Przysłowie może czasem zastąpić długi wykład. Wywiad z Magdaleną Kubasiewicz

Data: 2021-06-23 08:58:20 Autor: Magdalena Galiczek-Krempa
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Przysłowie może czasem zastąpić długi wykład. Wywiad z Magdaleną Kubasiewicz z kategorii Wywiad

Zaczęło się od poplamionej spódniczki różowego słonia. Skończyło na znalezieniu trupa. Gdy Daniela Nieszczęście opuściła krakowski akademik i udała się do domu krewnej, nie sądziła, że znajdzie tam swoje dwie kuzynki (żywe) oraz ciotkę (martwą). Na pewno nie spodziewała się też, że wszystkie trzy staną się głównymi podejrzanymi w sprawie o morderstwo. Kto zabił starszą panią w jej własnym salonie? Gdzie znikł cenny naszyjnik ze szmaragdami? I czy trzy Nieszczęścia zdołają dojść do porozumienia, zanim podzielą los ciotki…? O powieści Nieszczęścia chodzą trójkami rozmawiamy z autorką, Magdaleną Kubasiewicz.

Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. W Pani nowej powieści „nieszczęścia" są aż trzy. Czy to nie za dużo złego jak na jedną książkę?

Nieszczęścia chodzą trójkami to powieść z wątkami kryminalnymi, trudno więc powiedzieć, że trzy nieszczęścia to za dużo. Zwłaszcza, że tu można mówić o faktycznych trzech nieszczęściach – czyli śmierci ciotki bohaterek, zaginięciu pewnego cennego naszyjnika oraz o fakcie, że ktoś kręci się wokół domu, w którym zamieszkały – jak i w sensie metaforycznym. Tytułowe trzy „Nieszczęścia” to po prostu trzy krewne, które noszą nietypowe nazwisko – Nieszczęście właśnie – i często pakują się w różne tarapaty.

Kieruje się Pani w swoim życiu przysłowiami? Czy ma Pani jakieś ulubione?

Nie i nie. Przysłowia to dla mnie element języka, pewne uproszczenie, nic więcej. Nie mam ulubionego. Moi bohaterowie czasem ich używają – dlatego, że po przysłowia sięgają i zwykli ludzie, wydaje mi się więc naturalne, że robią to i postacie w książkach.

Czy przysłowia mają jeszcze dla współczesnych ludzi jakieś znaczenie? Czy to raczej relikty, które odkładamy na półkę z „zabobonami"?

Oczywiście, że mają. Jak wspomniałam, są elementem naszego języka, już stałym. Niekoniecznie też muszą mieć coś wspólnego z zabobonami. Czasem używamy ich przecież jako zwięzłego podsumowania danej sytuacji. Kiedy psuje się kilka rzeczy w domu i mówimy: nieszczęścia chodzą parami, niekoniecznie stosujemy myślenie magiczne, ale po prostu stwierdzamy, że często nieprzyjemne rzeczy spadają na głowę całą chmarą. Są przysłowia zresztą w ogóle niezwiązane z zabobonami – jak choćby bez pracy nie ma kołaczy, którym można zastąpić długi wykład na temat tego, że by coś osiągnąć, trzeba na to zapracować.

Trzy młode dziewczyny znajdują zwłoki ciotki w jej domu. Czy dopiero tak wielkie nieszczęście jest w stanie pogodzić zwaśnione kuzynki?

Na to pytanie sama nie znam odpowiedzi. Być może gdyby minęło jeszcze parę lat, dojrzałyby, ich gniew stopniowo by wygasł i byłyby w stanie znów zacząć ze sobą rozmawiać. Pewnie jednak nie zdołałyby wrócić do dawnej przyjaźni. Ekstremalna sytuacja wymusiła na nich nie tylko zawieszenie broni, ale też współpracę i częste kontakty. Miały okazję do wielu kłótni, ale też do przypomnienia sobie o tym, że kiedyś były sobie bliskie. I upewnienia się w tym, że mimo wszystkich animozji mogą na sobie dalej polegać.

A nie jest to tylko chwilowe zawieszenie broni? Sposób, by w obliczu podejrzenia o morderstwo ratować własną skórę?

Nie chcę za wiele spoilerować, ale moje Nieszczęścia w toku fabuły mają okazję wyjaśnić sobie parę dawnych nieporozumień, a także krytycznie spojrzeć na własne zachowanie i dojść do wniosku, że każda z nich popełniła kilka błędów. W pierwszej chwili zdecydowały się współdziałać, bo zmusiły je do tego okoliczności, później jednak zdołały dojść do porozumienia. Myślę, że mają zbyt wybuchowe charaktery, aby obyło się całkiem bez awantur o różne drobiazgi, ale raczej nie będą już prowadzić wojny.

Nieszczęście – to nie jest popularne nazwisko...

Nie, ale od razu wiedziałam, że dziewczęta właśnie tak będą się nazywały. Pasowało mi to zarówno do fabuły, jak i ich charakterów. Wszystkie trzy wpadają regularnie w kłopoty i zabójstwo ciotki wcale nie jest ich jedynym problemem. Dawało mi to też spore pole do zabaw językiem i powiedzeniami – jak choćby Daria, która jest chodzącym nieszczęściem czy właśnie tytuł Nieszczęścia chodzą trójkami.

Imiona wszystkich kuzynek zaczynają się na literę „D": Daniela, Dominika, Daria... To raczej nie przypadek? 

Rzeczywiście, to celowy zabieg. Ale przyznaję, choć pewnie dziwnie to zabrzmi, w tej chwili… nie potrafię powiedzieć, z czego on wynikał. Gdyby się zastanowić, bardziej logiczne byłoby użycie „N”. Nieszczęścia chodzą trójkami wprawdzie dokończyłam i poprawiłam jakieś dwa lata temu, ale sam pomysł przyszedł mi do głowy jakoś przed sześciu, siedmiu laty. Wtedy wymyśliłam trzy kuzynki, napisałam kilka pierwszych scen. Potem tekst odłożyłam do szuflady, zapomniałam o nim, a gdy go wyciągnęłam i dokończyłam, zmieniłam linię fabularną, ale imiona dziewcząt pozostały. Nie mogłyby już nazywać się inaczej, przywykłam myśleć o nich właśnie tak.

Lubi Pani kreować nietuzinkowych bohaterów? Kuzynki Nieszczęście to skrajnie różne osobowości...

Ta książka w dużej mierze opiera się na dynamice pomiędzy kuzynkami, a o tej decydują różnice pomiędzy nimi. Po co miałabym tworzyć podobne do siebie bohaterki? Gdyby nie były od siebie różne, czytelnik szybko zacząłby je ze sobą mylić, zwłaszcza, że ich imiona zaczynają się na „D”, a powieść stałaby się nudna. Dlatego Daniela, Dominika i Daria inaczej się zachowują, mają inne zainteresowania, a nawet odmienny styl ubierania.

Takie postaci to idealne bohaterki kryminału, komedii, a może powieści obyczajowej z morderstwem w tle?

Wszystkich, bo Nieszczęścia chodzą trójkami to każda z nich po trochu. Może nie nazwałabym ją komedią, ale to powieść dość lekka, w której pojawia się sporo humoru, i przewijają zarówno wątki kryminalne, jak i obyczajowe.

Nieszczęścia chodzą trójkami to zamknięta całość czy jedynie początek opowieści o Nieszczęściach? Planuje Pani kontynuować historię kontrowersyjnych kuzynek?

Pisałam Nieszczęścia chodzą trójkami tak, aby mogła być zamkniętą całością. Na pytanie o potencjalną kontynuację trudno mi odpowiedzieć. Mam wiele pomysłów, ale raz: mało czasu, dwa: o tym, czy ukazują się dalsze tomy cykli, w dużej mierze decydują czytelnicy. Niedawno za to skończyłam pracę nad książką 150 wesel i grób, trzecim tomem serii wydawanej w Czarnej Damie.

Książkę Nieszczęścia chodzą trójkami kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.