To, w jaki sposób udało im się przeżyć kilka całkiem miłych lat, było dla niej zagadką godną Sfinksa. Mieszkali wtedy w Szczytnie, w poniemieckiej kamienicy nieopodal jeziora, i planowali wspólne życie. Wszystko zepsuła, jak to w życiu bywa, chorobliwa zazdrość.
Czarownicy wiedzą, że najważniejsze jest wzięcie odpowiedzialności za siebie i za swoje czyny. Działają i zdają sobie sprawę, że wszystko, czego doświadczają, zawdzięczają samym sobie.
Tylko człowiek, który pozna śmierć, pozna czym jest życie.
- Niektórzy wierzą, że życie to lekcja.- Matematyki chyba - parsknął Rysiek.
Postrzegasz świat zerojedynkowo, żyjesz w jakiejś pieprzonej bajce. Wszystko jest czarne albo białe, i chuj, nic więcej. Moje życie jest inne.
Ludzie są śmiertelni i zawsze będą. Są jak świeczki, które mają różną grubość, wysokość i knoty spalające się w różnym tempie, ale w końcu zawsze się dopalają...
Boją się piekła po śmierci, a nie widzą go we własnym życiu.
Widok był piękny i jednocześnie przerażający. Jakby stała na krawędzi przepaści. Jak można żyć w takim miejscu?
Trzeba brać karty, jakie daje los, i próbować nimi grać, by wygrać. Możesz mieć szczęście i dostać do ręki dobre karty, możesz też dobrać, żeby mieć lepsze. Możesz blefować lub oszukiwać. Ważne, żeby grać, a jeszcze ważniejsze, żeby wygrać. Ma to oczywiście swoją cenę, jak wszystko na świecie.
Życie to dziwka - myśli Dominika. Wiele razy jej teoria się potwierdzała. Zbyt często, by mogła się mylić.
Życie bywa okrutne na wiele przerażających sposobów.
Jeden dzień jest jak całe życie. Zaczynasz go robiąc jedno, lecz kończysz zajęty zupełnie czym innym.
Wiele jest na świecie małych Beth, Nieśmiałych i spokojnych, żyjących dla innych w sposób tak radosny, że nikt nie dostrzega ich poświęcenia, aż nagle świerszcz za kominem przestanie grać i słodka, słoneczna istota zniknie, pozostawiając po sobie ciszę i cień.
Nie była w stanie wytrzymać z jednym facetem przez trzy miesiące - a co dopiero żyć dziewiętnaście lat w jednym akwarium.
...moje życie przypomina jako żywo i jako zdechło tubkę pasty do zębów: najpierw gdzie nie naciśniesz, wypływa dobro, im bardziej zużyta, tym więcej trzeba się namęczyć, żeby uzyskać pożytek z tubki. I kiedy się wydaje, że tubka już jest do wyrzucenia - okazuje się, że w końcówce jest jeszcze od cholery pasty.
To, w jaki sposób udało im się przeżyć kilka całkiem miłych lat, było dla niej zagadką godną Sfinksa. Mieszkali wtedy w Szczytnie, w poniemieckiej kamienicy nieopodal jeziora, i planowali wspólne życie. Wszystko zepsuła, jak to w życiu bywa, chorobliwa zazdrość.
Książka: Martwa woda
Tagi: życie, związek, zazdrość