- Z czytaniem jest jak z przeziębieniem. Rozmowa z Agnieszką Krakowiak-Kondracką

Data: 2017-11-13 23:01:19 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

- Mam ten komfort w książkach, że niczego nie muszę… Piszę, co chcę: a chcę po prostu opowiadać ciekawe historie. O ludziach, którzy muszą sobie poradzić z wyzwaniem, z kłopotem. Może to skażenie fabułą, gdzie bohater musi działać. Teraz jeśli skuszę się na jeszcze jedną przygodę z książką, to będzie to z pewnością bardzo dalekie od romansu - mówi Agnieszka Krakowiak-Kondracka, scenarzystka telewizyjna i autorka powieści obyczajowych. 

Od kilku lat równolegle wydaje Pani kolejne książki i pisze scenariusze kolejnych odcinków popularnych seriali. Trudno jest „przeskakiwać" między światem literatury i ekranu telewizyjnego?

Scena w scenariuszu musi zawierać jak najmniej słów, a nieść w sobie treść, która w książce może być rozpisana na wiele stron. W filmie bohater rzuci szklanką o ścianę, a o tym, dlaczego to zrobił, widz dowie się w kolejnej scenie albo długo potem. W książce czytelnik musi wiedzieć od razu, dlaczego rzucił szklanką, co go do tego doprowadziło.  Przy pierwszej książce okropnie męczyłam się z opisami miejsc i bohaterów. Nagle byłam już nie tylko scenarzystą, ale scenografem i reżyserem jednocześnie. A kiedy już się rozpędziłam z pisaniem, to wpadłam w morze dygresji i wszystkie wydawały mi się konieczne. Powoli uczę się dyscypliny słowa.  

A jednak proza pozwala chyba na więcej? 

To prawda - przy książce mogę sobie poszaleć. Bohaterce mogą wyrosnąć skrzydła, akcja może się toczyć na Antarktydzie i w Egipcie na przemian. Nikt autorowi nie każe wyliczyć się z kosztów miotania bohaterem po świecie, nie zmusza do tego, by były tylko trzy lokacje. W filmie… cóż, zamiast szwadronu konnych muszą czasem wystarczyć dwa, trzy konie.

Pani bohaterowie nie mają łatwego życia. Bohaterka Jajka z niespodzianką posyła dziecko do prywatnego przedszkola, musząc mocno „zacisnąć pasa". I nagle trafia do świata, którego istnienia chyba nawet sobie nie wyobrażała...

Lubię pisać o kontrastach. Im sytuacja bardziej wyrazista, tym przyjemniej mi się pisze. I lubię zaglądać do miejsc, które są trochę enklawą, trochę zamkniętym światem. Zawsze coś ciekawego powstaje z osadzenia bohatera w miejscu, do którego nie pasuje.

Powiedzieć, że Ada różni się od rodziców innych dzieci to nic nie powiedzieć...  

A jednak środowisko rodziców przedszkolaków przerysowałam tylko trochę. Może nie spotykam się z tym na co dzień, ale poprzez przygodę z rodzicielstwem poznałam bardzo różne środowiska przedszkolne i szkolne.   Edukacja dzieci to często jakieś zbiorowe szaleństwo, któremu ulegają dorośli - raczej ze szkodą dla własnych przepracowanych dzieci, którym kolejnymi zajęciami próbują wybrukować drogę do sukcesu. Często też wydaje im się, że jeśli zapłacą majątek za szkołę, to już wszystko załatwione.

Bogactwo psuje rodziców, ale zmienia też dzieci...

Słyszałam opowieść o tym, jak pewien chłopiec zapraszał kolegów ze szkoły, żeby sobie pooglądali telewizję w Maybachu taty. Te, które do Maybacha nie zostały zaproszone, bardzo to przeżywały...

Myślę sobie, że bogactwo bardziej jednak psuje dorosłych. To oni próbują budować mury między lepiej i gorzej uposażonymi. Dzieci w naturalny sposób przejmują od nich wzorce. Już nie ucieszą się z pobytu pod namiotem, bo dorośli wytłumaczą im, że w tym sezonie liczą się tylko Hawaje.  

Bywają jednak i inne przypadki. Rodzice są bardzo bogaci, ale robią wszystko by dziecko dorastało w „zwykłym” środowisku: szkoła państwowa, obowiązki. Tylko „podwórek” już im nie zapewnią, bo te prawie zniknęły.

Mam wrażenie, że bohaterowie Cudzych jabłek byli w jeszcze trudniejszej sytuacji niż Ada. Oni byli do luksusu przyzwyczajeni, a potem stracili wszystko. 

Szybko przyzwyczajamy się do dobrego. Chyba trudniej mieć i stracić, niż w ogóle nie mieć. Ale taka lekcja pokory bardzo się w życiu przydaje. Przestajemy za czymś gonić i mamy więcej czasu dla siebie, dla dzieci.  Okazuje się, że im mniej, tym łatwiej.    

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - Mamut
Mamut
Dodany: 2017-11-29 16:04:14
0 +-

Ależ mi się ten nagłowek nie podoba:(  "Z czytaniem jest jak z przeziębieniem..." co to ma znaczyć, że z czasem przechodzi???


Avatar uĹźytkownika - emilly26
emilly26
Dodany: 2017-11-15 18:48:18
0 +-

Dobrze zostało słowo przez autorkę pisanie jest jak terapia i coś w tym jest:)

Avatar uĹźytkownika - Iwona-w
Iwona-w
Dodany: 2017-11-14 21:53:17
0 +-

Mądrość połączona z prostotą przekazu. Trafne spostrzeżenia, inspirujące do przemyśleń. Przeczytałam z przyjemnością.

Avatar uĹźytkownika - martucha180
martucha180
Dodany: 2017-11-14 08:32:31
0 +-

Dyscyplina słowa i psychoterapia przy klawiaturze oraz pisanie tego, co się chce - chyba to jest najistotniejsze.

Avatar uĹźytkownika - monikap
monikap
Dodany: 2017-11-14 08:10:21
0 +-

Uwielbiam wywiady z pisarzami, ciekawi mnie, jak pracują, jak piszą.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje