Co to jest teatr tańca? Z Jackiem Łumińskim rozmawia Sławomir Krempa

Data: 2006-10-31 02:03:23 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

– Dla mnie teatr tańca jest przede wszystkim zjawiskiem synkretycznym, które łączy w sobie wiele różnych dziedzin sztuki. Jest wśród nich i aktorstwo, i reżyseria - czyli teatr tańca pozostaje pomiędzy teatrem dramatycznym a tańcem. To samo, co aktor najczęściej wypowiada słowami, tancerz głównie komunikuje swoim ciałem, ruchem, a tylko czasem może dodać jakąś ekspresję dźwiękową, nawet - słowo. I choć ta definicja najbardziej odpowiada moim wyobrażeniom o teatrze tańca, zdaję sobie sprawę z tego, że wielu innych twórców podjęłoby się zupełnie innej definicji wspomnianego zjawiska – mówi choreograf i reżyser, Jacek Łumiński.

Sławomir Krempa: Co to jest teatr tańca współczesnego?

Jacek Łumiński: Trudno udzielić wyczerpującej odpowiedzi na to pytanie, bo jest to z pewnością zjawisko skomplikowane i bardzo zróżnicowane pod wieloma względami. Po pierwsze: komplikacje pojawiają się w warstwie teoretycznej, ponieważ wiele osób, także wśród krytyków, zapewne nazwałoby taki teatr teatrem fizycznym. Również w wielu kręgach teatralnych mówi się, że jest to teatr ruchowy, niektórzy zaś sięgają jeszcze głębiej i określają go mianem spadkobiercy teatru Grotowskiego czy teatru Kantora. Odwracając całą sprawę, w wielu krajach gdy się pojawiał teatr Kantora to mówiono o nim: teatr tańca. W związku z tym zjawisko to nie jest jeszcze do końca zdefiniowane i wydaje mi się, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, o czym mówimy, kiedy nazywamy coś teatrem tańca. Chociaż czas na to, by ktoś ostatecznie zdefiniował takie zjawisko jeszcze mamy, ponieważ ta forma teatru rozwija się dosyć szybko i w bardzo wielu różnych kierunkach. Chyba najważniejsze jest jednak, co myśli o teatrze tańca sam twórca i myślę, że takich właśnie autorskich odpowiedzi na temat definicji teatru tańca byłoby jednak bardzo dużo.

Pan jednak, myśląc o teatrze tańca, ma na myśli…

Dla mnie teatr tańca jest przede wszystkim zjawiskiem synkretycznym, które łączy w sobie wiele różnych dziedzin sztuki. Jest wśród nich i aktorstwo, i reżyseria - czyli teatr tańca pozostaje pomiędzy teatrem dramatycznym a tańcem. To samo, co aktor najczęściej wypowiada słowami, tancerz głównie komunikuje swoim ciałem, ruchem, a tylko czasem może dodać jakąś ekspresję dźwiękową, nawet - słowo. I choć ta definicja najbardziej odpowiada moim wyobrażeniom o teatrze tańca, zdaję sobie sprawę z tego, że wielu innych twórców podjęłoby się zupełnie innej definicji wspomnianego zjawiska.

Bardzo często zarzuca się teatrowi tańca przesadny estetyzm. Czasem wręcz twórcy zubażają treść, wymowę przedstawienia na rzecz jego estetyki…

Estetyczne walory są ważne nie tylko w teatrze tańca, ale również w teatrze dramatycznym. Możemy tu wymienić wiele przykładów, bo estetyka formy, sposób wykorzystania określonych środków artystycznych dla obu tych sposobów uprawiania sztuki teatralnej są wspólne. Fakt, że ruch jest takim sposobem komunikowania się, który dla ludzi, zwłaszcza Europejczyków, stanowi formę nieco trudniejszą, ponieważ dość dawno zapomnieliśmy o tym, jak się ruszamy, nie ma po prostu na tyle rozwiniętej chęci ekspresji na co dzień. W dawnych kulturach czy nawet w kulturach współczesnych innych cywilizacji podstawowym środkiem wypowiedzi, komunikowania się między ludźmi wcale nie musi być słowo. Słowo funkcjonuje gdzieś na powierzchni, natomiast ruch wchodzi o wiele głębiej, ponieważ dotyczy emocji, które bardzo trudno jest wypowiedzieć słowami. Czyli – ruch opisuje sferę, której słowa nie są w stanie opisać. Jako, że daleko odeszliśmy od natury, trudno jest nam ruch traktować jako środek wypowiedzi na równi ze słowem.

Często estetyczna strona przedstawienia teatralnego ma na celu uzupełnienie tego, czego widz mógłby nie zrozumieć, bądź czego mógłby nie dostrzec, gdyby pozostawiono go wyłącznie z samym tylko ruchem. Jest to zjawisko, które przemawia bezpośrednio przez zmysły, nie jest to zjawisko, które da się zwerbalizować, więc obejmuje mnóstwo różnych dziedzin wypowiedzi artystycznej, różnych środków, a środki estetyzujące to tylko niektóre z nich.

Odnosi się wrażenie, że jednak teatr tańca często spychany jest na margines współczesnej kultury. W mediach mówi się o literaturze, kinie, o teatrze dramatycznym, operowym, natomiast o tańcu wspomina się raczej rzadko. Chyba, że bierzemy pod uwagę popularność „Tańca z Gwiazdami”…

Cóż, z mojego punktu widzenia taniec w ostatnim czasie stał się strasznie modny. W tym wypadku więc wydaje się, że moda jest zjawiskiem pozytywnym, bo skłania ludzi do poznawania czegoś nowego. Niestety, obecnie można sprzedać wszystko jako wielkie dzieło sztuki, ponieważ po prostu nie ma jeszcze w naszym społeczeństwie wypracowanej umiejętności wartościowania zjawisk z zakresu teatru tańca. Często krytycy nie chcą o teatrze tańca pisać, bo nie czują się w tym temacie zbyt pewnie, nie potrafią znaleźć słów, które mogłyby w możliwie pełny sposób zjawisko to opisać. Wydaje mi się więc, że istnieje ogromna chęć, by poznać teatr tańca czy taniec w ogóle, ale nie ma do tego odpowiednich narzędzi. Na uniwersytetach tańca się nie uczy, nie studiuje się tańca. Nawet w szkołach teatralnych nie ma żadnych zajęć, które miałyby w jakiś sposób przybliżyć tematykę tańca. W wielu krajach taniec funkcjonuje na uniwersytecie jako taki kierunek, który można studiować albo jako podstawę swojego wykształcenia, albo jako jego uzupełnienie, pomagające zrozumienie pewnych zjawisk kulturowych, ale też ułatwiające komunikację z innymi ludźmi. Wydaje mi się, że potrzeba po prostu paru lat, by naszym kraju wykształciła się kultura, która w sposób jednoznaczny nauczyłaby, jak o tej formie sztuki mówić.

W tym roku w Śląskim Teatrze Tańca w Bytomiu odbyła się XIII Międzynarodowa Konferencja Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki Tanecznej. Wiele osób jeszcze przed rozpoczęciem Konferencji bało się, że nie będzie to najbardziej udana edycja imprezy. Jednak głosy prasy chyba najlepiej pokazały, że wszystkie te obawy były całkowicie bezzasadne…

Rzeczywiście, liczba „trzynaście”, stanowiąca numer edycji konferencji nie rzutowała właściwie na jakość przedstawień, a jedynie dostarczyła nam kilku niespodzianek. Jeden z gości nie dostał wizy i nie mógł przyjechać, by prowadzić zajęcia podczas festiwalu, w związku z czym ostatniego dnia musieliśmy zmieniać plan, szukać dodatkowych wykładowców wśród tych, którzy do nas przyjechali. Jednak sytuację szybko udało się opanować i właściwie wszystko odbyło się zgodnie z planem. Myślę – a potwierdzają to głosy prasy i teatromanów, że festiwal był naprawdę udany i że poziom prezentowanych spektakli był również interesujący, a w niektórych przypadkach - bardzo wysoki. Z pewnością przyczyniła się do tego ogromna różnorodność propozycji, bo zwłaszcza w belgijskich prezentacjach można było dostrzec różne trendy teatralne, które w Europie obecnie dominują. Niezależnie, na scenie alternatywnej miały miejsce prezentacje młodych choreografów, młodych twórców europejskich.

Szczególnie dwa trendy widoczne były podczas tegorocznych przedstawień…

Podczas XIII Konferencji wyraźnie widać było dwie drogi, dwa problemy, z którymi twórcy próbowali się zmierzyć. Z jednej strony próbowali oni opowiadać o chęci odseparowania się pewnych środowisk narodowościowych, które boją się obcych i tworzą swoiste enklawy. Z drugiej strony, wielu z twórców kładło silny nacisk na porozumiewanie się, tworzenie międzynarodowych kontaktów, poszukiwanie tego, co wspólne i burzenie granic międzykulturowych. Widoczne było również swego rodzaju załamanie się niektórych konwencji, tendencji rozwojowych, pojawiały się pytania o to, czym sztuka powinna być. Wydaje mi się, że jest to wyraz pewnej sytuacji politycznej w Europie, która niesie z sobą próby poszukiwania tożsamości europejskiej. Od jakiegoś czasu bardzo wiele się na jej temat mówi, natomiast wydaje mi się, że nikt tak naprawdę nie wie, czym owa „europejskość” naprawdę jest. Niewielu ludzi wie, kim są, próbują jednak się odnaleźć w nowej sytuacji politycznej i społecznej, co często kończy się niepowodzeniem. Wydaje mi się, że młoda sztuka prezentowana w ramach festiwalu pokazuje ogromne zagubienie, porażki w poszukiwaniu własnej tożsamości. Niektóre formy, prezentowane przez twórców młodych, a łączące w sobie elementy filmu i sztuki tańca, pokazują też pewne problemy narodowościowe, które pozornie wydają się rozwiązane, ale podskórnie cały czas pozostają żywe. Wiele krajów europejskich, społeczeństw nie akceptuje obecnej sytuacji międzynarodowej w Unii Europejskiej. Ludzie nie akceptują tego, że na terenie kraju pojawiają się obcokrajowcy za każde nieszczęście winią przybyszów z innych państw…

W założeniu festiwal miał być swego rodzaju miejscem dyskursu, spotkania sztuki Wschodu i Zachodu…

Cóż, niestety to akurat zadanie w tym roku zrealizowane zostało w stopniu ograniczonym, przede wszystkim ze względów finansowych. Zaprosiliśmy do udziału w Konferencji twórców rosyjskich, jednak o ich nieobecności ostatecznie zadecydowały względy osobiste. Tak się złożyło, że w życiu niektórych członków rosyjskich zespołów wydarzyły się pewne tragedie osobiste, w wyniku czego zespoły te musiały odwołać swój udział. Myślę jednak, że w przyszłym roku powiedzie nam się lepiej. Jeśli już mówimy o swego rodzaju wadach konferencji, także w przypadku sztuki belgijskiej pozostał pewien niedosyt. Z jednej strony – mogliśmy obejrzeć przedstawienia bardzo wielu zespołów, co gwarantowało ogromną różnorodność. Z drugiej jednak strony, w sytuacji, kiedy dla jednego zespołu przeznaczony jest tylko jeden wieczór, może on pokazać jedynie drobny wycinek swej pracy, nie jesteśmy w stanie tak naprawdę poznać cech charakterystycznych dla twórczości danego teatru.

Trudno nie zapytać o to, co czeka nas w najbliższym sezonie artystycznym?

Na 22 września odbył się spektakl teatru japońskiego. Warto podkreślić, że zaproszony przez nas zespół przedstawił tylko 3 spektakle na terenie Europy. Pierwszy z nich odbył się w Teatrze Narodowym, drugi można było obejrzeć w Bytomiu, a trzeci - w Niemczech.

Tego samego dnia odbyło się przedstawienie studentów projektu pilotażowego Wyższej Szkoły Sztuk Performatywnych. Będzie ono miało miejsce w Elektrociepłowni Szombierki. ŚTT wyjeżdża też na dwa tygodnie w trasę do Stanów Zjednoczonych. Później czeka nas festiwal w Kownie, Konfrontacje Teatralne w Lublinie oraz kilka przedstawień na terenie kraju. W październiku odbyły się warsztaty tradycyjnej chińskiej sztuki teatralnej, a już 3 listopada odbędzie się premiera dwóch nowych spektakli. Pierwszy z nich, "Die kunst der Fuge", przygotowany został pod kierunkiem Hilke Diemer, zatańczą w nim zaś: Sylwia Hefczyńska-Lewandowska, Sebastian Zajkowski, Korina Kordova i Aleksander Kopański. Choreografię do drugiego pt.  "Reakcja chemiczna" przygotowałem osobiście, zaś prócz wyżej wymienionych tancerzy zatańczy też Eva Lackova.

A latem przyszłego roku kolejna, XIV już Międzynarodowa Konferencja Tańca Współczesnego, na którą z niecierpliwością czekamy i w której organizacji życzymy powodzenia.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje