Wybaczyła wszystkim, którzy ją skrzywdzili. Wywiad z Nadią Hamid

Data: 2021-04-13 09:31:14 Autor: Patryk Obarski
udostępnij Tweet

Warto poszukiwać partnera świadomie, posiadając wszelką wiedzę na jego temat, na temat jego rodziny, kultury, w której się wychował – mówi Nadia Hamid, autorka opartej na prawdziwych zdarzeniach książki Fatma. Moja arabska teściowa

Fatma. Moja arabska teściowa wywiad

Ile w historii opowiedzianej w „Fatmie” jest pani prawdziwej historii?

Cała ta książka to prawdziwa historia, która miała miejsce w moim życiu. Musiałam cofnąć się do moich wspomnień. O mojej teściowej i o jej losach opowiedziała mi siostra mojego męża oraz druga żona teścia, z którą żyłam w lepszej komitywie. Nawet mój mąż opowiadał mi historię matki.

To, co przydarzyło się w przeszłości Fatmie, miało wpływ na jej postępowanie wobec Pani?

Prawdopodobnie tak, choć trudno mi to oceniać. Kobiety czasem potrafią przenieść swoją złość czy frustrację na inne osoby. Fatma bardzo kochała swojego syna, koniecznie chciała znaleźć dla niego jak najlepszą żonę – muzułmankę. Ja nie tylko nie byłam muzułmanką, ale nie byłam też Libijką – to sprawiło, że postrzegała mnie jako niewierzącą obcą osobę. Nie takiej synowej pragnęła.

Ma pani wrażenie, że jest to powszechne? Że jednak matki będą poszukiwały dla swoich synów kandydatek ze swojego kręgu kulturowego, a nie np. z krajów europejskich?

Zdecydowanie tak. Myślę, że kobiety takie jak Fatma zawsze będą poszukiwać kandydatek na synowe ze swojej kultury czy religii. Z biegiem czasu myślę, że w pewien sposób ona miała rację – te różnice, które dzielą dwojga ludzi, są czasem nie do pokonania. Z tych różnic wynikają później właśnie kłopoty.

W „Fatmie. Mojej arabskiej teściowej” tytułowa bohaterka jest ofiarą, a później – mimo teoretycznie dobrych intencji – sama staje się oprawczynią. Przemoc rodzi przemoc?

Przemoc w każdej szerokości geograficznej jest zła. Dotyczy to także przemocy, która ma miejsce w tej historii. To niezwykle przykre, kiedy kobieta staje się największym wrogiem innej kobiety. Niestety, właśnie tak czasem bywa – poprzez spiralę nienawiści, bólu, sami zaczynamy krzywdzić innych.

Powiedziała Pani kiedyś, że gdy poznała Pani Muchtara, początkowo nic nie zapowiadało katastrofy. Wszystko zmieniło się, kiedy przyjechała Pani do Libii…

Wydaje mi się, że chociaż pozornie wszyscy mamy jednego Boga, to jednak znacznie różnimy się tym, w jaki sposób go wyznajemy. To prowadzi właśnie do konfliktów, także w małżeństwach mieszanych, pomiędzy wyznawcą islamu a chrześcijanką. Po przyjeździe do Libii mężowi bardzo zależało na tym, bym przyjęła islam, z kolei ja nie chciałam tego robić. To była kość niezgody nie tylko pomiędzy mną a moim mężem, ale również między mną a teściową – tytułową Fatmą.

Jednak czy w momencie, kiedy zaangażowała się Pani w związek, nie spodziewała się Pani, że właśnie w ten sposób to działa? Czytała Pani Koran przed ślubem?

Koran dostałam od swojego męża dopiero po długim czasie znajomości. Było to w latach osiemdziesiątych XX wieku, wówczas nie było Internetu z niemal nieograniczonym dostępem do informacji. Polegałam na tym, co mówił mi Muchtar, wierzyłam mu. Wierzyłam też w równość, nie byłam wychowana na osobę nietolerancyjną, zatem nie patrzyłam na Muchtara przez pryzmat religii, kultury czy koloru skóry. Dzisiaj z pewnością bardziej zainteresowałabym się tym, jak może wyglądać życie w krajach arabskich. Wówczas nie miałam takich możliwości.

Skąd to ogromne zainteresowanie krajami arabskimi wśród Polek? Pojawia się ostatnio na rynku bardzo wiele książek pisanych z perspektywy osób w nich mieszkających, z perspektywy kobiet opowiadających o życiu w roli żony szejka czy wyznawcy islamu…

Myślę, że wciąż kraje arabskie uznawane są za egzotykę, na którą ciekawie jest sobie popatrzeć z poziomu kanapy w salonie. Tymczasem codzienność kobiet często rozmija się z tym, co przedstawiają różne seriale telewizyjne, popularne arabskie „tasiemce”. Ważne są jednak książki opowiadające o prawdziwych przeżyciach kobiet, o ich codzienności – jednak takie książki warto czytać jako swego rodzaju przestrogę, a nie jako „umilacz” czasu. Warto pokazywać je swoim córkom czy wnuczkom.

