Kraków, przyjaźń i muzyka. Rozmowa z Joanną Laprus-Mikulską
Data: 2017-11-09 00:05:33- Ujęła mnie czystość muzyki zespołu Kroke. Odbieram ją, oczywiście, przede wszystkim emocjami, ale zawsze lubiłam brzmienie instrumentów smyczkowych, słuchałam muzyki etnicznej. A tu etniczne inspiracje, odpowiednio przez muzyków Kroke przetworzone i wygrywane na akordeonie, altówce i kontrabasie z towarzyszeniem śpiewu składają się na naprawdę niesamowitą całość - mówi Joanna Laprus-Mikulska, autorka książki Kroke. Poza dźwiękami.
Muzyka klezmerska - to nie jest dla młodej dziewczyny najbardziej oczywisty wybór.
Dzisiaj - paradoksalnie - jest to wybór o wiele bardziej oczywisty niż wtedy, kiedy sama zaczęłam jej słuchać. Dziś muzyka etniczna zatacza coraz szersze kręgi, wielu artystów przyznaje się do inspiracji nią, wykorzystując choćby w swoich nagraniach instrumenty kojarzone zwykle z etno. Tymczasem kiedy sama szłam na studia, był to nurt bardzo mocno niszowy, a muzyka klezmerska stanowiła niszę w niszy.
.
.
A więc słuchająca Piwnicy pod Baranami dwudziestolatka z Jędrzejowa wchodzi któregoś dnia do pewnego sklepu i…
…i następuje prawdziwe olśnienie. Ten moment pamiętam zresztą bardzo dokładnie.
To był pierwszy tydzień moich studiów w Krakowie. Zupełnie nie znałam miasta i w czasie przerwy między zajęciami chciałam zobaczyć nieco więcej niż ulicę Gołębią, na której miałam zajęcia. Ruszyłam więc Sławkowską i dostrzegłam przykuwającą uwagę witrynę sklepu z kasetami muzycznymi. Postanowiłam do niego zajrzeć. Otworzyłam drzwi i usłyszałam dźwięki, które bez reszty mnie zachwyciły. Znieruchomiałam w wejściu do sklepu i musiałam tak stać dobrą chwilę, bo podszedł do mnie młody sprzedawca i zapytał, czy może w czymś pomóc. Byłam wtedy bardzo nieśmiałą osobą, więc - mocno przerażona - podziękowałam i uciekłam.
Ale coś z tej muzyki we mnie zostało, nie pozwalając zupełnie obojętnie odejść. Wróciłam więc do sklepu i znów przez dłuższą chwilę słuchałam tych dźwięków. Sprzedawca podszedł po raz drugi, a ja zapytałam go, co to za muzyka. Wyjaśnił, że to krakowski zespół Kroke.
.
.
- Krakowski? To niemożliwe - pomyślałam. Krakowski jest Marek Grechuta, krakowska jest Ewa Demarczyk, a nie jakaś muzyka z akordeonem i skrzypcami (nie wiedziałam wtedy, że Tomek Kukurba gra na altówce, nie na skrzypcach). Nazwę zapamiętałam, bo na zakup kaset nie miałam pieniędzy. I gdy na weekend wróciłam do domu, powiedziałam ojcu, że muszę kupić choć jedno nagranie, bo inaczej umrę. Tata zaśmiał się i powiedział, że w takim razie nie ma wyjścia, musi wygospodarować odpowiednią kwotę. Wystarczyła nawet na dwie kasety.
Dodany: 2017-11-17 14:01:27
Kraków sprzyja artystom, ma niepowtarzalny, senny klimat i bajkową atmosferę.
Dodany: 2017-11-10 22:14:43
Kraków to są moje klimaty:)
Dodany: 2017-11-09 11:09:58
Uwielbiam klimat Krakowa!
Dodany: 2017-11-09 06:11:31
Ciekawa młoda kobieta.