W ciemnogranatowym porsche, bębniąc niecierpliwie palcami po kierownicy, siedział jej mąż. Drugi. Być może ostatni, bo jego majątek uwolniłby ją od potrzeby szukania kolejnych. Mąż, którego zamierzała pozbyć się ostatecznie i przy okazji pogrążyć tych, którzy jej się narazili. Mąż, który – nie miała wątpliwości – ją zdradzał.
Już nie pamiętam, od którego momentu zacząłem lubić Ferdka. Nigdy go nie pokochałem, ale teraz patrzę na niego z wielkim sentymentem.
Jestem jak motyl przesadnie zmęczonyI głowa co nieco się chybieAlkohol ma dobre, ale też złe stronyDo wniosku dochodzę w niedzielę przy stole...
Kiedy dotarło do mnie, że już kończę Szkołę Teatralną, bardzo żałowałem. Studia to fajny okres w życiu. Student jest juz na tyle dorosły, że może o sobie decydować bardziej niż wcześniej, a jednocześnie na tyle młody, że ma głupie pomysły, które jeszcze może zrealizować, zrzucając odpowiedzialność na młody wiek.
Nie chciałem być aktorem, tylko studentem Szkoły Teatralnej, poznawać aktorki i pić wódkę z kolegami.
Im jestem starszy, tym bardziej przeraża mnie to, co alkohol zrobił z wieloma moimi przyjaciółmi.
Ze dwa razy może byłem na wagarach. Raz pojechałem do Mikołaja do szkoły teatralnej, a innym razem w kilka osób poszliśmy do mieszkania koleżanki i słuchaliśmy płyt, głównie Beatlesów z piosenką Ob-La-Di, Ob-La-Da.
Malutka była nasza biblioteka, ale książek było od cholery. Teraz w Alwerni jest duża biblioteka, ale nie wiem, ilu mieszkańców z niej korzysta. Czy ludzie jeszcze czytają książki? Ja cały czas coś czytam, bo taki mam zawód, ale na książki wciąż brakuje mi czasu.
Tylko dziecko ma świeże i szczere spojrzenie na świat. Zrozumienie tego jest bardzo pomocne w moim zawodzie. Dlatego robię wszystko, aby tego dzieciaka w sobie nigdy nie stracić.
W każdym z tych miejsc na świecie zostawiłem kawałek siebie. Dziś mienią się w mej pamięci kolorami wspomnień o ludziach, z którymi miałem szczęście grać, śmiać się, czubić też, ale przede wszystkim być. Wielu z nich już nie ma.
Zło, które czynią ludzie, żyje dłużej niż oni sami.
W ciemnogranatowym porsche, bębniąc niecierpliwie palcami po kierownicy, siedział jej mąż. Drugi. Być może ostatni, bo jego majątek uwolniłby ją od potrzeby szukania kolejnych. Mąż, którego zamierzała pozbyć się ostatecznie i przy okazji pogrążyć tych, którzy jej się narazili. Mąż, który – nie miała wątpliwości – ją zdradzał.
Książka: Wiedźmy na tropie