Warto starać się być człowiekiem. Wywiad z Michałem Gołkowskim
Data: 2024-10-03 13:23:47 | artykuł sponsorowany– Mykoła to krótka przypowieść o tym, że warto starać się być człowiekiem. Z jednej strony mamy androida, czy może cyborga, który człowiekiem raczej nie jest – a mimo to się za niego uważa i stara nim być. Z drugiej – są tam ludzie, którzy są – no cóż, ludźmi – ale zachowują się jak bezduszne, zimne maszyny i dążą do tego, żeby zabić w sobie ostatnie resztki człowieczeństwa. Bycie porządnym, co pokazuje zresztą Mykoła, nie jest skomplikowane. Jest właśnie do bólu proste, oczywiste – jednak potrafić być trudne, nierzadko bolesne i kosztowne. Czy warto? Na to każdy musi odpowiedzieć sobie sam – mówi Michał Gołkowski, autor powieści.
To moje pierwsze spotkanie z Mykołą. I od razu polubiłam go o wiele bardziej niż wszystkich ludzi. To normalna reakcja?
Mykoła jest… On jest lubialny, jak to się teraz mawia. Sam nie jestem w stanie określić, dlaczego akurat ta konkretna postać tak skutecznie, a zarazem wcale nie siłowo zawojowała oryginalną trylogię SybirPunka, a potem doczekała się własnego sequela. Mykoła miał być z założenia jedną z wielu postaci pobocznych, a potem – no właśnie. Potem pojawił się Pies, zaś Mykoła nastawił herbatę i tak jakoś wyszło.
Mam słabość do psów. CyberPies też zdobył moje serce. Czy on, podobnie jak jego pan, ma w sobie więcej uczuć niż niejeden człowiek?
Zwierzęta stanowią doskonały nośnik emocji, zaś w tym przypadku nadajemy mu ich jeszcze więcej – ponieważ podświadomie jesteśmy przekonani, niebezpodstawnie zresztą, że ten konkretny osobnik może ich nie posiadać. Zarówno Mykoła, jak i jego Pies pokazują bardzo ciekawy mechanizm: doszukujemy się zachowań i zjawisk (na przykład uczuć właśnie), które uznajemy za typowo ludzkie, poniekąd przez to nadając człowieczeństwo. Czy koty i psy czują i myślą? Moim zdaniem tak. A cyborgi i ich mechaniczne Psy? Również.
Mykoła jest cyborgiem, jednak w powieści wydaje się przejawiać wiele ludzkich cech. To pojawiło się dopiero teraz? Czy już wcześniej Mykoła miał takie przebłyski?
Mykoła jest… No właśnie – czym i kim jest Mykoła? Odpowiedź na to pytanie stanowi w zasadzie oś fabularną całej książki o tym samym tytule, zaś jej pierwsze zwiastuny pojawiały się już w trylogii SybirPunk, gdzie nasz poczciwy (tak go nazwijmy dla uproszczenia) cyborg nierzadko, a w zasadzie zawsze zachowywał się w sposób bardziej ludzki i empatyczny, niż większość jej człowieczych bohaterów. Może właśnie o to chodziło? Że w świecie pełnym bydląt i drani to właśnie robot jest bardziej od nich ludzki?
Pojawił się taki głos wśród czytelników, że Mykoła przypomina osobę autystyczną. Coś w tym jest?
Mykoła jest zdecydowanie aspergerowo-autystyczny. Jego natręctwa, ustalone sposoby robienia rzeczy, chęć pedantycznej optymalizacji z jednej strony oraz zupełne niezrozumienie istoty pewnych zachowań społecznych i próby naśladowania ich zewnętrznej formy pewnie wielu z nas wydadzą się znajome, nierzadko z własnego doświadczenia. On zdecydowanie żyje we własnym świecie, przy tym bardzo, ale to bardzo pragnąc, żeby stać się integralną częścią czegoś więcej – typowy dylemat.
Choć Mykoła to bohater tytułowy, to jednak w książce pojawia się miejsce dla wielu bohaterów. Właściwie wszyscy wydają się pierwszoplanowi? Dlaczego postanowiłeś postawić ich wszystkich w pierwszym rzędzie?
Tylko tak byłem w stanie pokazać samego Mykołę, to, jaki jest, jak myśli i jak się zachowuje. Najlepszych przykładem jest scena na komisariacie milicji. On przychodzi tam z – jego zdaniem – bardzo prostym komunikatem: znalazł dziecko i chce je oddać w ręce kogoś, kto się nim zaopiekuje. Paradoksalnie to właśnie ci, którzy powinni „strzec i służyć”, a więc właśnie stróże porządku, zaczynają całą tę sprawę komplikować, zadawać podchwytliwe pytania i implikować pewne rzeczy, prowadząc ku nieuchronnej eskalacji. Podobnie rzecz ma się z innymi bohaterami tej książki, bo każdy z nich jest na swój sposób wyobcowany i zagubiony w tym świecie, próbując porozumiewać się teoretycznie prostymi i zrozumiałymi komunikatami – które są jednak zupełnie opacznie rozumiane przez ich otoczenie.
Nic tak nie rozczula jak cyborg opiekujący się dzieckiem. Dziewczynką. Czym dla Mykoły staje się zetknięcie z ludzką postacią w tym wieku?
Szczerze? Myślę, że tym samym, co spotkanie z dowolną istotą poza nim samym. On nie robi dla tej małej niczego, czego nie zrobiłby dla dowolnej przypadkowej osoby, która – spotkawszy go na szlaku – powiedziałaby: Pomóż! On rzuciłby wszystko i właśnie to zrobił.
Różnica tutaj jest tylko taka, że dziewczynka nie mówi. Pozbawia więc Mykołę tego, co dla niego jest podstawą kontaktu ze światem: komunikacji. Okazuje się, że on zmusza siebie, aby zgadywać jej potrzeby, poniekąd właśnie rozwijając w sobie nowe zdolność: skoro ona nie mówi, to on mówi za nią… Więc wysuwa się poza własny prosty schemat akcja-reakcja, wychodząc naprzeciw temu, co wydaje mu się, że ktoś może chcieć – a więc empatyzować.
Mykołę można czytać osobno, to początek czegoś nowego. Co jednak warto wiedzieć o tym uniwersum? Jest jakiś element, który pozwoli je jeszcze mocniej poczuć, lepiej zrozumieć?
Cały świat SibirPunka to brutalny, gangsterski klimat Wschodu lat 90-tych, które teraz lat (z punktu widzenia mentalności bandycko-oligarchiczno-przemocowej) wróciły i od dobrych dziesięciu rozlewają się w sferę polityki międzynarodowej. Znamy tych ludzi, znamy te zachowania: cokolwiek złego możemy pomyśleć o tamtych ludziach, cokolwiek nam się może wydawać, to zapewne wydaje nam się dobrze.
Czym dla Ciebie jest ta książka – powieścią drogi? Historią człowieczeństwa i tego, jak skomplikowane jest bycie porządnym?
Krótką przypowieścią o tym, że warto starać się być człowiekiem.
Z jednej strony mamy androida, czy może cyborga, który człowiekiem raczej nie jest – a mimo to się za niego uważa i stara nim być.
Z drugiej są tam ludzie, którzy są – no cóż, ludźmi – ale zachowują się jak bezduszne, zimne maszyny i dążą do tego, żeby zabić w sobie ostatnie resztki człowieczeństwa.
Bycie porządnym, co pokazuje zresztą Mykoła, nie jest skomplikowane. Jest właśnie do bólu proste, oczywiste – jednak potrafić być trudne, nierzadko bolesne i kosztowne.
Czy warto? Na to każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
SybirPunk vol. 1 pojawił się w 2020 roku. A teraz światu ukazała się część czwarta, która dla czytelników jest miłym zaskoczeniem. Jak duża jest różnica w klimacie tych dwóch powieści? I jak bardzo Ty się zmieniłeś jako pisarz?
Z całą pewnością Mykoła jest bardziej dojrzały, spokojniejszy.
Wiele się wydarzyło od tamtej pory – nie tylko w moim życiu, które mocno się pozmieniało, bo nie jestem już człowiekiem takim, jak Saszka „Chudy” Chudowiec, który próbuje sam sobie coś udowodnić… Może bliżej mi do Mykoły właśnie, szczęśliwego z herbatką i psem?
Mocno zmienił się też świat wokół nas. Gdy pisałem SybirPunk, to zawarte tam typy osobowe, uwagi na temat organizacji świata na wschód od nas i śmieszko-przepowiednie o tym, jak to Federacja uderza na pragnącą wstąpić do NATO Ukrainę, dostaje bęcki w bitwie pancernej na przedmieściach Kijowa (sic!) i obrywa po łbie sankcjami, były właśnie tym: śmieszkami, moją projekcją tego, co wiedziałem o tamtych ludziach przepuszczoną przez filtr: nie no, do tego się nie posuną, nikt nie jest aż tak głupi. Dziś? Dziś to coś, co mamy na co dzień w telewizji.
Prorok? – można zapytać.
Nie, ja po prostu widzę w ludziach najgorsze cechy i zaczynam śmiać się z żartów historii, zanim ta zdąży dotrzeć do puenty.
Czy w takim razie Mykoła dostanie kolejną część?
Nie wiem. Nie lubię odcinania kuponów od dobrych pomysłów i rozwadniania dobrych historii przez pisanie kontynuacji, spin-offów i opowiastek o dzieciństwie głównego bohatera. Natomiast wiem, że będzie druga część SibirPunka, bo mam już na nią roboczy pomysł i pierwszą scenę (śmiech).
Powieść Mykoła kupicie w popularnych księgarniach internetowych: