Miłość jest czymś głębszym niż transakcja. Wywiad z Magdaleną Buraczewską-Świątek

Data: 2025-03-04 15:04:11 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Miłość jest czymś głębszym niż transakcja. Wywiad z Magdaleną Buraczewską-Świątek z kategorii Wywiad

– Bławatek nie pojawił się w tytule mojej powieści przypadkowo. W języku kwiatów symbolizuje on delikatność, ale też wierność i stałość uczuć. To kwiat, który mimo pozornej kruchości potrafi przetrwać w trudnych warunkach – zupełnie jak bohaterka mojej książki, Charlotte. Intensywnie niebieski kolor bławatka kojarzy się z marzeniami i nadzieją – dokładnie tym, co biuro matrymonialne prowadzone przez Charlotte oferuje swoim klientom. A oferuje ono nadzieję na miłość wykraczającą poza społeczne ograniczenia – mówi Magdalena Buraczewska-Świątek, autorka powieści Bławatek

Biuro matrymonialne w XIX-wiecznym Paryżu - skąd się pomysł na osadzenie fabuły w świecie biura matrymonialnego w epoce, w której takie instytucje nie cieszyły się najlepszą opinią?

Śmiało mogę powiedzieć, że inspiracją do napisania Bławatka – taką iskrą, która sprawiła, że zanotowałam pomysł gdzieś w notatniku, było natknięcie się w sieci na stary anons matrymonialny. Wtedy już wiedziałam, że akcja potoczy się właśnie w biurze matrymonialnym. Do tego w tym czasie obejrzałam Teatr Telewizji Polskiej Klub kawalerów i był to kolejny impuls, który kazał mi na poważnie zająć się tym pomysłem. Co prawda ogólny zamysł bardzo ewoluował, bo z pierwotnej komedii pomyłek zrobiła się powieść obyczajowa z miłością w tle, ale o inspiracjach się nie zapomina.

Główna bohaterka pragnie zmienić sposób kojarzenia par, ale napotyka na opór. Jakie były największe wyzwania, z jakimi musiała się zmierzyć w konserwatywnym społeczeństwie?

Charlotte znalazła się na fascynującym rozdrożu. Paryż końca XIX wieku już oddychał powiewem Belle Epoque, ale fundamenty społeczeństwa wciąż były zbudowane na konwenansach traktujących małżeństwo jak transakcję biznesową.

Największym wyzwaniem dla Charlotte nie był jednak opór społeczeństwa, ale jej własna wewnętrzna walka. Prowadzić biuro matrymonialne, mając wątpliwości co do słuszności swatania ludzi! Musiała pogodzić szacunek do dziedzictwa dziadka z przekonaniem, że uczucia nie powinny być przedmiotem transakcji.

W tym kontekście konkurujące z Charlotte biuro matrymonialne „Serca Paryża” stało się dla Charlotte nie tylko rywalem, ale też lustrem pokazującym, czym „Bławatek” mógłby się stać, gdyby postawiła wyłącznie na zysk. François Duval reprezentuje wszystko to, co Charlotte odrzuca – mechaniczne dopasowywanie par na podstawie majątku i pozycji. Ta rywalizacja to trochę starcie dwóch filozofii – pragmatycznej, gdzie szczęście mierzy się posagiem, a także idealistycznej, stawiającej na dopasowanie charakterów i uczuć. Charlotte nie próbowała rewolucyjnie odrzucić systemu, ale zmienić go od środka, wprowadzając empatię do procesu, który był chłodną kalkulacją.

Tytułowy bławatek ma głębokie znaczenie symboliczne. A Charlotte musi nie tylko zarządzać firmą, ale też udowadniać swoją wartość w patriarchalnym świecie?

„Bławatek" nie pojawił się w tytule przypadkowo. W języku kwiatów symbolizuje on delikatność, ale też wierność i stałość uczuć. To kwiat, który mimo pozornej kruchości potrafi przetrwać w trudnych warunkach – zupełnie jak Charlotte. Intensywnie niebieski kolor bławatka kojarzy się z marzeniami i nadzieją – dokładnie tym, co biuro matrymonialne oferuje swoim klientom: nadzieją na miłość wykraczającą poza społeczne ograniczenia.

Charlotte rzeczywiście musi udowadniać swoją wartość w patriarchalnym świecie, ale nie poprzez otwartą walkę z systemem, a przez subtelne działanie w jego ramach. Jej wyzwanie jest podwójne – musi przekonać otoczenie, że kobieta może skutecznie prowadzić biznes matrymonialny, ale też udowodnić samej sobie, że jej wizja kojarzenia par oparta na autentycznym dopasowaniu, a nie tylko pozycji społecznej, może odnieść sukces w świecie traktującym małżeństwo jako transakcję handlową.

Charlotte balansuje między różnymi mężczyznami… Opowiedziałaś już co nieco o małżeństwie w tamtych czasach. A czym była miłość? I czym miłość była dla Charlotte?

Charlotte znajduje się w centrum sieci relacji z mężczyznami – każda reprezentująca inny aspekt miłości – w epoce, w której przyszło jej żyć.

Miłość w tamtych czasach była pełna sprzeczności. Oficjalnie podporządkowana konwenansom – małżeństwa aranżowano z myślą o statusie i majątku, uczucia były drugorzędne. Jednocześnie romantyczne ideały zaczynały przebijać się przez sztywną strukturę społeczną.

Dla Charlotte miłość jest czymś głębszym niż transakcja. Prowadząc biuro matrymonialne, obserwuje zarówno cyniczne kontrakty, jak i autentyczne połączenia dusz. Sama musi określić, czym dla niej jest miłość – to racjonalny wybór czy nieprzewidywalne uczucie, pojawiające się w najmniej oczekiwanym momencie.

Paradoks Charlotte polega na tym, że pomagając innym znaleźć miłość, konfrontuje się z własnymi pragnieniami. W jej przypadku miłość staje się podróżą ku samopoznaniu i odwagą, by podążyć za głosem serca w świecie, który rzadko zachęca kobiety do dokonywania własnych wyborów.

W książce pojawiają się tajemnice, które komplikują życie bohaterów. Tworzenie tych zwrotów akcji sprawiło Ci frajdę?

Tworzenie tajemnic i zwrotów akcji, które komplikują życie bohaterów Bławatka było dla mnie prawdziwą frajdą! Uwielbiam konstruować te małe labirynty emocji i nieporozumień, które napędzają fabułę.

Muszę przyznać, że momentami obawiałam się, czy czytelnik odnajdzie się w tym małym galimatiasie. Zawsze istnieje ta cienka granica między intrygującą złożonością a przesadnym komplikowaniem historii. Chciałam, żeby tajemnice były wystarczająco zawiłe, by trzymać w napięciu, ale jednocześnie satysfakcjonująco się rozwiązywały, bez poczucia, że oszukuję czytelnika.

Ale właśnie to napięcie między tworzeniem zagadek a dbaniem o ich logiczne rozwiązanie sprawia, że pisanie tego typu wątków jest tak ekscytujące!

Paryż - kochasz to miasto? Miałaś okazję je odwiedzić?

Paryż zdobył moje serce, gdy odwiedziłam go kilkanaście lat temu. Zachwyciło mnie tam dosłownie wszystko – ten nieuchwytny klimat, zabytki, atmosfera ulic i placów. Trudno to wyjaśnić, ale poczułam prawdziwe połączenie z miastem od pierwszej chwili.

Moja miłość do kultury francuskiej zaczęła się jeszcze wcześniej – w liceum uczęszczałam do klasy z rozszerzonym programem języka francuskiego. To otworzyło przede mną cały świat francuskiego kina, muzyki (już sam język jest uroczą melodią) i sztuki, który do dziś mnie inspiruje.

Pisząc Bławatka, mogłam wrócić do tego miasta w wyobraźni, spacerować jego XIX-wiecznymi ulicami i zanurzyć się w jego historii. To była jedna z największych przyjemności związanych z tworzeniem tej książki!

Postać babci wydaje się być głosem rozsądku i wsparciem dla Charlotte. Bez niej byłoby ciężko?

Babcia Thérèse to jedna z tych postaci, które wnoszą do powieści mądrość życiową i perspektywę innego pokolenia. Rzeczywiście pełni rolę głosu rozsądku dla Charlotte, ale nie w tym sztywnym, mentorskim stylu, który znamy z wielu książek.

Bez niej droga Charlotte na pewno byłaby znacznie trudniejsza. W świecie pełnym konwenansów i oczekiwań babcia oferuje nie tylko wsparcie emocjonalne, ale też praktyczne rady, oparte na własnych doświadczeniach. Jest jak kotwica – pozwala Charlotte eksperymentować i szukać własnej drogi, jednocześnie dając poczucie bezpieczeństwa.

Co ważne, babcia sama przeszła przez wiele życiowych zawirowań, przez co jej mądrość nie jest abstrakcyjnym moralizowaniem, ale wynika z głębokiego zrozumienia ludzkich dylematów. Charlotte może dzięki temu czerpać z doświadczeń starszego pokolenia, nie będąc jednocześnie ograniczaną przez jego przekonania.

W Bławatku chciałam pokazać, że międzypokoleniowe relacje kobiet mogą być źródłem siły i inspiracji, a nie tylko konfliktów.

Czy można powiedzieć, że Charlotte jest postacią wyprzedzającą swoje czasy i reprezentującą wartości bliskie współczesnym kobietom?

Charlotte balansuje na fascynującej granicy między swoimi czasami a współczesnością. Nie stworzyłam jej jako anachronicznej feministki przeniesionej do XIX wieku – to byłoby zbyt proste i nieautentyczne. Zamiast tego Charlotte jest produktem swojej epoki, ale jednocześnie posiada tę iskrę niezależności i pragnienie samodzielnego decydowania o swoim życiu, które rezonuje ze współczesnymi czytelniczkami.

W paryskiej belle epoque takie kobiety jak Charlotte naprawdę istniały – stojące na progu przemian społecznych, dostrzegające możliwości wykraczające poza tradycyjne role, ale wciąż funkcjonujące w ramach ograniczeń swojego czasu, szanując wartości i tradycję. Charlotte nie wywraca systemu do góry nogami – raczej działa w jego obrębie i subtelnie go przekształca.

Myślę, że współczesne kobiety mogą odnaleźć w niej odbicie własnych dylematów – jak zachować autentyczność w świecie pełnym oczekiwań, jak realizować swoje ambicje bez odcinania się od tradycji/wartości, jak odnaleźć równowagę między sercem a rozsądkiem. Te pytania są ponadczasowe, choć ich kontekst nieco się zmienia.

Charlotte nie jest rewolucjonistką, ale ewolucjonistką – i to właśnie czyni ją, w moim odczuciu, bardziej autentyczną i bliższą naszym własnym zmaganiom.

Jakie są Twoje dalsze plany literackie?

Moje plany literackie zapowiadają się bardzo intensywnie! Z wydawnictwem Axis Mundi czeka mnie jesienią wdrapanie się na Lustrzane Wzgórze – tym razem zabieram czytelników do XIX-wiecznej Irlandii pod zaborem brytyjskim. To będzie zupełnie nowa przygoda, akcja toczyć się będzie na terenie sierocińca, ale wciąż to powieść w klimacie historycznym, który tak bardzo kocham.

Jeszcze wcześniej, bo już 22 kwietnia, ukaże się Melodia wolności – pierwsza część mojej sagi Różany Jar wydawanej przez Replikę. Ta historia przeniesie nas na początki XX wieku, na tereny Podlasia (Królestwa Polskiego pod zaborami). Okazało się, że ta opowieść jest tak rozbudowana, że potrzebowała aż trzech części, by w pełni wybrzmieć! Będzie więc saga.

A potem? Kolejne części i kolejne opowieści. Wciąż działam pisarsko, bo – co może wydać się banałem – bez pisania ciężko żyć. To już nie jest tylko pasja, ale sposób patrzenia na świat i przetwarzania rzeczywistości, bez którego trudno mi funkcjonować.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.