Świat poszedł do przodu: mąż robi karierę, dzieci weszły w okres burzy i naporu, teściowa jak na złość wciąż jeszcze żyje. I tylko ty zostałaś w domu – w rozdeptanych kapciach i w związku „2 plus 2 plus kredyt minus namiętność”. Jedyne, czego się dorobiłaś, to dodatkowy kilogram na każdy rok małżeństwa, spadek libido i praca w prowincjonalnym domu kultury.
Szlochasz, słuchając oldskulowej muzyki, kochasz się w facecie, który nosi satynowe ciuchy i nie żyje od trzydziestu lat, a w nocy śnisz o kotletach schabowych. Rodzina najchętniej założyłaby ci kaganiec.
Brzmi znajomo? Myślisz, że tylko ciebie to spotkało? Poznaj Grażynę, czterdziestolatkę z widokiem na klimakterium. W tym wieku wypada już pomału czołgać się w stronę cmentarza, jednak kiedy na drodze do grobu stanie ci rockowy muzyk z kryminalną przeszłością i elektroniczną obrożą na nodze wiedz, że nadciąga życiowa rewolucja.
Przezabawna, wzruszająca i zwariowana opowieść o buncie statecznej żony i matki. O nieoczekiwanej przyjaźni, która spada na nas jak grom z jasnego nieba. I o prawie do własnej plaży, nawet gdyby miała się ona mieścić tylko w słoiku po kiszonych ogórkach.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2018-09-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Jaki był najdziwniej brzmiący tytuł książki, którą ostatnio przeczytaliście? Dla mnie był to tytuł książki, którą właśnie przeczytałam i zamierzam Wam ją zrecenzować, a więc brzmi on następująco: "Plaża w słoiku po kiszonych ogórkach" Joanny Fabickiej. Sięgnęłam po tę książkę, bo stwierdziłam, że będzie ona lekką, przyjemną komedią romantyczną, z którą będę się świetnie bawić. Czy faktycznie tak było? Zapraszam na recenzję!
Grażyna jest czterdziestoletnią kobietą ze zbędnymi kilogramami, która nie jest zadowolona ze swojego życia. Pracuje w prowincjonalnym domu kultury, a jej mąż, robi karierę zawodową i wiecznie nie ma dla niej czasu. Z jej nastoletnimi dziećmi ciężko jest się dogadać, a do tego wszystkiego ciągle teściowa uprzykrza jej życie. Pewnego dnia poznaje rockowego muzyka, który nie tylko ma za sobą kryminalną przeszłość, ale i elektryczną obrożę na nodze. Co przyniesie Grażynie ta znajomość? Jak odmieni się jej życie?
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Dzieli się ona na cztery części opisane miesiącami, w których dzieje się akcja. Części te mają swoje rozdziały, które też mają podrozdziały. Sięgając po tę książkę, byłam pewna, jest ona komedią romantyczną, jednak okazała się powieścią obyczajową, w której było pełno zabawnych dialogów, ale nie na tyle, abym wybuchała śmiechem podczas czytania. Książka ta opisuje niezbyt udane małżeństwo, w którym żona nagle się buntuje. Więcej jest w tej powieści wątków dotyczących przyjaźni niż romantycznej miłości, której nie ma prawie wcale. W książce tej nie zabrakło również wzruszających wątków, tak więc podczas czytania nie było czasu na nudę. Ogólnie jak dla mnie jest to lekka książka w sam raz dla zabicia czasu. Czyta się ją szybko i przyjemnie, miło spędziłam z nią czas, jednak nie pozostanie ona w mojej pamięci na dłużej.
"Plaża w słoiku po kiszonych ogórkach" jest lekką przyjemną książką opowiadającą o kobiecie, która chciałaby od życia czegoś więcej. Jej tytuł jest specyficzny, ale kryje sobą pewne przesłanie. Jeśli lubicie powieści obyczajowe, w których pełno humoru oraz wzruszeń, to ta książka będzie dla Was w sam raz. Myślę, że również będzie ona idealna podczas opalania w tych upalnych dniach. Tak więc spokojnie możecie zabrać ją na plażę, nie tylko tą znajdująca się w słoiku po kiszonych ogórkach.
Książka ta jest jednym z wielu urodzinowych prezentów, jakie leżą na mojej półce. I gdyby nie urodziny, nigdy bym na nią nie zwróciła uwagi, albowiem nie jest to rodzaj literatury po jaką zwykle sięgam. Początek trochę ciężki, ale - na szczęście - akcja się rozkręca. Żarty, czy też "złote myśli" bywały czasami albo wciśnięte na siłę, albo nieśmieszne. A przede wszystkim denerwowała mnie główna bohaterka. Babka z potencjałem, która dała się stłamsić mężowi i dzieciom, a potem tylko chodzi i płacze. Zapewne książka spodoba się wielbicielkom obecnych polskich komedii romantycznych.
Początek denerwujacy i dołujący, żarty nie śmieszne, ale irytujące. Z czasem wszystko się poprawia, lepsza fabuła, która ma sens. Bohaterką jest Grażyna, która ma wredną teściową ze skłonnością do wyrojonych opowieści rodzinnych, mężą-Norberta, co jest pracoholikiem, żona jest dla niego obojętna, dzieci- syna z jakimiś odchyłami i córkę, co nie może się z nią dogadać. I szega-idiotę. Sens odnajduje gdy poznaje Andrzeja i postanawiają założyć zespół na konkurs by ośrodek kultury gdzie ona pracuje przetrwał. I udaje im się to. Rodzina powoli zmienia się w trudach. Ostatecznie dołujaca książka daje kilka dobrych rad.
Zawsze jest jakieś jutro. Czy świat nie mógłby być nieco prostszy? Sara wiele dałaby za to, żeby mieć na głowie tylko naukę i szkolne imprezy (nawet...
Celem serii Poczytajki pomagajki jest wzmocnienie dzieci, szczególnie tych, które z domowego zacisza trafiają do grup przedszkolnych czy...