Miejcie odwagę wychowywać

Data: 2011-10-18 12:17:29 Autor: granice_pl
udostępnij Tweet

 

Założone funkcje szkoły

Przed każdą szkołą stoi mnóstwo odpowiedzialnych zadań w zakresie przygotowania przyszłych pokoleń do wzięcia odpowiedzialności za przyszłość cywilizacji. Trudno nam przewidzieć jak będzie wyglądała przyszłość od strony technicznej, kulturowej, materialnej. Jedno jest pewne, że będzie ona w głównej mierze taka, jaką tworzyć ją będą ludzie, którzy dziś uczęszczają do szkoły. Od lat więc szkoła jest miejscem zainteresowania wszystkich tych, którzy według swoich własnych poglądów i opcji pragną budować przyszłość[2]. Właściwe wypełnienie przez szkołę swoich funkcji ma olbrzymie znaczenie dla naszej  przyszłości.

 

Kształcić czy wychowywać?

Od wieków przed każdą szkołą stoi dylemat: kształcić czy wychowywać? Na pierwszy rzut oka jest to pytanie retoryczne, a odpowiedź nie należy do kategorii: albo- albo. Kształcenie i wychowanie stanowią dwa podstawowe filary, dwa główne cele szkoły. Dylemat zaczyna się jednak w położonych akcentach. Z założenia szkoła wydaje się istnieć po to, żeby uczyć, przekazywać wiedzę, promować do następnego stopnia kształcenia, przygotować do osiągania dyplomów i kwalifikacji. Wychowanie sięga poza obszar wiedzy, a bardziej dotyczy sprawności, postaw i wartości. Nawet jeśli podkreśla się wychowawczą rolę szkoły, to często wychowanie wydaje się być nieco przyklejone do dydaktyki, jest niekiedy traktowane tak „przy okazji”.

W różny sposób próbowano przezwyciężać tę różnicę rozłożenia akcentów. W ostatnim czasie w Polsce zrezygnowano na przykład z mówienia o oświacie i wychowaniu zastępując te dwa określenia jednym słowem edukacja. Mieliśmy dawniej Ministerstwo Oświaty i Wychowania, mamy dziś Ministerstwo Edukacji Narodowej. Mieliśmy dawniej wychowanie plastyczne, muzyczne, wychowanie początkowe, wychowanie obywatelskie; dziś mamy edukację artystyczną, wiedzę o społeczeństwie, czy nauczanie początkowe. Obrońcy tej zmiany nazw w polskiej oświacie tłumaczą, że chodzi w niej właśnie o podkreślenie jedności kształcenia i wychowania, że słowo edukacja oznacza ścisłe powiązanie kształcenia z wychowaniem. W praktycznym myśleniu zmiana ta nie jest aż tak oczywista. Brak wyraźnego zaznaczenia funkcji wychowawczej może niekiedy doprowadzić do jeszcze większego jej zminimalizowania w podejmowanych przez szkołę zadaniach.

Poszukując nowych, pewnie jeszcze bardziej precyzyjnych terminów na opisanie podstawowych funkcji szkoły, zapomina się też o wyraźnym wyakcentowaniu funkcji wychowawczych. Dla przykładu autorzy Leksykonu PWN Pedagogika, Bogusław Milerski i Bogusław Śliwerski wyróżniają trzy następujące, podstawowe funkcje szkoły: rekonstrukcyjną (odtwarzanie kultury uniwersalnej), adaptacyjną (przystosowanie uczniów do zastanych struktur społeczno-politycznych), emancypacyjną (przygotowanie uczniów do funkcji samokształceniowej)[3]. Autorzy ci nie wymieniają wychowania jako podstawowej funkcji szkoły. Zapewne ukryta jest ona w każdej z wyżej wymienionych. Może to być jednak przykład na to, że nawet teoretycy problematyki oświatowej nie zawsze wyraźnie akcentują zadanie wychowywania jako fundamentalne zadanie szkoły.

Odchodząc od tych teoretycznych rozważań na temat wychowawczej funkcji szkoły trzeba zauważyć, że również praktyczna obserwacja życia i funkcjonowania współczesnej szkoły skłania do poważnej refleksji i analizy nad miejscem wychowania. Nie da się pewnie jednoznacznie i w sposób adekwatny do sytuacji każdej szkoły powiedzieć, że polskie szkoły nie wychowują. Zapewne są wśród nich takie, które świetnie spełniają tę funkcję, i takie, które ponoszą w tym zakresie ogromną klęskę. Z pewnością jednak debata na temat funkcji wychowawczej szkoły jest ciągle potrzebna i aktualna.

Mój głos w sprawie wychowania w szkole będzie miał dwa punkty. Najpierw przeanalizuję trudności, na jakie napotyka współczesna szkoła w dziedzinie wychowania, które sprawiają, że albo ucieka się od wychowania w ogóle, albo jest ono niewydolne i nieskuteczne. W drugim punkcie pragnę zaapelować do nauczycieli i polskich szkół o odwagę wychowywania mimo wszystko.

 

Skąd się biorą szkolne lęki przed wychowywaniem?

W odczuciu wielu wychowawców łatwiej się kształci niż wychowuje. Kształcenie, jako przekazywanie wiedzy, wydaje się być konkretniejsze i chyba bardziej miarodajne. Często robione badania poziomu nauczania wyraźnie pokazują osiągnięcia uczniów, a tym samym osiągnięcia nauczycieli. Wychowanie jest procesem trudno mierzalnym i chyba w ogóle trudniejszym. Myślę, że jest we współczesnym świecie jakiś dziwny lęk wobec wychowania. Dotyczy on nie tylko nauczycieli i szkoły, ale też i rodziców. Przecież wielu z nich swoją troskę o dzieci wyraża w zabezpieczeniu materialnym i intelektualnym, stawiając na drugim planie troskę o właściwe wychowanie. Skąd się może brać ten często ukryty lęk przed wychowywaniem? Pewnie przyczyn jest wiele. Opiszmy przynajmniej niektóre z nich.

 

Zamieszanie w filozofii wychowania

Na szczęście mamy chyba już za sobą modne poglądy naturalistów i antypedagogów, którzy próbowali wmówić, że wychowanie jest niepotrzebne[4]. Według ich filozofii człowiek jest z natury dobry, a cała sztuka wychowania powinna polegać na nie przeszkadzaniu tej naturze we własnym rozwoju. Rodzice czy nauczyciele powinni zapewnić dzieciom dobre warunki rozwoju, a natura sama sprawi, że wyrosną z nich dobrzy ludzie. W modnej przez chwilę antypedagogice, mówiono wprost, że wychowanie to swego rodzaju „mord na młodym człowieku”. Powinno mu się jedynie towarzyszyć w rozwoju i nie krępować żadnymi normami czy zasadami wychowania. Pochodną takiego myślenia jest realizowanie haseł oddania dziecku zupełnej swobody w kształtowaniu siebie, zapewnienie mu bezstresowego rozwoju, skoncentrowanie się na jego potrzebach i maksymalne ich zaspokajanie, wyraźne przejście od aksjocentryzmu w stronę radykalnego pajdocentryzmu. Tego typu poglądy mocno ostudziły odwagę wychowania, odwagę wymagania od dzieci określonych postaw, norm zachowania czy sprawności. Przeniosły się też akcenty z wychowania społecznego, z wychowania typu „być dla drugich” w stronę wychowania indywidualistycznego, gdzie potrzeby dziecka stają się zdecydowanie ważniejsze niż dobro wspólne.

Kościół katolicki w swojej doktrynie o wychowaniu wyraźnie przestrzegał przed tego typu założeniami pedagogicznymi. W encyklice o wychowaniu chrześcijańskim Divini illius magistri , papież Pius XI podkreślał, że podmiotem każdego wychowania jest cały człowiek, upadły, ale odkupiony[5]. Słabość i grzeszność człowieka zakładają potrzebę i odwagę wychowania, aby człowieka skierować ku obiektywnemu dobru.

            Wydaje się więc, że lęk przed wychowaniem w szkole może wynikać również ze wspomnianego zamieszania w filozofii wychowania, z pewnej mody na odejście od wychowywania.

 

Ucieczka od celów w stronę metod

Kolejnym źródłem zaniedbania wychowania w szkole może być przesunięcie akcentów z celów wychowawczych w stronę metod nauczania i wychowania. Ma to szczególne znaczenie w zakresie wychowania, gdyż ono opiera się zawsze na jakiś ideałach i wartościach, które stanowią dla niego kierunek działania. Współczesny nauczyciel podnosi swoje umiejętności z zakresie metodyki, a coraz mniej myśli o celach swojej działalności. Tymczasem każde ludzkie działanie rozpoczyna się od jasnego sformułowania celów.  Można dziś znaleźć wiele ciekawych propozycji z zakresu dydaktyki, warsztatów nowoczesnego nauczania i zastosowania metod aktywizujących, znika natomiast dyskurs o ideałach wychowawczych. Przypomina to czasem obraz młodego człowieka, który staje przed okienkiem kasy biletowej i prosi o bilet na pociąg ekspresowy i to w wagonie pierwszej klasy, ale nie bardzo zna cel swojej podróży. Działalność wielu szkół skupiona jest na sprawnym działaniu organizacyjnym i metodycznym, przy jednoczesnym braku jasnego określenia celów wychowawczych. Nie znaczy to, że metody są nieważne, ale one muszą służyć realizacji konkretnych celów

 

Pluralizm poglądów i relatywizm wartości

Zostało już wspomniane wyżej, że wychowanie opiera się na określonych wartościach i poglądach. Kształcenie jest przekazywaniem określonej wiedzy, często sprowadzonej do określonej dawki informacji. Nauczyciel, który podejmuje ambitny plan wychowania może zderzyć się z zamieszaniem w sferze poglądów i wartości[6]. To zamieszanie wynika z olbrzymiego pluralizmu poglądów przy jednoczesnym relatywizmie wartości. Dzisiejszy świat proponuje bardzo szeroką gamę poglądów na świat, a obiektywne niegdyś wartości i normy społeczne są bardzo różnie oceniane przez określone środowiska społeczne czy polityczne. Istnieją diametralne różnice choćby w poglądach na takie sprawy jak wychowanie prorodzinne, wychowanie seksualne, wychowanie społeczne i obywatelskie. Ten pluralizm poglądów dotyczy też wychowania religijnego, które przez jednych postrzegane jest jako coś normalnego, a przez innych, jako zbyteczne działanie. W tym świecie zamieszania wokół wartości mają kłopoty nie tylko uczniowie, ale pewnie też i sami nauczyciele. Mówi się, że reakcją młodych na pluralizm i relatywizm jest często ucieczka od życia według wartości (narkomania, alkoholizm, prostytucja). Skoro trudno jest dziś jednoznacznie ocenić co jest prawdą, stąd wielu młodych ludzi przestaje poszukiwać prawdy. Również w postawie nauczyciela może pojawić się swego rodzaju dezercja wobec wychowania do wartości. Skoro wartości są względne i zupełnie inaczej postrzegane na przykład przez określone grupy rodziców, czy określone grupy ideologiczne wpływające na szkołę, może się zrodzić w nauczycielu postawa unikania wychowania do wartości.

 

Coraz większy brak mistrza

Proces wychowania w dużej mierze opiera się na autorytecie wychowawcy. Słowo autorytet pochodzi od łacińskiego auctoritas – co oznacza kogoś lub coś co jest dla mnie ważne. My, ludzie poddamy się działaniu tych wychowawców, którzy są dla nas ważni, ważni ze względu na swoje postawy, kompetencje, życiową mądrość. Brak autorytetu poważnie osłabia jakiekolwiek oddziaływanie wychowawcze. Wprawdzie w badaniach nad autorytetami młodych Polaków przynajmniej połowa badanych odpowiada, że ma w swoim życiu określony autorytet, ale na liście wymienionych autorytetów nauczyciele nie są w ścisłej czołówce[7]. Młodzi, w gronie swoich autorytetów wymieniają najpierw rodziców, potem rówieśników, a następnie idoli medialnych ze świata sportu, rozrywki, filmu. Wydaje się, że minęły czasy autorytetu nauczyciela wynikającego z samej funkcji. Każdy nauczyciel musi dziś rzetelnie pracować na swoją pozycję w odbiorze uczniów. Budowaniu autorytetu nauczyciela nie służą również czynniki zewnętrzne, choćby takie jak status społeczny nauczyciela, opinie o nauczycielach przekazywane dzieciom przez rodziców i tym podobne. Utrata autorytetu nauczycieli ma poważne konsekwencje wychowawcze w szkole.

 

Rozdźwięk między rodziną a szkołą

Oczywistą zasadą wychowawczą jest współpraca środowisk wychowawczych. Wychowanie jest wręcz niemożliwe tam, gdzie nie współpracują, a nawet są w pewnej sprzeczności wobec siebie podstawowe środowiska wychowawcze. W wychowaniu szkolnym chodzi głównie o współodpowiedzialność rodziny i szkoły za proces wychowania[8]. Ile to razy mamy wrażenie, że rodzice zrzucają odpowiedzialność za wychowanie dzieci na szkołę. Z drugiej zaś strony również i nauczyciele często mówią, że nic nie są w stanie zrobić z dziećmi wobec zaniedbań wywodzących się z rodziny. Wielu nauczycieli nie czuje wsparcia rodziców w wychowaniu uczniów. Zdarza się, że za problemy w nauce i wychowaniu rodzice obwiniają nauczycieli i stają w obronie swoich dzieci, nie podejmując konstruktywnej współpracy z nauczycielami. Brakuje też przedłużenia pewnych działań wychowawczych podejmowanych przez szkołę w środowisku rodzinnym. Jeśli nauczyciele i rodzice mówią innym językiem, wzajemnie kontestują swoje działania wobec dzieci, wychowanie nie tylko staje się nieskuteczne, ale wręcz odnosi złe skutki. Dla pełnienia przez szkołę funkcji wychowawczych nieodzowna jest zgodna współpraca rodziców i nauczycieli.

 

Przegrana rywalizacja z mediami

Jeszcze nie tak dawno, po rodzinie to właśnie szkoła miała swego rodzaju monopol na wychowanie. To w szkole uczeń zdobywał najważniejsze informacje o świecie, to nauczyciele byli dla uczniów autorytetami w zakresie kształtowania opinii i postaw moralnych. Szkoła wreszcie była też podstawowym elementem kształtowania się wzajemnych relacji i wchodzenia w pierwsze rolę społeczne, była też w pewnym sensie najważniejszym oknem na świat. Upowszechnienie mediów sprawiło, że szkoła straciła tę wyjątkową i często jedyną misję. Szkoła w postaci mediów zyskała też kogoś w rodzaju poważnego konkurenta w zakresie oddziaływania wychowawczego na uczniów. Filmy, programy telewizyjne, portale internetowe, nowoczesne nośniki komunikacji sprawiły, że to już nie szkoła oddziałuje najbardziej na młode pokolenie, tylko właśnie całe bogactwo bodźców płynących z mediów. Wychowawcza rola szkoły została więc mocno pomniejszona. Zdanie i opinie nauczycieli oraz ich program wychowawczy zderza dziś mocno z tym, co proponują „wychowawcy” z telewizji i komputera. Oczywiście, że ten wpływ nie jest zawsze zły. Mogą i często są to środki bardzo mocno wspierające szkołę w wychowaniu, ale to również przed szkołą stoi ważne zadanie wychowywać młode pokolenie do mądrego korzystania ze współczesnej techniki medialnej. 

Zabójcza siła upojenia administracyjnego

Na koniec tej listy trudności wychowawczych współczesnej szkoły trzeba również wspomnieć o ciążących na szkole i nauczycielach coraz większych obowiązkach administracyjnych. Robienie awansów nauczycielskich, zaliczanie szkoleń metodycznych, realizowania wielu odgórnych programów i akcji, zmieniające się przepisy oświatowe i zwiększająca się biurokracja[9] sprawiają, że nauczyciele obciążeni są coraz bardziej przez obce zadania, które odciągają od wypełniania właściwej funkcji wychowawczej. Przeciążeni administracją i brakiem stabilności zawodowej bywa, że nauczyciele odsuwają na dalszy plan działalność wychowawczą

 

Miejcie odwagę wychowywać!

Problemów i przeszkód, jakie stoją dziś przed współczesną szkołą w odniesieniu do pełnienia jej funkcji wychowawczej jest pewnie jeszcze więcej, niż te wymienione wyżej. Byłoby jednak czymś niewłaściwym skupić się tylko na wyliczaniu przeszkód bez poszukiwania w tym wszystkim ciągle dużych możliwości i szans. Trzeba bowiem stwierdzić, że chyba nigdy szkoła nie była wolna od różnego rodzaju trudności, a jednak wciąż znajdowali się w niej nauczyciele doskonale wypełniający swoją wychowawczą misję. Jestem pewien, że tak jest po dzień dzisiejszy. Dobro dziecka musi się stać dla nauczycieli tak ważnym celem, dla którego warto przekraczać wszelkie bariery i utrudnienia.

            W pedagogice niemieckiej coraz częściej słyszy się postulat skierowany do rodziców i wychowawców: „Miejcie odwagę wychowywać!”. Pewnie i w Polsce ten głos musi zabrzmieć jeszcze mocniej i wyraźnie[10]. Nauczyciele, miejcie odwagę wychowywać mimo wszystko! Mimo trudności, mimo galopujących zmian w mentalności i kulturze życia, mimo szalonych zmian w rodzinie i w społeczeństwie. Wychowanie wciąż jest fundamentalnym celem szkoły, a jego realizacja zależy głównie od odważnych i twórczych nauczycieli. Obok odwagi potrzebna jest wiara w sens i potrzebę wychowania uczniów.

 

Z powrotem do wartości!

Odwaga wychowania dotyczy głównie odważnego świadczenia o obiektywnie istniejącym systemie wartości. Nie wszystko jest względne. Istnieje system obiektywnych wartości, choćby tak podstawowych jak prawda, dobro, piękno, uczciwość, patriotyzm. Tylko nauczyciel kierujący się tymi wartościami stanie się dla uczniów wychowawcą pokazującym jasny kierunek drogi. W obliczu pluralizmu i relatywizmu Wolfgang Brezinka proponuje wychowawcom przyjęcie tak zwanych „normatywnych punktów orientacyjnych”[11], bez których nie pomożemy młodym ludziom orientować się w dzisiejszym świecie. Jeśli sam nauczyciel jest dziś wychowawczo i aksjologicznie kimś mocno zdezorientowanym, nie poprowadzi w dobrą stronę swoich uczniów. Zarówno w szkole, jak i w rodzinie i całym społeczeństwie odwaga wychowania musi się spotkać z odwagą do powrotu do podstawowych i fundamentalnych wartości.

 

Moralność zawodowa nauczycieli

W realizacji powyższego zadania niesłychanie ważny wydaje się być etos zawodowy nauczyciela. Dotyczy to całej ścieżki zawodowej pedagoga. Już przy rekrutacji do zawodu nauczyciela elementy jego sylwetki moralnej są bardzo ważne. Również w wypełnianiu funkcji nauczyciela i we wzajemnych relacjach między nauczycielami czymś zasadniczym wydaje się jakaś moralność zawodowa. Na Ogólnopolskim Zjeździe Pedagogów w Lublinie po cyklu skomplikowanych wykładów z filozofii i teorii wychowania na mównicę wyszedł ks. prof. Andrzej Szostek, etyk z KUL –u. Jego wykład był niesłychanie prosty w formie, a dotyczył między innymi tego, że pedagodzy będą skutecznie wychowywać jeśli będą szanować uczniów, dobrze i kompetentnie przygotowywać się do zajęć, nie będą się spóźniać, pracować nad kulturą swojego języka, promieniować miłością do ludzi i do ojczyzny, żyć w prawdzie, uczciwości i wzajemnym szacunku. Po wykładzie można było mieć wrażenie, że wreszcie ktoś dotknął najbardziej podstawowych i najprostszych prawd o wychowaniu. Wychowawcza rola szkoły zaczyna się pewnie od poziomu samowychowania nauczycieli i pedagogów.

 

Rodzina i szkoła we wspólnej odpowiedzialności wychowawczej

Poprawa realizacji wychowawczej funkcji szkoły musi się też opierać na współdziałaniu wychowawczym rodziców i nauczycieli. Na wstępie chodzi o wspólne zaufanie i wsparcie. Stąd ważnym zadaniem wychowawczym szkoły jest nie tylko praca z samymi uczniami, ale zaangażowanie i współpraca z rodzicami. Rodzice i nauczyciele muszą zrozumieć, że wspólnie walczą o dobro dziecka i muszą działać w jednym kierunku. Zaangażowanie rodziców w sprawy szkoły nie może się tylko ograniczyć do formalnego przedstawicielstwa rodziców w życiu szkoły, czy tylko do pomocy w sprawach materialnych. Współpraca ta powinna w coraz szerszym zakresie dotyczyć również spraw i problemów wychowawczych, tak, aby rodzice znali zamierzenia i intencje wychowawcze nauczycieli[12].

 

Katecheza i wychowanie religijne w wychowawczej misji szkoły

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o znaczeniu wychowania religijnego w wychowawczej funkcji szkoły. Ma to szczególne znaczenie w kontekście dyskusji nad katechezą w szkole. Obecność katechezy próbuje się niekiedy przedstawiać jako zagrożenie dla wychowania do tolerancji, świeckości itp., a samo wychowanie religijne ukazuje się jako element ideologii określonego wyznania. Wychowanie religijne wynika najpierw z samej natury człowieka. Nikt nie ma wątpliwości, że potrzebne jest wychowanie moralne, bo człowiek żyje w kręgu wartości, potrzebne jest wychowanie estetyczne, bo człowiek ze swej natury jest wrażliwy na piękno. Również wychowanie religijne wynika z tego, że człowiek ze swej natury jest capax Dei, jest otwarty na Boga. Obecność katechezy w szkole nie jest też w żadnym wypadku zagrożeniem dla kogokolwiek a wręcz odwrotnie, to właśnie katecheza jest jeszcze jednym miejsce w szkole, gdzie przekazuje się wartości ogólnoludzkie, uczy się rozumienia własnej religii i innych wyznań. Katecheza ma więc też swój ważny wkład w wychowawcze oblicze szkoły i tak powinna być postrzegana. Ona nie jest zagrożeniem dla nikogo, jest natomiast nośnikiem najważniejszych wartości, niezbędnych w wychowaniu człowieka.

 

Czy współczesna szkoła wychowuje? Z pewnością tak, bo już sama relacja nauczycieli do uczniów ma charakter wychowawczy. Myślę jednak, że za tym podstawowym pytaniem kryje się szereg innych, bardziej szczegółowych: co zrobić, żeby szkoła wychowywała skuteczniej? Jak wychowywać ucznia w zmieniającym się świecie? Jak mobilizować wszystkie środowiska wychowawczej do współodpowiedzialności za dobro i przyszłość młodego pokolenia? Tych pytań jest jeszcze dużo więcej. Moją odpowiedzią na nie, jak i podstawowym przesłaniem podsumowującym te powyższe refleksje jest ponowne wezwanie do odwagi w dziele wychowania. Współczesna szkoło, drodzy nauczyciele – miejcie odwagę wychowywać!

 

Bp Antoni Długosz – prof. dr hab. teologii w zakresie katechetyki, biskup pomocniczy Archidiecezji Częstochowskiej.



[1] B. Milerski, B. Śliwerski, Pedagogika. Leksykon PWN, Warszawa 2000, s. 227.

[2] Por. M. Ryba, Szkoła w okowach ideologii, Lublin 2006, s. 5.

[3] Tamże, s. 227-228.

[4] J. Tarnowski, Jak wychowywać?, Warszawa 1993, s. 28.

[5] Pius XI, Encyklika o wychowaniu chrześcijańskim Divini illius Magistri, Rzym 1929.

[6] S. Kunowski, Wartości w procesie wychowania, Kraków 2003, s. 11.

[7] Porównaj badania przeprowadzone między innymi przez Tomasza Biernata z UMK w Toruniu, czy Ks. Krzysztofa Pawlinę z Warszawy (T. Biernat, Społeczno-kulturowe uwarunkowania światopoglądu młodzieży w okresie transformacji, Toruń 2006.)

[8] Por. S. Dziekoński, Korelacja wychowania w rodzinie, parafii, szkole – potrzeba i możliwości, w: P. Tomasik (red.), Rodzina-szkoła-Kościół. Korelacja i dialog, Warszawa 2003, s. 27-46.

[9] Por. D. Kurzyna-Chmiel, Podstawy prawne i organizacyjne oświaty. Prawo oświatowe w zarysie, Warszawa 2009.

[10] Por. M. Benni, Mieć odwagę być wychowawcami dzisiaj, w: A. Rynio (red.), Wychowanie chrześcijańskie. Między tradycją a współczesnością, Lublin 2007, s. 61-69.

[11] W. Brezinka, Wychowanie i pedagogika w dobie przemian kulturowych, Kraków 2005, s. 12.

[12] Por. A. Skreczko, Rola Kościoła katolickiego w kształtowaniu kultury pedagogicznej rodziców, Białystok 2011.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - takahe
takahe
Dodany: 2016-09-28 16:42:05
0 +-
Bardzo ciekawy artykuł

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje