Ludziom pomóc niepodobna, Jonie, są beznadziejni. Gdy wyciągnąć ich z jednej biedy, wpadają zaraz w drugą. Przypatrz się tylko, jak wciąż walczą, borykają się i coś knują, mimo że ciągle takie ich mnóstwo umiera. Głupcy! – Wszyscy jesteśmy stworzeni na to, by cieszyć się życiem.
Niech to się wreszcie skończy. Pomyślał przez chwilę, jak by to było, gdyby się nie obudził. Wreszcie by nie bolało. Widział już wiele śmierci na oddziale. Wiedział, że nic się wtedy nie dzieje. Świat nie staje ani na chwilę. Ani na ułamek sekundy nie zaprzestaje gonitwy.
Śmierć z powodu 6DM nie była ani łagodna, ani szlachetna - niosła niewyobrażalny ból i cierpienie. Większość ludzi umierała w męczarniach, błagając, by skrócono ich agonię.
Cóż to jest, co każe nam kochać i co każe nam umierać?
Śmierć... skąd i jakimi drogami przychodzi? Nagły przewrót wszystkiego, co było przedtem; ślepe pchnięcie na ścieżkę nie wiadomo dokąd wiodącą. Zdmuchnięty płomień, ciemność! Brutalna, miażdżąca siła, która czyha na wszystkich, a wobec której zachować trzeba do końca odważny, jasny wzrok, choć znaczy się wobec niej tyle, co lichy robak!
Tak naprawdę wiedziałam, że nie da się cofnąć czasu. Wiedziałam, że martwi nie ożywają. Nie wiedziałam wielu rzeczy o umieraniu - jakie to uczucie, jak to się dzieje, właściwie to prawie niczego nie rozumiałam - ale wiedziałam, że umiera się raz na zawsze.
Tak czy owak, nauczyło mnie to, że ludzie nie umierają na zawsze. Ci, którzy mówili, że człowiek umiera na zawsze, albo kłamali, albo byli głupi, bo znałam co najmniej dwie osoby, które na pewno, na sto procent zmartwychwstały. Jedną był mój tata, a drugą Jezus.
Od śmierci Stevena minęło już tyle dni, że przestałam liczyć. Musiał przecież kiedyś wrócić. Tym bardziej że był mały, a więc – tak mi się wydawało – powinien wrócić do żywych szybciej niż dorosły.
A potem umarła babcia. Babcia miała sto lat. Nie metaforycznie, ale naprawdę.
kto z braku sił padał na ziemię, już tak często zostawał, przykrywał go śnieg, rano jak kłody wrzucali takich na furmankę i wywozili tuzinami do wcześniej wykopanego rowu
gdzie podziało się pragnienie śmierci, wczorajsza odwaga, by ze sobą skończyć, opuściła mnie, wyczerpała się jak łzy
Snuj marzenia tak, jakbyś miał żyć wiecznie; żyj tak, jakbyś miał umrzeć dziś.
W końcu przywykłam do myśli, że śmierć jest ślepym żniwiarzem, który nie ma litości nawet dla kochanych i potrzebnych.
Ludziom pomóc niepodobna, Jonie, są beznadziejni. Gdy wyciągnąć ich z jednej biedy, wpadają zaraz w drugą. Przypatrz się tylko, jak wciąż walczą, borykają się i coś knują, mimo że ciągle takie ich mnóstwo umiera. Głupcy! – Wszyscy jesteśmy stworzeni na to, by cieszyć się życiem.
Książka: Saga rodu Forsyte'ów tom III: Przebudzenie. Do wynajęcia
Tagi: ludzie, beznadzieja, smierc, życie