- Nie wyciągnę cię z gówna i nie odwiodę od próby samobójczej. I nie zamierzam ci pierdolić, że od czasu, kiedy przestałam grać, moje życie jest usłane różami i piękne jak zachód słońca nad morzem. Mam długów po kokardę i generalnie przejebane...
Policjantka zdała sobie sprawę, że ten młody mężczyzna także usłyszał wyrok śmierci, podobnie jak ona rok temu. Że w zasadzie sam go sobie odczytał.
Nie wiedział, jak to jest stracić matkę za życia, zawieść zaufanie najbliższej osoby, która świadomie odtrąciła swoje dziecko i nie chciała go znać.
Ciemność wkraplała się przez szyby do jego mieszkania i wypełniała kawalerkę, a on bezwiednie wodził wzrokiem po czarnych kształtach mebli.
Panuj nad emocjami, nakazała sobie, jeśli wezmą nad tobą górę, będziesz w dupie. Nie mogła dać mu się sprowokować, bo wtedy już zawsze uderzałby w jej najczulszy punkt.
Niemal każdego dnia policyjnej służby docierało do niej, że zarabia na życie dzięki temu, że człowiek nadal jest człowiekowi wilkiem. Że jest zdolny do zabijania.
Coś się skończyło, ale ale coś miało się zacząć.
Ze swoim nikczemnym wzrostem, wyraźną nadwagą, ogromnymi zakolami, kartoflowatym nosem i małymi rozbieganymi oczkami nie miałby najmniejszej szansy na wygraną w corocznym konkursie "Mister of Grzeszyn", ale cieszy się ogromnym zaufaniem mieszkańców.
Bez względu na to, co się w istocie z pomnikiem stało, po obaleniu monumentu przekorny lud wymyślił dowcip:Jaka jest najsławniejsza rzeka w kraju? Strwiąż! A dlaczego? Bo utopiono w niej Stalina!
Stalin, choć traktowany był niczym ołtarz wiary w komunistyczną doskonałość i raz po raz odbierał hołdy od uczestników najrozmaitszych uroczystości, nie przetrwał w Ustrzykach długo - w 1956 roku zniknął z tynku bezpowrotnie.
Schronisko turystyczne w Ustrzykach Górnych to w rzeczy samej ewenement: nie dość, że istniało, zanim w ogóle powstało, to na dodatek wciąż istnieje, mimo iż go od niepamiętnych niemal czasów nie ma. Logiczna sprzeczność - ale prawda!
Bez względu jednak na to, jak ten zakątek nazwiemy, nie da się ukryć, że zdaje się on skrajem świata. Dla kilku pokoleń rozmiłowanych w Bieszczadach turystów jest to kwintesencja charakterystycznej dla tych gór dzikości i swobody.
Najbardziej wysunięty na południowy-wschód zakątek Polski nosi nieformalnie miano "wyrostka robaczkowego" albo "worka".
Ile dokładnie żubrów żyło w Bieszczadach w ostatnich dziesięcioleciach - Bóg tylko wie. Pewne jest jedno: taki żubr jak Pulpit nie zdarzył się nigdy więcej! Pulpit był żubrem obieżyświatem.
Machina represyjna, choć ślepa, ma węch, którym całkiem nieźle wyłapuje obcych.
- Nie wyciągnę cię z gówna i nie odwiodę od próby samobójczej. I nie zamierzam ci pierdolić, że od czasu, kiedy przestałam grać, moje życie jest usłane różami i piękne jak zachód słońca nad morzem. Mam długów po kokardę i generalnie przejebane...
Książka: Wiatrołomy
Tagi: nałóg, dług, samobójstwo