Kraków, przyjaźń i muzyka. Rozmowa z Joanną Laprus-Mikulską
Data: 2017-11-09 00:05:33O Szymborskiej
W Arielu, w pomieszczeniu, gdzie graliśmy, było zawsze bardzo ciemno i pewnie tak jest do dzisiaj. A ja mam naprawdę słaby wzrok (Tomasz Kukurba), noszę okulary, które i tak niewiele mi pomagają. Kiedy gram koncert, jestem bez okularów, więc widzę jeszcze gorzej. Przed samym graniem zwykle rozdawaliśmy ulotki z informacją o zespole po polsku albo po angielsku. Byłem już bez okularów i akurat tak wypadło, że to ja rozdawałem te karteczki. Podchodziłem do stolików i pytałem, jaką podać wersję: polską czy angielską. Przy jednym z nich siedziała taka starsza pani. Zapytałem, czy po angielsku, czy po polsku. I ta pani popatrzyła na mnie i powiedziała: „W sumie… może być po polsku”, więc taką dałem. Wróciłem do chłopaków, a oni pytają: „O co Szymborską pytałeś?”. Ja na to: „Pytałem czy po polsku, czy po angielsku” (śmiech). Wtedy zrozumiałem, jakiego dałem czadu. Nie poznałem jej bez okularów.
.
Jak długo przygotowywałaś „Poza dźwiękami”?
Pracowałam nad tą książką przez rok, ale od 2011 tkwiła w mojej głowie, więc część spraw przemyślałam już zdecydowanie wcześniej. Zebrałam dziesiątki godzin materiału w postaci nagrań rozmów z członkami zespołu. Dużym ułatwieniem był fakt, że Kroke posiada świetnie opracowane przez Tomka Latę archiwum - wystarczyło jedynie zebrać to, co najważniejsze. Gdy pierwszy raz zajrzałam do tych materiałów, byłam zaskoczona - niewiele zespołów posiada tak genialne materiały, dostępne niejako „od ręki”.
.
.
To widać w książce, która z jednej strony zawiera historię zespołu i wypowiedzi jego członków, jest też wyjątkowo starannie wydana i znajdziemy w niej bardzo wiele zdjęć.
Ogromna w tym zasługa naszego grafika, Rafała Kucharczuka, z którym pracowało mi się po prostu genialnie. W ogóle zespół ludzi, który zebrał się podczas pracy nad tą książką, jest po prostu genialny, bardzo mocno uzupełnialiśmy się nawzajem na poszczególnych etapach. Sama pisałam późnym wieczorem i około północy wysyłałam materiał do Iwony Denkiewicz, która redagowała go do drugiej w nocy, po czym wysyłała do Rafała, ten zaś łamał książkę bardzo wcześnie rano. Dzięki temu nie było mowy o jakichkolwiek przestojach. A powstała książka, w której unikalne zdjęcia są integralną częścią całej opowieści.
.
Opowieści, w której bardzo wiele jest historii niemal nie do pomyślenia, praktycznie nieprawdopodobnych. Takich na przykład jak ta o spotkaniu ze Steven Spielbergiem…
Tak, gdy w latach dziewięćdziesiątych na Kazimierzu kręcono „Listę Schindlera”, cały Kraków przejęty był obecnością w mieście samego Spielberga. To były czasy, kiedy Kazimierz nie był jeszcze tak popularny jako dzielnica pięknych knajpek i kawiarni, dopiero zaczynano ją odkrywać po latach. Ale tu właśnie ustawiono plan zdjęciowy, a bardzo blisko mieściła się Galeria Ariel, gdzie regularnie odbywały się koncerty Kroke. Na te koncerty żona Spielberga przychodziła regularnie i obiecała, że któregoś dnia przyprowadzi męża. Ten jednak rano kręcił „Listę Schindlera”, wieczorami zaś montował „Park Jurajski” i na rozrywkę nie bardzo miał czas. Krzesło jednak dla niego wciąż stało, przygotowane i zarezerwowane.
Dodany: 2017-11-17 14:01:27
Kraków sprzyja artystom, ma niepowtarzalny, senny klimat i bajkową atmosferę.
Dodany: 2017-11-10 22:14:43
Kraków to są moje klimaty:)
Dodany: 2017-11-09 11:09:58
Uwielbiam klimat Krakowa!
Dodany: 2017-11-09 06:11:31
Ciekawa młoda kobieta.