- Współczesny kryminał to coś więcej niż historia o tym, kto kogo zabił. Wywiad z Andrzejem Janikowskim

Data: 2020-08-05 17:06:52 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

– Współczesny kryminał może być opowieścią o człowieku, jego kondycji i relacjach z otaczającym go światem. Granice tworzy, w zasadzie, tylko pisarska kreatywność i chęć do przełamywania schematów – mówi Andrzej Janikowski, autor powieści Wiwisekcja zbrodni, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Lira.

Sławomir Krempa: Jak były seminarzysta trafia do pracy w policji?

Andrzej Janikowski: Seminarzysta i szachista, dodajmy. Sadowski nie mieści się w habit, ale ma imperatyw czynienia dobra. Z kolei walkę na szachownicy prowadzi się z umysłem i psychiką przeciwnika. Gdyby tak zsumować empatyczny charakter z żelaznym intelektem przywykłym do długotrwałego wysiłku, to w efekcie otrzymuje się policjanta, którego niecodziennie można spotkać. Jego wrażliwa natura raz pomaga, a raz przeszkadza w prowadzeniu spraw kryminalnych. Per saldo wychodzi jednak na plus, choć płaci za to wysoką cenę.

SK: Tym bardziej, że w przypadku sprawy, z którą Sadowski zetknął się w Wiwisekcji zbrodni, wiadomości z zakresu historii religii okażą mu się bardzo przydatne.

AJ: Nie tylko jemu. Seryjny morderca też, choć bardzo cynicznie, potrafi z nich korzystać. Jednak symbolika religijna stosowana przez mordercę nie odnosi się do wiary. Natomiast zasady, które narzuca chrześcijaństwo na pewno pomagają odnaleźć się w gąszczu życia i w labiryncie zbrodni. Pomagają także mojemu bohaterowi rozszyfrować grę przestępcy.

SK: Sadowski nie jest typowym policjantem także z innych powodów. Nie wpisuje się również w schemat typowego policjanta-alkoholika z problemami rodzinnymi.

AJ: Tak. Wydaje mi się, że taka konstrukcja bohatera jest dziś bardzo sztampowa i wyeksploatowana przez pisarzy, a także trochę nielogiczna. Alkoholizm bardzo przeszkadza w rozwiązywaniu jakichkolwiek problemów, bo sam jest problemem. Jest znacznie groźniejszy niż nadwrażliwość. Trudno mi sobie wyobrazić alkoholika, który przez lata funkcjonuje na najwyższych obrotach w wydziale zabójstw. To nie może się skończyć dobrze. Mój bohater odrzucił używki całkiem świadomie.

SK: Jeśli coś go z innymi literackimi policjantami łączy, to swoiste zmęczenie – rutyną, pracą...

AJ: Po tylu latach rozwiązywania trudnych spraw, często w stresie i niedoczasie trudno tego uniknąć.

SK: Pisze Pan w powieści: Bezwzględni mordercy zaludniali świat Sadowskiego aż po widnokrąg. Od początku swojej policyjnej kariery zmagał się z tłumem zdziczałych zabójców. Takie rzeczy mocno wpływają na człowieka?

AJ: Na pewno, zwłaszcza na kogoś, kto poważnie myślał o życiu w stanie duchownym.

SK: A jak to jest z autorem kryminałów? Potrafi się Pan oderwać od zbrodni, którą Pan opisuje?

AJ: Oczywiście. W trakcie pracy nad Wiwisekcją… współpracowałem z przynajmniej pięcioma czasopismami, przy czym żadne nie publikowało artykułów o tematyce kryminalnej. Większość była związana ze środowiskiem IT, z którego się wywodzę.

SK: Dlaczego zatem kryminał?

AJ: Bo to bardzo pojemna i ciekawa forma, dająca pisarzowi pole do popisu. Stworzenie interesującej zagadki kryminalnej daje ogromną satysfakcję. Poza tym, pod płaszczyzną fabularną można budować kolejne warstwy – psychologiczną, socjologiczną, filozoficzną, a nawet religijną. Kryminał nie umarł i jeszcze długo nie umrze. Może być bardzo interesującą formą dla literata, o ile chce on wychodzić poza utarte ścieżki, no i jeśli chce mówić o rzeczach ważnych. Wydaje mi się, że współczesny kryminał to coś więcej niż historia o tym, kto kogo zabił i o której godzinie. Może to być opowieść o człowieku, jego kondycji i relacjach z otaczającym go światem. Granice tworzy, w zasadzie, tylko pisarska kreatywność i chęć do przełamywania schematów.

