Zabójstwo emerytowanej nauczycielki Reginy Remus odbija się w Nowym Warpnie szerokim echem. Remus nie była lubiana w miasteczku. Samotna, zgorzkniała i wyniosła: niemieckie pochodzenie sprawiło, że nie miała łatwego dzieciństwa. W domu ofiary aspirant Przeworski oprócz napisanego na podłodze krwią nazwiska mordercy znajduje zrobione w 1946 roku zdjęcie załogi posterunku MO. Niedługo później podczas porządkowania starego cmentarza odkryte zostają szczątki więźniów obozu koncentracyjnego.
Sprawa zabójstwa wydaje się praktycznie rozwiązana: Georg Kustler, szanowany obywatel i właściciel stoczni jachtowej w Stralsundzie twierdzi, że nie ma nic wspólnego z zabójstwem, choć to jego odciski palców ujawniono na nożu tkwiącym w piersi ofiary. Mimo to Przeworski czuje, że sprawa sięga daleko w przeszłość, może nawet do czasów wojny.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2022-09-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
To stało się właśnie teraz. Diabeł wziął go w swoje objęcia i nie zamierzał szybko z nich wypuścić.
Tytuł recenzji: POWIDOKI PRZESZŁOŚCI
„Niewielu ma na tyle wgląd w siebie, żeby przyznać się do błędu przed kimś innym, a przed sobą to w ogóle”.
Marek Stelar to dla mnie niekwestionowany mistrz polskiego kryminału. Podoba mi się rzadko spotykana rzetelność u autora, bo zanim stworzy kolejną historię, poprzedza jej pisanie dokładnym researchem. Po cyklu z Nadkomisarzem Rędzią mój zachwyt twórczością autora nie maleje, a wręcz przeciwnie, po każdej kolejnej książce wzrasta. Może, dlatego, że Stelar nie epatuje brutalnością, nie stosuje zbędnych wulgaryzmów, a narrację stara się budować na sprawdzonych schematach i kreować bohaterów, których nie da się nie polubić. „Krzywda” to typowa dla Stelara mieszanka przeszłości z teraźniejszością napisana na wysokim poziomie, podobnie jak „Skrucha”
Aspirant Przeworski, w poprzedniej części otarł się o śmierć, omal nie zginął od ciosu nożem, którym zaatakował go mężczyzna ogarnięty szałem zazdrości o kobietę.
Od poprzedniej sprawy, którą Przeworski prowadził, minęło kilka miesięcy. Przywiązał się już do tego miejsca i pomimo że jego wygnanie ze Szczecina dobiegło końca, to postanowił zostać w Nowym Warpnie. Mógłby teraz spokojnie wrócić do Szczecina, lecz w Nowym Warpnie dostrzegł możliwość stabilizacji, bo znalazł tu miłość. Teraz sprawa napaści na aspiranta będzie miała swoją kontynuację. Wszystko, co wydawało się, że ma już swój koniec, powróci wraz ze śmiercią matki niedoszłego zabójcy Dominika. Matka Remigiusza, stara zgorzkniała nauczycielka, została zamordowana, a wszelkie tropy prowadzą do przeszłości. Wskazują na to nazwisko mordercy wypisane krwią ofiary na podłodze, zdjęcie załogi posterunku MO z 1946 roku znalezione na miejscu zbrodni przez Przeworskiego. Niedługo potem zostają odkryte szczątki więźniów obozu koncentracyjnego podczas porządkowania starego cmentarza. Wiele niewiadomych, ale też wiele śladów wiodących ku przeszłości kobiety.
Stelar oprał całe śledztwo na tajemnicach z przeszłości. Czasów wojennych i tuż po. Pokazał, jak uczynki dziadków, rodziców, wpływają na życie przyszłych pokoleń. Jak te uczynki niczym mroczny cień wloką się za potomkami i wpływają na ich teraźniejsze życie.
„Krzywda” to nie tylko sprawa kryminalna i nie tylko to, co stało się tu i teraz, ale to rozliczenie się z bolesną przeszłością. Zaciekawiła mnie nie tylko świetnie skonstruowana zagadka kryminalna i intrygująca fabuła z zaskakującym finałem, ale także wątek historyczny, który jest tak samo interesujący, jak współczesne śledztwo. Jestem pod wrażeniem tego, jak autor umiejętnie potrafi łączyć przeszłość z teraźniejszością, tworząc przy tym zgrabną i logiczną historię, która wciąga od samego początku. Jestem pełna uznania dla autora, dla jego zaangażowania się w dokładne poznanie zdarzeń historycznych i połączenie ich ze współczesnym wątkiem kryminalnym. To świadczy o tym, jak niesamowity talent pisarski posiada Marek Stelar.
Ile takich mrocznych sekretów z przeszłości, ukrytych na dnie serca tragedii nigdy nie ujrzały i nie ujrzą światła dziennego. Pomordowane w czasie wojny niewinne osoby nigdy nie doczekały się sprawiedliwości, ani zadośćuczynienia. I co najgorsze, nigdy się nie doczekają. Te straszne czyny pozostaną na zawsze tajemnicą, bo ofiary już nie przemówią, a kaci zdążyli poumierać. Minęło już tyle czasu, a sporo wyrządzonego zła, nie zostało odkryte i wciąż są otoczone mrokiem tajemnic.
Nie przeczę, że podeszłam do czytania tej książki bardzo emocjonalnie. Zobaczyłam w niej nie tyle kryminał, ile rozliczenie się z wojenną przeszłością, która odcisnęła na naszym narodzie niezatarte piętno. Marek Stelar pokazał jak bardzo los człowieka i jego ścieżki życia są zależne od wielu ludzi, z którymi dane mu było się spotkać. „[…] czasem nie da się wyjechać z pewnych miejsc, bo one zostają w człowieku. Razem z ludźmi, którzy w tych miejscach żyją, i zdarzeniami, które są z nimi nierozerwalnie związane”.
Wielki szacunek i słowa uznania dla autora, za tak profesjonalne podejście do tematu zbrodni wojennych. Dzięki niemu i ludziom, z którymi udało się mu nawiązać kontakt, wciąż trwa pamięć o zdarzeniach, miejscach i ludziach. Dzięki temu Nowe Warpno w powieści to nie tylko budynki i ulice, to także przeszłość i historia. To także nasze korzenie, o których musimy pamiętać, by żyć.
„[…] Polacy, którzy wciąż pamiętają wojnę. […] Większość nie chce nawet mówić o tym, co mają w głowach i pod powiekami, kiedy je zamykają przed zaśnięciem, a każdy Niemiec, którego spotykają, samym swym widokiem sprawiają, że te obrazy znów wyskakują im gdzieś z tyłu głowy, z szufladek, w które były powciskane, nabierają barw i stają przed oczami jak żywe”.
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Filia Mroczna Strona.
"No, ale takie czasem jest życie, co nie? Raz górka, raz dołek i w sumie wszystko się wyrównuje, choć bywa, że jedni całe życie mają raj, a inni ciągle pod górę."
"Krzywda" to bardzo dobra kontynuacja "Skruchy", nowego cyklu "Aspirant Przeworski" autorstwa Marka Stelara. Jak zwykle nie zawiodłam się na lekturze tej książki, autor nie zawiódł, historia nowego śledztwa prowadzonego przez Przeworskiego nawiązuje do czasów drugiej wojny światowej. A właściwie do wyrządzonych w tamtym okresie wielu krzywd ludziom, niby zapomnianych, wybaczonych, ale jak dowiemy się z tej książki, nie zawsze czas goi rany, więc kiedy poczucie krzywdy znajdzie swoje ujście, to trudno je zatrzymać.
Dominik Przeworski nawet nie spodziewał się, że tak zżyje się z tą miejscowością i nie będzie chciał wracać do Szczecina. Okazało się, że teraz Nowe Warpno to jego nowy dom i mimo tego, że szczeciński komendant odwołał jego zesłanie i daje możliwość powrotu na stare śmieci, ten woli tu zostać.
"Nie sądziłem, że będzie pan skakał pod sufit z radości, ale szczerze mówiąc, jestem lekko zaskoczony, bo wygląda pan, jakby co najmniej panu pies zdechł."
Z pewnością przyczyną pozostania w tym mieście jest fakt, iż się zakochał a i Natalia również czuje do niego coś więcej niż tylko przyjazne uczucia. Zresztą nie chciał już wracać do starych znajomych, bo przypominaliby mu dlaczego trafił tutaj...
Na starym cmentarzu podczas prowadzonych porządków odkryto ludzkie szczątki. Należały do więźniów obozu koncentracyjnego, lecz w okolicy nie było takiego obozu, najbliższy był w Sobiborze.
Nieoczekiwanie, w tym samym niemal czasie zostaje zamordowana emerytowana nauczycielka, Regina Remus była matką Remigiusza, który zaatakował w poprzedniej części Przeworskiego. Co dziwne, to kilka dni wcześniej kobieta przyszła przeprosić aspiranta za to, co zrobił jej syn. Dominik uważa, ze to dość dziwne, wydaje się to tylko zwykłym przypadkiem, ale ciągle go to dręczy.
"Nie wierzył w zrządzenia losu, a jedynie w przypadek. I to dla niego był właśnie przypadek. Ciekawy, ale przypadek."
Na miejscu zbrodni, obok ciała ofiary znajduje się napis zrobiony krwią zmarłej wskazujący na mordercę. Jednak dla Przeworskiego to zbyt proste rozwiązanie, aby było prawdziwe, gdzieś musiał być jakiś haczyk. Nazwisko wskazane przez zmarłą, nie jest znane sąsiadom, ale aspirant dowiaduje się, że to niemiecki obywatel, na dodatek urodzony tu w czasie wojny. Dochodzenie wskazuje na to, że oboje się znali. Przeczucie jednak nie myli aspiranta i podąża śladem w przeszłość, chcąc zrozumieć przyczyny zabójstwa tej kobiety jak również odnalezionych szczątków na starym cmentarzu.
Bardzo dobrze autor połączył obecne zdarzenia z tymi, które miały miejsce w przeszłości. Okazuje się, że obie sprawy są ze sobą powiązane i właśnie w przeszłości należy szukać rozwiązania.
Super lektura. Ja czekam na część następną, bo pewnie będzie.
"Czasem nie da się wyjechać z pewnych miejsc, bo one zostają w człowieku"
Była „Skrucha”, czas na „Krzywdę”. Druga znakomita część z aspirantem Dominikiem Przeworskim przenosi nas ponownie do Nowego Warpna, w którym mężczyzna już nie musi, a chce pozostać, mimo że ta niewielka miejscowość skrywa duże i mroczne tajemnice.
Marek Stelar kolejny raz porwał mnie w wir zdarzeń związanych ze śledztwem w sprawie zabójstwa zgorzkniałej, starszej kobiety, ale i zafundował podróż w czasie sięgającą końca drugiej wojny światowej i połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Podróż dość makabryczną usłaną szczątkami ofiar skrytymi w zbiorowej mogile i pełną ludzkiej nienawiści, uprzedzeń i okrucieństwa.
Związku pomiędzy zdarzeniami bieżącymi i tymi sprzed lat doszukuje się jedynie Przeworski, z uporem łapiąc wszystkie nitki i próbując utkać z nich obraz. Czy uda mu się odkryć sprawcę i motyw zabójstwa? I czy mroczne tajemnice sprzed lat ujrzą światło dzienne?
Jeśli oczekujecie fascynującej intrygi kryminalnej z historią w tle ujętej w ramy skrupulatnie i wiarygodnie prowadzonego śledztwa to „Krzywda” pochłonie Was i da ogromną satysfakcję. Oczywiście nie byłaby tak wciągająca bez genialnie wykreowanej postaci głównego bohatera, którego nie tylko dociekliwości zawodowej, ale i dojrzałości w sprawach osobistych możemy się przyglądać.
Nie pierwszy raz i z pewnością nie ostatni bardzo zachęcam Was do poznania twórczości Marka Stelara oczywiście, jeśli dotychczas tego nie zrobiliście. Najnowszą powieścią tylko umocnił swoją pozycję jednego z moich ulubionych autorów kryminałów.
„Nie trzeba bać się duchów ani upiorów, tylko właśnie ludzi. A najbardziej tych, których ścigają duchy. I upiory. Upiory przeszłości”.
Uwielbiam, kiedy w książkach występują retrospekcje bez względu na gatunek. Lubię też, gdy akcja wraca do czasów II wojny światowej i wydarzeń powojennych. Dlatego też skuszona opisem wydawcy wzięłam na tapet najnowszy kryminał Marka Stelara.
Spokój w Nowym Warpnie został zaburzony przez zabójstwo popełnione na emerytowanej nauczycielce. Nikt nigdy nie darzył jej szczególną sympatią, ale zabójstwo w małej społeczności nie mieściło się w głowie i nie przeszło bez echa. Dzielnicowy Przeworski nie byłby sobą, gdyby nie zaczął się wtrącać do prowadzonego śledztwa, które wyglądało na banalnie proste. Nazwisko mordercy zostało bowiem wypisane krwią na podłodze obok ofiary. Jednak nie ma przecież prostych rozwiązań i nie ma tylko bieli i czerni, ale istnieją jeszcze odcienie szarości. Poza tym pozory mylą! Kiedy w czasie przeszukiwania domu ofiary dzielnicowy znajduje zdjęcia z 1946 z posterunku MO, postanawia poprowadzić własne niezależne śledztwo.
Dokąd to go zaprowadzi?
Nie znałam wcześniejszych spraw, jakie prowadził aspirant Dominik Przeworski, ale zupełnie nie zakłócało to odbiorów tej historii i spokojnie wgryzłam się w nią już od samego początku. A już mocno i tajemniczo się zaczęło, czyli tak jak lubię. Nie mogłam książki odłożyć. Jako czytelnik uwielbiam, gdy mroczna przeszłość łączy się z zagadką z teraźniejszości, lubię łączyć kropki, rozgrzebywać stare sprawy, szukać tego, co zostało zamiecione pod dywan, wkraczać w czyjś świat, budzić uśpione demony i wraz z policją poszukiwać trupa w szafie. To wszystko znalazłam w kryminale Stelara.
Polubiłam aspiranta Przeworskiego, to rasowy dociekliwy gliniarz z intuicją, uparcie łączący dane z różnych źródeł, by dojść do prawdy. W dodatku to gliniarz bez uzależnień, co tak często występuje w kryminałach. Mroczna przeszłość w sposób dopracowany splotła się z teraźniejszością, ukazując gorycz życia, niespełnioną miłość, wyrzuty sumienia, okrucieństwo, stereotypy, które rządziły i rządzą w małych społecznościach, tajoną krzywdę, która toczy umysł jak nowotwór.
Autor w sposób perfekcyjny ukazał, jak ciężko jest żyć, mając świadomość popełnionych przez ojców grzechów, trudną historię, z którą z pokorą trzeba się pogodzić i wciąż pamiętać, by się nie powtórzyła.
Reasumując: wciągająca fabuła, spójne z treścią i nieoczywiste rozwiązanie, nieprzeciętni bohaterowie, dopracowany zarys historyczny to wszystko sprawia, że książka Autora mnie urzekła i sięgnę po wszystko, co napisał. Marek Stelar to dla mnie odkrycie, bo nie miałam możliwości poznać wcześniej jego twórczości.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Filia.
Zabójstwo emerytowanej nauczycielki Reginy Remus odbija się w Nowym Warpnie szerokim echem. Remus nie była lubiana w miasteczku. Samotna, zgorzkniała i wyniosła: niemieckie pochodzenie sprawiło, że nie miała łatwego dzieciństwa. W domu ofiary aspirant Przeworski oprócz napisanego na podłodze krwią nazwiska mordercy znajduje zrobione w 1946 roku zdjęcie załogi posterunku MO. Niedługo później podczas porządkowania starego cmentarza odkryte zostają szczątki więźniów obozu koncentracyjnego. Sprawa zabójstwa wydaje się praktycznie rozwiązana: Georg Kustler, szanowany obywatel i właściciel stoczni jachtowej w Stralsundzie twierdzi, że nie ma nic wspólnego z zabójstwem, choć to jego odciski palców ujawniono na nożu tkwiącym w piersi ofiary. Mimo to Przeworski czuje, że sprawa sięga daleko w przeszłość, może nawet do czasów wojny.
Nie licząc jednej antologii, w dodatku wakacyjnej, to było moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, chociaż już wcześniej słyszałam o jego książkach. "Krzywda" jest drugim tomem serii #aspirantprzeworski i kontynuacją "Skruchy" opowiadającej o pracy Dominika Przeworskiego, który został oddelegowany ze Szczecina na mały komisariat w Nowym Warpnie. Historie te można czytać osobno. Język jakim posługuje się autor jest bardzo przyjemny w odbiorze, co sprawia się książkę czyta się naprawdę szybko i z dużym zainteresowaniem. Fabuła książki została w bardzo ciekawy sposób nakreślona i równie dobrze poprowadzona. Natomiast zagadka kryminalna jaką autor skonstruował wciąga czytelnika już od pierwszych stron, kartka po kartce odkrywając coraz to nowsze fakty i tajemnice z przeszłości, ta historia trzyma w napięciu do samego końca. Bohaterowie zostali naprawdę dobrze wykreowani, każda z postaci odgrywa ważną rolę i dostarczała wielu skrajnych emocji. Aspirant Przeworski od początku wzbudził moją sympatię. Historia została zaprezentowana w dwóch płaszczyznach czasowych: przeszłość i teraźniejszość, które idealnie się tutaj przeplatają i tworzą spójną całość, ukazując prawdy, które nie miały wyjść na światło dzienne. Zagłębiając się coraz bardziej w tą książkę widać jak ważne dla sprawy, która obecnie prowadzi Przeworski jest podłoże historyczne i to ten element chyba bardziej mnie tutaj zainteresował i zaskoczył jednocześnie. Naprawdę miło spędziłam czas z tą książką o chętnie spotkałabym się jeszcze w przyszłość z Przeworskim. Polecam! Moja ocena 8/10.
Na dzisiejszy wieczór polecę Wam idealną książkę dla fanów mrocznych kryminałów.
W małej miejscowości Nowe Warpno dochodzi do tragedii. Zabójstwo emerytowanej nauczycielki Reginy Remus wstrząsa całym miasteczkiem. Okazuje się, że kobieta nie była lubianą osobą. Na dodatek przez swoje niemieckie korzenia nie miała łatwego dzieciństwa.
Sprawa zabójstwa jest praktycznie rozwiązana. Znajdujące się odciski palców na nożu tkwiącym w ciele ofiary należą do George'a Kustlera, szanowanego obywatela i właściciela stoczni jachtowej w Stralsundzie. Jednak on twierdzi, że nie ma nic wspólnego z zabójstwem Reginy. Aspirant Przeworski domyśla się, że będzie musiał zagłębić się w bardzo odległą przeszłość, by rozwiązać śledztwo i odkryć tajemnice Reginy.
Jeśli jesteście ciekawi, co odkryje aspirant Przeworski sięgnijcie po tę książkę.
Autor potrafi budować napięcie i mocno zaintrygować czytelnika. Świetnie przeplata teraźniejszość z przeszłością. Dynamiczna akcja, idealnie skonstruowana intryga i zagadka kryminalna, ciekawie wykreowani bohaterowie, tajemnice z przeszłości, mroczny klimat oraz tło historyczne, które odgrywa ważną rolę w tej historii. W tej powieści jest wszystko, co powinno być w dobrym kryminale.
Nie domyśliłam się zakończenia i autorowi udało się mnie zaskoczyć.
Polubiłam tego przenikliwego śledczego, dlatego z przyjemnością poznam dalsze przygody komisarza Przeworskiego.
Autor ma fajne pióro i z niecierpliwością będę czekała na jego kolejne powieści.
Bawiłam się wyśmienicie.
Polecam!
Nie oszczędza Marek Stelar aspiranta Przeworskiego w drugiej części serii, w powieści „Krzywda”. Przecież chłopina powinien mieć święty spokój na tym końcu świata zwanym Nowym Warpnem. Chociaż ja uważam, że lepiej brzmi na początku świata, ten koniec to zawsze kojarzy mi się z pewną częścią ciała na cztery litery, wprost pisząc z zadupiem a moim skromnym zdaniem Nowe Warpno na to nie zasługuje. Zdaje się to potwierdzać Przeworski, który ani myśli wracać do Szczecina, pomimo, że komendant miejski odwołał go z zesłania. Powieść zaczyna się ciekawie, tuż po wojnie grupka miejscowych, niemieckich gangusów, napada na posterunek milicji wybijając prawie całą załogę. Do kolekcji brakuje im jeszcze jednego, idą po niego. Zastanawiałem się bacznie obserwując wszystko dookoła bo znając dorobek autora i jego kryminalne historie czułem, że tu jest gwóźdź całej historii. Nic mi z tej obserwacji nie wyszło. Zabójstwo emerytowanej nauczycielki, znalezione szczątki więźniów z okresu II wojny. Sprawca zabójstwa niby oczywisty, to szanowany Niemiec, Kustler. Wbił emerytce nóż prosto w serce zostawiając ślady swoich paluchów. Nie wypada zdradzać więcej ale naprawdę byłem zaskoczony może nie tyle przebiegłością co przemyślnością pani emerytki. Ale uwierzcie, miała silną motywację. Temat niby znany, jak to tajemnice II wojny wpływają na losy ludzi ale w odświeżonym wydaniu. Polecam też rozmowę Przeworskiego z Kustlerem pod koniec powieści. Mam wrażenie, że w tej historii Marek Stelar postawił na szczegóły, mniej na fajerwerki co powieści wyszło na dobre.
Za oknem babie lato, a ja oddałam się lekturze polskiego kryminału pt. "Krzywda" Marka Stelara. Nie czytałam wcześniejszych książek autora ale po tym jak spodobała mi się "Krzywda" to tylko kwestia czasu i nadrobię też inne tytuły.
W książce "Krzywda" kryminalna sprawa jest prowadzona przez aspiranta Przeworskiego, który dopiero co zaaklimatyzował się w nowym miejscu i nowej pracy.
Emerytowana nauczycielka Regina Remus zostaje zamordowana we własnym domu. Kobieta nigdy nie cieszyła się sympatią wśród mieszkańców, uważana była za zgorzkniałą i wyniosłą, a jej niemieckie pochodzenie dodatkowo komplikowało kontakty z innymi. Przy jej zwłokach znaleziono napisane krwią nazwisko pewnego mężczyzny oraz stare zdjęcie z posterunkowymi MO z lat 40. XX wieku.
Policja dość szybko odnajduje domniemanego winnego. Niemniej jednak śmierć Reginy nie jest tak prosta do wyjaśnienia, jak początkowo wydawało się policji.
Aby odkryć tajemnice kobiety i jej rodziny trzeba sięgnąć głęboko w przeszłość. Historia tutaj ma drugie dno ...
Akcja powieści rozgrywa się w nadmorskiej miejscowości Nowe Warpno (przed wojną niemieckie Neuwarp), gdzie duchy przeszłości dają o sobie znać. Autor stopniowo wprowadza nas w klimat tego miejsca, nakreślając społeczno-historyczne problemy mieszkańców. Czasy teraźniejsze, a więc te związane z działaniem policji
przeplatają się z wątkiem historii z czasów wojny, lat 40. oraz 70.. Bardzo mi się to podobało, szczególnie, że retrospekcje w pewnym momencie stają się integralną częścią fabuły i stanowią doskonały łącznik dla tych wydarzeń, które śledzimy.
Cała historia rozwija się niespiesznie, ma swój własny rytm ale od czasu do czasu pojawiają się mocne, drastyczne sceny. Styl Stelara był dla mnie łatwy w odbiorze, uważam, że potrafi pisać wnikliwie i angażująco. Im bliżej końca tym czułam większą niepewność co do finału sprawy. Jaki będzie koniec? Cóż, do samego końca nie wiedziałam czego się spodziewać ale zakończenie okazało się idealne, sensowne i wprawiało mnie w zdumienie.
"Krzywda" Marka Stelara to naprawdę ciekawy i dobrze przemyślany kryminał. Nie przytłacza nas życiem osobistym głównego bohatera, jakim jest Przeworski, a po prostu skupia się na sprawie i na konkretach, a motyw historyczny, jaki tu zastosowano to dodatkowy atut. Polecam!
Aspirant Przeworski zostaje odwołany z zesłania i może wracać do służby w Szczecinie. Ale on ani myśli tego robić. Zadomowił się w Nowym Warpnie, dobrze mu tu, chociaż jego życie na tym odludziu do najspokojniejszych nie należy. Jednak podoba mu się okolica i jedna z mieszkanek – Natalia, z którą zacieśnia coraz mocniejsze więzi. Tym razem Przeworski rozwiązuje sprawę zabójstwa emerytowanej nauczycielki, która w tajemniczy sposób łączy się z wydarzeniami z dalekiej przeszłości. Tuż przed śmiercią kobieta odwiedza niektórych mieszkańców, aby ich przeprosić. Aspirantowi sugeruje, że obawia się o swoje życie, że coś z jej przeszłości jej zagraża. Wkrótce potem ginie. „Krzywda” to interesujący kryminał i ciekawie skonstruowany. Przeszłość miesza się tu z teraźniejszością, zagadka kryminalna intryguje, a tajemnicze zdarzenia sięgające czasów II wojny światowej dosłownie nie pozwalają się od książki oderwać. Sprawa zabójstwa Reginy Remus wydaje się prosta. Zabójca właściwie został wprost wskazany przez poszkodowaną. Okazuje się, że to ona napisała jego imię i nazwisko własną krwią. Niby wszystko się zgadza. Kustler trafia do aresztu, sprawa rozwiązana. Ale coś tu się nie zgadza. I nie tylko fakt, że zabójca nie przyznaje się do winy, bo mało który zabójca sam z siebie się do niej przyznaje. Już sam napis budzi wątpliwości, bo jak niby ofiara miała go wykonać konając i to tak starannym pismem? I skąd u niej w domu zdjęcie załogi z posterunku MO z 1946 roku? Jaki ma związek z morderstwem? Czy ofiara i Kustler się znali? Kim był ojciec syna ofiary, którego personalia od zawsze trzymała w tajemnicy? Czy szczątki więźniów obozu koncentracyjnego odnalezione na cmentarzu mają jakiś związek z tą sprawą? Jak na tak prostą sprawę jest tych wątpliwości trochę za dużo. Przeworski zdaje sobie z tego sprawę, dlatego niezależnie od poleceń przełożonych, kontynuuje śledztwo na własną rękę. Co uda mu się odkryć, sprawdzicie w powieści.
Książka bardzo wciąga i trzyma w napięciu do samego końca, dopóki nie dowiemy się, kto i z jakiego powodu zabił Reginę Remus. Sprawa jest skomplikowana, chociaż na taką na początku nie wygląda, dlatego razem z aspirantem próbujemy dociec prawdy. Plus dla książki jest taki, że tej prawdy nie jest łatwo się domyślić, tym bardziej, że intryga kryminalna jest skonstruowana bardzo dobrze, autor podsuwa mylące tropy, dlatego dopiero pod sam koniec odkrywamy, o co chodziło. Powieść rozpoczyna się mocnym akcentem i nie jest to śmierć nauczycielki. Na samym początku cofamy się do 1946 roku i czytamy o masakrze na posterunku MO, podczas której giną wszyscy funkcjonariusze. Od razu domyślamy się, że ta sprawa musi mieć związek z późniejszym zabójstwem. Jednak nie wiadomo, kto i dlatego zabił całą załogę. Później jeszcze wiele razy wracamy do przeszłych zdarzeń, często nie tak odległych jak te tuż po wojnie, ale do tych z młodości Reginy w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Dzięki temu nie tylko poznajemy tę kobietę i jej życie znacznie lepiej, ale odkrywamy tajemnice z czasów II wojny światowej, które miały wpływ na losy jej rodziny. Ponieważ akcja powieści rozgrywa się w trzech wymiarach czasowych, elementy układanki, które składają się na wyjaśnienie śmierci Reginy Remus wskakują na swoje miejsce stopniowo, co sprawia, że lektura jest niezwykle absorbująca. „Krzywda” to doskonały kryminał, w którym wszystko trzyma się kupy. To naprawdę dobrze przemyślana, szczegółowa opowieść, w której odległa historia odgrywa dużą rolę. I chociaż całość zgrywa się świetnie, to właśnie historyczne tło tej opowieści robi największe wrażenie. Zbrodnie wojenne, obozy koncentracyjne, UB, SB, powojenne stosunki niemiecko-polskie, okropieństwa czasów wojny, ale też tych tuż po niej. Różnorodność wątków w powieści zachwyca, chociaż nadal wątek kryminalny wiedzie tu prym, jak zresztą być powinno. Autor nie zapomniał też o wątku romantycznym. Relacja Przeworskiego i Natalii rozwija się i można powiedzieć, że ich związek wchodzi w nowy etap. Dużą rolę pełnią w powieści emocje, szczególnie dużo jest ich w związku z jej historyczną częścią. Ale też bohaterowie, wyraziści, nieprzerysowani, intrygujący. Tacy, których chce się poznawać. Tempo akcji jest wyrównane, odpowiednie do toczących się wydarzeń. A zakończenie zaskakuje. I to mocno.
„Krzywda” to powieść o tym, że każda krzywda domaga się wyrównania i prędzej czy później karma wróci, a prawda wyjdzie na jaw. Bo prawda należy się każdemu, choćby była nie wiadomo jak straszna, a sprawcy muszą za wyrządzone krzywdy zapłacić. To powieść również o błędach popełnionych przez przodków, które mszczą się na następnych pokoleniach i o odpowiedzialności za winy, własne i te wyrządzone przez przodków. Powieść doskonale skrojona, trzymająca w napięciu, w której prawda historyczna przygniata, a fikcja literacka wciąga jak tornado. Polecam!
Czy znana jest Wam twórczość Marka Stelara?
Ja powoli się w nią zatapiam i moje drugie spotkanie było bardzo udane.
W trakcie lektury zorientowałam się, że to kolejny tom opisujący losy aspiranta Przeworskiego, ale bez obaw, jeśli też nie czytaliście jeszcze tomu pierwszego #skrucha śmiało możecie sięgnąć po tę część.
W małej miejscowości zostaje zamordowana emerytowana nauczycielka Regina Remus. Sprawa wydaje się bardzo prosta, bowiem tuż przy ciele ofiary krwią zostało napisane nazwisko domniemanego mordercy, ale czy faktycznie to ten człowiek stoi za zabójstwem?
Jak się okazuje sprawa ma drugie dno i istotna staje się przeszłość…
Klimat całej historii jest mroczny, duszny, jakby owiany mgłą. Uwielbiam kiedy to retrospekcje nadają sens wszystkim zdarzeniom. Autor znakomicie buduje atmosferę. Wszystko dzieje się niespiesznie, a każda karta, która odkrywa i ujawnia brakujące elementy sprawia, że jest coraz gęściej. Ale nic nie przychodzi łatwo, jeden trop za chwilę staję się tym złudnym i trzeba szukać coraz głębiej i dokładniej. Do tego aspirant Przeworski, wnikliwy, sumienny, policjant z zasadami.
Tu istotą nie było bestialstwo, ale zadra, która pojawiła się w czyimś sercu…
Powiem Wam tylko, że przypatrując się z wielką uwagą każdej postaci i tak nie udało mi się odgadnąć zakończenia. Finał był totalnym zaskoczeniem i był mocny!
Bez nuty zawahania mogę stwierdzić, że to rasowy kryminał idealny na jesienne szarugi 🙂
Krzywda…. zadana komuś, może później odbić się na Tobie.
„Jeśli kogoś krzywdzisz, bądź gotowy na wszystko. Czas nie ma znaczenia, gdy krzywda zacznie domagać się wyrównania.”
Regina Remus, samotna, zgorzkniała i wyniosła, emerytowana nauczycielka nie była lubiana w Nowym Warpnie. Wieść o jej zabójstwie nie pozostaje w miasteczku bez echa. Przeszukując miejsce zbrodni, oprócz nazwiska mordercy zapisanego krwią, aspirant Przeworski znajduje zrobione w 1946 roku zdjęcie załogi posterunku MO. Niedługo potem na cmentarzu zostają znalezione szczątki więźniów obozu koncentracyjnego.
Można by rzec, że sprawa zabójstwa Remus jest rozwiązana. Na narzędziu zbrodnin są odciski Georga Kustlera, ten jednak twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego. Przeworski przeczuwa, że sprawa może sięgać daleko w przeszłość, może nawet do czasów wojny.
"Krzywda" to kolejne moje spotkanie z twórczością Marka Stelara, i kolejny raz stwierdzam, że jestem w pełni usatysfakcjonowana. Książki Autora biorę w ciemno, wiem, że sięgając po jego powieść dostanę to, czego oczekuję od dobrze skrojonego kryminału. Od samego początku dałam się wciągnąć w ciekawie poprowadzoną fabułę z dość skomplikowaną sprawą do rozwiązania. Wydawać by się mogło, że już na wstępie wszystko mamy podane jak na tacy, nic bardziej mylnego. Autor umiejętnie wodzi nas za nos, podrzucając co rusz mylne tropy, a my wraz z aspirantem próbujemy rozwikłać niezwykle trudną i intrygującą zagadkę morderstwa.
Książki Pana Marka zawsze są dopracowane w każdym, najmniejszym szczególnie, tutaj nie ma się do czego przyczepić. Bohaterowie jego historii wykreowani są na wysokim poziomie, wyraziści, prawdziwi. Pan Marek to jeden z niewielu Autorów, który potrafi stworzyć kryminał z krwi i kości. Do jego książek zasiadam i nie odkładam ich przed poznaniem zakończenia. Ja już chyba to pisałam, ale nie zaszkodzi się powtórzyć: czytajcie Stelara! Polecam!
Zdecydowanie lepsza od Skruchy. Jest jednak coś w stylu pisania Stelara, co powoduje, że lektura jego książek jest dla mnie mało angażująca. A wyjaśnienie śmierci Reginy wywołało we mnie szczery śmiech - z taką "kreatywnością" się jeszcze nie spotkałam.
Interesująca historia, będąca splątaniem teraźniejszości z wydarzeniami osadzonymi w trudniej, powojennej rzeczywistości. Wyraziste postaci, wciągająca fabuła i świetny klimat Nowego Warpna. To na pewno nie ostatnie spotkanie z twórczością Marka Stelara.
Książka dostępna w aplikacji @empikgo jako #ebook #audiobook
Moja miłość do książek autora rozpoczęła się wraz z pierwszym tomem serii z Dariuszem Suderem i tak trwa do dziś.
Tak sobie przeczytałam teraz hurtem tom pierwszy i drugi, można czytać drugi bez znajomości tomu pierwszego, ale po co?
Mamy zbrodnie bo tak to w kryminałach już jest, mamy śledztwo, no cóż taki wymóg, no i mamy fascynujące retrospekcje. Możemy zobaczyć jak rodzi się zło...? No nie, raczej jak głęboko siedzi w człowieku krzywda.
Akcja obu książek toczy się w klimatycznym miasteczku, które pozwala sobie zostać cichym bohaterem tej serii i jego oddech wciąż czujemy na karku.
Po raz kolejny przekonałam się, że każda seria czy każda książka autora, to kompletnie inna bajka. Nie ma tu powielających się bohaterów, jednego głosu. Każda z występujących postaci jest sobą i tylko sobą. Na szczęście reszta pozostaje niezmienna. Myślę tu o doskonałym stylu, błyskotliwych i naturalnych dialogach, nietuzinkowej fabule.
Do tego trzymanie uwagi czytelnika, dobre tempo.
Biorąc książkę autora, mam świadomość, że siadam do dobrej czytelniczej uczty. Jednak mimo tego, że wiem czego się spodziewać to zaskoczenie zawsze jest obecne.
,,Polecenie padło po niemiecku. Mężczyzna, któremu zostało wydane, zdjął wiszący na haku płaszcz i rzucił go na płonące zwłoki, przydeptując materiał do chwili, aż płomień zniknął".
Jest to tom drugi, nie czytałam pierwszego, ale jakoś nie odczułam, by miało mi to w czymś przeszkadzać. Książka rozpoczyna się czasami dawniejszymi z 1946 roku, kiedy to czytamy o krzywdzie, którą ktoś komuś wyrządził. Następnie wracamy do roku 2018, kiedy to postać odcyfrowuje jakieś pismo i nagle słabnie przytłoczony informacjami z niego. W późniejszym czasie czytamy o zwłokach emerytowanej nauczycielki, która znalazła w domu znajoma. Wiele niewiadomych chodzi po głowie, kiedy przeglądają jej stare fotografie starając się złączyć z imieniem i nazwiskiem osoby, której dane napisała staruszka własną krwią. I tutaj było nieco wątpliwości, czy faktycznie mogła to zrobić? Czyżby jej śmierć nastąpiła po wyjściu napastnika? A może to był ktoś z jej znajomych? Jednak jeśli tak, to dlaczego ją skrzywdził? Czy można tą sprawę złączyć z obrazami z przeszłości? Nieco zaskakujący był późniejszy fakt, że na starym cmentarzy odnaleźli kości i skrawek ubrania. Obawiają się, że to ofiara obozu koncentracyjnego, jednak w jaki sposób mogła być w tym miejscu? Tu naprawdę zaczyna robić się gorąco. Coraz więcej niewiadomych i zaczynamy się domyślać, że tak szybko nie poznamy na nie odpowiedzi. Autor bowiem co kilka stron rzuca nam ochłapy informacji, które zaczynają coraz bardziej nas szokować. Czyta się ją w wielkim napięciu, bo nigdy nie wiadomo, kiedy cokolwiek się z tego wyjaśni. Tym bardziej, że staruszka wydawała się być naprawdę spokojną kobietą. Choć podobno kazała bać się żywych nie umarłych. Chcecie wiedzieć dlaczego? Co lub kto sprawił, że tak powiedziała? Czyżby wiedziała, że grozi jej jakieś niebezpieczeństwo?
Tu nie ma co ukrywać, że książkę można spokojnie polecić. Autor ma inteligentne pióro, które lekko się czyta, jest efekt wow i pociąg, by ani na chwilę nie przerywać czytania. Czy można chcieć czegoś więcej od dobrej książki?
Jesteśmy w stanie wybaczyć krzywdę? Przecież wybaczenie to przejaw wyższości nad drugim człowiekiem, a czy to chwilowe uczucie jest w stanie być odpowiednią zapłatą za wyrządzoną zniewagę?
Autor wraz z kolejną swoją książką zabiera nas w podróż do świata, gdzie nie wszystko jest jasne i klarowne, a tajemnice z przeszłości piętrzą się i wrą, szukając momentu na ujście.
Fabuła prowadzona jest na dwóch przestrzeniach czasowych, jednak wszystko, co na początku się dowiadujemy, jest zagadkowe, nierozwinięte. Nadaje to klimat tajemniczości, sprawiając, że z ciekawością śledzimy historię, aby nie przeoczyć szczegółów. Jednak autor postanowił się z nami zabawić, nie odkrywając kart sprawiedliwie. Podaje nam pojedyncze szczegóły, za chwilę mamiąc nas innymi, aby ponownie powrócić i rozwinąć już poznane fakty.
Pisarz ma szczególne ciekawe pióro, które sprawia, że historia, która opisuje, staje się tak realna i obrazowa, a my jesteśmy w stanie widzieć ja oczyma wyobraźni. Ze szczegółowością nadaje on bohaterom emocjonalność, wyczuwalną przez zwykłego czytelnika. Takie książki chce się czytać. Widzieć i czuć, a dodatkowo mieć wrażenie uczestniczenia w fabule.
Wielowątkowa akcja, która z odpowiednim czasem i tempem nadaje bieg wydarzeń i historyczne wspomnienia, które pozwalają nam spojrzeć na bohaterów z innej strony.
Sam tytuł również znajdzie swoje wytłumaczenie w czeluściach powieści.
LAUREAT NAGRODY WIELKIEGO KALIBRU 2023 ROKU! Heinrich Vogel był kiedyś innym człowiekiem. Miał inne nazwisko, życie i świat, który stał przed nim otworem...
KIEDY JEST TEN MOMENT, W KTÓRYM TRACISZ KONTROLĘ NAD SWOIM ŻYCIEM I ZISZCZA SIĘ NAJCZARNIEJSZY SCENARIUSZ? Komisarz Iwona Banach jest szefem zespołu...
Prawda była niebezpieczna i niewygodna. Groźna. Dla nich, dla mnie też.
Więcej