Wszystko, za co kocha się święta. Wywiad z K.K. Smiths

Data: 2024-11-28 10:28:07 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Wszystko, za co kocha się święta. Wywiad z K.K. Smiths z kategorii Wywiad

– Bardzo się cieszę, że są osoby, które czerpią ze świąt niezwykłą radość i znajdują w tym okresie tę przyjemną chwilę zapomnienia od codzienności – tak właśnie ma być! W święta powinniśmy sobie pozwolić na czas dla siebie, a – co najważniejsze – odpocząć. Pisząc 25. grudnia, bardzo chciałam pokazać, że faktycznie są również ludzie, którzy cierpią w samotności, ale też, że jest to ich przemyślany wybór i nikogo nie powinno się zmuszać do tego, jak naprawdę powinien obchodzić święta. Jest dużo osób, które na przykład przez presję rodziny wręcz nie mogą znieść myśli, że muszą wrócić do domu, by ponownie stać się uczestnikiem w tym całym kuchennym zamieszaniu i w szaleństwie przygotować do świąt, a później jeszcze odpowiadać na niekomfortowe pytania przy wigilijnym stole. W tej historii bardzo chciałam podkreślić to, że czasami tradycja corocznego oglądania Pretty woman oraz najprostsza lasagne z mikrofalówki może być tą lepszą opcją – mówi K.K. Smiths, autorka powieści.

Malia pracuje w firmie, która zajmuje się produkcją ozdób świątecznych. A co Ty myślisz o tym, że świąteczne szaleństwo ogarnia nas już z początkiem września? Skąd, Twoim zdaniem, się to bierze?

(śmiech) Tutaj mogę pochwalić się moim wykształceniem. Odpowiedź jest prosta – dobrze przemyślany marketing.

Ale tak całkiem poważnie, to myślę, że oprócz tego, jest to po prostu spowodowane tym niepowtarzalnym klimatem – bo przecież w ciągu całego roku, nie ma innego takiego samego okresu, jak ten.

Jeśli zaś miałabym opierać się na własnych doświadczeniach, to zasługą tego szaleństwa jest przyjemne ciepło i ta niepowtarzalna atmosfera, która towarzyszy świętom oraz nadchodząca perspektywa tego, że za chwilę będę mogła spędzić niespieszny czas z bliskimi. To właśnie sprawia, że wpadam w totalne szaleństwo.

Cameron jest przeciwieństwem Malii. Uwielbia święta, każdy ich aspekt. Co napędza jego świąteczną radość?

Myślę, że tutaj największą zasługę trzeba oddać Gabrieli – babci Camerona. To właśnie ona w swoim domu w Southampton pokazała mu nie tylko tajniki gotowania (i to polskiego!), ale również najważniejsze wartości tego magicznego czasu oraz stare tradycje, które były zupełnym przeciwieństwem tego, czym kierowała się w okresie Bożego Narodzenia mama Camerona.

Malia jest bardzo młoda, ale już przeżyła wiele. Ma sporo bolesnych wspomnień. Czy ten ból wyniesiony z przeszłości w święta czuje się mocniej? Przecież Malia ma z kim spędzać ten czas.

Myślę, że każdy, kto doświadczył bolesnych i przykrych momentów w swoim życiu, doskonale pamięta, kiedy to się wydarzyło. Czasami jest to pora roku, miesiąc, a u Malii był to właśnie konkretny dzień, zimowa, mroźna aura, zapach świątecznej kolacji i Joy to the World.

Czyli wszystko, za co kocha się święta, a w przypadku Malii – nienawidzi.

I mimo tego, że miała z kim je spędzić, to każdy element – czy to zapach potrawy, dźwięk świątecznych piosenek lub przytłaczający, emocjonalny entuzjazm ludzi wokół sprawiały, że jeszcze bardziej wycofywała się do swojego bezpiecznego, samotnego miejsca, gdzie mogła w spokoju przetrwać własny ból.

Po prostu miała w sobie tę malutką dziewczynkę, której bez ostrzeżenia, odebrano prawo do cieszenia się świętami.

Twoja bohaterka, zanim poznała swojego sąsiada Camerona, żadnemu mężczyźnie nie pozwoliła się tak naprawdę do siebie zbliżyć. To mechanizm obronny? Przed czym?

Przed odrzuceniem.

Dorosły jest już świadomy tego, jak działa ten świat. Z kolei dziecko nie ma nawet świadomości tego, że coś, co kocha i co jest jego bezpieczną, komfortową codziennością, może bezpowrotnie stracić.

Malia, niestety, boleśnie się o tym przekonała i już na początku swojej drogi zrozumiała, że ludzie w naszym życiu mogą z dnia na dzień po prostu odejść – nawet ci, których kocha się bezgranicznie i całym sercem. 

Wykorzystujesz w swojej książce motyw znany z filmu To właśnie miłość. Jak rozumiem – ten tytuł jest Ci bliski?

Niestety, mimo że każdego roku oglądam To właśnie miłość, to wciąż nie potrafię cytować słów bohaterów tak, jak zrobił to Cameron. Także ponownie czapki z głów dla niego.

Czy ten tytuł jest mi szczególnie bliski? Gdybym miała wybór między Pretty Woman a propozycją Camerona, wybrałabym ze smutkiem tę pierwszą opcję.

Ale nieskromnie mogę powiedzieć, że moment oglądania To właśnie miłość przez Malię i Camerona jest jednym z moich ulubionych momentów w książce. 

Nie brakuje w Twojej książce muzyki. Tej świątecznej, ale też całorocznych przebojów. Muzyka koi duszę?

Moją? Zdecydowanie tak.

Muzyka to część mnie. Jak wstaję rano – słucham muzyki. Jem posiłek – słucham muzyki. W transporcie – słucham muzyk i kiedy odpoczywam – też słucham muzyki.

Muzyka jest elementem, który zaszczepił we mnie mój dziadek i jestem mu za to niezwykle, niezwykle wdzięczna, ponieważ nic tak nie rozbudowuje mojej wyobraźni, jak muzyka.

Pięć dni. Tyle ma Cameron, by przekonać Malię, że święta jednak mają sens. Jednak nie o święta chodzi, ale bardziej o wiarę w to, że można otworzyć się na drugiego człowieka?

Chciałam pokazać, jak zakochanie i odpowiednie podejście może zmienić perspektywę.

Siostra Malii – Courtney wręcz siłą naciskała na to, żeby Malia pojawiła się na świątecznej kolacji. Jej rodzice co roku mocno wierzyli w to, że się do nich dołączy, a entuzjazm osób, z którymi pracowała, niekoniecznie sprawiał, że chciała przekonać się do świąt.

I tu właśnie wchodzi On – w najgorszym, świątecznym swetrze, przed którym zatrzaskuje drzwi.

Cameron miał w sobie iskrę, która zaciekawiła Malię. Podszedł do tego tematu zupełnie inaczej – na spokojnie, a to właśnie tego Malia potrzebowała. Małych kroków, które sprawiły, że nie tylko przekonała się co do tego magicznego czasu – oczywiście z kilkoma wyjątkami – ale również do mężczyzny, który w tak niecodzienny, ciepły i uroczy sposób pokazał jej swój świat.

Napisałaś ciepłą, wzruszającą, ale też poruszającą ważne kwestię powieść świąteczną. A za co Ty kochasz powieści z motywem Bożego Narodzenia?

Chyba za to, że są to jedne z niewielu powieści, które mogą wydarzyć się naprawdę. Że ten śnieg, który tam spada, u mnie też się pojawi. Że mogę wyjść na łyżwy czy utknąć na lotnisku przez śnieżycę.

Czego zatem chciałabyś życzyć czytelnikom? Na święta, ale nie tylko?

Życzę, by ten grudniowy czas był tym, w którym odnajdziecie spokój, odrobinę dziecięcej radości i spędzicie go tak, jak podpowiada Wam Wasze wewnętrzne ja.

Pamiętajcie, że czasami Pretty Woman i pudełko mrożonej lasagne mogą być tą lepszą opcją. I jeśli tylko zdecydujcie się przeczytać 25. grudnia, to już teraz chciałabym najmocniej podziękować za docenienie mojej wyobraźni.

P.S. Oczywiście życzę również, żeby w tym roku, u każdego z was prezent pod choinką wyglądał tak, jak egzemplarz 25. grudnia!

Powieść 25. grudnia kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.