Miłość jest naszym Westerplatte. Wywiad z Dawidem Kornagą
Data: 2018-09-05 11:01:00Przecież państwa narodowe to wynalazek XIX wieku, dość świeża sprawa. Tak naprawdę światem rządzą grupy interesów. I dzisiaj, i w Pańskiej powieści. O ile dzisiaj motorem działania są głównie dobra i dostęp do nich, to coś się jednak wywraca w tym rozumowaniu. Co właściwie spaja grupy społeczne w Pańskiej dystopii?
Wyciskany sok też jest świeży, lecz wystarczy przetrzymać go dłużej w ciepłej temperaturze, a natychmiast traci smak i aromat, nie mówiąc o psuciu. W przypadku państw nowe totalitaryzmy, jak sowiecki komunizm czy faszyzm, zepsuły świeżo „wyklute” narody. Być może te wielkie demograficznie sobie poradzą. Ale te małe nie mają najmniejszych szans. Malutki samochodzik zawsze polegnie w zderzeniu z wypasionym SUV-em. Z punktu widzenia samej powieści grupy społeczne łączy możliwość łatwej partycypacji w dostępie do dóbr: gospodarki, kultury, ale też i szeroko rozumianego seksu. Języki narodowe powoli, lecz nieubłagalnie schodzą na drugi plan. Świat przyszłości pozostanie nadal wieżą Babel, z tym wyjątkiem, że obywatele, jednostki biologiczne będą mogły łatwiej się porozumieć. Za pomocą słów, niekoniecznie natomiast idei. Z drugiej strony, nie mam złudzeń, że historia nagle zaciągnie hamulec ręczny. Nie, ona, kiedy odpoczywa, to na krótko, by zaraz ruszyć z kopyta, tratując wszystkich słabych i nieprzygotowanych. Stąd tak ogromne, przypuszczam, umiłowanie wizjonerów czy przywódców, którzy potrafili nie tylko rozpoznać kierunek wiatrów historii, ale jeszcze tak nagiąć żagle, że dzięki temu sunęli do przodu w imponującym tempie.
W tym paskudnym świecie jest jednak miłość. Wiele może zmienić...
Miłość jest naszym Westerplatte. Pomaga przetrwać, przez krótki czas, ale pomaga. Miłość potrafi przeciwstawić się wychowaniu, religii, ideologii, praktycznie wszystkiemu. I nie mam na myśli ckliwej interpretacji miłości w wersji dla nieśmiałych ministrantów. Nie, mnie pociąga zarówno jako autora, jak i zwyczajną jednostkę biologiczną miłość bezczelna, miłość niepotulna, miłość wręcz terrorystyczna. Miłość z bezkresem synonimów w zależności od potrzeb. Bo co człowiek, to fantazja. Co fantazja, to przełamywanie granic. Polityka, ten smakołyk dziennikarstwa, psuje zęby zakochanym. Ale czy w takim razie udać, że nie istnieje? Nie. Lepiej znaleźć skutecznego dentystę, który znajdzie na nią sposób. Miłość jest opozycją. Ruchem oporu ludzkiego ciała, w którym tak zwana dusza szuka bezpiecznego schronienia. Miłość jest jedną z nadal niezdefiniowanych energii, podtrzymującą skutecznie, pomimo kataklizmów i wojen totalnych, naszą śmiertelną rasę przy życiu.
Bojowniczka Kashia to prawie średniowieczna donna angelicata. Piękna. Joanna D'Arc. Tylko włada innym orężem. Ratuje świat, czy bierze udział w jego zagładzie?
To niech rozstrzygną czytelnicy. Mają naprawdę co poznać, to relatywnie obszerna powieść.
Wszystkie bohaterki u Pana są mocno wojownicze...
Bo uwielbiam zdecydowane kobiety, które wiedzą, czego chcą. Świat kobiet nie rozpieszcza. A to chce kontrolować ich rozrodczość. A to narzucić czador. Katolicyzm czy islam, łączy je ta sama mentalność facetów-założycieli. Zawsze chcą poskromić płeć piękną: niech będzie niżej, zawsze ta łagodna, więc uległa, a jak uległa, to głupia. Okropne. Nie ma praktycznie religii, w której kobieta by coś znaczyła. Jest dodatkiem. Maszynką do używania. Na pewno przoduje w tym antywolnościowy islam, jedna z najbardziej odhumanizowanych religii, jaką stworzyła rasa ludzka. Ja – zresztą nie tylko ja – zdecydowanie się na to nie godzę. Jako kobieta możesz mieć w naszej kulturze doktoraty, profesury, a i tak będziesz postrzegana przez pryzmat aparycji. Poniekąd nic złego. Sztuką jest znaleźć siłę poruszania się na tej autostradzie pragnień i egzystencjalnego hasztagowania. Gorzej, kiedy los osadza nas w rodzinie czy państwie religijnych prymitywów, którzy od małego będą cię ustawiać do roli podręcznej służebnicy Pańskiej wybranego Boga i jego cwaniaczków-kapłanów.
A religia? Co się dzieje z religią w przyszłości? O Kościół zapytam za chwilę... Te zburzone synagogi i bazylika św. Piotra. Jest jeszcze dla niej miejsce? Jednoczy kogokolwiek?
Religie nie przeminą. Są naturalną potrzebą nieco słabszych, wrażliwych, których rozrywa na myśl, że po śmierci nie ma już niczego. Religia jest nieodrodną siostrą egoizmu, że jak to, ja, człowiek, mam tak zwyczajnie przeminąć niczym mój kot czy pies? O nie, jeśli sobie stworzę jakąś teologiczną alternatywę, to na pewno ona się dokona jak kolejna odsłona „Gwiezdnych Wojen”. Mimo tego pozorowanego sarkazmu, ktoś może mi zarzuć, rozumiem ludzką potrzebę wiary. Jednym być może faktycznie pomaga, czyni świat na krótką metę lepszym. Mimo to nie jest jedynym rozwiązaniem codziennych bolączek.
No to teraz o Kościele. Następuje schizma, kolejna. I co potem? Pociągająca ta wizja. A może wręcz odwrotnie? Może groźna?
Kościół… Czasem mam dosyć roztrząsania o tej, przynajmniej w polskiej wersji, złej, antywolnościowej organizacji religijnej. Schizma już nastąpiła, tylko jej nie widać, odbyła się w głowach co niektórych reprezentantów oraz ich wyznawców. Watykan papieża Franciszka a polski Kościół Katolicki dzieli jakiś nowy Mur Moralności. Jasne, ostało się paru sprawiedliwych wśród rodzimych księży, lecz to ostatnie sztuki w tej klatce obłędu teologiczno-politycznego. Polski Kościół gnije już od dawna. Teraz wręcz czuć smród tego gnicia. Mam nadzieję, że ruch oporu kobiet osłabi tę narodowo-faszyzującą aberrację, której zamarzył się powrót do przeszłości. Nic z tego nie będzie, panowie kapłani. Zdejmijcie sutanny, idźcie się przewietrzyć. Jakieś ćwiczenia, fitness czy bieganie, dobrze wam to zrobi.
A tymczasem jednak mają się dobrze, ulgom i dotacjom nie ma końca. Słyszymy nawet, że tylko radykalny katolicyzm może ocalić Europę. Marzy nam się nowy Sobieski zabijający pohańców. Sienkiewicz namieszał w głowach. Oczywiście ten w wersji filmowej, z przystojnym Olbrychskim i Domagarowem, bo Trylogii pewnie nikt już nie czyta.
No tak, ja tu o wielkich ideologiach, a w konkretach rozchodzi się o łapczywą łapę. Radykalny katolicyzm nie ma szans w starciu z obecnymi czasami. Nie jest ani produktywny, ani tak naprawdę pracowity. Lubi tylko negować i szukać wrogów. Ostatnie, co nadstawia, to drugi policzek. Zawsze znajdzie wymówkę dla swojego rasizmu czy szowinizmu. Przypomina przebitą oponę; długo się na niej nie zajedzie, choć trochę da radę. Ulgi, dotacje, w jakiś sposób rozumiem pazerność polskiego Kościoła, ma na utrzymaniu tysiące ludzi, którzy pokochali wygodne życie. Odzyskał za darmo grunty, odsprzedał je z zyskiem deweloperom, pobudował miejsca na wynajem, handluje, inwestuje, poucza, grozi. Nic nam do tego, jego sprawa. Biznes jak prawie każdy inny. Kiedy jednak puka do łon kobiet, do naszych domostw, szkół, domagając się przyjęcia tylko i wyłącznie jego warunków, sam na własne życzenie staje się wrogiem społeczeństwa. Tylko biedny, wręcz spauperyzowany Kościół, któremu zabierze się to całe gadżeciarstwo dobrobytu, zyska jako tako na wizerunku. Życzę mu tego, bo ten kraj potrzebuje Kościoła, lecz nie w tej popsutej, nieaktualizowanej już wersji.
A do kogo kieruje Pan swoją powieść? Ta piękność na okładce i steampunkowy outfit…
Są książki gatunkowe, które z zasady mają swoich wiernych fanów bez względu na swoją językową jakość czy przesłanie. Są też książki, które są otwarte poprzez łączenie gatunków. Jeśli ktoś lubi czytać, szuka powieści mocno rozrywkowej, a jednocześnie dającej do myślenia, to Przerwany sen Kashi jest dla niego.
Powieść jest obszerna. Dojrzewała wraz z Panem? Ryzykuje Pan nieco. 200 stron szybciej się czyta. A tu jak u Dukaja. Jakby się piło czerwone wytrawne wino. Smakuje lepiej z każda godziną, ale może zaszkodzić…
Kryminały też są obszerne. Oferują w zamian akcję, twisty. W Przerwanym śnie Kashi jest podobnie, choć nie jest kryminałem. Dzisiaj, kiedy odbiorca zawsze znajdzie czas, by „zrobić” za jednym razem cztery sezony ulubionego serialu na Netflixie, nie ma co się bać opasłych tomów. Kto kupi moją powieść, otrzyma sporo zróżnicowanego materiału. Kilka sezonów w jednym, kronikę życia kobiety, której CV wypełnione jest niezwykłymi wydarzeniami.
Ja po zakończeniu lektury nie nosiłam już różowych okularów. Zwyczajnie odechciało mi się wszystkiego… Ten Berlin, pełen gangów. A co z miastem kabaretów i ostoją kultury europejskiej?
Mimo wszystko, jako autora, cieszy mnie taka reakcja. To znaczy, że ta książka ma w sobie coś z katharsis. Nie pozostawia obojętnym. Berlin, zresztą nie tylko Berlin, tak, czasy się zmieniają, gentryfikacje, nowe mniejszości etniczne, które nagle nimi być przestają w pewnych miejskich modułach. A wraz z nimi pojawia się zazwyczaj element kryminalny, który pod pretekstem nowego porządku zaprowadza swoją prywatę. Jeśli już mówimy o Berlinie, to miasto jest odbiciem zmieniającej się dynamicznie Europy. Kabarety, ostoje kulturalne czeka nowa konfrontacja z odmiennymi wartościami. Im więcej mentalności opierającej się na etnicznych założeniach, tym mniej tolerancji dokoła. Nie znaczy to, że trzeba odpuszczać. Ten ferment zrodzi nowy ruch oporu. Rozkręci jeszcze kreatywność, o jakiej się nam nie śniło. Również w Polsce, w Warszawie, w powieści już Warsaw City.
Wróćmy do książki. Co będzie dalej z Kashią? Nie zamyka Pan powieści.
Bo i przyszłość końca nie ma. Nie lubię dosłownych kontynuacji. Ale to opowieść skończona, o określonych ramach czasowych, z początkiem i końcem, więcej zdradzić nie można. Jeśli ktoś kupi tę historię, na pewno doda jej autorowi skrzydeł do dalszej pracy.
Co chciałby Pan powiedzieć czytelnikom, jakich wskazówek udzielić przed lekturą?
Mają swój rozum. Nie będę im nic sugerował ani podpowiadał, jak odczytywać przesłanie tej powieści. Wypowiadam się tutaj na różne tematy jako skromny aneks do tej wielowątkowej książki – która i tak już żyje własnym życiem i autor, jego osoba czy osobiste poglądy nie mają najmniejszego znaczenia. Przerwany sen Kashi musi obronić się sam.
Dodany: 2018-10-30 11:37:28
Ciekawy wywiad.
Dodany: 2018-09-12 18:08:01
Nie czytałam żadnej z jego książek.
Dodany: 2018-09-06 07:02:42
Bardzo fajny wywiad :)
Dodany: 2018-09-05 17:39:34
Nie moje klimaty. Ale poglądy na Kościół ciekawe.
Dodany: 2018-09-05 12:14:53
Interesująca rozmowa :)