Władysław Stanisław Reymont. Lubiany noblista
Data: 2017-11-19 23:44:29Nieoczekiwanie znajduje ratunek w kolejnej romansowej aferze. Zakochuje się bez umiaru w kolejnej mężatce. Ty razem jest to pani Aurelia Szabłowska z domu Szacsznajder. Jej brat Leon, rzeźbiarz i portrecista, po śmierci Reymonta wykona jego medalion portretowy. Sama Aurelia to muza Młodej Polski, była od 1893 roku żoną Teodora Szabłowskiego, literata, redaktora pism „Niwa” i „Głos”. Nieudane małżeństwo udało się unieważnić w Sądzie Arcybiskupim Warszawskim, ale zanim do tego doszło, Aurelia potajemnie i jawnie romansowała z przyszłym noblistą. Zanim jednak stanęli w 1902 roku na ślubnym kobiercu, Aurelia, jej rodzice i sam Stanisław, wydali fortunę na obiady dla różnych wpływowych purpuratów, mecenasów i specjalistów, mogących zapewnić pani Szabłowskiej wymarzone wyzbycie się ślubnych kajdan.
Rodzina Aurelii polubiła Reymonta. Świetnie się zapowiadał, był sympatyczny i miły dla ludzi. Miał kilka charakterystycznych gestów, które często powtarzał. Lubił szybko poprawiać binokle i bez powodu obciągać kamizelkę. Unikał konfliktów i starał się zjednywać sobie ludzi. Choć nie był szczególnie urodziwy, swoim obejściem i życzliwością potrafił wzbudzać sympatię. W przypadku rodziny Aurelii tak mocną, że postanowili zerwać małżeństwo, choćby kosztowało to ich fortunę.
Tymczasem sam Władysław już rozsiewał swój wdzięk poza rodziną Szacsznajderów. Aurelia, urocza drobna blondynka, znająca doskonale angielski, z którego co nieco tłumaczyła, muzykowała i mogła inspirować niejednego młodopolskiego twórcę, dobiegała trzydziestki. A jednak ani młody wiek, ani uroki pani Aurelii nie wystarczyły do zatrzymania niestałego Reymonta. Nieoczekiwanie nawiązał kolejny ognisty romans. Jego wybranką została matka czworga dzieci, rozwódka. Kolejna wielka i skandaliczna miłość pisarza. Wanda Szczukowa.
Utrzymywał ten związek jeszcze przez wiele lat, choć po 1900 roku opierał się ju głównie na wymianie listów. Przełom nastąpił w lipcu 1900 roku. W tym czasie Reymont udał się w podróż koleją do Warszawy. Miał odebrać honorarium za cykle nowel i przypuszczalnie zlikwidować swoje warszawskie mieszkanie. 13 lipca po 10. rano, jadąc pociągiem powrotnym, stał się ofiarą wypadku. 14 lipca w „Gazecie Polskiej” ukazał się artykuł poświęcony katastrofie, w której poza Reymontem ranny został redaktor tego pisma, podróżujący wraz siostrą Jan Gadomski:
„..obaj panowie podrzuceni zostali w górę tak silnie, że wyrzuciło ich ponad zdruzgotany dach wagonu, przy tym pan Gadomski spadł z dość wysokiego w tym miejscu nasypu do rowu, pan Reymont odurzony na chwilę podrzuceniem i ogłuszony walącymi się nań szczątkami wagonu nie stracił przytomności. W jego oczach skonała nasza koleżanka, z którą jeszcze wczoraj spędziliśmy czas przy pracy...". "Panna Gadomska zginęła ściśnięta w okropny sposób pomiędzy odłamkami zgniecionego wagonu. Ratunek, który redaktor po dojściu do przytomności i p. Reymont sam ciężko zniemożony, dać jej usiłował, był już niestety spóźniony.
Sytuacja wygląda tragicznie. Przeżycie katastrofy Gadomski i Reymont zawdzięczają głównie temu, że opuścili wagon pierwszej klasy i udali się w kierunku platformy, aby zażyć nieco świeżego powietrza. Zderzenie pojazdów wyrzuciło ich na nasyp kolejowy. Zamknięci w przedziałach (zwyczajowo zamykano je od zewnątrz na klucz) pasażerowie nie mogli się wydostać spod zgniecionej blachy. Ale Reymont żyje i jest świadkiem tego traumatycznego wydarzenia. Przewieziony do szpitala św. Ducha, uskarża się na bóle w nogach i w klatce piersiowej. Trafia pod opiekę doktora Jana Rocha Rauma, wielbiciela Ziemi Obiecanej. W listach do Szczukowej przyszły noblista pisze o złamanym żebrze i przetrąconych nogach. Na kurację wyrusza w towarzystwie Antoniego Langego do Włoch, do Wenecji. Potem trafia do Wiednia, do znanej kliniki Richarda von Krafft Ebinga. Leczy tam nie tylko urazy cielesne, ale prze wszystkim rozstrój nerwowy i pogłębiającą się melancholię. Potem wraz z panią Aurelią rusza do Amalfi.
W imieniu Reymonta o odszkodowanie wobec kolei występuje Napoleon Hirszband, znany bliżej jako Cezary Jellenta, wydawca „Ateneum”, promotor poezji Tetmajera, Micińskiego i poematów Byrona i Shelleya. Także powieściopisarz, poeta, filozof, krytyk literacki i znawca malarstwa. Postać wybitna i nietuzinkowa. W wyniku jego zabiegów Reymont uzyskał odszkodowanie w wysokości prawie 40.000 rubli. Jaka to była wartość? Warto przypomnieć, że licytowana w Lalce Bolesław Prusa kamienica Łęckich w Warszawie miała cenę wywoławczą sześćdziesiąt pięć tysięcy rubli. Przeliczając na dzisiejsze pieniądze, Reymont uzyskał od kolei ponad pięć milionów złotych. Z dnia na dzień stał się bardzo bogaty.
Dodany: 2017-11-23 19:51:08
Ekranizacja lektury " Chłopiów" przyniosła sławę początkującym aktorom. Na mnie osobiście zrobiły wrażenie stroje oraz charaktyzacja aktorów.
Dodany: 2017-11-23 13:35:44
Nie wiem, gdzie napisać, ale pomysł rankingu użytkowników super :D co pokazuje, że ilość książek przeczytanych niekoniecznie przekłada się na ilość stron :D muszę jeszcze pokrążyć po bibliotece i pouzupełniać książki, które czytałam w młodości.
Dodany: 2017-11-20 14:36:55
Szanowałam zawsze tą lekturę, gdyż na co dzień spotykamy się z tego rodzaju zachowaniem u ludzi. Inna forma , ale znaczenie podobne.
Dodany: 2017-11-20 09:48:15
"Chłopi" to jedna z moich najulubieńszych lektur, natomiast za "Ziemią obiecaną" jakoś nie przepadam.
Dodany: 2017-11-20 09:36:20
Lektura doceniona przeze mnie dopiero po skończeniu szkoły ;)
Dodany: 2017-11-20 08:36:03
O tym odszkodowaniu nie wiedziałam, a "Chłopów" uwielbiam.
Dodany: 2017-11-20 07:17:45
Dla mnie akurat Chłopi byli straszna męczarnia w szkole. Później doceniłam.