Iluż jednak udręczonych światem ludzi leżało bezsennie lub marzyło we śnie. Na ziemię opadła rosa, kwiaty się stuliły; bydło na łąkach nadrzecznych pasło się jeszcze, wyszukując językiem trawę, której nie mogło już dostrzec; owce na wzgórzach leżały cicho, jak głazy. Bażanty na wysokich drzewach lasów w Pangbourne, skowronki w gniazdkach z trawy nad kamieniołomem w Wansdon, jaskółki pod okapem domu w Robin Hill i wróble w Mayfair – spały w tę łagodną i bezwietrzną noc nie śniąc o niczym. Klaczka po Mayfly, niezbyt jeszcze przyzwyczajona do swej nowej siediby, dreptała i kręciła się w swej zagrodzie. Nieliczne istoty latające po nocy – nietoperze, ćmy i sowy – uwijały się żywo w parnej ciemności, lecz cała żyjąca za dnia Natura spoczywała w bezbarwnej i bezgłośnej ciszy nocnej. Jedynie ludzie – mężczyźni i kobiety – nie mogli opędzić się od natrętnej trwogi lub miłości i w chybotliwym blasku marzeń trawili na rozmyślaniach samotne godziny.
Byliśmy młodzi, ale dość mądrzy, by wiedzieć, że taka piękna i łaknąca miłości kobieta jak mama nie może długo być wdową.
Miłość przychodzi nieproszona. Nie ma na nią rady – strzały amora bywają źle wymierzone.
Cóż to jest, co każe nam kochać i co każe nam umierać?
Och mój drogi, nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo trzeba kogoś kochać, żeby pozwolić mu czytać własną nieukończona książkę.
Miłość trzyma się właśnie na kłamstwie, prawie zawsze. Od drobnego kłamstewka, prawie zawsze. Od drobnego kłamstewka do kłamstwa, że miłość wciąż trwa. Taki krąg.
Wszystkie podejrzenia zbladły, miłość własna została powściągnięta i osiadła w ciszy jak muł w zmąconej rzecznej wodzie. Pozostała tylko wdzięczność.
Miłość jest bardziej niebezpieczna, można kochać albo nienawidzić. Przyjaźń nie jest taka radykalna. Przyjaciółki możesz nie widzieć latami, a gdy się spotkacie, to jakby tej przerwy nie było.
Jak to możliwe, że każdy z nas szuka miłości i potrzebuje jej jak ziemia deszczu, ale ta szczera i cicha wieczna miłość przegrywa w starciu z chwilową namiętnością.
Tak więc Phileas Fogg wygrał zakład. Przebył drogę naokoło świata w przeciągu osiemdziesięciu dni! Ekscentryczny dżentelmen wykazał w tej podróży dużo zimnej krwi i taktu. Ale potem? Cóż zyskał za to, co zdobył w tej trudnej drodze? „Nic“ powie ktoś nieświadomy. Ale tak nie jest. Posiadł piękną kobietę, która go uczyniła najszczęśliwszym z ludzi. Warto więc było i świat objechać!
Jeśli przyjaźń ma być umieralnią miłości, nienawidzę przyjaźni.
Miłość nie zawsze przychodzi, kiedy się tego chce. Czasami się po prostu przydarza mimo naszej woli.
Dowiedzieliśmy się, że miłość jest jak bańka mydlana: jednego dnia pięknie lśni, drugiego dnia już jej nie ma.
Iluż jednak udręczonych światem ludzi leżało bezsennie lub marzyło we śnie. Na ziemię opadła rosa, kwiaty się stuliły; bydło na łąkach nadrzecznych pasło się jeszcze, wyszukując językiem trawę, której nie mogło już dostrzec; owce na wzgórzach leżały cicho, jak głazy. Bażanty na wysokich drzewach lasów w Pangbourne, skowronki w gniazdkach z trawy nad kamieniołomem w Wansdon, jaskółki pod okapem domu w Robin Hill i wróble w Mayfair – spały w tę łagodną i bezwietrzną noc nie śniąc o niczym. Klaczka po Mayfly, niezbyt jeszcze przyzwyczajona do swej nowej siediby, dreptała i kręciła się w swej zagrodzie. Nieliczne istoty latające po nocy – nietoperze, ćmy i sowy – uwijały się żywo w parnej ciemności, lecz cała żyjąca za dnia Natura spoczywała w bezbarwnej i bezgłośnej ciszy nocnej. Jedynie ludzie – mężczyźni i kobiety – nie mogli opędzić się od natrętnej trwogi lub miłości i w chybotliwym blasku marzeń trawili na rozmyślaniach samotne godziny.
Książka: Saga rodu Forsyte'ów tom III: Przebudzenie. Do wynajęcia
Tagi: marzenia, miłość, udręka, trwoga