Emocje i uczucia dodają życiu barw. Wywiad z Jolantą Kosowską
Data: 2021-07-21 10:58:49– Dla mnie, podobnie jak dla Olgi, ważne są emocje. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Taki emocjonalny constans na poziomie zero, bez wzlotów i upadków, urozmaicony tylko chłodną kalkulacją, z całą pewnością jest bezpieczny i przewidywalny, ale jest także po prostu nudny. Emocje i uczucia dodają życiu barw, głębi, ale przede wszystkim – sensu – mówi Jolanta Kosowska, której najnowsza książka Pocztówki z Portugalii ukazała się nakładem Wydawnictwa Zaczytani.
Bohaterowie Pocztówek z Portugalii przekonują się, że życie może zmienić się zaledwie w ciągu jednego wieczoru. Nie powinniśmy być niczego pewni?
Niestety nie, co na własnej skórze odczuwa Konrad, bohater mojej książki. Czasem wystarczy jeden wieczór, jedno wydarzenie, czy nierozważna decyzja, by wiele w naszym życiu się zmieniło, a nawet – nieodwracalnie zniszczyło. Nic nie jest dane nam na zawsze. Często zapominamy, że życie to ciąg podejmowanych decyzji i wynikających z nich konsekwencji.
W moim życiu liczą się głównie emocje – mówi w pewnym momencie Olga. Tak jest w przypadku każdego z nas? Kierujemy się emocjami?
Każdy człowiek jest inny i ceni inne wartości. Dla mnie, podobnie jak dla Olgi, ważne są emocje. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Taki emocjonalny constans na poziomie zero, bez wzlotów i upadków, urozmaicony tylko chłodną kalkulacją, z całą pewnością jest bezpieczny i przewidywalny, ale jest także po prostu nudny. Emocje i uczucia dodają życiu barw, głębi, ale przede wszystkim – sensu.
Emocje są więc ważniejsze niż zdrowy rozsądek?
Przede wszystkim bywają o wiele ważniejsze od suchych faktów. Ile byłby wart świat bez nich? W dzisiejszych czasach wielu z nas stara się ukrywać swoje uczucia pod maską obojętności. Za sprawą wyuczonej empatii i sztucznych uśmiechów maskujemy swoje prawdziwe uczucia, zastępujmy je grą. Chowamy nasze emocje przed innymi. Tak wydaje nam się bezpieczniej. Każdego dnia obudowujemy się grubym murem obojętności, koncentrujemy się na pracy i obranych celach. Spychamy na dalszy plan wszystko, co mogłoby nam przeszkodzić w realizacji naszych zamierzeń, w tym także emocje.
Konrad niszy swoją przyszłość u boku ukochanej kobiety jedną nieprzemyślaną decyzją. Jednak, skoro kogoś kochamy, czy nie powinniśmy móc mu wybaczyć?
Nie zawsze jest to takie oczywiste i łatwe. Z całą pewnością nie jest prosto Oldze, czyli bohaterce Pocztówek z Portugalii. Olga przyłapuje swojego chłopaka na romantycznej kolacji z inną dziewczyną. Konrad swoje zachowanie próbuje wytłumaczyć grą, tym, że wziął udział jedynie w udawanej randce, ale to nie zmienia faktu, że po prostu zranił uczucia Olgi i zwyczajnie ją oszukał.
Olga wychodziła z założenia, że do namiętnych spojrzeń i pocałunków potrzebna jest miłość, a Konrad udowodnił jej, że wszystko można zagrać. Nic dziwnego, że coś w niej pękło. Tym samym bezgraniczne zaufanie przestało istnieć.
Myślę, że problem polega na sposobie podejścia do miłości i związku. Przede wszystkim Olga nie wyobraża sobie, by móc tworzyć relację bez wzajemnego zaufania. Nie chce żyć w świecie znaków zapytania, wątpliwości i niedopowiedzeń. Uważa, że życie bez zaufania byłoby piekłem. Ja to rozumiem, bo myślę i czuję podobnie jak Olga.
Brak zaufania jest problemem dzisiejszych czasów?
Problem nie polega chyba w czasach, w jakich żyjemy, ale na mentalności ludzi. Każdy ma inne podejście, jest inaczej wychowany. Po prostu każdy z nas jest inny. Jeśli kobieta z mężczyzną nie znają się dobrze, nie mają wzajemnego zaufania, to będzie im trudno budować przyszłość na wątłych fundamentach.
W Pocztówkach z Portugalii mówi Pani o miłości, ale także o chorobie i smutku. Nieodłącznymi towarzyszami szczęśliwych chwil są także te smutne?
Jestem lekarką. Zazwyczaj mój zawód kojarzy się z białym fartuchem, stetoskopem, zaufaniem społecznym i prestiżem. Dla mnie z kolei – z koktajlem różnych uczuć i emocji, wśród których radość i smak sukcesu mieszają się z bezsilnością, bólem, żalem, smutkiem i goryczą przegranej. Tak też jest w życiu.
Pocztówki z Portugalii to nie jest jednak książka o cierpieniu i smutku. Chciałam, by była to raczej opowieść o sile miłości, poświecenia i tęsknocie za tym, co utracone. Wszystko z barwami, smakami i dźwiękami Portugalii w tle.
Prawdziwa życie nie składa się jedynie z wesołych kadrów niczym na pocztówkach?
Oczywiście, że nie. Jest słodko-gorzkie. A może gorzko-słodkie, bo tej goryczy bywa czasami więcej.
W pewnym momencie Olga rozpoczyna cykl reportaży społecznych, którym oddaje się bez reszty. Na co dzień nie dostrzegamy wielu problemów?
Zdecydowanie, choć wydaje mi się, że dostrzegamy, lecz w mniej lub bardziej świadomy sposób staramy się ich unikać. Obawiamy się zranienia, tego, że zaangażowanie w problemy innych zburzy nasz własny wewnętrzny spokój.
Każdy z nas siłą rzeczy woli piękny i poukładany świat, w którym największym dylematem jest to, jaką kawę wypić, czy gdzie pojechać na wakacje. Do takich niechętnie dostrzeganych problemów należy niepełnosprawność, alkoholizm, narkomania, przemoc w rodzinie, izolacja, bieda… Takich problemów jest dużo.
Jeden z nich opisuje Pani w książce…
Olga pisze reportaż o najtrudniejszych sytuacjach w zawodzie nauczyciela. Młoda pedagożka opowiada jej o rodzinie Wojtka, ciężko chorego chłopca, który cierpi na zespół wad genetycznych, ma dystrofię mięśniową postępującą. Z tego powodu chłopak potrzebuje całodobowej opieki, nie wychodzi też z domu. Kiedy wydatki związane z chorobą chłopca zaczynają przekraczać możliwości finansowe rodziny, jego ojciec wyjeżdża za pracą do Portugalii.
Losy Wojtka nie są do końca fikcją literacką. Inspiracją do napisania tego wątku była dla mnie historia, którą noszę w sercu od ponad dwudziestu lat i która często powraca do mnie w myślach, nachodzi mnie w snach. Przetworzyłam prawdziwe życie w fikcję opowieści, starając się jednocześnie nie przekroczyć pewnych granic. Historia przedstawiona w powieści powstała w mojej wyobraźni, chociaż jej źródło to prawdziwe emocje i przeżycia wielu ludzi.
Bohaterka Pocztówek z Portugalii zwraca uwagę na to, że często nie pomagamy, bo nie mamy świadomości, z jakimi problemami zmagają się inni. Powinniśmy być bardziej otwarci na drugiego człowieka i jego problemy?
Oczywiście, że tak. O pewnych problemach powinno się mówić. Trudno pomóc, skoro nie zna się problemu. Olga w swojej pracy stara się zgłębić temat, zaprezentować go w reportażu, zwrócić uwagę na historię Wojtka.
Tak jest też w życiu, bo przecież niemal zawsze do rozwiązania jakiegokolwiek problemu potrzebujemy pomocy innych. Więc, by móc pomagać, musimy współdziałać.
Jednak przecież Konrad także pomaga, siostrze swojego przyjaciela, a potem za udzieloną pomoc musi zapłacić najwyższą cenę. Czasem pomagając innym, sami musimy stracić?
To zupełnie inna historia. Dobrze jest być otwartym i empatycznym, przyjaznym i życzliwym, ale na pewno nie można być pozbawionym asertywności. Asertywność to między innymi umiejętność odmawiania innym w sposób nieuległy i nieraniący ich.
Konradowi nie podobał się pomysł przyjaciela, a jednak podjął się jego realizacji. W pewnym sensie zrobił coś wbrew sobie i swoim zasadom. Przez chwilę nie był sobą. Ta chwila zaważyła na jego dalszym życiu.
Każde wydarzenie w naszym życiu ma jakiś powód i może przynieść nam zmiany na lepsze?
Tak właśnie myślę. Życie ma charakter przyczynowo-skutkowy, a ja jestem optymistką.
Pozytywne myślenie przyciąga pozytywne wydarzenia – mówi Grażynka, ważna postać w życiu Olgi. Własnym nastawieniem możemy wiele zdziałać?
Oczywiście, że możemy. Pozytywne myślenie jest jak filtr, przez który patrzymy na otaczającą nas rzeczywistość. Mnie ten filtr kojarzy się z ciepłymi barwami zachodzącego słońca. W ostatnich słonecznych promieniach wszystko jest wyjątkowe – barwy wydają się szczególnie nasycone, drzewa rzucają długie cienie. Przez ten filtr patrzę na ludzi, wydarzenia, plany…
Pozytywne nastawianie do życia zmniejsza niepokój i lęk przed porażką, pomaga w osiągnięciu wyznaczonych celów, ułatwia radzenie sobie w trudnych sytuacjach, zjednuje ludzi, daje lepszą jakość życia, wzmacnia… Warto spróbować.
Mam wrażenie, że ostatecznie historia bohaterów Pani powieści zatacza koło. Niektórych rozdziałów życia nie da się po prostu zamknąć, wymazać z życiorysu?
Myślę, że istnieją wydarzenia, które odsunięte nawet w najdalsze zakamarki pamięci, nie dają się z niej wymazać ani wyrzucić. Zaczają się, by później móc wracać i zaburzać rzeczywistość. Takie wydarzenia stanowią potem punkt odniesienia dla rzeczywistości, będą czymś, za czym nieustannie tęsknimy.
Przeszłość stanowi więc jakąś część nas samych?
Wspomnienia niektórych wydarzeń stają się cząstką nas samych. Moi bohaterowie spotykają się po dziesięciu latach. Są już zupełnie innymi ludźmi. Dzieli ich czas, który minął i ponad trzy tysiące kilometrów. Jednak łączą ich wspomnienia razem przeżytych chwil i uczucie, które nigdy nie wygasło.
Olga decyduje się na zrobienie dwóch tatuaży na ramieniu. Dwóch motyli...
Dwa motyle jak dwie bliskie osoby, które odeszły. Nie ma Wojtusia, nie ma Grażki. Te motyle są wolne. Kiedyś było inaczej.
Zaplątane w sieci przeszłości, nie potrafiły się wyrwać i pofrunąć ku niebu, ku wolności, ku słońcu. Szarpały się i miotały w ograniczającej je pajęczynie stworzonej przez choroby, ból, poczucie beznadziejności i nieszczęścia. Te wytatuowane na ramieniu Olgi motyle są już wolne i szczęśliwe. Lecą ku niebu i słońcu. Ludzie ważni w naszym życiu nigdy od nas nie odchodzą. Pamięć o nich jest cząstką nas samych.
Książkę Pocztówki z Portugalii kupić można w popularnych księgarniach internetowych: