Dobry bohater nie może być zbyt ugrzeczniony. Wywiad z Krzysztofem Beśką

Data: 2024-07-19 12:15:49 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet

– Akcja kryminału retro może rozgrywać się w różnym czasie. Z jednej strony mamy świetny serial Taboo, czyli Londyn początku XIX wieku, a z drugiej polskie powieści milicyjne. Duża rozpiętość, prawda? Ja najbardziej polubiłem koniec XIX wieku, czyli moment, kiedy działał Sherlock Holmes – mówi Krzysztof Beśka w rozmowie poświęconej jego najnowszej powieści, Zabójcza koniunkcja, która niedawno ukazała się nakładem Wydawnictwa Oficynka. Zachęcamy do lektury wywiadu!

Krzysztof Beśka, autor powieści kryminalnych

Przyznam, że to moje pierwsze spotkanie ze Stanisławem Bergiem. To zbrodnia, zaczynać tak od końca (śmiech)?

Bywają gorsze zbrodnie! Na szczęście każdą z tych książek można czytać oddzielnie, każda z nich stanowi oddzielną, zamkniętą intrygę kryminalną. To, co obserwować można na przestrzeni wszystkich książek, to zmiany bohatera, zwłaszcza te w jego życiu osobistym. Jeśli więc spodobała ci się Zabójcza koniunkcja, zawsze możesz sięgnąć po wcześniejsze tomy, także te z akcją umieszczoną w Łodzi. Z tymi problem jest tylko taki, że coraz mniej jest dostępnych egzemplarzy w wersji drukowanej!

No to będę musiała się pospieszyć, żeby je zdobyć! Jednak może na wszelki wypadek zapytam już o to, jak bardzo Berg zmienił się od pierwszej części? W książce, ale też w Twoim sercu?

Jest coraz lepszym specjalistą w swoim fachu, a to jest chyba najważniejsze. Zdarza mu się błądzić i to też jest ciekawe, atrakcyjne dla czytelnika. Niestety, wciąż jest naiwny, jeśli chodzi o kobiety, uparcie wierzy w szczerą i prawdziwą miłość, choć co chwila dostaje baty. A w moim sercu? Ważne jest to, że nadal tam pozostaje, podczas gdy innych bohaterów już pożegnałem. Jest i będzie.

Zabójcza koniunkcja to z jednej strony powieść kryminalna, ale sporo tu wątków obyczajowych. Stanisław nie da rady poukładać swojego życia prywatnego? Mam wrażenie, że z tym chyba najgorzej sobie radzi…

No właśnie, chyba tak to jest ze Stachami! Zobacz, Połaniecki jakoś sobie życie poukładał, choć łatwo nie było, z kolei Wokulski, niestety, nie. A jak będzie z Bergiem? Wiadomo, że dobry bohater tego typu powieści nie może być zbyt ugrzeczniony, musi mieć problemy. Czy porucznik Borewicz byłby tym samym Borewiczem, gdyby po każdej rozwiązanej sprawie wracał do domu, gdzie czeka żona i dzieci?

Rozumiem i przyjmuję argument! 07 zgłoś się moglibyśmy jednak zaklasyfikować jako typowy serial kryminalny, a tymczasem Zabójcza koniunkcja nie jest już tak jednoznaczna. To powieść, która łączy w sobie gatunki – poza kryminałem mamy tu warstwę historyczną, trochę obyczaju. A ty którą warstwę w tej książce lubisz najbardziej?

Moje powieści kryminalne to nie są książki dla idiotów, że sparafrazuję naszą noblistkę. Nie ma, że bohater tu skoczył, tam strzelił i pobiegł. I koniec rozdziału. Musi być solidne tło historyczne, topograficzne czy psychologiczne, a sztuką jest umiejętnie to zmieszać, tak by geografia czy historia nie przesłoniły intrygi kryminalnej. Ja w tej książce najbardziej lubię warstwę… konfekcyjną, czyli ubrania postaci. Oczywiście żartuję.

Ja bym tam nie żartowała! W końcu moda to często niemały wyznacznik czasów. Zresztą Stanisław Berg jest… dandysem. Czy fakt, że powoli zbliża się do XX wieku, zmieni jego sposób bycia?

To jest możliwe, mimo że dandyzm teoretycznie jest chorobą nieuleczalną. Sam byłem dandysem, ale pandemia i siedzenie w domu wiele w tej materii zmieniły. Okazji do wyjścia z domu ładnie ubranym było coraz mniej i nadal jest niewiele. Jednak może będzie lepiej. Koniec wieku w przypadku Berga też może coś zmienić w tym temacie.

Zabójcza koniunkcja - książka Krzysztofa Beśki

Kryminał to akcja, konkret. Musi wciągnąć czytelnika. Tobie się to udaje, choć wyzwanie było spore. Powieść ma ponad 500 stron. Lubisz pisać z rozmachem?

No pewnie, książka musi dobrze wyglądać na półce, mieć swoją objętość, tłumaczyć cenę. Nie no, znów się trochę zgrywam (śmiech). Oczywiście można przesadzić, tak jak przesadzał Larsson, u którego Lisbeth Salander przez dwadzieścia stron kupowała meble w Ikei. Opisy przyrody jak u Orzeszkowej to też kiepski sposób. Może po prostu trzeba odpowiednio rzecz zagmatwać, tak podać, żeby potem czytelnik ze zdziwieniem i podziwem stwierdził, że nawet nie wiedział, kiedy dotarł do końca.

I dlatego do swojej nowej powieści dorzuciłeś Mikołaja Kopernika? Chyba się nie mylę w poczuciu, że masz słabość do tej postaci?

Bo to największy Polak w dziejach, choć wielu twierdzi inaczej. Mam z nim styczność od najmłodszych lat. Jako dziecko oglądałem serial z Andrzejem Kopiczyńskim w głównej roli. Był na monetach i banknotach, był na pomnikach, choćby tym w moim mieście, Iławie, choć nie przed moją podstawówką. Długo by wymieniać. Po latach postanowiłem wykorzystać tę postać w swojej twórczości. Planowałem nawet musical, ale ktoś mnie ubiegł i bardzo tego żałuję.

No to co powiedziałbyś na to, żeby Zabójczą koniunkcję nazwać kryminałem retro?

Akcja kryminału retro może rozgrywać się w różnym czasie. Z jednej strony mamy świetny serial Taboo, czyli Londyn początku XIX wieku, a z drugiej polskie powieści milicyjne. Duża rozpiętość, prawda? Ja najbardziej polubiłem koniec XIX wieku, czyli moment, kiedy działał Sherlock Holmes. Nie chciałem też wchodzić w szkodę kolegom, którzy umieścili swoich bohaterów w dwudziestoleciu międzywojennym.

Jednak nie tylko kryminałami żyjesz. Wiem, że czasem przerzucasz się na inne gatunki, choć ostatecznie zawsze powracasz do kryminału. Sentyment czy pasja?

Tak wyszło, że na nich wypłynąłem. Jednak nie rezygnuję z innych gatunków, ciągnie mnie do prozy obyczajowej, literatury pięknej. Czasem mam wrażenie, że większość autorów kryminałów jest jak Manuel ze starej reklamy margaryny, co to tylko te kanapki potrafi smarować (śmiech). Najważniejsze nagrody literackie dostałem za książki inne niż sensacyjne. Podejrzewam, że tak sam było z medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis, przyznanym mi niedawno.

Zabójcza koniunkcja książka

Zabójcza koniunkcja ma wiele wątków, którymi zgrabnie żonglujesz. W ten sposób utrzymujesz bardzo dynamiczne tempo. Właśnie to cenisz w warsztacie literackim? Tę umiejętność łączenia wątków?

Po prostu chodzi o to, żeby się w tym wszystkim nie pogubić, zgrabnie zszyć, a na końcu trzymać w ręku wszystkie sznurki, które się przez całą książkę plątały. Słyszałem opinie, że u mnie za dużo się dzieje, za wiele postaci powołałem do życia. Ja uważam, że jest w sam raz. A jak ktoś ma z tym problem, nie ogarnia, to niech czyta komiksy.

Ale co będzie dalej z Bergiem? Jak się odnajdzie w XX wieku? Masz już plany literackie dla niego?

Na końcu każdego filmu o Bondzie był napis, że bohater powróci w kolejnym filmie, czasami pojawiał się nawet jego tytuł. Tak samo było w serii łódzkiej o Bergu, ale powód był taki, że następna książka już była gotowa albo na ukończeniu. Teraz to trochę ryzykowne, bo mam na warsztacie kilka różnych cyklów, jednak mogę zdradzić, że Berg powróci w powieści Kabestan przeznaczenia. Kiedy? Tego już nie wiem, ale zbyt długo nie dam czytelnikom czekać.

O powieści Zabójcza koniunkcja z Krzysztofem Beśką rozmawiała Danuta Awolusi z serwisu Granice.pl. Czytelników, którzy bliżej chcieliby poznać Stanisława Berga, zachęcamy do lektury powieści, a wcześniej – jej zakupu w popularnych księgarniach internetowych poniżej:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.