Niezwykłość zawsze jest w cenie. Wywiad z Markiem Karpińskim

Data: 2021-08-20 13:12:56 Autor: Adrianna Michalewska
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Niezwykłość zawsze jest w cenie. Wywiad z Markiem Karpińskim z kategorii Wywiad

– W roku 1940, kiedy tysiące ginęły na polu chwały, umrzeć we własnym łóżku było nietaktem, a już ogromnym faux pas było zemrzeć w trakcie erotycznej zabawy – o rodzinie Karpińskich, o dworku w Czerniakowie i o współpracy z Lechem Wałęsą opowiada Marek Karpiński, autor biografii Puzzle pamięci.

Stał się Pan legendą… W takim rozumieniu legend literatów dwudziestolecia międzywojennego…

Ja przecież – jeszcze – żyję! Aby stać się legendą trzeba: po pierwsze umrzeć – legenda musi być opowiedziana do końca. Po drugie trzeba chcieć – ja nigdy nie miałem ani takich chęci, ani takich ambicji. Po trzecie zaś – nigdy nie tworzyłem literatury – poruszałem się po jej obrzeżach, jakimi jest eseistyka. W dwudziestoleciu były środowiska opiniotwórcze, była kawiarnia, był salon. Dziś cenzurki wydaje TV – ja się trzymam od tego medium z dala.

Nie bez powodu usiłuję przywołać ten klimat międzywojnia. Sylwetka Pańskiego stryja wyraźnie się weń wpisuje. Jaki był Świętopełk Karpiński? Jak wspominała go rodzina?

Rodzina wspomina go jako przedwcześnie zgasły talent, kwiat, który został ścięty, zanim zdołał rozkwitnąć. W chwili śmierci miał dwadzieścia osiem lat. Ile jeszcze mógłby stworzyć, gdyby dożył starości, a choćby lat dojrzałych? Zresztą za życia nie odznaczał się nadmierną pracowitością – lubił się bawić, miał powodzenie u dam, kochał życie towarzyskie. Wiódł żywot bon vivanta.

Urzekła mnie anegdota o gospodyni, która spłacała długi poety.

Inne to były czasy. To jeszcze relikty feudalizmu. Więź między służbą a państwem była daleko silniejsza niż umowa o dzieło. To byli członkowie rodziny – tak się czuli i tak zachowywali. Każdy poeta ma taką muzę, jaka jest mu potrzebna. Światek miał jako kochanki najpiękniejsze dziewczyny Warszawy – np. siostry Halama. Ale gospodarstwo prowadziła mu Jadwiga – analfabetka, która znała francuski, aby państwo nie mieli przed nią tajemnic. Światek zarabiał dużo, ale nie znał wartości pieniądza. Jadwiga ją znała – była Errato, Hestią i Merkurym w jednym. Zresztą uwiecznił ją w swoich utworach.

Proszę nam wyjaśnić, co się stało z Pana stryjem. Oficjalne źródła sugerują, że został otruty…

W roku 1940, kiedy tysiące ginęły na polu chwały, umrzeć we własnym łóżku było nietaktem, a już ogromnym faux pas było zemrzeć w trakcie erotycznej zabawy. Dlatego starano się ukryć okoliczności jego śmierci. Ale środowisko literackie nie jest takim, gdzie cokolwiek można ukryć. Gdy śmierć tysięcy od kuli stała się czymś zwyczajnym, umrzeć od strzały Amora było czymś niezwykłym. Niezwykłość zawsze jest w cenie, a jeżeli to była trucizna, to jakże słodka!

Proszę nam opowiedzieć o swoich najwcześniejszych wspomnieniach, jak widział Pan swoich rodziców?

Moje dzieciństwo przebiegało w czasach stalinowskich, trudnych czasach. Symbolem stosunków rodzinnych tego okresu był niejaki Pawlik Morozow. Członek Komsomołu (młodzieży komunistycznej), który doniósł na własnych rodziców. Małe dzieci nie potrafią kłamać. Mogą powiedzieć, co się mówi, co się robi u nich w domu – a to może być niebezpieczne. Z drugiej strony obowiązkiem rodziców jest uczyć dzieci prawdy o świecie – co też może być niebezpieczne. Diabelska alternatywa. Moi rodzice zdali egzamin z tych trudnych czasów na piątkę. W 1956 roku mieli się rozwieść, aby Kuba – mój najstarszy brat – mógł zdawać na studia, bo z takim pochodzeniem (syn obszarniczki!) na pewno by go nie przyjęli. Całe szczęście przyszły zmiany październikowe i nie było się nad czym rozwodzić. Moi rodzice zdali egzamin. Nie uczyli nas dwulicowości. Kochali nas i nauczyli nas kochać. Nauczyli co dobre, a co złe. Uczyli historii. Wiedzieli, że życia nam to nie ułatwi, ale że uczyni je godnym. Tego byli pewni.

Pytam o rodziców, ponieważ zastanawiałam się, czy postrzegał ich Pan jako zwyczajnych ludzi. Trochę jak z tym Czerniakowem. Dla Pana to był dom, a dla nas to jest zabytek, trochę inna kategoria postrzegania, obarczona wyobrażeniami świata, którego nie zaznaliśmy.

Wszyscy rodzice są nadzwyczajni w oczach dzieci. Byliśmy z nich dumni i staraliśmy się, by byli dumni z nas. Każde miejsce, z którym związało się swój los, jest domem – nawet jeżeli inni widzą go odmiennie. Staraliśmy się, aby uznano Czerniaków za zabytek, ażeby ocalić go od zniszczenia. Dom to dom, a rodzice to rodzice. Na niektóre miejsca, na niektórych ludzi patrzy się odmiennie, specjalnie. „Punkt widzenia zależy od punktu urodzenia”.

Puzzle pamięci

Ten dworek w Czerniakowie jest niezwykły. Pański dziadek założył tam gospodarstwo. Proszę nam o nim opowiedzieć.

Dziadek był zdolnym businessmanem i zdolnym rolnikiem. Ale nie miał szczęścia do historii. Co rozwinął interes – wkraczała historia. W 1905 roku car zliberalizował restrykcje dotyczące Polaków w sprawie nabywania ziemi na Kijowszczyźnie. Interesy dziadka zaczęły kwitnąć, ale przyszła rewolucja i musiał uciekać. Kupił Czerniaków i gdy ten zaczął prosperować – przyszła okupacja itp. Rolnicy wiedzą, że trzeba zasiać, choć nie wiadomo, czy doczeka się zbiorów i czy się je zbierze. I dziadek siał.

A potem przyszła wojna i Czerniaków był ważnym punktem na mapie walki o życie i godność ludzi.

Przed wojną dziadek uczył rolnictwa Żydów, którzy chcieli wyjechać do Palestyny. Znał tych ludzi i miał do nich zaufanie, a oni do niego. W tych warunkach pomoc ludziom z getta była dla niego czymś naturalnym. Obowiązkiem wobec przyjaciół i uczniów. Nie uchylił się od tego obowiązku.

Dość szybko Pan także zaangażował się w walkę polityczną. Nie pytam dlaczego, to oczywiste, ale interesuje mnie, co Pan czuł, widząc schyłek PRL?

Ulgę i wielką radość. Nie myślałem, że dożyję tej chwili, że na własne oczy będę mógł obejrzeć kres i krach komunizmu. A jednak dane mi to było i moje szczęście nie miało granic. Tym większy niepokój czuję, widząc, że może się odrodzić.

A potem przyszły czasy współpracy z panem Lechem Wałęsą.

Lech Wałęsa jest symbolem największego wydarzenia XX wieku i uchodzi za jego sprawcę. Nie rozstrzygam czy to prawda – symboli i mitów nie ocenia się w kategoriach: prawda-fałsz. Symbole żyją własnym życiem. A prywatnie Lech Wałęsa jest przemiłym człowiekiem i uroczym kompanem. W polityce jego zdrowy rozsądek, jak to się mówi: chłopski rozum, wielokrotnie wykazał swoją wyższość nad dywagacjami intelektualistów.

W rozdziale Szkoła z internatem opisuje Pan swoje internowanie. Za co Pan trafił do więzienia na Białołęce?

O to należałoby pytać panów generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka – oni układali listy. Moja odpowiedź na pytanie: za co?, brzmi: za całokształt. Za to jak żyłem, co robiłem, co pisałem. Nie traktowałem tego jako kary czy udręczenia, lecz jako wyróżnienie. I nadal jestem z niego dumny.

Każdy, kto czyta Puzzle pamięci dostrzega, że nie brak Panu poczucia humoru. A przecież czasami nie było Panu do śmiechu?

Poczucie humoru to najlepsze lekarstwo na ciężkie czasy. Żart to najostrzejsza broń przeciw dyktaturze. Śmiech to najlepsze remedium na opresję, a uśmiech – najskuteczniejsze lekarstwo na nostalgię. Ironia prostuje nam wyboistą drogę życia.

Spotykamy się w czasach, gdy Polska jest rozdarta właściwie na pół. Jedni nie mają nadziei na przyszłość, inni niepokoją się tym, czego doświadczamy. Koło historii obraca się, ale czy przynosi jakieś trwałe zmiany?

W historii zmiany widać dopiero w tym, co nazywamy „długim trwaniem”. Niech Pani spojrzy na zmiany w cyfryzacji. W czasie pandemii mogliśmy wszystkie dzieci nauczać zdalnie (nawet klasy 1-3). Przemiany, których byliśmy świadkami w ostatniej dekadzie, są ogromne. Koło historii obraca się coraz szybciej i niesie za sobą zmiany. Ale czy są to trwałe zmiany? Nic nie zmienia się na zawsze. Zmienia się, by znowu się zmienić. Na tym polega obrót koła historii. A polskie swary i podziały? Za dwadzieścia lat przyszły historyk nie poświęci im nawet linijki. Tak z punktu widzenia historii wygląda ich waga i istotność.

Książkę Puzzle pamięci kupić można w popularnych księgarniach:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Puzzle pamięci
Marek Karpiński

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje