- Z czytaniem jest jak z przeziębieniem. Rozmowa z Agnieszką Krakowiak-Kondracką

Data: 2017-11-13 23:01:19 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Problemy finansowe łączą wszystkie trzy napisane przez Panią powieści. Rozmawiamy też przede wszystkim o pieniądzach - ma Pani wrażenie, że dzisiaj wszystko kręci się wokół tego tematu?

Pewnie - pieniądze dają poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza kiedy myśli się o zdrowiu. No i z każdego kąta wyskakują do nas oferty i reklamy, które każą nam mieć, marzyć o czymś, coś posiadać, jechać dokądś. Mnie wkurzają reklamy w programach dla dzieci, które robią z nich konsumentów wszystkiego od najmłodszych lat. Gliniany ptaszek nie spodoba się dziecku, które jest bombardowane reklamami zestawów kloców, pojawiającymi się potem w bajce. Każdy chce nam coś sprzedać. Ale jakie jest wyjście? Trudno przecież zamknąć się w pokoju i nie mieć kontaktu ze światem.  Ja też daję się ponieść - ostatnio koniecznie chciałam kupić projektor, który daje efekt świecenia lampek na fasadzie domu w Boże Narodzenie bez konieczności rozwieszania lampek. Praktyczne, prawda? I ostatecznie nadal nie wiem, czy go nie kupię.  Trzeba wciąż zmagać się z potrzebami wytwarzanymi przez tych, którzy chcą na nas zarabiać. Czasami naprawdę ciężko się oprzeć.

W swoich książkach przypomina Pani - choć to konstatacja nienowa - że to wszystko nie da nam szczęścia...

Były niedawno badania naukowe, które dowiodły, że im człowiek więcej posiada, tym bardziej jest nieszczęśliwy, bo cały jego wysiłek skupia się, by tego, co ma, nie stracić. No i musi walczyć o utrzymanie poziomu, a potem o podnoszenie go… Granicy w górę chyba nie ma. Strasznie ciężkie życie mają milionerzy. 

Wracając do literatury - Marek i Ewa z Cudzych jabłek w obliczu utraty pieniędzy mieli jeszcze przynajmniej siebie. Baśka, bohaterka książki Zostań do rana, traci i pieniądze, i rodzinę...

Dokonała pewnych wyborów, w wyniku których została sama. Kto z nas nie żałuje rozmaitych decyzji? Nie ma mądrych. Można się starać, a i tak dostaje się po łbie. Ale Baśka znalazła sobie cel - i to ją podniosło na duchu. I kiedy się rozejrzała wokół siebie, to zaczęła doświadczać różnych dobrych rzeczy od ludzi, których wcześniej nawet nie zauważała. I kiedy była gotowa, pojawiła się szansa na to, że jednak nie będzie sama do końca świata.

Dlaczego - Pani zdaniem - rozpadł się związek Baśki i Andrzeja?  

Bo Baśka za dużo mu dała. Ofiarowała mu całą siebie, nie zostawiła sobie ani odrobiny. A on nie szanował tego, co za łatwo mu przyszło. Tak sobie myślę, że trzeba sobie zostawić jakiś kawałek w życiu tylko i wyłącznie dla siebie.

Z Baśką łączy Panią zamiłowanie do zwierząt? 

Marzyłam, żeby zostać weterynarzem, ale inaczej się życie potoczyło. Zwierzęta są dla mnie jednak bardzo ważne. Psy, koty, odstrzeliwane łosie, ginące niedźwiedzie polarne, wszystkie myszy, których nie uratowałam z paszczy mojego kota… Pod wpływem syna muszę wyrzucać pająki z domu przy pomocy otwartego słoika, by ich nie uszkodzić. Taki los wrażliwców…Ale komary walę z otwartej.

Dość często w polskim kinie czy w produkcjach telewizyjnych scenarzyści ukazują wieś czy małe miasteczka jako swego rodzaju „rozszerzenie Warszawy". I tu mieszkają w nowych apartamentowcach, w mieszkaniach prosto z katalogu Ikei, jest ogólnie sterylnie, czysto. Mam wrażenie, że w Zostań do rana jest nieco inaczej. Dobrze zna Pani te realia tak zwanej prowincji?

Mam wrażenie, ze raczej nieźle. Dorastałam w Kielcach, które z punktu widzenia Warszawy wydają się prowincją, choć absolutnie się za taką nie uważają. Kielczanie są dumni ze swojego regionu i miasta. Pamiętam czasy, kiedy jako dziennikarkę redakcja wysyłała mnie w głęboki teren, by znaleźć temat regionalny. Rozmawiało się ze wszystkimi o wszystkim,  fantastyczna szkoła reporterska. Teraz też żyję na poły w mieście i na wsi. Mój sąsiad hoduje kozy, pędzi gołębie, do głowy by mu nie przyszło, żeby pojechać do Warszawy ot, tak sobie, choć to tylko pół godziny drogi.  Ludzie z mojej wsi jadą do Warszawy w zasadzie tylko do szpitala. Ale ich dzieci są tam już znacznie częstszymi bywalcami. Jadą do szkoły, na studia, do klubów. Wieś się zmienia. Ciągniki już nie zdobędą wiosny. Przynajmniej nie wszędzie.

„Literatura kobieca" dość często dotyka tak zwanych „codziennych" czy „życiowych" problemów. To sprawy, które dotyczą każdego z nas. Przetwarza Pani na potrzeby literatury czy serialu własne życie?

Każdy autor przetwarza własne przeżycia w większym albo mniejszym zakresie. Czasem wystarczy tylko trochę pracy, żeby na tym nadbudować wielkie historie. Coś się dzieje a u mnie pojawia się pytanie: „co by było, gdyby” Nie da się uciec od własnych filtrów. Mnie pisanie pomaga - w kłopotach też. Kiedy dzieje się coś złego, pomaga mi się oderwać i zanurzyć w świat, nad którym mam kontrolę. Pełną kontrolę. Taka psychoterapia przy klawiaturze.  

A ma Pani jakąś teorię na temat tego, dlaczego właściwie chcemy czytać o tym, co doskonale już znamy? Czy czytelnicy też poprzez lekturę powieści obyczajowych fundują sobie taką psychoterapię? 

Z odpowiedzią na to pytanie jest podobnie jak z pytaniem o sens leczenia przeziębienia. Moim zdaniem wystarczy poczekać i pić wodę, ewentualnie przyda się ciepła kołdra. Ale są zwolennicy leczenia infekcji w każdy możliwy sposób. Jedni i drudzy są przekonani, że mają rację.

Podobnie jest z książkami. Jedni uważają, że bez czytania ich immunosupresja nie wytrzyma, innym umiejętność czytania książek w ogóle nie jest potrzebna do życia. Wierzę, że w tych pierwszych jest moc. Chociaż z drugiej strony lepiej przeżywać niż czytać o tym, jak można przeżywać. Ja czytam. Ale też przeżywam.

Z tym „przeżywaniem", z radzeniem sobie nawet z największymi problemami mocno pomagają dystans i poczucie humoru - bardzo ważne w Pani powieściach...  

Dystans zawsze daje chwilę na zastanowienie się nad tym, co dobre, a co złe. Ja, niestety, zbyt często działam impulsywnie, więc moim bohaterkom staram się dać więcej czasu na przemyślenie najwłaściwszych decyzji, choć i one popełniają błędy zapalczywości. Takie życiowe z nich babki. 

Widzowie przywiązują się do bohaterów seriali, czytelnicy - do bohaterów książek. A Pani? 

Miałam taką pokusę, by stworzyć cykl powieści opartych na losach jednej bohaterki. Badania pokazują, że takie książki bardziej wiążą czytelników, no i gwarantują autorom większą popularność. Ale pisanie książek nie stanowi dla mnie źródła dochodu, więc pozwoliłam sobie na niefrasobliwe skakanie z kwiatka na kwiatek, z historii do historii, bez konieczności uwiązywania czytelnika do jednego bohatera. Bo to jest też moja własna odskocznia - móc opowiedzieć za każdym razem inną historię. Nie tak, jak w serialu, kiedy trzeba motać wszystko wokół już zaakceptowanej postaci, bo to przyniesie zysk i punkty w oglądalności.

Mam ten komfort w książkach, że niczego nie muszę… Piszę, co chcę: a chcę po prostu opowiadać ciekawe historie. O ludziach, którzy muszą sobie poradzić z wyzwaniem, z kłopotem. Może to skażenie fabułą, gdzie bohater musi działać. Teraz jeśli skuszę się na jeszcze jedną przygodę z książką, to będzie to z pewnością bardzo dalekie od romansu.

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - Mamut
Mamut
Dodany: 2017-11-29 16:04:14
0 +-

Ależ mi się ten nagłowek nie podoba:(  "Z czytaniem jest jak z przeziębieniem..." co to ma znaczyć, że z czasem przechodzi???


Avatar uĹźytkownika - emilly26
emilly26
Dodany: 2017-11-15 18:48:18
0 +-

Dobrze zostało słowo przez autorkę pisanie jest jak terapia i coś w tym jest:)

Avatar uĹźytkownika - Iwona-w
Iwona-w
Dodany: 2017-11-14 21:53:17
0 +-

Mądrość połączona z prostotą przekazu. Trafne spostrzeżenia, inspirujące do przemyśleń. Przeczytałam z przyjemnością.

Avatar uĹźytkownika - martucha180
martucha180
Dodany: 2017-11-14 08:32:31
0 +-

Dyscyplina słowa i psychoterapia przy klawiaturze oraz pisanie tego, co się chce - chyba to jest najistotniejsze.

Avatar uĹźytkownika - monikap
monikap
Dodany: 2017-11-14 08:10:21
0 +-

Uwielbiam wywiady z pisarzami, ciekawi mnie, jak pracują, jak piszą.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje