W końcu przywykłam do myśli, że śmierć jest ślepym żniwiarzem, który nie ma litości nawet dla kochanych i potrzebnych.
Cierpliwość. Pomalowałam ją na szaro i powiesiłam wśród czarnych chmur. Nadzieję pomalowałam na żółto, jak słońce, które mogliśmy oglądać przez kilka krótkich, porannych godzin.
Nadzieję powinno się malować na żółto, kolorem słońca, które tak rzadko oglądaliśmy.
Miłość nie zawsze przychodzi, kiedy się tego chce. Czasami się po prostu przydarza mimo naszej woli.
Dowiedzieliśmy się, że miłość jest jak bańka mydlana: jednego dnia pięknie lśni, drugiego dnia już jej nie ma.
Wiara w Boga jest dobrą rzeczą pod warunkiem, że nie traktuje się jej instrumentalnie. Nie można interpretować słów Starego Testamentu, mając jedynie na uwadze potwierdzenie swojego, często wypaczonego poglądu na świat i życie. Takie zachowanie prowadzi do zafałszowania rzeczywistości i jest przyczyną nietolerancji.
Słuchając mamy, postanowiłam, że nigdy nie uzależnię się od mężczyzny do tego stopnia, abym nie mogła sama pokierować swoim życiem.
Miłość. Jakże często to słowo pojawia się w książkach. Właściwie bez przerwy. Nawet mając bogactwo i zdrowie, urodę i talent... bez miłości nie ma się nic. Miłość zmienia rzeczy zwyczajne we wspaniałe, wielkie, czarowne, przyprawiające o zawrót głowy.
Kiedy zupełnie niechcący obejmuje się w posiadanie poddasze pełne staroci, pomysły na zabawę same przychodzą do głowy.
Nienawidziłam po raz pierwszy w życiu. Może dlatego tak silnie, tak zachłannie. W duchu poprzysięgłam zemstę.
Zanim umrzesz, będziesz mieszkać w tysiącu pokoi, szepnął mi do ucha jakiś głosik.
I ja mu uwierzyłam
W końcu przywykłam do myśli, że śmierć jest ślepym żniwiarzem, który nie ma litości nawet dla kochanych i potrzebnych.
Książka: Kwiaty na poddaszu
Tagi: smierc, litość