– Nie daję wiary przesądom. Wywiad z Anną Kasiuk
Data: 2022-02-15 14:00:19- Nie wolno nam wychodzić z założenia, że brak szczęśliwych zakończeń ma pozbawić nas możliwości odczuwania szczęścia. Musimy próbować i sięgać po życie na tyle zachłannie, na ile tylko możemy. Co z tego, że to nie sen? Przynajmniej wspomnienia będziemy mieli pierwszorzędne! – mówi Anna Kasiuk, autorka książki I będę cię kochać aż do śmierci.
Maria Czubaszek mawiała, że młodość musi się wyszumieć, a starość wypalić. Spoglądając na bohaterów Pani nowej książki I będę cię kochać aż do śmierci wydaje się, że istotnie coś w tym jest.
Rzeczywiście, z takiego założenia wychodzę i ja. Młodość rządzi się swoimi prawami i nie należy z tym walczyć, bo szkody mogą okazać się niewymiernie większe. Moi bohaterowie potrzebowali nieco więcej czasu na oswojenie się z upływającym czasem i zachodzącymi w życiu zmianami, jednak oni również zrozumieli tę zależność.
Właśnie: jak to było z Ritą i Tomaszem? Wspólne podróże na motorach, szalona zabawa i spędy w barach to jak kadry ze starych, dobrych amerykańskich filmów. Ale życie nie jest amerykańskim snem...
Dlatego zakończyło się tak wieloma bliznami. Ale nie wolno nam wychodzić z założenia, że brak szczęśliwych zakończeń ma pozbawić nas możliwości odczuwania szczęścia. Musimy próbować i sięgać po życie na tyle zachłannie, na ile tylko możemy. Co z tego, że to nie sen? Przynajmniej wspomnienia będziemy mieli pierwszorzędne. Oczywiście, podkreślę to wyraźnie, nie namawiam do popełniania głupstw w imię życiowego rozpasania. Wszystko jest dla ludzi, ale mierzmy możliwości na zamiary.
Młodzi bohaterowie mają wiele planów na życie… Jedna błędna decyzja wszystko przekreśla. I będę cię kochać aż do śmierci to także powieść o braniu odpowiedzialności za swoje czyny?
Niestety, tak. Kiedy młodość przyświeca nam niczym latarnia, nie jesteśmy często w stanie przewidzieć, z jakimi konsekwencjami wiążą się niektóre decyzje. Tak właśnie postępowali moi bohaterowie, by po latach ponieść cenę swoich wyborów.
Myśli Pani, że wszystkie winy da się odkupić?
Warto w to wierzyć. W przeciwnym razie: po co próbować?
W Pani nowej książce przynajmniej kilka razy pojawia się wątek nieszczęścia, jakie spadło na Tomasza i Ritę za sprawą przesądu. Tomasz zobaczył Ritę w jej sukni ślubnej przed uroczystością. W przesądach rzeczywiście tkwi jakieś ziarno prawdy?
Tak mawiają, jednak ja nie daję wiary przesądom. Mam czarnego kota, który z upodobaniem plącze mi się pod nogami, nie znoszę gotowania, dlatego dość często rozsypuję – i to nie tylko sól. W książce nie chodzi o podkreślenie znaczenia przesądów, a raczej ich podważenie, czego przykładem może być na przykład spotkanie po latach. Mimo nieszczęścia, jakie spadło na głównych bohaterów, wciąż czują oni do siebie to samo, podczas gdy idealny ślub Rity i Jana nie przyniósł im szczęścia. Niektórym najzwyczajniej nie jest dane być szczęśliwym.
Człowiek, który chce zmian, jest gotów po nie sięgnąć, choć wie, że drogo będą go kosztowały.
- cytaty z książek Anny Kasiuk
Rita ostatecznie układa sobie życie i wydaje się, że wreszcie zyskuje upragniony spokój. Jednak czy faktycznie sama stabilna sytuacja materialna wystarczy, by żyć szczęśliwie?
To zabrzmi potwornie, ale – niestety – wielu ludzi tak właśnie uważa. Pieniądze są jak narkotyk: przyćmiewają szczęście chwilowym stanem euforii, a potem jest już za późno na zmiany. Czasami jednak nie ma najzwyczajniej wyboru. Jest takie powiedzenie: lepiej być nieszczęśliwym w mercedesie niż szczęśliwym w tramwaju. Pozornie prosta sprawa, a jednak w rzeczywistości to szczęście wygląda zupełnie inaczej. Nazwijmy rzeczy po imieniu – Rita nie miała wyjścia. Kiedy w życiu kobiety pojawiają się dzieci, dotychczasowa egzystencja ulega całkowitemu przewartościowaniu. Nie należy próbować oceniać matki takimi samymi kategoriami, jak innych ludzi. Jeśli już w ogóle mówimy o jakiejkolwiek ocenie.
Tylko że czasem życie w złotej klatce może zamienić się w piekło...
Może przerosnąć, przerazić i zniekształcić obraz rzeczywistości. Najgorsze jest w tym wszystkim, kiedy niewiele można z tym stanem zrobić. Kiedy otoczenie pobłaża oprawcy, a od ofiary oczekuje więcej, niż ta może dać. Klatka jest więzieniem, bez względu na kruszec, z jakiego ją wykonano.
Okazuje się także, że czasem za naszymi problemami w dorosłym życiu stoją doświadczenia z młodości?
Niestety, to prawda. A ta nieznośna myśl, że można było przecież postąpić inaczej.... To dlatego Rita dzień po zdarzeniach, które zmieniły całkowicie jej życie, pojawiła się na komisariacie i błagała o wypuszczenie z aresztu swojego ukochanego. Niestety, życie to nie film i niektórych zajść nie da się cofnąć.
Małżeństwo Rity oraz Jana przechodzi poważny kryzys, Rita zaś odnajduje schronienie przed mężem w ramionach innego mężczyzny. Kto więc jest winny temu kryzysowi? I czy wina zawsze leży po obu stronach?
Nie mogę się wypowiadać w innych kwestiach, wiem jednak, że każde działanie pociąga za sobą skutki. W przypadku moich małżonków śmiało możemy mówić o transakcji wiązanej. Jan przestał być dla żony wsparciem, stał się katem. Myślę, że o altruizm w naszych czasach niezwykle trudno, o winnych łatwiej. Ci zawsze się znajdą.
Po latach w życiu Rity ponownie pojawia się Tomasz. Czasem nie możemy uwolnić się od trudnych relacji z przeszłości?
Tomasz był miłością życia Rity, nie traktowała go, jako trudnej relacji z przeszłości. Zaspokajał wszystkie jej potrzeby, dawał poczucie bezpieczeństwa. Jedynym złem, jakie jej wyrządził, było jego zniknięcie. Jestem przekonana, że gdyby nie tamten wieczór w barze, ich życie wyglądałoby zupełnie inaczej.
Tomasz wywołuje duchy z przeszłości i sprawia, że równowaga w życiu Rity zostaje zachwiana?
Niestety. Fakt, że był „tym jedynym" nie znaczy, że jego pojawienie się po latach spotka się z takim entuzjazmem, z jakim wiązała się obecność w czasie, kiedy stanowili parę. Bo w życiu jedyną stałą jest zmienna. Rita musiała przewartościować każdą decyzję, przyzwyczajenie i zacząć żyć od nowa, bez Tomasza. A to jest równoznaczne z poznaniem innym sposobów na życie, innych ludzi. Zmienia się nasze podejście, nasze oczekiwania również ulegają metamorfozie. Dlatego duchy z przeszłości przestają wzbudzać te same emocje.
Ostatecznie najważniejsze dla bohaterki jest, by ona i jej dzieci były szczęśliwe. Czy to możliwe bez wcześniejszego rozliczenia się z przeszłością?
Samo życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje. Wspomniałam już o byciu mamą i odpowiedzialności, jaka spada na kobietę, kiedy w jej życiu pojawiają się dzieci. Rita nie miała wielkich możliwości. Nie miała wykształcenia, jej doświadczenie również nie dostarczało wielu perspektyw. Miała jednak siłę i wolę walki o lepsze życie dla swoich dzieci. Nawet jeśli w grę wchodziła dość wysoka cena, czyli jej komfort, a nawet własne życie. Dla mnie to proste. Wykradała codzienności okruchy, które utrzymywały ją na powierzchni – stąd Piotr – jednak nie liczyła na wiele.
Uciekając i porzucając przeszłość na rzecz nowego życia, tylko zamiatamy problemy pod dywan?
Czasami nie ma innej możliwości. Jednak wierzę, że sprawiedliwość się o nas zawsze upomni. Po Ritę przyszła. I choć ta wiodła pozornie posklejane życie, to przeszłość wywróciła je do góry nogami, przy czym na wierzch trafiło wszystko to, co miało zostać skrzętnie ukryte. Nazywam to chichotem losu. Im bardziej staramy się ukrywać pewne rzeczy, tym większe prawdopodobieństwo, że ujrzą one światło dzienne. Pozostaje więc mieć nadzieję albo złapać byka za rogi i zmierzyć się z własnym życiem.
Ukrywane przez nas sekrety – prędzej czy później – w końcu nas dopadną?
Brzmi to trochę tak, jakby z założenia sekret był czymś złym. Wszyscy mamy tajemnice. Nie wierzę, że mogłoby być inaczej. To one pobudzają naszą wyobraźnię i odpowiadają za projekcje, które przynajmniej częściowo wprowadzamy w życie. To one popychają nas do walki o tych, których kochamy, albo każą nam uciekać. Pamiętajmy o jednym – rutyna zabija, a stagnacja nie ma nic wspólnego ze stabilizacją. Sekrety są dobre, dopóki nikomu nie dzieje się krzywda.
Powieść I będę Cię kochać aż do śmierci kupicie w popularnych księgarniach internetowych: