Ludzie powinni ze sobą rozmawiać. Wywiad z Jolantą Kosowską

Data: 2023-02-22 13:14:31 Autor: Patryk Obarski
udostępnij Tweet

– Ludzie powinni ze sobą rozmawiać. Powinni wyjaśniać nieporozumienia, wsłuchiwać się w swoje własne emocje, wierzyć temu, co czują. Powinno się stronić od manipulacji, podszeptów i plotek.  Wzajemne zaufanie jest czymś najważniejszym – mówi Jolanta Kosowska, autorka książki Sobie pisani (Wydawnictwo Zaczytani). 

Ma Pani swoje ulubione miejsce w Pradze?

Oczywiście, że tak. Pragę znam od bardzo wielu lat, odwiedzam ją często. Kiedyś chciałam tam studiować. Miałam w Pradze dobrych znajomych, przyjaciół. Podjęłam trud nauczenia się języka czeskiego i zdałam egzamin państwowy z jego znajomości. Pomysł z czasem się zdezaktualizował, ale sympatia do stolicy Czech i jej mieszkańców pozostała. Teraz też mieszkam niedaleko od Pragi. Z Drezna, w którym mieszkam, do Pragi jest tylko sto dwadzieścia kilometrów. Bywam tam bardzo często. Widziałam Pragę wiosną, latem, jesienią i zimą. Znam ją o świcie, znam w pełnym słońcu, w ostatnich promieniach zachodu i w świetle gazowych latarni. Czuję się tam trochę tak jak w domu. Lubię wtapiać się w atmosferę tego miasta. W Pradze jest wiele miejsc, które mieszkają w moim sercu. Najbardziej lubię Most Karola o świcie. Jest tam wtedy pusto i cicho. Chłodna szarość poranka wypiera czerń nocy. Z tej szarości zaczynają powoli wydobywać się kształty i kolory. Z porannej mgły, sunącej się nad rzeką, wyłaniają się postaci świętych, a w oddali widać Hradczany. Kolory są początkowo pastelowe, po chwili przeradzają się w ostrą czerwień dachów, srebro Wełtawy, biel kamieniczek, żółty kolor piaskowca, błękit nieba. Uwielbiam świt na Moście Karola. Bardzo lubię pałacowe ogrody pod zamkiem na Hradczanach, spacery cichymi uliczkami w dzielnicy Mala Strana, widok na mosty na Wełtawie ze wzgórza Letna.

Pytam, bo Praga to kolejne miasto, do którego zaprasza Pani swoich czytelników. Jednak stolica Czech chyba nie jest zbyt często określana mianem „miasta miłości”?

Myślę, że czas to zmienić. Dla mnie to bardzo romantyczne miasto.  Wszystko zależy od tego, w jaki sposób je poznajemy. To miasto należy smakować powoli i z rozmysłem, wtedy staje się romantyczne, magiczne i wyjątkowe. Jeżeli damy się wciągnąć w gonitwę, celem zwiedzenia kolejnych zabytków z długiej listy tych, które należy obowiązkowo zobaczyć, to szybko poczujemy się zmęczeni, znudzeni i przytłoczeni ogromną liczbą faktów historycznych, dat i nazwisk. Będziemy czuli tylko narastające zmęczenie, rozdrażnienie, ból nóg i pleców. Żeby móc pokochać to miasto, trzeba wsłuchać się w jego dźwięki, zatracić w kolorach, dać się oczarować zapachowi różanych ogrodów, posmakować czeskie jedzenie. Ja proponuję spacer nie od zabytku do zabytku, ale od tajemnicy do tajemnicy, od legendy do legendy, od szaleństwa do szaleństwa. Piękno miasta to nie tylko architektura.

Urok Pragi tkwi też w legendach przekazywanych od pokoleń?

Praga ma w sobie to coś, co powoduje, że jest niepowtarzalna. To tajemnica, magia, alchemia, bogactwo i szaleństwo. To legendy mieszające się z rzeczywistością. Oaza magii i czarów w środku współczesnej Europy.

W przeszłości mieliśmy już okazję dotrzeć do Lizbony – za sprawą Niedoskonałych czy Pocztówek z Portugalii – a teraz trafiamy do stolicy Czech. Czytanie ma w sobie coś z odkrywania nowych i nieznanych dotąd miast, mających swoją własną historię?

Dla mnie tak jest. Pewne historie pasują do określonych miejsc, komponują się z ich klimatem. Miejsca potrafią uzupełniać i dopowiadać pewne historie. Czytanie niektórych powieści ma w sobie coś z odkrywania nowych i nieznanych dotąd miast, z których każde może opowiedzieć wiele ludzkich historii.

Tajemnice skrywają jednak nie tylko czeskie uliczki, ale chyba przede wszystkim spacerujący po nich ludzie?

Oczywiście. To ludzkie historie są najważniejsze.

To magia Pragi sprawiła, że przed laty Marta, główna bohaterka Pani powieści Sobie pisani, zdecydowała się na zamieszkanie w tym mieście?

Marta założyła w Pradze biuro podróży, które było bliźniacze z biurem podróży jej narzeczonego Huberta w Gdańsku. Miała pozyskiwać klientów, sprzedawać wycieczki z europejskiej oferty, oprowadzać polsko- i anglojęzycznych turystów po stolicy Czech. Miała być kreatywna i pomysłowa, przebojem wedrzeć się na praski rynek turystyczny, zaistnieć, piąć się w górę, pokonać konkurencję i zacząć zarabiać pieniądze. Te pieniądze były potrzebne Marcie i Hubertowi na ich późniejsze wspólne życie. Dziewczyna z czasem zaczyna specjalizować się w organizowaniu niestandardowych wycieczek po Pradze. Oprowadza wycieczki śladami praskich legend. Z czasem tworzy projekt „Romantyczna Praga".

Marta na co dzień żyje w czeskiej Pradze, Hubert z kolei mieszka w Gdańsku. Odległość często jest sporą przeszkodą w rozwoju związków?

Na pewno jest utrudnieniem – szczególnie kiedy odległość jest spora i przekłada się na kilkunastogodzinne podróże.

Początkowo związek ten działa w przypadku pary z Sobie pisanych. Wkrótce w głowie bohaterki pojawia się jednak myśl, że Hubert nie jest jej wierny. Wrażliwość każdego z nas jest odmienna, co sprawia, że zupełnie inaczej rozumiemy świat. W życiu jak ognia powinniśmy wystrzegać się przede wszystkim wyciągania pochopnych wniosków?

To jest właśnie najważniejszym przesłaniem tej powieści. Ludzie powinni ze sobą rozmawiać. Powinni wyjaśniać nieporozumienia, wsłuchiwać się we własne emocje, wierzyć temu, co czują. Powinno się stronić od manipulacji, podszeptów i plotek. Wzajemne zaufanie jest czymś najważniejszym.

Przekonanie, którego nabiera Marta, jest wyrazem braku zaufania, a może po prostu… zręcznej manipulacji?

Inspiracją do napisania tej powieści była pewna historia z życia wzięta, która – chociaż była zupełnie inna od fabuły książki – przekonała mnie, że zmieniając kilka pozornie błahych szczegółów, łatwo wciągnąć kogoś w dziwną grę, że drobnymi kłamstwami i manipulacjami można z czyjegoś życia zrobić szambo. Patrzymy i nie widzimy rzeczywistości, tylko świat iluzji, stworzony dla nas. Prawda miewa często drugie, trzecie i czwarte dno. Zapragnęłam to pokazać i tak powstała powieść Sobie pisani. W życiu sztuką jest odróżnienie mistyfikacji od prawdy.

Sobie pisanych możemy odczytywać jako przestrogę przed nadmiernym zaangażowaniem w cudze życie?

Nikt nie ma prawa, nawet w dobrej wierze, manipulować innym człowiekiem. Każdy z nas powinien sam przeżyć swoje życie, nawet jeżeli w tym życiu przyjdzie mu ponosić porażki, dźwigać się z kolan, odradzać się na nowo. Każdy człowiek ma prawo żyć po swojemu. Ma prawo przeżywać własne porażki, niepowodzenia, katastrofy i nieszczęścia. To jest jego życie. On ma je przeżyć. Nikt nie powinien robić tego za niego. Nie można układać życia innym ludziom, nie można manipulować innymi.

Nie los czy fatum, ale tylko my i nasze decyzje odpowiedzialne są za nasze kłopoty i rozczarowania?

Oczywiście, że tak. W każdym razie ja właśnie tak myślę.

Bo ludzie bywają sobie pisani, trzeba jednak dać sobie wzajemnie szansę?

Jestem romantyczną duszą i wierzę, że ludzie bywają sobie pisani. Trzeba tylko potrafić wsłuchać się w siebie, w swoje uczucia i emocje. I trzeba nauczyć się rozmawiać.

Książkę Sobie pisani kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.