Pozbawiony skrupułów Damian robi podejrzane interesy. Kocha żyć ponad stan. Jego młodszy brat Tomek prowadzi małą agencję nieruchomości. Jest uczciwy i wrażliwy na krzywdę. Mimo różnicy charakterów mężczyźni postanawiają zawiązać spółkę, do której dołącza Aron, syn bogatego łódzkiego Żyda.
Tymczasem do biura Tomasza przychodzi starsza kobieta i zleca sprzedaż rodzinnej posesji. Wkrótce okazuje się, że ziemia ta kryje tajemnice z czasów okupacji niemieckiej i zaczynają się pojawiać kolejne problemy. Sprawy jeszcze bardziej się komplikują, kiedy Damian rozkochuje w sobie żonę młodszego brata i interesuje się dziewczyną Arona.
Wielkie namiętności, zdrady, tradycje kłócące się z nowoczesnymi poglądami, a w tle podnosząca się po długim letargu, coraz dynamiczniej rozwijająca się Łódź.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2019-09-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 280
To druga książka Pani Anny Stryjewskiej którą przeczytałam po "Mistrzowie życia". Zarys fabuły poznacie z opisu wydawcy. Od siebie napisze, iż książka jest bardzo ciekawą obyczajowką, przeplatającą ludzkie dramaty, historię ze współczesnością oraz pokazuje budzącą się do życia Łódź. Ponieważ autorka jest związana z tym miastem, prowadzi w nim agencję nieruchomości, możemy poznać je bardzo dokładnie i poczuć jego klimat. Na przykładzie braci Nowickich Damiana i Tomasza świetnie pokazuje, jak różni są ludzie, nawet związani więzami krwi. To mądra, bardzo życiowa książka, w której nie brakuje emocji, nie ma nudy i skłania do refleksji nad tym, co jest w życiu ważne. Co do Damiana - tu mam lekki niedosyt, ponieważ wątek jego i Marty nie został wyjaśniony do końca. Sięgając po tę książkę nie będziecie zawiedzeni.
Bardzo polecam pełna wątków i historii przygoda bohaterów. Co wyjdzie że spółki która bohaterowie zakładają razem . Czy bohaterowie są w stanie wybaczyć wszystkie krzywdy. Polecam książkę.
Książka skłaniająca do refleksji. Głowni bohaterowie to bracia: Damian- zły i pozbawiony skrupułów i Tomasz- uczciwy i bardzo wrazliwy. Ich wybory pokazują do czego zdolny jest człowiek, by osiągnąć własne cele...
Dokąd zmierza ten świat?
Moi kochani, nie wiem jak Wam, ale mnie samej jest ogromnie smutno, kiedy każdego dnia patrzę na to, w jakim kierunku zmierza świat i jakie wartości stają się dla nas ludzi nadrzędnymi w życiu. Niestety, coraz wyraźniej widzimy, że nasze życiowe cele, zamierzenia i plany ukierunkowane są na zysk i chęć posiadania. Tym samym, stawiając pytanie „mieć, czy być”?, coraz częściej pada odpowiedź być. W dąrzeniu do osiągnięcia materialnego komfortu oraz wysokiego standardu życia bez najmniejszych skrupułów potrafimy mieć za nic najważniejsze wartości, którymi winnyśmy kierować się każdego dnia. Tj. empatia, uczciwość i szczerość względem drugiego człowieka. Ku mojemu ogromnemu przerażeniu dążenie po trupach do celu w kwestii podniesienia własnego standardu materialnego, to nie jedyne, co w moim odczuciu woła o pomstę do nieba. Zastanówmy się bowiem przez chwilę, jak trudno w dzisiejszych czasach zbudować trwały i szczęśliwy związek oparty na prawdziwej miłości. Cytując słowa mojej babci: „Za czasów mojej młodości małżeństwo, czy związek to była świętość. Kochające się pary były sobie oddane, wspierały się i szanowały. Choć w życiu bywało różnie, deklaracja miłości miała dla nich ogromną wartość i trwały przy sobie aż do śmierci”. Tymczasem jak to wygląda dziś? Spójrzmy prawdzie w oczy. Coraz więcej związków rozpada się, dochodzi do zdrad, tajemnic i kłamstw. Co więcej, słowa kocham cię bardzo często, są wypowiadane, podobnie jak te rzucane na wiatr, jeśli wiemy, że mogą nam one przynieść, chociażby krótkotrwałą chwilę zapomnienia, czy uniesienia.
Zdaje sobie sprawę, że możecie czuć się zaskoczeni faktem, iż zdecydowałam się poruszyć ten niełatwy i być może dla niektórych z Was kontrowersyjny temat. Zapewne zastanawiacie się, co też stało się czynnikiem, który sprawił, że w mojej głowie pojawiły się tego rodzaju przemyślenia, które z kolei zaowocowały takimi, a nie innymi wnioskami.
Otóż już spieszę z wyjaśnieniami. W większości przypadków, jeśli chodzi o moją osobę, do tak poważnych refleksji zawsze skłaniają mnie książki. Tak też jest i tym razem. Uściślając, sprawczynią wszelkich wyżej poruszonych przeze mnie gorzkich spostrzeżeń stała się książka Anny Stryjewskiej „Kochankowie miasta”, o której chcę Wam dziś opowiedzieć, a konkretnie charaktery i usposobienia jej dwóch głównych bohaterów Tomka i Damiana.
Obaj mężczyźni są braćmi, choć patrząc na ich osoby i sposób życia trudno w to uwierzyć. Są tak różni, jak dzień i noc, jak ogień i woda. Podczas gdy Tomasz wiedzie uczciwe, spokojne i ustabilizowane życie prowadząc niewielką agencję nieruchomości i ciesząc się życiem z ukochaną żoną Martą, której jest bezgranicznie oddany, Damian prowadzi szemrane interesy i choć wie, że oszukuje w ten sposób wielu nieświadomych swojej krzywdy ludzi, to jednak nie widzi problemu w swoim postępowaniu, zawsze znajdując usprawiedliwienie dla swoich działań, tak aby siebie wybielić. Jeśli chodzi o życie prywatne i uczuciowe naszego bohatera, to sytuacja wcale nie wygląda lepiej. Potrafi czarować kobiety, ale o stałym związku nie chce słyszeć.
Tomasz doskonale zna swojego brata, jednak mimo to postanawia wejść z nim w spółkę, do której dołącza syn bogatego łódzkiego Żyda Aron.
Wkrótce w biurze nieruchomości zjawia się samotna, ciepła i skromna starsza kobieta Pani Emilia i prosi, aby mężczyźni zajęli się sprzedażą jej rodzinnej posesji. Choć początkowo wszystko wydaje się dopięte na ostatni guzik to, już chwilę po podpisaniu umowy, nic nie jest takie, jakie być miało. Oczywiście nie zdradzę Wam szczegółów problemu, ale powiem tylko, że w przypadku, kiedy Damian deklaruje, że się czymś zajmie, niczego nie można być pewnym. Tomasz ma w stosunku pani Emilii wyrzuty sumienia i stara się jej pomóc, jak tylko może. W ten oto sposób między tą dwójką rodzi się niezwykła nić sympatii. Podczas jednej z rozmów z babcią, jak zwykł nazywać starszą panią Tomasz, kobieta opowiada mu niezwykle piękną i poruszającą opowieść, która dotyczy wydarzeń mających miejsce na jej rodzinnej ziemi w czasach okupacji niemieckiej. To, czego dowiaduje się Tomasz, generuje kolejne problemy.
Dla Damiana niestety nie ma żadnej świętości, co przejawia się w jego nadmiernej atencji względem żony brata oraz zainteresowaniem dziewczyną Arona. To oczywiście rodzi kolejne problemy, ale o tym przeczytajcie już sami, sięgając po książkę.
„Kochankowie miasta” to bardzo piękna, mądra i emocjonalna książka, dzięki której nie tylko możemy oddać się bardzo wielu ważnym życiowym rozważaniom, ale także wspólnie z autorką poznać początki historii pięknych zakątków budzącej się z wieloletniego uśpienia Łodzi, gdzie dzieje się akcja powieści. Ta książka uświadamia nam, że każdego dnia powinniśmy być wdzięczni za to, że nie musieliśmy doświadczyć bólu, cierpienia, poczucia straty, śmierci i upokorzenia, jakie niosła ze sobą wojna.
Już w prologu książki cofamy się do roku 1941, gdzie autorka przedstawia nam bardzo wstrząsającą i bolesną scenę, która bardzo mocno mnie poruszyła, a która jak się później okazuje, jest swego rodzaju klamrą, tworzącą spójną całość tej niezwykłej oddanej w nasze ręce przez autorkę książki.
Najnowsza książka Anny Stryjewskiej skrywa na swoich kartach opowieść, która wywołuje w czytelniku wiele różnych emocji. Pierwszych, tak jak wspomniałam już wcześniej, doświadczyłam już w prologu, który mnie mocno poruszył. Później była złość na postępowanie i zachowanie Damiana. Uwierzcie mi, wiele razy miałam go ochotę udusić. Ani przez chwilę nie zyskał on mojej sympatii. Nie mogę nie wspomnieć o kochanej i serdecznej Pani Emilii, której ciepło i życiowa mądrość bardzo mocno ujęły mnie za serce. No i oczywiście było mi bardzo żal Tomasza, mężczyzny o dobrym sercu, wrażliwym na cierpienie innych, który nie zasłużył na to, co go spotkało. Bardzo mocno kibicowałam mu, aby wreszcie mógł być naprawdę szczęśliwy. A czy tak się stało, przekonajcie się już sami.
Cóż więcej mogę napisać? Drodzy czytelnicy, jeśli szukacie mądrej, głęboko refleksyjnej książki, która nie tylko da Wam pewność spędzenia wspaniałego czasu z wyjątkową lekturą, ale przede wszystkim przypomni Wam, co w życiu jest najważniejsze, o co trzeba dbać, co szanować i jakie wartości w życiu cenić, to koniecznie musicie sięgnąć po ten tytuł. „Kochankowie miasta” to jedna z tych książek, o której myśli się jeszcze bardzo długo po jej przeczytaniu, a może nawet znajdzie ona swoje miejsce w Waszym sercu już na zawsze. W moim na pewno.
Inne, przeczytane przeze mnie książki autorki:
„Chłopiec z ulicy wschodniej".
Recenzja powstałą we współpracy z wydawnictwem Szara godzina, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/12/dokad-zmierza-ten-swiat.html
Książka wciągająca, bardzo przyjemnie się ją czyta, bardzo dokładne opisy osób i dobrze mi znanych zakątków Łodzi. Wystepuje swoiste przeskakiwanie wydarzeń, jak takie stop klatki i następne wydarzenie dzieje się juz w innym miejscu i dotyczy kolejnego bohatera. W książce sprawdza się zasadadotycząca głównych bohaterów: "chytry dwa rzy traci" i "po burzy zawsze przychodzi słońce"
Pozbawiony skrupułów Damian robi podejrzane interesy. Kocha żyć ponad stan. Jego młodszy brat Tomek prowadzi małą agencję nieruchomości. Jest uczciwy i wrażliwy na krzywdę. Mimo różnicy charakterów mężczyźni postanawiają zawiązać spółkę, do której dołącza Aron, syn bogatego łódzkiego Żyda.
Tymczasem do biura Tomasza przychodzi starsza kobieta i zleca sprzedaż rodzinnej posesji. Wkrótce okazuje się, że ziemia ta kryje tajemnice z czasów okupacji niemieckiej i zaczynają się pojawiać kolejne problemy. Sprawy jeszcze bardziej się komplikują, kiedy Damian rozkochuje w sobie żonę młodszego brata i interesuje się dziewczyną Arona.
Autorka w swojej powieści ukazuje złożoność ludzkiej natury. Kreśli dwa autentyczne portrety mężczyzn, wyznających odmienne wartości życiowe. Pokazuje do czego zdolny jest człowiek, by osiągnąć to, czego chce.
"Perspektywa wejścia na wyżyny łódzkiego kapitalizmu stała się teraz numerem jeden w obliczaniu i zdobywaniu celów."
Moją uwagę zwrócił i niezwykle wzruszył wątek starszej kobiety Emilii, która zleciła Tomaszowi sprzedaż rodzinnego domu skrywający tajemnice z czasów drugiej wojny światowej. Ale nie to mnie zbulwersowało. To postępowanie brata Tomasza, Damiana sprawiało, że krew się wręcz we mnie gotowała! Nie mogłam pojąć jak można w taki sposób wzbogacać się na krzywdzie drugiego człowieka?! Damian to mężczyzna, który nie ma żadnych zasad, nie wie co to szacunek, lojalność, przyzwoitość czy uczciwość. Bez skrupułów brnie do upatrzonego celu. Łapie, że tak to ujmę, wszystkie sroki na raz. Jego, co i rusz nowe "wybryki" szokują, a czytelnik zastanawia się czy przyjdzie taki czas, że się w końcu opamięta? Z kolei Tomasz to jego zupełne przeciwieństwo. Jest wrażliwy, empatyczny i... zbyt łatwowierny. Choć i jemu zdarza się popełniać błędy, to mimo to bez problemu można go polubić i kibicować mu w działaniach.
"Świat stał się zły i zdeprawowany, nie rządziły nim żadne pryncypia, nie było zasad, wartości, których należało przestrzegać. Główną ideą stało się zdobywanie. Nie ważne jak - ważne, żeby mieć. (...) Kolejny raz uświadomił sobie, że będzie szedł własną drogą w taki sposób, aby za każdym razem, kiedy spojrzy w lustro, nie czuł pogardy wobec siebie."
Autorka zwróciła uwagę na to jak wygląda rynek działalności biur nieruchomości i pośredników. W tym kontekście obserwujemy chęć wzbogacenia się na krzywdzie innych ludzi, wykupując ich zadłużone mieszkania przed objęciem licytacją komorniczą po dużo zaniżonej cenie. Ta historia wyraźnie przypomina, że nawet największe pieniądze nie zagwarantują nam szczęścia, nie zastąpią nam miłości i oddania drugiej osoby.
W Łodzi nigdy nie byłam, ale wydaje mi się, że Annie Stryjewskiej bardzo dobrze udało się oddać klimat tego miasta. Odnosiłam wrażenie, iż sama kroczę tymi uliczkami, zaglądam do opisywanych miejsc. Poza tym dodatkowym smaczkiem są liczne ciekawostki na temat Łodzi, jakie przytacza autorka.
"Kochankowie miasta" to mądra, skłaniająca do wielu refleksji powieść o namiętnościach, zdradzie małżeńskiej i braterskiej, pozorach, popełnieniu błędów, sztuce przyznawania się do nich oraz próbie ich naprawy. To także książka o wielkich pieniądzach i równie wielkich ambicjach. Lektura godna uwagi!
"Nazywam się Matylda Wróbel. Z dwojga złego dobrze, że nie Szpak czy Wrona. W końcu wróbel to niepozorny szarobrązowy ptaszek – taki jak ja. Ani...
Przejmująca, pełna magii i cudów opowieść o tym, że przeszłość może skrywać największe tajemnice! Małgorzata Skupińska, nauczycielka z długoletnim stażem...