Ludziom pomóc niepodobna, Jonie, są beznadziejni. Gdy wyciągnąć ich z jednej biedy, wpadają zaraz w drugą. Przypatrz się tylko, jak wciąż walczą, borykają się i coś knują, mimo że ciągle takie ich mnóstwo umiera. Głupcy! – Wszyscy jesteśmy stworzeni na to, by cieszyć się życiem.
Kraków, jak perz w ogrodzie, rozpleniał się z roku na rok, wydzierając z natury kolejne hektary. Zapełniał je marketami, blokami i domami jednorodzinnymi. Pochłaniał w swych czeluściach drzewa, krzewy i łąki.
Niebo nad miastem wyglądało jak mokra szmata. Wszędzie panoszyła się bura szarość.
Jego ciałem wstrząsnął szloch. Wsadził do ust róg poduszki, aby stłumić płacz. Nie chciał być już pocieszany. Przez nikogo. Nigdy więcej.
Niech to się wreszcie skończy. Pomyślał przez chwilę, jak by to było, gdyby się nie obudził. Wreszcie by nie bolało. Widział już wiele śmierci na oddziale. Wiedział, że nic się wtedy nie dzieje. Świat nie staje ani na chwilę. Ani na ułamek sekundy nie zaprzestaje gonitwy.
Tomek Witkowski widział już wiele „spadochroniarzy”. Tak nazywali w policji samobójców decydujących się na skok z wysokości.
Tak bardzo chciał, żeby już poszli. Czekał na tę wizytę, lecz gdy tylko przestąpili próg oddziału onkologicznego, wiedział, że to zły pomysł. Babcia i dziadek nie potrafili ukryć przerażenia.
Ujmowanie w słowa czegoś, na co brak słów to niełatwe zadanie.
To opowieść o domu utraconym i odnalezionym i mam olbrzymie szczęście, że moja książka trafiła pod dach tak wspaniałych ludzi.
Rozgląda się po salonie tymi swoimi małymi czarnymi paciorkami osadzonymi w pulchnej, opalonej twarzy i kalkuluje.
To małe miasteczko zasysa plotki jak odkurzacz i wypluwa je w każdym kierunku.
Nie sądziłam, że można aż tak nienawidzić wiatru. Syczy i wyje niczym horda najeźdźców. Grzechocze rurami, gra na dachówkach jak na cymbałkach, a jego przyjaciel sztorm skubie klif poniżej z taką łatwością, jakby zdzierał korę z drzewa.
Zawsze był dobry w obserwowaniu różnych rzeczy. Takich, których inni nie zauważają.
– Człowiek słyszy to, co chce usłyszeć – oświadczam dorosłym, melodyjnym tonem, którego ostatnio często używam. – Tak samo, jak dopasowuje się horoskop do własnego życia.
Ludziom pomóc niepodobna, Jonie, są beznadziejni. Gdy wyciągnąć ich z jednej biedy, wpadają zaraz w drugą. Przypatrz się tylko, jak wciąż walczą, borykają się i coś knują, mimo że ciągle takie ich mnóstwo umiera. Głupcy! – Wszyscy jesteśmy stworzeni na to, by cieszyć się życiem.
Książka: Saga rodu Forsyte'ów tom III: Przebudzenie. Do wynajęcia
Tagi: ludzie, beznadzieja, smierc, życie