Nie tylko o Danie Brownie. Wywiad z Ałbeną Grabowską
Data: 2018-04-18 22:06:08– Uważam, że przedstawienie ekskrementów czy rozpięcie genitaliów na krzyżu nie jest żadną sztuką i niczego nie wnosi poza powtarzaniem nazwiska „artysty”. Natomiast próbę zrozumienia tego, co zrobił Judasz, pytanie, czy rzeczywiście zdradził dla chęci zysku, czy może kazano mu tak uczynić, może stanowić podstawę do bardzo ważnej dyskusji. I sztuki – mówi pisarka Ałbena Grabowska. Jej najnowsza powieść – Kości proroka – ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Marginesy.
Jak czuje się Pani w roli „Dana Browna w spódnicy”?
Fantastycznie. Dan Brown połączył przecież powieść sensacyjną, historyczną z wątkami religijnymi. Odniósł wielki sukces.
Czytała Pani jego powieści? Czy to określenie, często pojawiające się w kontekście powieści Kości proroka, Pani odpowiada?
Nie czytałam wszystkich jego książek. Ostatnio Inferno, które mnie zmęczyło. Wątek Dantego był bardzo ciekawy, ale nie podobała mi się naiwność głównej bohaterki, słabizna wątku medycznego (bardzo zwracam na to uwagę) oraz pomysł, aby przewodnicząca Światowej Organizacji Zdrowia wydawała rozkazy tureckiej policji. Mimo wszystko porównanie do Dana Browna to zaszczyt. To bestsellerowy autor, niezwykle sprawny pisarz. Ja starałam się w swojej powieści wejść nieco głębiej w tło historyczno-obyczajowe. To nas różni. Podobnie jak podejście do tzw. researchu.
To prawda. Można odnieść wrażenie, że research Dana Browna ogranicza się wyłącznie do informacji wziętych żywcem z Wikipedii czy przewodników turystycznych. W Pani książkach jest inaczej – solidny research widać tak w najpopularniejszej chyba sadze o rodzinie Winnych, jak i w Kościach proroka…
Dan Brown po prostu nieco „ślizga się” po wiadomościach, wybierając te najatrakcyjniejsze dla siebie. Często też nagina fakty do swoich potrzeb. Ja tego nie robię. Pisząc Kości proroka, musiałam przeczytać wiele książek, na przykład Aleksjadę Anny Komneny. Studiowałam pisma Bogomiłów – oczywiście to, co po nich zostało. Czytałam zachowane fragmenty pism z XII wieku. Szukałam książek, pism, poezji, która mogła stać na półkach dworu w Bizancjum lub klasztoru Bogomiłów w Filipoppolis. Wszelkie dialogi, na przykład między Cyrylem a Alissą, ich rozmowy o literaturze czy poezji, refleksje Cyryla na temat zawartości biblioteki klasztornej muszą być autentyczne, inaczej czytelnik nie uwierzy w te postaci. Szukałam też śladów ich tajemnej księgi.
Na potrzeby wątku z I wieku przeszłam przez apokryfy i Dzieje Apostolskie. Proszę mi wierzyć – to są niezwykle ciekawe pisma. Oczywiście, można nie robić aż tak dogłębnego researchu, ale ogromnie mi zależało na autentyczności tego, co napisałam. Poza tym, zanim zaczęłam pisać, byłam naukowcem. Jestem przyzwyczajona do szukania doniesień naukowych i udowadniania swoich tez. Nie potrafię inaczej.
Skoro wspomniała Pani o Bogomiłach – współcześnie niewiele osób w ogóle wie o ich istnieniu, historia tej sekty ociera się niemal o mit...
Jak napisałam w posłowiu – Bogomili istnieli naprawdę. To była ogromnie wpływowa sekta. Między IX a XIII wiekiem ich działalność obejmowała coraz większe tereny. Nawet to, co stało się w Bizancjum w 1118 roku nie zaszkodziło im aż tak bardzo. Wciąż utrzymywali wpływy i otwierali kolejne zgromadzenia. To oni dali początek Katarom i Albigensom. W Bułgarii uczą o Bogomiłach w szkołach, to ważny element ich historii. U nas są zupełnie nieznani.
Ale o ile sama historia Bogomiłów jest mało znana w Polsce z powodów – powiedzmy – obiektywnych, o tyle zaskakiwać może to, jak mało wiemy o Bizancjum. Uznałam, że dla Polaków lektura mojej powieści będzie stanowiła okazję do poszerzenia tej wiedzy. To już tak zwana wartość dodana. Mogłam, oczywiście, napisać więcej, ale skupiłam się na tej jednej sprawie – na podróży do Konstantynopola. Aleksy Komnen naprawdę odwiedził zgromadzenie w Płowdiwie w 1114 roku i sugerował, że jest zainteresowany przyjęciem wiary bogomilskiej. Carowie Bułgarii sprzyjali Bogomiłom, stąd ci łatwo uwierzyli w deklaracje Aleksego. Papiści i rycerze zakonni byli świeżo po zakończeniu I krucjaty. Opromienieni sukcesem, nie chcieli dopuścić do tego, aby sekta zyskiwała większe wpływy. Wydawało mi się szczęśliwym zbiegiem okoliczności, że wydarzenia w Płowdiwie mogły nastąpić dokładnie co do dnia 900 lat po wydarzeniach w Konstantynopolu.
Dodany: 2018-10-30 12:05:06
Ciekawe!
Dodany: 2018-04-20 17:38:34
Bardzo interesujący wywiad ciekawy jestem ksiązki ;)
Dodany: 2018-04-20 00:11:55
Najważniejsze aby książkę dobrze się czytało:)
Dodany: 2018-04-19 10:08:58
Jestem bardzo ciekawa najnowszej książki pani Ałbeny!
Dodany: 2018-04-19 09:20:09
Na pewno przeczytam! Zapowiada się znakomita lektura! :)
Dodany: 2018-04-19 08:25:12
Super wywiad
Dodany: 2018-04-19 08:02:58
Bardzo ciekawy artykuł polecam ;)