S.K: Podczas lektury Wiwisekcji zbrodni można zauważyć, że większość policjantów – Sadowski, ale też jego koledzy, patolodzy, to profesjonaliści, w wielu przypadkach nawet erudyci. Dużo jest takich w polskiej policji?

AJ: Odpowiem w taki sposób. Wiem, że w polskich służbach pracowali ludzie niesamowicie inteligentni. Czy jest ich wielu? Nie wiem.

SK: Pokłada Pan dużo wiary w profesjonalizm naszych organów ścigania...

AJ: Tak. 

SK: Miał Pan okazję obserwować naszych śledczych „w działaniu"? Jak pracował Pan nad researchem Wiwisekcji zbrodni?

AJ: Miałem okazję rozmawiać z ludźmi z różnych służb. Oglądałem filmy dokumentalne. Trochę czytałem.

SK: Zapowiadając swoją książkę, pisał Pan, że jest ona efektem kilku lat pracy.  

AJ: W zamierzeniu miała to być duża książka o naszym kraju, o jego ukrytych, niewidocznych na pierwszy rzut oka problemach. Nie chciałem tworzyć klasycznego kryminału. Chciałbym jednak dodać, że w trakcie prac nad Wiwisekcją… działałem jako niezależny dziennikarz, to znaczy nie związany na stałe z żadną redakcją. Aby się utrzymać, musiałem pisać dużo artykułów na tematy bardzo dalekie od kryminalnych. Trzeba było opłacić ZUS i podatki. Prace literackie przerywałem na całe tygodnie, co finalnie wyszło książce na dobre. 

SK: Policjanci, prowadząc śledztwo, zwykle zaczynają od zbadania miejsca zbrodni. U Pana miejsca te są bardzo konkretne – to znane punkty na mapie Wrocławia, a miasto odgrywa w powieści ważną rolę.

AJ: To raczej stwierdzenie, ale muszę przytaknąć. 

SK: „Wiwisekcja zbrodni" to kryminał miejski?

AJ: Z pewnością ma jego cechy. Przy czym w wielu kryminałach tego rodzaju miasto jest miejscem posępnym, a nawet trochę obrzydliwym. W mojej książce Wrocław to miasto ładne i ciekawe, w którym żyje straszny seryjny morderca. On zaburza jego harmonię, stanowi dysonans, fałszywą nutę.

SK: To pytanie nasuwa się samo: czy „Wiwisekcja zbrodni" to ostatni Pański kryminał, którego akcja osadzona jest we Wrocławiu?

AJ: Mam nadzieję, że nie, choć następna książka, którą już prawie ukończyłem, to kryminał historyczny, którego akcja toczy się w dużej mierze w przedwojennej Warszawie. Miasto chyba nie powinno ograniczać pisarza ani decydować o charakterze powieści – lepiej, aby pozostało w tle, jako atrakcyjna dekoracja. Wyjątkiem mogą być prawdopodobnie wielkie metropolie, jak na przykład Tokyo, które swoim ogromem trochę przytłaczają, a przez to w jakiś sposób kształtują psychikę i charakter bohaterów. W Polsce jest to wspomniana przed momentem Warszawa. Mówi się – nie bez powodu – że Warszawiacy trochę różnią się od reszty Polaków. Ale, podkreślam, tylko trochę.

SK: A czy to ostatnia powieść z Romanem Sadowskim w roli głównej?

AJ: Decydujący głos będą mieli czytelnicy. Jeśli wykreowany przeze mnie bohater zdobędzie ich przychylność, to z pewnością jeszcze się pojawi. Myślę, że to dość sympatyczny człowiek, dlatego mam nadzieję, że tak się właśnie stanie. Wierzę też, że mój sposób opowiadania historii kryminalnych zyska akceptację. Mogę powiedzieć, że pewne pomysły chodzą mi po głowie, a niektóre nawet już przelałem na papier. Ale każde skuteczne działanie wymaga czasu.

Książkę Wiwisekcja zbrodni kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Wiwisekcja zbrodni
Andrzej Janikowski

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje