Nie chciałem nikogo przerazić. Wywiad z Arturem Cieślarem
Data: 2018-06-19 00:05:41Jako małe dziecko bardzo często miewałem sny z innych czasoprzestrzeni. Rzeczywiście śniło mi się raz, że byłem Hindusem, a moja mama odziana w sari karmiła mnie piersią, podczas gdy ojciec paradował na ustrojonym słoniu pod palankinem. Zawsze dużo śniłem. Moja mama twierdzi, że byłem trudnym dzieckiem pod tym względem, bo zdarzało się całkiem często, że budziłem się z płaczem, z przerażenia albo niewytłumaczalnej tęsknoty. W buddyzmie najbardziej odpowiadają mi nauki o umyśle, o tym, że nasze życie przypomina sen, że jest jak sen. Ważne jest to słowo „jak”, bo inaczej ktoś mógłby tej religii zarzucić relatywizowanie wszystkiego - mówi w rozmowie z Adrianną Michalewską Artur Cieślar, który nakładem Wydawnictwa Świat Książki opublikował właśnie powieść Ułuda.
fot. Agnieszka Żychska
Jest Pan znany raczej jako autor tomów rozmów, reportaży z podróży, fotografik. Tym razem do rąk czytelników oddaje Pan powieść…
Kiedy chce się coś powiedzieć albo opowiedzieć, to szuka się najodpowiedniejszej formy. Historia Mata, jego przyjaźni z Igą i podróż do Indii mogła być opowiedziana tylko w formie powieści. Ułuda jest, oczywiście, fikcją, ale jak każdy autor sięgam do własnych zasobów: doświadczeń, wyobraźni, przeczuć, niepokojów i wątpliwości. Faktem jest, że ktoś wiele lat temu poprosił mnie, abym dopilnował jego kremacji i rozsypał prochy w Indiach. Tak zrobiłem. Ale to tylko jeden z wątków tej powieści, która ma budowę chińskiej szkatułki – w większym pudełku, mniejsze pudełko i jeszcze pod dnem jakaś tajemnica. Ułuda zagnieździła się w mojej głowie ponad cztery lata temu. Pisałem ją niespiesznie, z długimi przerwami, w między czasie studiując malarstwo i dość intensywnie malując oleje, pastele, akwarele.
Świat, który przedstawił Pan w powieści jest tajemniczy i przerażający. Czyżbyśmy żyli złudzeniami?
Och, nie chciałem przerazić. (śmiech) Mnie zawsze interesował fakt, że życie człowieka toczy się również we śnie. Czym więc jest sen? Projekcją umysłu? Resetem mózgu, jak chcą to widzieć naukowcy? Dla mnie ten rodzaj naszej aktywności, którą prowadzimy gdy nasze ciało zostaje poza mięśniem sercowym niemal całkiem wyłączone, jest niezwykle interesujący. Mam szczęście, bo śnię dużo, intensywnie i mam naprawdę dobry kontakt z moją nadświadomością. Bywa, że śnię świadomie, to jest we śnie wiem, że śnię, wtedy mogę tą śnioną rzeczywistością manipulować do woli, mogę się w okamgnieniu udać w dane miejsce. Fantastyczne, prawda? I to się dzieje natychmiast, jak w filmie SF. Motyw śnienia jest w Ułudzie niemal wszechobecny, ale dopiero pod koniec czytelnik zaczyna wszystko rozumieć i cała przejmująca historia Mata nagle zyskuje nowy wymiar. Ale tego, oczywiście, nie zdradzimy. Słowo ułuda jest w mojej powieści wielowymiarowe. Odnosi się także do tego, o czym Pani mówi – do tego, że żyjemy złudzeniami…
Główny bohater wędruje po znanym nam świecie, ale wyrusza też poza rzeczywistość. Umiera i odradza się. A może wcale nie umiera?
Nie, Mat – bohater i narrator w jednym, nie umiera. Ale nie mogę powiedzieć co się z nim i w nim dzieje, bo odebrałbym czytelnikowi całą przyjemność lektury. Ma pani jednak rację, że jest w tej powieści swoista „reinkarnacyjność”. Zupełnie jakby zasady czasoprzestrzeni były łamane celowo i uparcie. To nawet dobrze, bo ja właśnie tak postrzegam życie. Ileż to razy odnosimy wrażenie, że my sprzed dwudziestu, trzydziestu, czterdziestu lat, to zupełnie różne osoby! Dobrze jest jeśli odnosimy się do tych nas minionych, z różnych dekad, z czułością, z wyrozumiałością. Jest takie powiedzenie w buddyzmie zen, że rodzimy się i umieramy 74 000 razy na sekundę. Zanim włączymy intelekt, aby pojąć sens tych słów, pojawia się wolna przestrzeń, świadomość chwili obecnej, tego sławetnego „bycia w tu i teraz” - tylko to tak naprawdę mamy.
A pojawiające się w powieści określenie delog...
Delog to słowo zakorzenione w kulturze Tybetańczyków. To osoba, która z martwych wstała, wróciła do życia i mogła opowiedzieć, co się z nią w tej pośmiertnej podróży działo. I tu znowu nie możemy zdradzić, w jakim kontekście i kiedy pojawia się to słowo, taka postać.
Dodany: 2018-10-30 12:00:24
Ciekawie się zapowiada.
Dodany: 2018-06-21 16:00:44
Niesamowite jak takie pozornie proste czynności jak sen stają się ogromną inspiracją do tworzenia wielkich dzieł :)
Dodany: 2018-06-19 18:26:46
Te sztuczne szczęki mnie z lekka zaszokowały...
Dodany: 2018-06-19 10:11:38
Ciekawa jestem tej książki, chyba dopiszę do listy :)