Piszę powieści – to właśnie robię. Wywiad z Nicholasem Sparksem

Data: 2020-08-01 19:03:25 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Piszę powieści – to właśnie robię. Wywiad z Nicholasem Sparksem z kategorii Wywiad

– Za sprawą jednej powieści możemy przeżyć wiele różnych emocji jednocześnie. Gdy sami przeżywamy tragedię, czujemy ból i do nadziei czy radości jest nam bardzo daleko. Za sprawą książki możemy odkryć, że w życiu po bólu, chorobie, nieszczęściu, niemal zawsze przychodzi choć krótka chwila radości. Dobra powieść daje nadzieję. Dobra książka pozwala także często poznać całe losy bohatera – od narodzin do śmierci. Dobra książka to życie w pigułce – mówi Nicholas Sparks, autor bestsellerowych powieści obyczajowych. Wkrótce ukaże się jego nowa ksiażka Powrót

Sławomir Krempa: Nie lubisz romansów? 

Nicholas Sparks: To nie jest tak, że nie lubię romansu jako gatunku literackiego. Brytyjskie czy amerykańskie romanse są bardzo popularnym gatunkiem i jest wielu znakomitych pisarzy, którzy nim się zajmują. Ale ja po prostu nie piszę romansów. 

Naprawdę? 

Naprawdę. Gatunek, jakim jest romans, narzuca pewną strukturę, określony typ postaci, ale przede wszystkim coś, co określiłbym jako „romansową fantastykę", a mianowicie zakończenie. Szczęśliwe zakończenie, które prawie zawsze musi wieńczyć romans. U mnie tej fantastyki nie ma za dużo, choć dotykam tematu związków, relacji rodzinnych, bywa, że opisuję też miłość, która staje w obliczu niebezpieczeństwa. Z romansem łączy mnie więc tematyka, ale niewiele więcej. U mnie zakończenie może być dowolne – smutne, szczęśliwe, słodko-gorzkie, ale nie możesz być z góry pewien, jak opisywana przeze mnie historia się zakończy. Dla mnie różnica polega na tym, że jeśli przeczytasz jeden romans, wiesz, czego oczekiwać po innych powieściach należących do tego gatunku. Jeśli przeczytasz jedną książkę Sparksa, nie będziesz wiedział, jak kończą się inne opisywane przez niego historie. Romans jest jak stary przyjaciel, którego spotykasz codziennie i choć doskonale znasz jego żarty, to i tak miło spędzić z nim czas. Moje powieści są jak kumple z dzieciństwa, których nie widziałeś przez 20 lat. Gdy ich spotykasz, siadasz i wysłuchujesz ich historii. I kompletnie nie wiesz, czego się spodziewać. 

-> Czytaj także: Nowa książka Nicholasa Sparksa. Powrót

Poza tym, że niemal na pewno spodziewać się powinieneś tragedii. 

To prawda. Istotą romansu jest to, by czytelnik poczuł i zrozumiał to jedno wielkie, niezmierzone uczucie, jakim jest miłość. Istotą moich powieści jest ukazanie wszystkich istotnych uczuć, jakich doświadczamy w życiu. Jeśli pominiesz któreś z nich – smutek czy wściekłość – książka będzie nieprawdziwa. 

Skoro więc Twoje książki nie są romansami, to czym właściwie są? 

Prozą. Tak po prostu Czasem ocierają się o dramat, czasem – tragedię. Czasem to opowieści o miłości, czasem o śmierci. Nie sądzę, żeby etykietki miały aż tak duże znaczenie. 

Powiedziałeś kiedyś, że inspirują Cię wielkie antyczne tragedie. Myślisz, że w dzisiejszej prozie jest jeszcze miejsce na coś takiego jak katharsis? 

Nie, staram się po prostu dać czytelnikom najlepszą opowieść, jaką jestem w stanie stworzyć. Jeśli choć części czytelników przyniesie ona katharsis, to świetnie. Jeśli dzięki nim lepiej zrozumieją jakieś występujące na świecie zjawisko – doskonale. Ale jeśli dzięki nim po prostu moi czytelnicy oderwą się od codzienności, będę tak samo szczęśliwy.     

Ciekawe jest dla mnie to, w jak bardzo różny sposób czytelnicy odczytują moje książki. Niektórych najmocniej poruszyła pierwsza moja książka, jaką czytali i żadna późniejsza nie była w stanie jej dorównać. Inni doceniają tę, która najmocniej koresponduje z ich sytuacją życiową czy przeszłością. Myślę, że od tego też może zależeć, czy przeczytanie którejś książki potraktują jako przeżycie katharsis. Na przykład jeśli rodzice lub dziadkowie moich czytelników chorowali na Alzheimera, pokochają Pamiętnik. Jeśli zmagają się właśnie z rakiem, najbardziej trafi do nich Jesienna miłość. Jeżeli są wojskowymi lub związali się z żołnierzami, pewnie najwięcej wyniosą z lektury powieści I wciąż ją kocham albo Szczęściarz. A jeśli kochają konie, ich ukochaną książką stanie się Najdłuższa podróż

Dlaczego tak bardzo lubimy czytać o tak zwanym „zwyczajnym życiu"? Przecież podobne historie doskonale znamy z naszej codzienności, a żeby ich wysłuchać, możemy porozmawiać z przyjaciółmi czy rodziną.  

Myślę, że chodzi o to, że za sprawą jednej książki możemy przeżyć wiele różnych emocji jednocześnie. Gdy sami przeżywamy tragedię, czujemy ból i do nadziei czy radości jest nam bardzo daleko. Za sprawą powieści możemy odkryć, że w życiu po bólu, chorobie, nieszczęściu, niemal zawsze przychodzi choć krótka chwila radości. Dobra książka daje nadzieję. Dobra powieść pozwala także często poznać całe losy bohatera – od narodzin do śmierci. Dobra książka to życie w pigułce. 

Twoje pierwsze książki nie były dobre? 

Nie były. Moje dwie pierwsze powieści nigdy nie zostały wydane i dobrze się stało. Przechowuję ich kopie do dziś i gdybym chciał, by się ukazały, musiałbym napisać je praktycznie od nowa. Ale myślę, że nie napisałem ich bez powodu. Dzięki nim zanim zabrałem się za tworzenie „Pamiętnika", miałem już za sobą 800 stron napisanych powieści. To była świetna szkoła pisania.  

Przedstawiciel firmy faramceutycznej – to nie brzmi jak najlepsza pozycja w pisarskim CV.

Prawda? Słyszałem, że wiele osób śmieje się z tak zwanego „american dream". Ale tak właśnie jest w Stanach – Clancy sprzedawał ubezpieczenia, Danielle Steele pracowała w PR, Mary Higgins Clark była gospodynią domową, Stephen King uczył angielskiego, Grisham i Baldacci to adwokaci, Patricia Cornwell pracowała jako patolog sądowy, a potem stali się autorami bestsellerów. W Ameryce nie ma znaczenia, co robisz. Jeśli napiszesz dobrą powieść, odniesiesz sukces. 

Czytaj także: Dla Ciebie wszystko. Filmowy wyciskacz łez

Tak było z Pamiętnikiem?

Tak. Ale jeśli chcesz zapytać, jak to się stało, odpowiem szczerze: nie wiem. Pamiętnik musiał mieć jakiś magiczny pierwiastek, dzięki któremu pokochali go wszyscy. Najpierw zachwyciła się nim moja agentka, potem wydawca, agencja piarowska, księgarze i wreszcie czytelnicy. 

Czytelniczki. 

Na pewno po moje książki bardzo często sięgają kobiety. 

Wiesz, że w Polsce podobno kobiety nie chcą czytać książek napisanych przez mężczyzn? Dlatego panowie bardzo często przyjmują kobiece pseudonimy albo po prostu nie piszą powieści obyczajowych. 

Myślę, że dobre historie docenią i kobiety, i mężczyźni. Niezależnie od tego, kto jest ich autorem. Podczas pracy nie zastanawiam się nad tym, kto będzie czytał moje książki. Mam w sobie sporo empatii, ale choć w moim życiu było wiele wspaniałych kobiet – mama, siostra, żona, córki – nie jestem jakimś „specem od kobiecej natury", jak lubią mnie nazywać kolorowe pisma. Piszę powieści – to właśnie robię. 

Córki czytały Twoje książki?  

Nie wszystkie. Ale zawsze oglądają filmy na podstawie moich powieści. 

Kino, nie da się ukryć, wyjątkowo Cię kocha. 

Myślę, że to wszystko dlatego, że filmy na podstawie moich książek po odnoszą duże sukcesy, a w Holywood jeden sukces pociąga za sobą kolejny. Ekranizacje moich książek nie są zbyt drogie w realizacji, zarabiają za to duże pieniądze, dobre aktorki lubią w nich grać, a reżyserzy brać je na warsztat. Ale ja jestem tylko pisarzem. Sukces ekranizacji to zasługa ich twórców.

Żadnej magicznej formuły? 

Żadnej. Można powiedzieć, że nie znam własnych zasad dotyczacych pisania książek. Nie wiem, skąd biorę pomysły, nie wiem, jak napisać dobry akapit, wiem, tylko, że musi być napisany w ten, a nie inny sposób. Historia powinna być spójna, angażująca, nietuzinkowa, musi się ją szybko czytać. Dobre postaci plus dobra historia równa się wielki sukces.  

„Dobre postaci" – to znaczy? 

Szczere, autentyczne, wyraziste. Kiedy zaczynam pisać, najpierw staram się zebrać jak najwięcej istotnych dla mojej historii informacji o danej postaci – muszę poznać jej wiek, rodzinę, historię. Zadaję samemu sobie mnóstwo pytań, a potem zastanawiam się, które informacje będą ważne dla mojej opowieści. Następnie staram się znaleźć głos danego bohatera czy bohaterki – zastanawiam się nad tym, jak mówi i myśli, jak formułuje zdania, jak reaguje na innych ludzi. Kiedy „poczuję" daną postać, zaczynam pisać. Ale i wtedy potrzeba wielu zmian i poprawek, zanim opowiem całą historię. 

W swoich powieściach pisze Pan o małych amerykańskich miasteczkach, które wydają się prawdziwym niebem na ziemi.  

Nie inaczej. 

Stephen King też pisze o małych amerykańskich miasteczkach, które stają się scenerią dla prawdziwych koszmarów. 

Myślę, że w gruncie rzeczy piszę o tych samych miasteczkach co Stephen King. Tyle, że w moich miasteczkach nie ma potworów.  

Jest za to sporo miłości. Co najpopularniejszy autor powieści o miłości może nam na jej temat powiedzieć? 

Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale wierzę – i pokazują to moje książki, ale też moje życie – że musisz najpierw zrozumieć siebie, nauczyć się siebie akceptować, być z samym sobą szczery i kochać samego siebie, by móc stworzyć dobry związek. Tylko tyle – i aż tyle. 

Jedną z najnowszych powieści Nicholasa Sparksa Z każdym oddechem – kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Powrót
Nicholas Sparks

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje