światów równoległych...
Koncepcja Wieloświata powstawała dobre dziesięć lat, ewoluując od opowieści o samym wymiarze anielskim, poprzez kolejne jego obszary. Chciałam, żeby znalazło się w nim miejsce dla istot ze wszystkich wierzeń, z każdego miejsca czy czasu – to determinuje jego „mechanikę”, w którą wplatam także elementy fizyki, ocierając się poniekąd o science-fiction! Natomiast wybierając miejsce akcji oczywiście chciałam skupić się na istotach nie tyle pochodzących z wierzeń Słowian, co przez Słowian odkrytych, nazwanych, zinterpretowanych i uwiecznionych w mitach, legendach i folklorze. Z tego powodu postanowiłam ograniczyć własną wyobraźnię i odnieść się do solidnego trzonu, który można znaleźć w źródłach takich, jak chociażby Mitologia Słowian Aleksandra Gieysztora – to, według mnie, podstawowa pozycja, idealna do dalszych poszukiwań. Oczywiście cały Internet, fora historyków, skany niedostępnych już nawet w antykwariatach książek to inspiracja, której nie da się przecenić.
Wilkodłaki i strzygi, nocnice i demony – które istoty pojawiające się na stronach cyklu pochodzą z oryginalnej mitologii słowiańskiej? A może część spośród nich Pani po prostu wymyśliła?
Wszystkie postaci mają swoje źródła – czy to w miarę czysto słowiańskie, czy kontaminowane jak np. strzyga (rzymsko-grecka, ale nawiązująca do prawdopodobnie bałkańskiego upiora). Są też w moich książkach istoty inspirowane opisami biblijnymi, a nawet mitami azjatyckimi. Najtrudniej, wbrew pozorom, było z Borutą i Rokitą – legendy na ich temat są dość krótkie i momentami niespójne. Nie są też oni demonami w rozumieniu duchów, a przede wszystkim ludźmi, którzy zostali przeklęci, w zamian zyskując nieśmiertelność i moc.
A potem wystarczyło zaczerpnąć postaci, motywy, elementy dawnych wierzeń, zmiksować je i opowiedzieć je na nowo, językiem dostosowanym do oczekiwań współczesnego odbiorcy?
Najważniejszy był dla mnie Wieloświat jako taki. Mając stworzoną koncepcję, zapełnienie świata postaciami było już łatwiejsze – wiem, gdzie kończy się ich „magiczna” swoboda, przede wszystkim zaś zależało mi na historii ludzi, czy to przeklętych wiecznym życiem, czy cierpiących jako upadłe dusze, które próbują wrócić do wymiaru żywych i nim zawładnąć. Taka konwencja pozwala wyeksponować dramaturgię jednostek i wyostrzyć obserwację współczesnego nam świata.
Czyli konwencja urban fantasy była dla Pani oczywistym wyborem?
Ciągnie mnie czasem do powieści historycznej, której elementy pojawiają się w cyklu jako genezy niektórych postaci z Wieloświata, ale jednak miejska fantastyka jest tutaj najważniejsza. Pozwala pokazywać, że problemy sprzed kilku wieków czy dramaty nadnaturalnych Istot mogą być nam całkiem bliskie. Poza tym wpisanie wątków magicznych we współczesność jest intrygujące – zwłaszcza, gdy granice między światami się zacierają.
Wszystko w Pani powieściach podlane jest gęstym sosem ironii i poczucia humoru...
Staram się równoważyć chwile napięcia i powagi, wprowadzając momenty rozprężenia i wesołości. To konieczne, aby przy niełatwej momentami tematyce nie zamęczyć Czytelnika, a jednocześnie podkręcić dynamikę akcji i szerzej zaprezentować bohaterów. Postaci są różnorodne i nie zawsze proste w odbiorze, na przykład wiedźma Jasna pochodzi z XVI wieku, gdy nie tylko język (tzw. średniopolski), ale i obyczaje były zupełnie inne niż nasze – surowe normy społeczne, trudna przeszłość, a – wreszcie – jej nadludzka natura, wszystko nadaje jej specyficznej aury. Bohaterom tragicznym siłą rzeczy przeciwstawiają się postaci urodzone współcześnie lub doskonale adaptujące się do wszystkich czasów (najgłębszy ukłon należy się tutaj Rokicie).
Pani powieści mają chyba nieść przede wszystkim rozrywkę, jednak momentami robi się w nich całkiem serio – na przykład gdy odkrywamy, że za zbrodniami mogą stać – w dużym uproszczeniu – czciciele słowiańskich bożków. Współcześnie również słyszy się przecież o tego typu przypadkach. Religia wymaga ofiar?
Wszystko zależy od tego, jak zdefiniujemy religię. Mitologia, jako sposób opisywania świata, odpowiada potrzebom danej społeczności – w co innego będzie wierzył lud koczowniczy, w co innego rolnicy, a w co innego ludy rozwinięte, których wiedza o naturze świata pozostawia bóstwom coraz mniej miejsca na ingerencję.
Religia w postaci modlitwy skupia się na zanoszeniu próśb; magia – na grożeniu bóstwom, a nawet kierowaniu ich działaniami. Kult, obrzędy, gesty, symbole, wszystko to jest wyrazem wiary w istnienie nadnaturalnych istot i próby nawiązania z nimi kontaktu, aby osiągnąć swój czysto ludzki cel. Im większe poświęcenie, tym bardziej spektakularny powinien być skutek. Słowianie, jak i inne grupy, znali w swej historii ofiary z ludzi, także dobrowolne. Z czasem okrutne praktyki (okrutne w naszym rozumieniu – dla nich, wierzących w zaświaty, taka ofiarna śmierć mogła być przejściem na lepszą stronę) zostały zastapione zwierzętami, kukłami (choćby topienie Marzanny), wreszcie – przedmiotami o bardzo uproszczonej symbolice. W Wieloświecie staram się przedstawiać naładowane symboliką rytuały czy przedmioty jako przede wszystkim wyraz stanu danej duszy; liczy się demonstracja desperacji, nienawiści, obsesji, lub przeciwnie – nieugiętej woli, czystych intencji. Przedmioty i czyny świadczą o sile tych uczuć, a zatem o sile danej duszy i tego, czy zdoła się na przykład przeciwstawić opętaniu.
W Żertwie skręca Pani nieco w stronę kryminału. W Kuglarzu planuje Pani dalej zdążać tą drogą?
Wiedźma skupiała się na anielskiej odsłonie Wieloświata, połączonej z wątkiem obyczajowym, z kolei Żertwa przeniosła ciężar na stronę demoniczno-słowiańską i fabułę kryminalną. Kuglarz przede wszystkim połączy grupy bohaterów z tych dwóch tomów, choć i tutaj nie zabraknie niespodzianek co do sposobu przedstawienia fabuły. Mogę zapewnić, że będzie się działo!
Dodany: 2019-07-01 12:51:56
Nie mówię nie :) ostatnio przekonuję się to gatunku fantasy :)
Dodany: 2019-06-30 22:39:13
Znam wcześniejsze ksiażki pani Ani, a na te mam wielką chęć.
Dodany: 2019-06-25 13:23:56
Lubię fantasy i słowiańszczyznę, więc może zerknę ;)
Dodany: 2019-06-25 08:21:10
Lubię czasem odskoczyc od rzeczywistosci w cos fantasy....
Dodany: 2019-06-24 20:08:16
Być może się skuszę.
Dodany: 2019-06-24 14:36:54
Może i ja się skuszą choć to nie moja kategoria literacka...
Dodany: 2019-06-24 13:27:13
Zainteresowała mnie koncepcja tej powieści. Raczej nie czytuję fantasy ani fantastyki, ale w tym wypadku jestem skłonna zrobić wyjątek.
Dodany: 2019-06-24 13:01:52
@madak czytałam Twoje recenzje, dlatego "Wiedźmę" mam już na półce w Legimi ;)
Dodany: 2019-06-24 12:56:49
@MonikaP ja też nie czytam fantastyki, ale "Wiedźma" i "Żertwa" to książki, które trzeba przeczytać! Ja nie mogłam się oderwać. Tyle się działo i tak dużo było żartów! Nie mówiąc już o tym, że z niecierpliwością wypatruję "Kuglarza" :)
Dodany: 2019-06-24 12:52:59
To fantasy mnie trochę odstrasza, ale może niesłusznie? Bardzo ciekawa rozmowa!