– Łódź nieustannie mnie inspiruje. Wywiad z Anną Stryjewską
Data: 2019-11-22 12:53:39- Wielu osobom Łódź kojarzy się z ponurym, zaniedbanym, pełnym podupadłych kompleksów fabrycznych miejscem. Zależało mi na tym aby pokazać inne oblicze Łodzi. To przecież miasto z niezwykłą, fabrykancką historią, które rozwija się, rozkwita, tętni życiem, z dnia na dzień pięknieje, przez co tereny manufaktur uległy przemianie i w krótkim czasie stały się wizytówką Łodzi. Napływająca nieustannie ludność wzbogaca to miasto i urozmaica – mówi Anna Stryjewska, autorka powieści Kochankowie miasta. To historia dwóch braci, którzy postanawiają założyć firmę developerską. Tyle, że jeden z nich na co dzień kieruje się uczciwością, drugiemu zaś zależy na jak najszybszym wzbogaceniu się.
Opisane w Kochankach miasta realia dotyczące branży developerskiej mogą być lekko przerażające dla kogoś, kto o kulisach jej funkcjonowania nie miał większego pojęcia. Trudno nie zapytać: czy rzeczywiście jest aż tak źle? Czy roi się w niej od nieuczciwych cwaniaków pokroju powieściowego Damiana?
Powieściowy Damian to przede wszystkim osoba działająca w szarej strefie na własną rękę. Damian nie prowadzi działalności gospodarczej, znalazł sobie jedynie sposób na zarabianie pieniędzy, wykorzystując sytuację ludzi mniej zaradnych czy znajdujących się z własnej winy pod kreską. Najpierw buduje zaufanie, następnie wykorzystuje daną osobę bez żadnych skrupułów. Przeciwieństwem powieściowego bohatera jest jego młodszy brat – Tomek, który prowadzi biuro nieruchomości, wykonując swoją pracę z należytą starannością, kierując się uczciwością i empatią. Niestety, bywa, że bazując na zaufaniu i szczerości, jest oszukiwany przez nieuczciwych klientów, zbyt często przegrywając w starciu z brakiem elementarnych zasad i wartości.
Uczciwość się zdewaluowała?
W dzisiejszych czasach dla wielu ludzi słowo nic nie znaczy, a przyzwoitość to archaizm wyciągnięty z epoki średniowiecza. Myślę więc, że w każdej branży roi się od cwaniaków pokroju Damiana, którzy nie znając granic i umiaru, prą do przodu, dopóki pozwalają im na to przychylne wiatry. Ale obok nich są również uczciwi ludzie.
Trzeba też pamiętać, że akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni 2013 i 2014 roku, a rynek nieruchomości rządził się wtedy innymi prawami niż dzisiaj. Wiele zmieniło się od tamtego czasu, pewne niedociągnięcia uległy regulacjom, co znacznie poprawiło funkcjonowanie tego segmentu działalności.
Bohaterowie Pani książki chcą prowadzić firmę developerską, nie mając praktycznie żadnego doświadczenia w tej kwestii. To rzeczywiście możliwe, że nie mając pojęcia o – powiedzmy – budowaniu domów, zaczyna się działać na tym polu? I czy da się robić to dobrze?
Można założyć każdą firmę, nie tylko deweloperską. Wystarczy być przedsiębiorczym i otoczyć się odpowiednimi osobami, które posiadają fachową wiedzę na ten temat. Oczywiście – najlepiej jest jeśli właściciel firmy orientuje się w danym temacie lub ma odpowiednie wykształcenie.
Potrzebne są też pieniądze...
Duże pieniądze, choć wszystko zależy od wielkości przedsięwzięcia. Można postawić mały domek, a można wybudować osiedle budynków wielorodzinnych z podziemnymi garażami, częściami wspólnymi, wyposażone w niezbędną infrastrukturę rozrywkowo-handlową. Możliwości jest wiele. To często ogromne inwestycje, wspierane także przez banki.
Trzeba jednak pamiętać, że pieniądze wiele znaczą, ale nie są wyznacznikiem sukcesu. W spółce potrzebna jest przede wszystkim lojalność, uczciwość, wspólne zaangażowanie i odpowiedni podział obowiązków. Spółka to ogromna odpowiedzialność. Zdarza się często, że młodzi ludzie, tworząc wspólną firmę, kierują się impulsem, wspaniałą wizją przyszłego sukcesu lub widzą w niej trampoliną do wskoczenia na wyższy poziom w biznesie. Dopiero później wychodzą liczne nieporozumienia i nieścisłości. Jak w życiu.
Miała Pani okazję to obserwować, pracując w firmie zajmującej się handlem nieruchomościami?
Praca w nieruchomościach to nie jest zajęcie dla wszystkich. To trudny rynek, nacechowany brakiem stabilności, pułapkami wynikającymi ze zmieniających się przepisów, regulacji i nie tylko. To praca polegająca na byciu pomiędzy dwoma stronami, pogodzeniu rodzących się niekiedy konfliktów, umiejętności słuchania i zrozumienia. To nie jest łatwe, aczkolwiek dla wielu osób ta praca daje możliwość sterowania własnym czasem, to droga do rozwoju, autokreacji, komunikacji z ludźmi i samodyscypliny. W swoim doświadczeniu zawodowym miałam okazję zaobserwować wiele, praca ta nieustannie dostarcza mi nowych inspiracji.
Czyli da się prowadzić taki biznes bez „cwaniactwa” i „kombinatorstwa”? Nie przegrywa się wówczas na starcie z ludźmi pokroju powieściowego Damiana?
Jak najbardziej, poza tym żyjemy w takich czasach, że podstawą jest wybudowanie sobie marki i autorytetu. A to z kolei pozwala na spójne, płynne funkcjonowanie firmy. Rynek z roku na rok ulega zmianom, stawia się na jakość usług, rzetelność i zadowolenie klienta, które jest w efekcie najlepszą wartością dodaną w tej branży. Rynek cwaniactwa i kombinatorstwa ma krótkie nogi. Zła opinia rozprzestrzenia się bardzo szybko, zwyczajnie to się nie opłaca.
Dziś pośrednik nieruchomości zaczyna być wreszcie doceniany, a jego praca oparta jest na ogromnej wiedzy, którą trzeba nieustannie uzupełniać oraz na doświadczeniu. Nie tylko umiejętności w sprzedaży i marketingu są gwarancją udanej transakcji. Liczy się również indywidualne podejście do każdej osoby oraz szczerość w relacjach. Rynek deweloperski także przeszedł ogromną metamorfozę. Trzeba jednak być czujnym i ostrożnym, wybierając firmę, z którą będzie się współpracować.
Jest jakiś sposób, by taką firmę sprawdzić? Przecież dziś w sieci roi się od komentarzy, tworzonych zarówno przez osoby, które skorzystały z usług danej firmy, jak i przez specjalistów od marketingu szeptanego czy nieuczciwych konkurentów…
Oczywiście, są takie możliwości. Można wejść na stronę, sprawdzić opinie, wysłuchać innych, choć najlepszym wyznacznikiem firmy jest jej żywotność na rynku. Zaufanie buduje się latami, nic nie przychodzi z dnia na dzień, a polecenia przekazywane przez usatysfakcjonowanych klientów są największym wyróżnieniem i nagrodą za dobrze wykonaną pracę.
Pani książka pokazuje pewne mechanizmy stosowane przez oszustów, dzięki czemu czytelnicy mogą sporo się dowiedzieć na temat rynk nieruchomości i nauczyć unikania największych pułapek.
Pisząc tę powieść pragnęłam skupić się przede wszystkim na różnych postawach ludzi. Rynek nieruchomości jest tu tylko pewną przestrzenią, która bywa tak różnorodna, tak specyficzna, że pozwala na wykonanie w niej wielu manewrów i działań. Żyjemy w pędzie, dążąc do wyższego standardu życia, narzucając sobie coraz więcej obowiązków. Taki styl powoduje, że coraz mniej czasu poświęcamy rodzinie, rozluźniają się więzy międzyludzkie, stajemy się coraz bardziej egoistyczni i wygodni. Odrzucamy również tradycję, w której zostaliśmy wychowani, uznając ją za niepotrzebny balast, coś, co ogranicza i krępuje. A to przecież przekazywane z pokolenia na pokolenie treści ukształtowały nas jako naród i umocniły na tyle, by mógł przetrwać największe dziejowe zawirowania. Nie możemy o tym zapominać.
Bohaterem Pani nowej książki jest też miasto Łódź. Opisywała Pani je już w Chłopcu z ulicy Wschodniej, koncentrując się na tych mniej pięknych jego rejonach. Ale już wtedy mówiła Pani, że to miasto bardzo dynamicznie się rozwija. W Kochankach miasta widać to bardzo wyraźnie.
Wielu osobom Łódź kojarzy się z ponurym, zaniedbanym, pełnym podupadłych kompleksów fabrycznych miejscem. Zależało mi na tym aby pokazać inne oblicze Łodzi. To przecież miasto z niezwykłą, fabrykancką historią, które rozwija się, rozkwita, tętni życiem, z dnia na dzień pięknieje, przez co tereny manufaktur uległy przemianie i w krótkim czasie stały się wizytówką Łodzi. Napływająca nieustannie ludność wzbogaca to miasto i urozmaica.
Można odnaleźć opisywane przez Panią miejsca na mapie Łodzi albo przejść się po mieście śladami bohaterów książki?
Miejsca opisywane przeze mnie na kartach powieści są jak najbardziej żywe i autentyczne, można je więc zobaczyć, przyjeżdżając do Łodzi. Są zaznaczone na mapie, więc bez problemu uda się je odnaleźć. Bez wątpienia będzie to fascynująca podróż, dlatego zachęcam do odwiedzenia Łodzi. A takich ciekawych rewirów jest znacznie więcej, dlatego warto tu zajrzeć na dłużej i odkryć je po swojemu.
W kolejnej książce powróci Pani do Łodzi? A może poznamy kontynuację Kochanków miasta?
Pisząc tę książkę, nie planowałam drugiej części, ale kto wie? W planach wydawniczych mam kolejną powieść, której akcja toczy się w Łodzi i okolicach. Miasto to ma tak bogatą historię, jest w niej jeszcze tyle nieodkrytych rewirów i nieopisanych tematów, że na pewno warto po nie sięgnąć. Dla mnie to niewyczerpane źródło inspiracji.
Książkę Kochankowie miasta kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Dodany: 2019-11-27 16:13:59
Chętnie przeczytam.
Dodany: 2019-11-25 07:50:38
Dwie książki autorki czytałam. Tę mam w planach.
Dodany: 2019-11-23 11:39:13
Coraz bardziej ciekawi mnie ta książka.
Dodany: 2019-11-23 11:02:49
Ciekawy wywiad i książka jest bardzo kusząca.
Dodany: 2019-11-22 21:26:20
Raczej się nie skuszę.
Dodany: 2019-11-22 14:59:40
Łódź mało popularne miasto w literaturze....
Dodany: 2019-11-22 14:10:24
Rzadko pisze się o Łodzi, a szkoda.
Dodany: 2019-11-22 13:08:04
A mi się zawsze wydawało, że Łódź jest nieładna. Chętnie przeczytam książkę.