- Im więcej ludzkość wie, tym bardziej kurczy się boska potęga. Wywiad z Anną Sokalską
Data: 2020-12-15 13:02:08– Wciąż dręczą nas te same, odwieczne pytania (chociażby o zaświaty), na które nie znajdujemy odpowiedzi. I póki one istnieją, w miejscu wiedzy będą musiały istnieć wiara, przekonania i wyobrażenia, często krystalizujące się właśnie w postaci bóstw – mówi Anna Sokalska, autorka Wieloświata – niezależnej powieści, osadzonej w uniwersum Wiedźmy, Żertwy i Kuglarza, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Lira.
600 stron nowej opowieści z uniwersum Wieloświata. Czyste szaleństwo!
Stron przez pewien czas było jeszcze więcej – pierwotna wersja maszynopisu, wraz z dodatkiem (który, mam nadzieję, jeszcze się ukaże), osiągnęła ponad milion znaków ze spacjami. Dla porównania, Czytelnicy otrzymali wersję złożoną z około 780 tysięcy znaków ze spacjami. Wieloświat jest tak obszerny między innymi dlatego, że wbrew pozorom pozostaje autonomiczną opowieścią. Trylogia Wiedźmy, Żertwy i Kuglarza została zamknięta – główne postaci z tamtych powieści zakończyły swoje osobiste historie, a ich wątki nie powracają w Wieloświecie (poza drobnymi epizodami). Świat jednak żyje dalej i sam staje się specyficznym bohaterem, a główne tło fabularne nie znika – i właśnie to jest trzonem Wieloświata, który zamyka cały cykl. Nie tylko ten książkowy, ale także cykl okresów równowagi i rozchwiań samego Wieloświata.
Wieloświat opisuje niedaleką, a jednak zaskakującą przyszłość. Wszechobecny dziś konsumpcjonizm w Pani powieści powstrzymany jest zresztą w ciekawy sposób – w świecie przyszłości wszystko jest wspólne, bo możliwe do wypożyczenia. Bliżej nam do takich czasów czy dalej?
Futuryzm przedstawiony w Wieloświecie dotyka kilku kwestii. Wspomniana ekonomia dzielenia istnieje już dziś i rozwija się dynamicznie na całym świecie. Podobnie jak usprawnianie łańcucha dostaw – czy to przez systemy paczkomatów, czy przez stosowanie farm wertykalnych w pobliżach sklepów i restauracji. Myśl o adaptacji przestrzeni biurowych na mieszkalne przyszła do mnie podczas wędrówek po Tokyo w 2019 roku, a niedługo później dodatkowe znaczenie dopisała do niej pandemia COVID-19. Summa summarum, moim celem nie było jednak odgadywanie przyszłości, ale pokazanie, że jakkolwiek nie rozwinie się cywilizacja, ludziom zawsze będzie czegoś brakowało, a z jednej pułapki przeniosą się w drugą. Kapitalizm i chęć posiadania wszystkiego na wyłączną własność prowadzi do marnotrawienia zasobów, ale dzielenie się wszystkim także tworzy iluzję elastyczności, a koniec końców w wielu przypadkach właściciel dzielonego dobra korzysta na nim więcej, niż użytkownicy.
Diagnoza, jaką stawia Pani w Wieloświecie, brzmi, że choć mamy – lub będziemy mieli – dostęp do wszystkiego, to wciąż poszukujemy czegoś więcej. Konsumpcja nam nie wystarcza, potrzebujemy doświadczenia. Potrzebujemy też wciąż nowych bogów? Starzy nam nie wystarczają?
Mity, wierzenia, bogowie czy demony – wszystkie są odpowiedzią na otaczający człowieka świat i sytuację, w jakiej się w danym miejscu i czasie znajduje. Opowieści o stworzeniu świata, pochodzeniu człowieka, wyjaśnianie zachodzących zjawisk, poszukiwanie norm etycznych czy odpowiedzi na pytania o pośmiertne losy ludzkiej jaźni to podwaliny właściwie każdego systemu wierzeń. Nie widzę nic dziwnego w tym, że wraz z ewolucją naszego środowiska i problemów, ewoluują także nasze mity, herosi i obiekty kultu. Nawet jeśli niektórzy z nas wciąż wierzą w tych samych bogów, co nasi przodkowie – czy to boga chrześcijańskiego, czy tych chociażby rekonstruowanych z wierzeń dawnych Słowian – ich dzisiejsze wyobrażenia czy pytania i prośby, które do nich zanosimy, siłą rzeczy muszą ich uwspółcześnić. Rola bóstw jako emanacji sił nadprzyrodzonych się zmienia. Nie są już skarbnicą tajemnej wiedzy – tę zastąpili naukowcy, a boskimi księgami stał się internet zbierający odpowiedzi na wszelkie pytania. Im więcej ludzkość wie, tym bardziej kurczy się boska potęga. A jednak wciąż dręczą nas te same, odwieczne pytania (jak chociażby o zaświaty), na które nie znajdujemy odpowiedzi. I póki one istnieją, w miejscu wiedzy będą musiały istnieć wiara, przekonania i wyobrażenia, często krystalizujące się właśnie w postaci bóstw.
Wspomniane zaświaty są w Wieloświecie wszechobecne. Nowoczesność splata się z obecnością – mocno namacalną – aniołów i demonów. W dodatku ludzie są podzieleni: jedni wierzą w wielką Matkę Naturę, a inni – w Wielkiego Programistę. Z jednej strony postęp techniczny, z drugiej – powrót do natury i duchowość. Czy te kontrasty da się pogodzić?
Myślę, że tak. W Wieloświecie, obok wątków rodem mitologii słowiańskiej, pojawiają się także inne – chociażby z z Indii lub Chin, czy też nawiązania do Kabały, która z kolei przekierowuje uwagę Czytelnika w stronę matematyki. Stąd już krok do połączenia astronomii z mistyką, a fizyki – z metafizyką. To podstawa uniwersum Wieloświata, którą opisuję szczegółowo we wspomnianym na wstępie dodatku. W ten sposób Wieloświat wraz ze swoimi wymiarami i prawidłowościami staje się niezależnym, pełnowymiarowym bohaterem, a także silnym katalizatorem zdarzeń. To jego prawa wprawiają postaci w niespokojny ruch i napędzają konflikt.
A Pani – w co Pani wierzy?
Chciałabym wierzyć w Wieloświat – taki, w którym dla każdego jest miejsce, niezależnie od czasu i miejsca, pragnień i lęków. W Opowieściach z Wieloświata nawet demony pragną kawałka lepszego świata dla siebie, miejsca, w którym ich swoisty światopogląd – jakkolwiek go ocenimy – ma prawo istnieć. W świecie, w którym zło zostało „wynalezione”, zdefiniowane i nadane odgórnie, powstaje pytanie o granice wolności i tolerancji; czy ci, którzy postępują wbrew narzuconym, „słusznym” regułom, zasługują tylko i wyłącznie na potępienie, a w najlepszym razie na przymusowe nawrócenie? Nie jest łatwo odpowiedzieć, bo demony to nie są szlachetni rebelianci, ale dusze, które naprawdę zadały innym niemało cierpienia, często świadomie i celowo. Wizja ich zjednoczonego, Nowego Świata jest nęcąca, a rzucane wobec aniołów oskarżenia zasiewają niemało wątpliwości, a jednak jest to pułapka, z której każde wyjście będzie bolesne, czy będzie to obrona, czy potępienie demonicznych racji.
Ratowanie świata jest jednym z motywów najczęściej powracającym w fantastyce. Dlaczego wciąż chcemy o tym czytać?
Rozróżniłabym dwa modele „ratowania świata”. Jeden znamy z filmów katastroficznych, gdzie stawką jest nie tylko życie bohaterów, ale rodzaju ludzkiego w ogóle. Wyobrażenie, że nas wszystkich czeka nieodwracalny koniec, jest dość prostą, choć spektakularną hiperbolą śmierci, która zwłaszcza w filmach, ale także dzięki codziennym wydaniom wiadomości została oswojona, zbagatelizowana i w dodatku zasłonięta dziwacznym tabu, które brzmi „mnie to nie dotyczy; śmierć jest tylko w telewizji, a po niej lecą reklamy i wszystko wraca do normy”. Tymczasem katastroficzna wizja, że Ziemia lub wszyscy zamieszkujący ją ludzie znikną, wyciąga z nas tą zapomnianą grozę przed własnym odejściem.
Drugim rodzajem „ratowania świata” jest ten, który pojawia się w Wieloświecie – tutaj motywację bohaterów stanowi nie ucieczka przed absolutnym końcem, lecz strach przed nieodwracalną zmianą i poprzedzającą ją odpowiedzialnością podjęcia właściwej decyzji. To dla odbiorcy nieco inne ćwiczenie wyobraźni, bo nie chodzi o „kino akcji” i wycelowanie rakietą w asteroidę, ale kameralne zmaganie się z własnym sumieniem. Co my byśmy wybrali, gdyby to od nas zależało: zachować stary, niedoskonały, ale dobrze znany porządek, w którym w dodatku sami mamy dość komfortową pozycję (choć dostrzegamy dyskomfort innych osób), czy bez szansy odwrotu pójść w stronę nowej, nieznanej rzeczywistości, która może odebrać nam choćby część tego komfortu, ale polepszyć istnienie innych – choć nie ma gwarancji, że to wszystko wypali?
Przyjdzie nam jeszcze wrócić do Wieloświata?
Mam w zanadrzu wspomniany dodatek opisujący mechanizmy całego uniwersum, mam opowiadania niejako dokumentujące powstawanie Wieloświata, mam też opowieści zupełnie poboczne i utrzymane w pogodnej konwencji. W tej chwili jednak muszę odpocząć i zebrać siły przed zupełnie nowymi projektami – mam nadzieję, że będą jeszcze bardziej emocjonujące niż cykl Opowieści z Wieloświata, choć spędziłam nad nim dobre 10 lat.
Książkę Wieloświat kupicie w popularnych księgarniach internetowych: