Długo stałem na mostku, oczy wlepiłem w wodę i liczyłem meduzy, przypominające ślady krwi w morzu. Czekałem na jakiś ludzki głos. Lecz ludzie jakby umarli. Nie słyszałem ani uderzenia wioseł, ani wołania, żadnego dźwięku. Opuściłem przystań i poszedłem do swojej chatki. Szedłem szybko. Droga przypominała wąską wstęgę wijącą się między morzem a stromą ścianą.
Długo stałem na mostku, oczy wlepiłem w wodę i liczyłem meduzy, przypominające ślady krwi w morzu. Czekałem na jakiś ludzki głos. Lecz ludzie jakby umarli. Nie słyszałem ani uderzenia wioseł, ani wołania, żadnego dźwięku. Opuściłem przystań i poszedłem do swojej chatki. Szedłem szybko. Droga przypominała wąską wstęgę wijącą się między morzem a stromą ścianą.
Książka: Żelazny wóz