Babcie powinny straszyć wnuczki i ostrzegać przed związkami z muzułmanami?

Nie, oczywiście, że nie! Przede wszystkim pragnę podkreślić, że w swoich książkach opowiadam własną historię, co oznacza, że ona jest mocno subiektywna. Każda rodzina – niezależnie od wyznania – jest przecież inna. Zatem, oczywiście, istnieją szczęśliwe związki pomiędzy muzułmaninem a katoliczką. Ale związki takie mogą też być pełne przemocy, mogą przynosić cierpienie. I w takim wypadku kobieta często pozostawiana jest sama sobie.

Fatma. Moja arabska teściowa fragment książki

Czyli w krajach takich jak Libia kobieta nie może zwrócić się do nikogo o pomoc?

Żona jest tam uzależniona od swojego męża. Jeśli gdzieś szuka pomocy, to jedynie wśród najbliższej rodziny. Czasem się udaje, kiedy ojciec czy bracia kobiety postanawiają rozmówić się z jej mężem. Jednak często kobieta powracająca do rodzinnego domu oznacza hańbę dla jej ojca. Jest postrzegana przez niego jako zła żona, która zasłużyła na takie traktowanie przez męża. Kobiety mają zwyczajnie przechlapane.

W swoich książkach wspomina Pani o wydarzeniach sprzed lat. Może teraz jednak coś się zmieniło? Może jest lepiej?

Trudno mi tutaj wyrokować, ale jeśli się zmieniło, to pewnie nieznacznie.

Dlaczego?

Bo Koran jest niezmienny. To on ustala prawa, to religii podporządkowane jest całkowicie życie wyznawców islamu. Każdego muzułmanina obowiązuje prawo szariatu, które nie jest elastyczne, a ma ogromny wpływ na życie tych ludzi. Także na sferę prywatną, rodzinną.

I globalizacja w żaden sposób nie pomaga? Przecież Muchtar wyjeżdża na studia do Polski, styka się z inną kulturą…

Na pewno ludzie są bardziej światli. To, jak wygląda codzienność kobiet, zależy oczywiście od statusu rodziny, od jej poziomu wykształcenia. Aczkolwiek nie zawsze. Będąc w Libii, bardzo się zdziwiłam, że osoby, które studiowały w Europie czy Stanach Zjednoczonych i które tam były niezwykle otwarte dla innych, powracając do swojego kraju, ponownie zaczynały zachowywać się tak, jak dyktuje tamtejsza kultura. Moim zdaniem to wpływ kulturowy wymusza często skrajne, ortodoksyjne zachowania.

Ludzie wyjeżdżający do Europy czy Stanów po prostu zakładali maski na czas pobytu w obcym kraju?

Tak i to jest chyba największe niebezpieczeństwo dla związków mieszanych. Tak było w przypadku moim i Muchtara – będąc w Polsce, gdy się poznaliśmy, pokazał mi tylko jedną twarz, jakby przygotowaną dla młodej Europejki. Z kolei z zupełnie innej strony poznałam go, gdy wraz z nim pojechałam do Libii i zostałam jego żoną. Stąd też niezwykle ważne jest, by dobrze poznać swojego partnera, ale przede wszystkim kulturę oraz społeczne oczekiwania wobec żony – to daje nam czas na przygotowanie się do wejścia w nową rodzinę, oswojenie się z zupełnie innym modelem życia.

Czyli lepiej szukać partnera w swojej kulturze?

Niekoniecznie, ale warto poszukiwać partnera świadomie, posiadając wszelką wiedzę na jego temat, na temat jego rodziny, kultury, w której się wychował. Tak jak wspominałam, moim celem nie jest demonizowanie, bo także i w Libii poznałam wiele wartościowych i wspaniałych osób. Jednak każda kobieta z Europy, wchodząc w taki związek, musi być świadoma, że odtąd zacznie prowadzić zupełnie inne życie.

Stworzenie książek oraz postaci Nadii Hamid – bo to pani pseudonim literacki – stało się formą autoterapii?

Tak, napisanie pierwszej książki było dla mnie swoistym katharsis. Zanim do tego doszło, musiałam jednak dojrzeć do tego, poradzić sobie z własnym życiem, ułożyć je od nowa po rozwodzie z moim mężem. Dziś wybaczyłam wszystkim, którzy mnie skrzywdzili. Swoje książki piszę jako ostrzeżenie.

Książkę Fatma. Moja arabska teściowa kupić można w księgarniach internetowych: 

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Autor

Warto przeczytać

Reklamy