Czasami złe drogi prowadzą do dobrych miejsc. Wywiad ze Stefanem Dardą wokół powieści „Nie zawiedź mnie, tato”

Data: 2024-07-18 10:31:50 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet

– Zarówno fabuła książki, jak i realne życie to scena, na której gra wielu aktorów. Każdy z nich ma do odegrania swoje epizody, które, jeśli się nad tym dobrze zastanowić, mają wpływ na wszystkich innych – mówi Stefan Darda w rozmowie wokół pierwszej części Nie zawiedź mnie, tato, jego nowej historii, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca.

Stefan Darda, autor powieści Nie zawiedź mnie, tatofot. mat. prasowe / Wyd. Czarna Owca

Czym ujął Cię Zdzisław Mokryna, że zdecydowałeś się podarować mu serię?

Pisząc w 2015 roku Zabij mnie, tato, nie sądziłem, że jeszcze wrócę do tego bohatera. No ale nic na to nie poradzę – czasem zdarza mi się wracać do pozornie zamkniętych już fabuł. Tak też było na przykład z kontynuacją Domu na wyrębach. Po prostu pojawia się w głowie określona koncepcja, a jeśli po dłuższej analizie wciąż jawi się jako sensowna, to nie pozostaje mi nic innego, jak przelać ją na ekran komputera. Co do Mokryny – pojawia się, gdy jest potrzebny, bym mógł za jego pomocą opowiedzieć o czymś, co mnie frapuje lub niepokoi. Tak było zarówno w przypadku Zabij mnie, tato, jak i Nie zawiedź mnie, tato.

Czyli policjanci – przynajmniej w Twoich powieściach – mogą zapomnieć o spokojnej emeryturze?

Nie ma zmiłuj, taki już z niego pechowiec (śmiech). Ale, z drugiej strony, być może jego pech przekłada się na szczęście innych bohaterów, których Mokryna spotyka na swojej drodze. Bilans wychodzi więc mniej więcej na zero. Każdy zna chyba to uczucie, gdy wreszcie jest chwila na wytchnienie, czas dla siebie, a tu nagle „coś” i bez entuzjazmu trzeba zmienić plany. On ma podobnie i choć wcale nie ma ochoty, to ostatecznie odkłada swoje zamierzenia na później. Przynajmniej taką ma nadzieję, że je odkłada, a nie porzuca.

Żarty na bok, bo w książce poruszasz tematy trudne: śmierć, zbrodnia, strata dziecka, żałoba i tęsknota. Te dramaty przetwarzają się u Twoich bohaterów na różny sposób. Działanie, stagnacja, ale też senne koszmary. Mokryna ma ich sporo. Co mówią mu te złe sny?

Złe sny z jednej strony przypominają mu o tym, co stało się w Rykowie (czyli w powieści Zabij mnie, tato), a z drugiej – niepokoją i stanowią podstawę do tego, by zaczął zastanawiać się, czy nie zapowiadają kolejnego koszmaru, tym razem jednak już na jawie. Warto jednak pamiętać, że czasem sny przypominają, by nie popełniać dawnych błędów, a czasem przed czymś ostrzegają. Nie chcę niczego stwierdzać jednoznacznie (bo przecież moim bohaterowie i fabuła czasem bardziej mnie prowadzą, niż odwrotnie), niemniej wydaje mi się, że mogą one mieć pewne przełożenie na to, co wydarzy się w drugiej części Nie zawiedź mnie, tato.

Nie zawiedź mnie tato - grafika promująca książkę Stefana Dardy

Sporo w książce piszesz o samotności. O tym, jak w pewnym wieku mieszka się samemu, jak żyje się bez człowieka obok. Ta samotność powoli i niepostrzeżenie wyniszcza?

Wspominasz o wątkach dotyczących wujenki Emilii, a także jej sąsiada – Adama Mackiewicza zwanego „Wieszczem”. Co do Mokryny, to mam wrażenie, że jest inaczej. W jego przypadku bardziej wyniszczające było przebywanie wśród ludzi, a on z pełną świadomością próbuje uciec w samotność. Być może jego zapatrywania zmieni historia „Wieszcza”, a może wręcz przeciwnie – w drugiej części tej historii okaże się, że czasem lepiej jest być samemu, niż tkwić w toksycznych relacjach…? O tym przekonamy się już jesienią.

Twój bohater traci bliską osobę, wujenkę (tak każe do siebie mówić ciotka). A później ginie więcej osób. Mokryna w jakiś sposób przyciąga fatum? Czy bardziej je ściga? Bo dzięki niemu wydarzają się też dobre rzeczy.

Czasami złe drogi prowadzą do dobrych miejsc. Wiele (jeśli nie prawie wszystko) zależy od przypadku. Sporo o tym myślę i sądzę, że trochę to odzwierciedlają moje książki (tutaj mógłbym wspomnieć chociażby o cyklu Przebudzenie zmarłego czasu i opisanemu tam zjawisku „pułpotsów”, czyli pułapek potencjalnych scenariuszy). Tak naprawdę nigdy nie wiemy, jakie konsekwencje przyniosą nasze działania. Bywa, że robimy coś z dobrą intencją, a przypadek sprawia, że wszystko się sypie. Weźmy przykład pojawienie się Mokryny w Rykowie w Zabij mnie, tato. Gdyby wybrał inną miejscowość, zapewne wszystko w rodzinie Kamila Szykowiaka potoczyłoby się inaczej. Nietrudno się domyślić, że podobna sytuacja rozgrywa się w Nie zawiedź mnie, tato. Zarówno fabuła książki, jak i realne życie to scena, na której gra wielu aktorów. Każdy z nich ma do odegrania swoje epizody, które, jeśli się nad tym dobrze zastanowić, mają wpływ na wszystkich innych. 

Twoja powieść jest między innymi o tym, jak trudno walczyć o sprawiedliwość, gdy ludzie tkwią w układach. Nie masz wrażenia, że tego rodzaju układy są wszędzie, a nie tylko w małych społecznościach?

Seria z Mokryną porusza ten temat i z pewnością takie patologie są dość częste, jednak nie popadałbym w paranoję. Bardziej chodzi o to, że jeśli układ istnieje nawet tylko w jednym miejscu, to może zniszczyć życie jakiemuś Bogu ducha winnemu, przypadkowemu człowiekowi. I że są ludzie, którzy do swoich celów idą po trupach, nie zważając na nic i na nikogo. Te książki napisałem między innymi po to, aby uczulać i pomóc zachować czujność. Uważne rozglądanie się wokół, a – gdy tego wymaga sytuacja – reagowanie w miarę własnych możliwości jest niesamowicie istotne i naprawdę może ogromnie wiele zdziałać.

Chciałbym jeszcze dodać, że zarówno w przypadku Zabij mnie, tato, jak i Nie zawiedź mnie, tato wystąpiły pewne katalizatory, które skłoniły mnie do podjęcia określonych tematów. Nie będę tutaj tego uściślał; jeśli ktoś zechce, może przecież się sam przekonać, o co chodzi. Natomiast uznałem, że jako autor lepiej będzie, jeśli poruszę te sprawy na kartach swoich powieści, niż na przykład w mediach społecznościowych.

Nie zawiedź mnie, tato - książka Stefana Dardy

Mokryna jest samotny. Powrót do podlaskiego miasteczka stawia na jego drodze dawną sympatię. Ta relacja, nie do końca klarowna, rozjaśnia mroki? Uważam, że jest Mokrynie bardzo potrzebna.

Są momenty w Nie zawiedź mnie, tato, w których Mokryna jest bardzo niezdecydowany, zmienia własne decyzje, robi krok do przodu, a potem się cofa. Podobnie jest w przypadku relacji z Olgą. W momencie, w którym na chwilę się z nim rozstajemy, mamy właściwie jasność co do jego zapatrywań, ale czy znów się coś nie odwróci…? Poza tym raczej trudno też jest rozszyfrować jego młodzieńczą sympatię. Mam wrażenie, że oni oboje podchodzą do tematu niezwykle ostrożnie.

Nie zawiedź mnie tato jest częścią pierwszą historii. Od początku wiedziałeś, że ta powieść potrzebuje dwóch tomów? Urywasz w dosyć ważnym momencie.

Nie, nie wiedziałem. Sądziłem, że cała opowieść zawrze się w jednej książce, która będzie krótsza, niż sama pierwsza część tej historii. Jednak często tak to u mnie jest, że nie potrafię oszacować objętości na początku pracy. Nigdy na siłę nie skracam ani też sztucznie nie wydłużam powieści. Nie pracuję na podstawie konspektu czy planu, fabuła czasem mnie samego zaskakuje, pojawiają się nowe wątki, które uważam za warte rozwinięcia. Gdybym z góry wszystko miał z góry założone (łącznie z objętością tekstu), to podczas pisania zanudziłbym się na śmierć.

Zapytałabym, czy w drugim tomie będzie happy end, ale pewnie i tak nie odpowiesz (śmiech). Czego jednak możemy się spodziewać? Zamkniesz opowieść? Mokryna jeszcze wróci?

Oczywiście, że nie odpowiem (śmiech). Ta historia zostanie zamknięta w drugim tomie, ale Mokryna jeszcze wróci w innej powieści zatytułowanej Wybacz mi, tato. Czyli, z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że – przynajmniej na razie – zostanie oszczędzony.

Masz na swoim koncie książki różnorodne gatunkowo. Seria o Mokrynie jest dla Ciebie szczególnie ważna?

Tak naprawdę chyba wszystkie moje książki są dla mnie ważne. Poświęcam im maksymalnie dużo skupienia, staram się, aby były jak najlepsze i nie ma takiej, której napisania po latach bym żałował. Niemniej akurat seria z Mokryną porusza ważne (przynajmniej w moim przekonaniu) kwestie społeczne, więc też przez to nakładam sam na siebie chyba większą presję niż zazwyczaj. Tym bardziej cieszą sygnały od Czytelników, że wykonałem dobrą robotę. To uskrzydla i daje niesamowitą motywację, aby mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami.

Ze Stefanem Dardą na temat jego nowej książki – Nie zawiedź mnie, tato. Część 1 – rozmawiała Danuta Awolusi. Czytelników już teraz zachęcamy do zapoznania się z powieścią, którą kupić można w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.