Nie wszystkie relacje romantyczne są proste, słodkie i puchate. Wywiad z Ewą Hansen
Data: 2024-10-29 15:32:11 | artykuł sponsorowany– W swojej powieści chciałam pokazać, że nie wszystkie relacje romantyczne są proste, słodkie i puchate, jak pokazują nam klasyczne romanse czy standardowe obyczajówki. Więź między dwojgiem ludzi może być usiana komplikacjami – czasami wynikają one z naszych błędnych pobudek, by z kimś być, innym razem są efektem drogi, na którą się decydujemy. W tej całej miłosnej loterii olbrzymim szczęściem jest trafić na osobę, z którą podzielamy wartości, plany, wspólną przyszłość i mamy okazję tworzyć harmonijną relację. Moi bohaterowie nawet, jeśli tego szczęścia przez chwilę zaznali, to nie potrafili na nie postawić – mówi Ewa Hansen, autorka książek Klubowe dziewczyny oraz Klubowe dziewczyny 2. Nadzieja umiera ostatnia.
Klubowe życie to coś, z czego się wyrasta? Mam wrażenie, że świat klubów to inna rzeczywistość, którą znamy bardziej z seriali niż z prawdziwego życia.
Osobiście mam wrażenie, że to świat, który się albo czuje, albo nie, niezależnie od wieku, środowiska czy statusu społecznego. W klubach możemy trafić na pełen przekrój społeczeństwa. Osiemnastolatkowie kipiący mieszanką arogancji, pewności siebie i poczucia, że świat stoi przed nimi otworem. Dwudziestoparolatkowie odreagowujący pierwsze stresy związane z uczelnią, pracą lub życiem miłosnym. Trzydziesto- i czterdziestolatkowie, chcący albo zwyczajnie się zabawić, albo na chwilę zapomnieć o tym, co ich przygnało. Koło siebie na parkiecie tańczą politycy, lekarze, studenci, ekspedientki, bezrobotni… Krótko mówiąc: to nie coś, co istnieje tylko w serialach, ale dzieje się naprawdę, obok nas. Po prostu wiele osób w tym nie uczestniczy, często uznając, że właśnie już z tego wyrośli lub to nie ich świat.
Trzej bohaterowie Twojej powieści. Trzy historie. Tomek, Leszek i Mariusz mają ze sobą coś wspólnego. To współcześni macho? Samce alfa? Ludzie, którzy uciekają przed prawdziwymi emocjami?
Współcześni macho, samce alfa… – nie przepadam za tymi określeniami, bo w mojej ocenie przyklejają negatywne łatki, i to konkretnej płci. Chyba z tych wymienionych przez Ciebie określeń to ostatnie jest najbardziej trafne. Cała trójka ucieka przed prawdziwymi emocjami, bo tak naprawdę każdy z nich mierzy się z demonami, które są niczym innym, tylko konsekwencjami podjętych przez nich decyzji.
Myślisz, że Twoich bohaterów można uznać za część trendu toksyczna męskość? A może coś takiego nie istnieje i coś innego ich pochłania? Myślę, że patrząc na nich powierzchownie – można tak pomyśleć. Ale jeśli zastanowić się głębiej…
Szczerze? Dla mnie nie ma czegoś takiego jak toksyczna męskość, a jedynie toksyczna wizja męskości. Niby różnica niewielka, ale… Jedno stwierdzenie uprzedmiotawia jakąś grupę osób, która wcale nie musi intencjonalnie powielać złych schematów, drugie wskazuje na pewne stereotypy, które niestety funkcjonują w naszym społeczeństwie. Mam wrażenie, że płeć moich bohaterów jest tutaj najmniej istotna: ich demony są uniwersalne. Tomek, Leszek i Mariusz równie dobrze mogli być Tośką, Lusią i Marią, tylko wtedy byśmy nie mówili o nich jako o symbolu toksycznej kobiecości, lecz prawdopodobnie jako o odważnych, cierpiących kobietach. Zabawne, nie?
Kluby na Mazowieckiej w Warszawie rzeczywiście owiane są legendą. Toczy się w nich sekretne życie takich osób, jak Twoi bohaterowie? Czy to tylko Twoja fantazja pisarska, bardzo realistyczna?
Zależy od klubu, od dnia, pory roku… To miejsca, które widziały wszystko: od nudnych posiadówek, przez roześmiane wieczory kawalerskie i panieńskie, po prawdziwe dramaty miłosne i życiowe. Tak naprawdę, będąc w klubie, nigdy nie wiemy, z jakim bagażem przyszła stojąca obok nas osoba. Czy przyszła sama, czy z kimś, a jeśli to drugie, to czy cieszy się z tego towarzystwa, czy też jest to jakiś przymus? Kluby to tysiące ludzi, tysiące historii, wśród których mogły się też wydarzyć (a może i już wydarzyły?) te, które opisałam.
Twoi bohaterowie działają na różnych frontach, potrafią zadrzeć z nieodpowiednimi ludźmi. Mieszasz dark romans z sensacją. Jednak moim zdaniem opowiadasz trochę o słabej kondycji współczesnych relacji? O tym, jak trudno stworzyć związek.
Raczej o tym, że nie wszystkie relacje romantyczne są proste, słodkie i puchate, jak pokazują nam klasyczne romanse czy standardowe obyczajówki. Więź między dwojgiem ludzi może być usiana komplikacjami – czasami wynikają one z naszych błędnych pobudek, by z kimś być, innym razem są efektem drogi, na którą się decydujemy. W tej całej miłosnej loterii olbrzymim szczęściem jest trafić na osobę, z którą podzielamy wartości, plany, wspólną przyszłość i mamy okazję tworzyć harmonijną relację. Moi bohaterowie nawet, jeśli tego szczęścia przez chwilę zaznali, to nie potrafili na nie postawić.
Przez całą powieść przewija się motyw tekstów piosenek. To tak, jakbyśmy cały czas byli w klubie? Jakie znaczenie mają dla Ciebie te utwory?
Lubię wplatać muzykę w moje teksty – dzięki temu mam poczucie, że są one bardziej wiarygodne. W końcu chyba każdy z nas miał taką sytuację, że zasłyszana w radiu piosenka idealnie wpasowywała się w aktualny nastrój, a tekst był pisany jakby o naszym życiu. Tak właśnie wykorzystuję muzykę w książkach – ma nawiązywać do tego, co się dzieje, podbijać lub podkreślać sytuację, a przy okazji przemycam odrobinę swój gust muzyczny – każda piosenka widnieje na mojej playliście. Jeśli miałabym wybrać, czy któraś jest dla mnie szczególnie ważna, to byłoby to Habits (Stay High) Tove Lo – kojarzy mi się z okresem, w którym moje życie było równie skomplikowane, co życie moich bohaterów.
Czy to zaskakujące, że współcześni mężczyźni, mimo wszelkich przywilejów, tak naprawdę borykają się z tymi samymi problemami, co wszyscy? Potrzebą bliskości, żałobą, próbą dopuszczenia do siebie emocji?
Zaskakujące jest to, że w XXI wieku wciąż dziwi nas to, że mężczyźni, którzy rzekomo mają wszelkie przywileje (w pewnych aspektach, owszem, mają, ale w innych je mają kobiety, co też nie jest fair), o zgrozo, mają też emocje, mogą potrzebować bliskości lub przeżywają stratę. Każdy człowiek ją przeżywa. W różny sposób, w różnym natężeniu, ale każda osoba przeżywa traumy, ma potrzeby i zwyczajnie czuje cały wachlarz emocji, niezależnie od płci.
Czego potrzebują Twoi bohaterowie, by przestać niszczyć siebie i innych? A może… czego im zabrakło?
Każdy z moich bohaterów, obojga płci, ma swoje traumy, demony, nieuleczone rany z przeszłości, które bardzo mocno rezonują na teraźniejszość. To, czego im potrzeba, to wejrzenia w siebie i… wybaczenia sobie. Zrozumienia, że przeszłości się nie zmieni, można ją jedynie zaakceptować i iść dalej.
Twoja powieść jest mocna i gorzka… Jest krzywym zwierciadłem czy, niestety, tylko lustrem dla społeczeństwa? A konkretnie: facetów?
Dlaczego konkretnie facetów? W Klubowych dziewczynach 2 mamy – co prawda na drugim planie, ale jednak – kilka kobiet, które również nie są ideałami. Barmanka, która była w relacji tylko po to, by z kimś być. Janka, która uwikłała się w miłosny trójkąt z Leszkiem i mężem, Patrycja, która dopuściła się chyba najgorszej możliwej zdrady czy Andżela, przychodząca do klubu aby uwieść i naciągnąć mężczyzn. Powiedziałabym zatem, że owszem, moja powieść jest lustrem, ale ogólnie dla brudnych fragmentów społeczeństwa, gdzie nie ma jednoznacznych odpowiedzi na pytanie, kto jest dobry, a kto zły. Jest lekcją, aby nie dać się nabrać na pozory, bo można się bardzo mocno zaskoczyć.
Zastanawiam się, dlaczego zdecydowałaś się pokazać nam właśnie takich mężczyzn. Mężczyzn, których zbyt łatwo ocenić z góry i którzy błądzą?
W pierwszym tomie mężczyźni grali dość przedmiotową rolę i zostali nakreśleni w bardzo konkretny sposób – ich sylwetki były skrzywione przez perspektywę rozbitych emocjonalnie kobiet. W powieści Klubowe dziewczyny 2. Nadzieja umiera ostatnia zależało mi na tym, aby mogli (zwłaszcza Leszek!) opowiedzieć swoją wersję zdarzeń, która może i ich nie rozgrzesza, może powoduje, że łapią kolejne minusy, ale pokazuje, że nie wszystko jest takie proste, jak się wydaje. Po pierwszym tomie często słyszałam jednoznaczne opinie: Tomek – zabawka, L. - manipulant, Mariusz – zwykły jebaka. Tutaj nagle się okazuje, że hola, ale to są (nie)zwykli ludzie, ze swoimi życiorysami i rzeczami do przerobienia.
Czym w takim razie zaskoczysz nas w trzecim tomie?
To słodka tajemnica, która dopiero się pisze i z każdym słowem zaskakuje mnie samą (śmiech). Jedno jest pewne – koniec serii musi być z przytupem!
Książkę Klubowe dziewczyny 2. Nadzieja umiera ostatnia kupicie w popularnych księgarniach internetowych: