Jedyne, co może ocalić ludzkość, to poczucie humoru. Wywiad z Joanną Fabicką

Data: 2018-09-17 22:23:49 Autor: Adrianna Michalewska
udostępnij Tweet

- Jedyne, co może ocalić ludzkość, to poczucie humoru. Poza tym, jak mawiał Cioran: najweselej jest na szczytach rozpaczy. Lubię wzruszać, ale jeszcze bardziej lubię czytelników rozśmieszać. Z Joanną Fabicką rozmawia Adrianna Michalewska.

Czy w słoiku po ogórkach można zrobić plażę?

Plażę można zrobić nawet i w szafce pod zlewem, w pudełku od zapałek, czy choćby w swojej głowie. To odpowiednik własnego pokoju, o którym pisała Virginia Woolf, namiastka prywatnego terytorium, do którego wszystkie mamy prawo i o które powinnyśmy walczyć.

Grażyna Zmienna, bohaterka Pani ostatniej powieści – Plaża w słoiku po kiszonych ogórkach – wydaje się zagubiona. Mąż traktuje ją jak gosposię, dzieci ledwie zauważają, w pracy też nie ma fajerwerków. Co czuje Grażyna?

Czuje to, co tysiące polskich kobiet, zaprzęgniętych w tak zwaną „służbę rodzinie" – ambiwalencję. Grażyna i Norbert jako małżeństwo wystartowali z tego samego miejsca: dwoje zakochanych w sobie młodych, ambitnych ludzi. Ale już na pierwszym zakręcie tej życiowej bieżni on zaczął kantować, a ona została daleko w tyle. Z każdym rokiem przybywało jej kilogramów, ubywało złudzeń. Aż wreszcie obudziła się pewnego dnia rano i stwierdziła, że ktoś ukradł jej życie. Robiący karierę mąż? Dorastające dzieci? A może to ona sama pozwoliła, by ktoś rozpisał jej życiowy scenariusz, nie pytając o zdanie? Wiele z nas, kobiet, wpada w pułapkę perfekcjonizmu: chcemy być idealnymi matkami, żonami, kochankami i pracownicami, synowymi, szwagierkami i przyjaciółkami. Chcemy być każdym, tylko nie sobą. Bycie sobą jest najtrudniejsze, bo trzeba sobie zadać pytanie: czy jestem szczęśliwa? Czy moje życie wygląda tak, jak chciałam, by wyglądało?

A jednak Grażyna jest szczęśliwa, na swoich zasadach. A może nie jest?

Życie Grażyny wygląda jak z katalogu: domek na przedmieściach, robiący karierę mąż, dorodne dzieci, satysfakcjonująca praca na pół etatu w tak zwanym sektorze kultury. Ale gdy zrobimy zbliżenie tego lukrowanego obrazka, mamy historię pod tytułem: „dwa plus dwa plus kredyt minus namiętność". A kiedy jeszcze zeskrobiemy wierzchnią warstwę lukru, zobaczymy, że mąż jest narcystycznym dupkiem, córka – rozkapryszoną nastolatką, syn znajduje sie na skraju depresji, a teściowa po wielu latach uprzykrzania wszystkim życia nie ma zamiaru umierać. Praca zaś oznacza męczarnie w podupadającym domu kultury, na czele którego stoi Stefan Trutka – najbardziej toksyczny z szefów. Jedyne, co trzyma Grażynę na powierzchni życia, to kotlety mielone i miłość do Andy’ego Gibba - najmłodszego z braci Gibb, tworzących sławny zespół Bee Gees.

Z Plaży w słoiku po kiszonych ogórkach emanuje optymizm. Zło w końcu zostaje pokonane. Nawet Andrzej, pozornie spisany na straty łobuz, odnajduje w sobie ten boski pierwiastek. Szkoda, że to tylko powieść.

Chcę bardzo mocno podkreślić, że Plaża… jest powieścią pełną humoru i szaleństwa. Napisałam ją niczym Sienkiewicz, ku pokrzepieniu żoninych serc. A Andrzej, młody rockman o czarnych paznokciach i kryminalnej przeszłości, jest niezwykle istotną postacią w życiu głównej bohaterki. Jest bowiem katalizatorem procesów, które ostatecznie doprowadzą do tego, że odzyska ona władzę nad własnym życiem. Tej dwójki z pozoru nic nie łączy, a wszystko dzieli. No, może poza miłością do muzyki. Jednak Andrzej słucha raczej Faith No More, a Grażyna – muzycznej ramoty. Ale książka jest optymistyczna, bo opowiada o sile muzyki i o przyjaźni, która może na nas spaść w momencie, kiedy spodziewamy się od życia już tylko klimakterium lub zapalenia prostaty.

Czytała Pani Zmowę pierwszych żon? Niedobry mąż powinien dostać za swoje, a kobieta – wypięknieć. Grażyna idzie inną drogą. Zostawia męża z jego histeriami i nie zamierza nagle stać się modelką. Zostaje tą nieco wyleniałą syreną. Chyba jej z tym dobrze?

Grażyna z dużym wdziękiem i sporą dawką humoru postanawia wreszcie zostać sobą, co zaburza zaskorupiały od lat mechanizm rodzinny, a u Norberta powoduje spazmy i migotanie przedsionków. Dzieci zaś po pierwszym szoku zaczynają patrzeć na własną matkę jak na człowieka, a nie jak na wielofunkcyjnego robota kuchennego. Zespół, który Grażyna musi jakoś sklecić z przydzielonym jej do pomocy młodym kryminalistą, złożony z samych ludzkich dziwolągów, z biegiem czasu staje się jej pasją i rodziną zastępczą. To wśród obcych sobie ludzi będzie czuła się lepiej niż w domu, gdzie czeka „rodzina, która dusi jak gadzina”.

Czy Grażyna nie jest po prostu zwyczajnie za dobra dla swoich bliskich? Teściowa jędza, córka zmora i ten mąż, pasożyt emocjonalny. Kobiety wchodzą w wyznaczone im role i stają się od razu ofiarami?

To nie tak. To, czy staniemy się ofiarami, jest uwarunkowane wieloma czynnikami i niezależne od płci. Niewątpliwie jednak w stosunku do kobiet panuje oczekiwanie, że to one bardziej się poświęcą, odpuszczą, pójdą na kompromis. Kiedy w związku rodzi się dziecko, dla mężczyzny niewiele się zmienia. Dla kobiety – wszystko. To jej życie zostaje wywrócone do góry nogami. Tymczasem mężczyzna bez przeszkód realizuje się zawodowo, rozwija swoje pasje, dba o życie towarzyskie. Kobieta ląduje w domu na dość długim łańcuchu, by sięgnęła do pralki, lecz na tyle krótkim, by nie zdołała zbytnio się oddalić od domowego getta. Na szczęście ten niewolniczy paradygmat powoli się zmienia. Mądrzy mężczyźni chcą współuczestniczyć w wychowaniu własnych dzieci już od ich narodzin. Wciąż jednak, co zaskakujące, tej chęci męskiej transformacji towarzyszy sabotaż ich własnych matek. Teściowa Grażyny, Wanda, jest właśnie taką matką. Urodziła syna, by ten ją pomścił. Sama nie zaznała szczęścia w małżeństwie, więc wychowała Norberta tak, by i on unieszczęśliwił swoją żonę. Przekazała mu pokoleniową pałeczkę małżeńskiej udręki.

Porusza Pani ważne sprawy, ale pisze Pani z humorem. Seria przygód Rudolfa Gąbczaka, #me, Idę w tango. Romans histeryczny, Second hand bawią czytelników, jak piszą, do łez. Podobnie książeczki dla dzieci. Czy humor jest sposobem na złagodzenie ciosu? Bo, choć z uśmiechem, pisze Pani o rzeczach bardzo ważnych, nawet bolesnych.

Jedyne, co może ocalić ludzkość, to poczucie humoru. Poza tym, jak mawiał Cioran: najweselej jest na szczytach rozpaczy. Ale odpowiadając już poważnie na Pani pytanie – lubię wzruszać, ale jeszcze bardziej lubię czytelników rozmieszać. Idealnie, gdy uda się zrobić i jedno, i drugie. Nie bez powodu moim ulubionym gatunkiem jest komediodramat.

Żyjemy w czasach przymusu szczęścia rozumianego jako pasmo sukcesów. Czy bez sukcesów można być szczęśliwym?

Sukces jest przekleństwem naszych czasów i fatamorganą na pustyni. Gonimy za nim na oślep jak chomik na karuzeli. Tymczasem dobre, spokojne życie bez pośpiechu jest tuż obok. Ludzie kompletnie zatracili zdolność wsłuchiwania się w siebie. Są bardziej skłonni uwierzyć innym niż własnym uczuciom. To inni często mówią nam nie tylko, co powinniśmy robić, ale też jak powinniśmy się czuć. Grażyna też dała się tak wszystkim ogłupić, kompletnie zatraciła instynkt samozachowawczy.

W dodatku czuje nadchodzący kryzys. Nie jest już młoda i piękna, ale czy musi być? Przecież w jej towarzystwie przyjaciel Jurek, playboy i utracjusz, czuje się najlepiej.

Grażyna, nomen omen, Zmienna, na pewno nie mieści się w kanonach tak zwanej kultury celebryckiej. Jest kobietą z krwi i kości, nie z botoksu i plastiku. I, jak słusznie Pani zauważyła, Jurek – bon vivant literackiej Warszawy, to z nią właśnie przyjaźni się od lat. Szczerze mówiąc, sama chciałabym mieć taką przyjaciółkę, bo Grażyna ma wszystkie cechy, które najbardziej cenię: jest lojalna, ma poczucie humoru i dystans do siebie, jest silna i czuła. No i fantastycznie gotuje. Jest trochę podobna do mnie, bo ja też lubię się z siebie pośmiać i pół życia walczę z nadwagą.

Grażyna nie robi kariery. Ratuje od upadku dom kultury, ale nie idą za tym sukcesy materialne. Pokusi się Pani o określenie, gdzie w hierarchii wartości znajduje się nasza bohaterka? Bo feministką to ona na pewno nie jest.

Na pewno jest rewolucjonistką. I, mam nadzieję, że powiedzie polskie, znękane żony i matki na barykady.

Zostawiła Pani Grażynie otwartą furtkę w fabule. Czy planuje Pani dalszy ciąg jej przygód?

Lubię otwarte zakończenia, bo wierzę w czytelnika. Wolę mu dać szansę na to, by pobył jeszcze chwilę z moimi bohaterami sam na sam, niż zamknąć mu drzwi przed nosem dosłowną puentą.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - gosiaczek
gosiaczek
Dodany: 2018-10-30 11:35:14
0 +-

Nie znam twórczości autorki.

Avatar uĹźytkownika - Dagus93
Dagus93
Dodany: 2018-09-20 07:48:20
0 +-

Ostatnio widzałam własnie reklamę tej książki :)

Avatar uĹźytkownika - martucha180
martucha180
Dodany: 2018-09-18 22:20:49
0 +-

Z tym sukcesem to się zgadzam.

Avatar uĹźytkownika - MonikaP
MonikaP
Dodany: 2018-09-18 08:03:02
0 +-

Interesująca rozmowa :)

Avatar uĹźytkownika - jahunter3012
jahunter3012
Dodany: 2018-09-18 08:01:00
0 +-

Nie czytałam.

Książka

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje