Czuł się tu jak uwięziony w wieży. Jak Szymon Słupnik siedzący na swej kolumnie. Odcięty od świata, choć mogący go obserwować z góry.
Ten krótki moment, gdy znowu zwróciła na niego uwagę, był jak działka dawno niebranego narkotyku.
Nie czuję się winny, współczuję ludziom, którzy czują się winni.
Walki z nałogiem nie da się wygrać. Nałóg można co najwyżej kontrolować. On wciąż czai się, gotowy do porwania w rozkoszne objęcia, gdzie żadne bariery nie istnieją.
W oczach wszystkich widziałem jedynie zazdrość. Tu nie ma się kolegów i znajomych, są tylko konkurenci, a ja znów byłem lepszy od innych.
Ludziom często wydaje się, że stagnacja to coś negatywnego. Okres, w którym każdy poprzedni dzień zlewa się z następnym i kolejnym. W ten sposób mijają tygodnie, miesiące, lata. Tak kształtuje się codzienność milionów osobników żyjących na całym świecie. Szara, nudna i do bólu przewidywalna. Praca, dom, leniwe wieczory spędzane na kanapie, kilkugodzinny sen. A potem powtórka wszystkiego. Koło toczy się dzień w dzień, a jedynym bodźcem mogącym je zatrzymać wydaje się śmierć.
Gdyby od mojego aktu woli zależało, czy wyzdrowieję, to publicznie zeżarłbym swój zegarek. Już teraz zacząłbym go chrupać.
Chory ma nie jeść, żeby zagłodzić nowotwór. Można zagłodzić nowotwór, ale przy okazji także pacjenta, więc jest to dieta skuteczna.
Zawsze mówię: "Katolicy, więcej luzu!", bo my często mamy zaciśnięte zęby, jesteśmy wiecznie obrażeni, wiecznie wściekli. Tu nas atakują, tam nas szczypią, znowu wszędzie spiski... Szukajmy po tej drugiej stronie dobra.
...ja uważam, iż w działalności publicznej zasadniczo powinno się ludziom bardziej ufać niż nie ufać.
Zawsze broniłem Jerzego Owsiaka. Kiedyś na moim vlogu pojawiło się nagranie, w którym usiadłem na tle kominka, przypiąłem sobie serduszko na piersi i wystąpiłem w obronie Jerzego Owsiaka.
Każdy, kto jest osobą publiczną, musi się liczyć z atakiem na siebie. To jest oczywiste.
A zatem jak pomagać tym, którzy nie zasłużyli na pomoc - wszystkim naszym braciom menelom i siostrom menelkom? Jestem w stanie się zrzucić, żeby nikt nie umierał na ulicy. I jestem w stanie zrzucić się na tych, którzy nigdy nie będą mogli pracować, bo są rzeczywiście niepełnosprawni. Ale zabierzmy renty tym wszystkim udawaczom.
Bardzo lubię komunistów. I ubeków też. Bardzo ich lubię, ale nie takie rzodkiewki, z wierzchu czerwony, a w środku biały, tylko takie prawdziwe pomidory, czerwone po prostu do szpiku kości.
Ile razy może podnieść się człowiek po upadku? Tyle, ile musi, czy tyle, ile da radę? Czy to nie to samo?
Czuł się tu jak uwięziony w wieży. Jak Szymon Słupnik siedzący na swej kolumnie. Odcięty od świata, choć mogący go obserwować z góry.
Książka: Wieża strachu
Tagi: więzienie