Nasza seksualna natura splata się z codziennością. Wywiad z Valleriną P.
Data: 2023-06-19 12:47:06 | artykuł sponsorowany– Mam dosyć tego, że przez niewłaściwe przedstawianie seksu jest on wciąż tematem tabu, wstydliwym zagadnieniem, często kwestią wzbudzającą niesmak, a jeśli już poruszaną, to szeptem w zamkniętym gronie i w sposób niedojrzały. Przecież seks – podkreślam – to wyraz miłości, część czegoś cudownego – partnerstwa – mówi Vallerina P., autorka książki Gaudensia. Zwycięstwo pożądania.
Rynek co chwilę zalewają erotyki, które do seksualności podchodzą często lekko i płytko. Ty sięgasz o wiele głębiej, bo pokazujesz, jak doświadczenia wpływają na życie seksualne, na całą erotyczną strefę. Dlaczego chciałaś ująć to w ten sposób?
Każdy element naszej osobowości, każde nasze istotne wspomnienie, przeżycie, pogląd mają wpływ na nasze decyzje, kierunek naszych działań, treść, jaką będziemy napełniać nasz umysł, na nasz rozwój duchowy. Tak samo jest z naszymi potrzebami seksualnymi. Przecież to jeden z fundamentów szczęścia w związku, źródło intymnej przyjemności, potężna siła pchająca do rodzicielstwa i dająca satysfakcję ze spełnienia tej misji, ale też nierzadko źródło nieszczęść, traum, zahamowań, powód terapii i rozpadu związków. Nie oddzielimy namiętności od swojego życia, dopóki przebywamy w zdrowym ciele, mającym takie potrzeby. Zatem to, co wydarza się w naszym życiu, ma wpływ na naszą seksualność, z kolei ona kształtuje nasze postawy. Celem napisania tej książki było stworzenie erotyku, który zdziera kurtynę niedopowiedzeń, ale odsłania prawdziwe serce namiętności – ludzkie wnętrze.
Twoja powieść – opis, okładka – jest bardzo tajemnicza, zbyt wiele nie zdradza. Skąd ta aura niedopowiedzenia?
Z jednej strony autor nie zawsze ma wpływ na ostateczny wygląd fizycznej książki. Z drugiej – to chyba dobrze, że budzi ona takie skojarzenia. Jeśli tylko skłoni to czytelniczki/czytelników do głębszej analizy emocjonalno-erotycznej strony człowieka, cel zostanie spełniony. Wprowadzenie oparte na drugorzędnej fabule książki z marszu pozbawiłoby takiego nastawienia.
Namiętność i pożądanie mają różne oblicza. Pokazujesz, jak w codziennym życiu co rusz ocieramy się o pragnienia, cały czas marząc, że uda się je zaspokoić. Czy, Twoim zdaniem, nasza seksualna natura dominuje w codzienności?
Nasza seksualna natura splata się z codziennością. Oczywiście, każdy z indywidualnym nasileniem będzie doświadczał pragnień i myśli, o których wspominasz. Bierze się to z różnej wagi problemów, jakie mamy do rozwiązania, z różnych sytuacji życiowych, w których się znajdujemy, zależy to od naszego zdrowia fizycznego i emocjonalnego oraz od wielu innych czynników. Jednak nikt nie może być szczery, mówiąc, że nie posiada erotycznych myśli, fantazji i że one nie wpłynęły na różnych etapach jego życia na podjęcie istotnych decyzji – choćby podstawowej: o wyborze osoby, z którą chce się zestarzeć.
Jednocześnie zauważam, że większość ludzi nie uświadamia sobie tego, dopóki nie zwróci się im na ten fakt uwagi.
Niedopasowanie seksualne bywa powodem rozwodów w Polsce. Ale wciąż społecznie bagatelizujemy ten problem. Maks trochę tego doświadcza. Uważasz, że para, której nie układa się w łóżku, nie ma szans na przetrwanie?
Poruszasz bardzo ważki problem, którego nie sposób wyczerpująco omówić w krótkiej odpowiedzi i nie spłycić go. Ale, faktycznie, książka nawiązuje do niego i muszę się wytłumaczyć z tego faktu.
Należę do grona osób, które są w stu procentach monogamistami. I to nie tylko takimi, którzy mają jednego partnera na raz, ale jednego partnera w życiu. Oboje mamy taki pogląd i dotrwaliśmy z rozpoczęciem życia seksualnego do ślubu. Uważamy nasze życie seksualne za satysfakcjonujące. Czy trafiliśmy w totka z dopasowaniem? Co rozumieć przez określenie „dopasowanie seksualne”?
Absolutnie nie kreuję i nie propaguję poglądu, jakoby człowiek powinien sprawdzić pod względem seksualnym wielu partnerów, zanim zdecyduje się z kimś pozostać. Wbrew pozorom, byłoby to działanie sprzeczne z założonym celem. Dopasowanie seksualne osiąga się przez żmudną, długą pracę, na którą składa się chęć poznania i siebie i partnera, zrozumienie jego zahamowań i niechęci, odkrycie źródeł jego przyjemności i sposobów na kierowanie go tam, a także nauczenie go tego samego w stosunku do siebie. To gra kompromisów i poświęceń, której nie sposób przeprowadzić w epizodycznych zbliżeniach seksualnych – do tego potrzeba miłości, miłości, miłości i czasu. Przecież seks z jedną osobą za każdym razem jest inny. Jak stwierdzić, że do kogoś pasujemy, bo poszliśmy z nim do łóżka na próbę?
Problem w niedopasowaniu leży nie w tym – mówiąc kolokwialnie – w jakiej pozycji lubimy najbardziej, ale w tym, jakie cele przyświecają naszemu życiu oraz co zajmuje nasz umysł. Osoby o różnym poziomie libido mogą znaleźć rozwiązanie tego problemu, ale osoby z odmiennym poglądem na posiadanie potomstwa lub wierność małżeńską raczej będą zmierzać do konfliktu. Warto umieć otwarcie o tym rozmawiać ponad działaniem hormonów.
Napisałaś erotyk, ale inny niż wszystkie. Dużo w nim scen seksu, ale zależało Ci, by nie były one wulgarne. Co drażni Cię w takim sposobie tworzenia scen erotycznych?
Zależało mi na przedstawieniu seksu partnerskiego takim, jakim jest naprawdę. Nie ma tu kokainy i czterogodzinnego ultramaratonu, nie ma BDSM, nie ma mamony bardziej podniecającej niż piękne nagie ciało. Jest zwykły seks, a jednak wydaje się taki niezwykły. Dlaczego? Bo nie jest przedstawiony w sposób podły, poniżający, nieczysty, brutalny, wulgarny, ale jako wyraz miłości, namiętności, pożądania, spełnienia. W tle dla kontrastu jest mowa również o ciemnej stronie seksbiznesu, nieprzypadkowo. Mam dosyć tego, że przez niewłaściwe przedstawianie seksu jest on wciąż tematem tabu, wstydliwym zagadnieniem, często kwestią wzbudzającą niesmak, a jeśli już poruszaną, to szeptem w zamkniętym gronie i w sposób niedojrzały. Przecież seks – podkreślam – to wyraz miłości, część czegoś cudownego – partnerstwa.
Gdyby zapytać ludzi na ulicy, czy są gotowi na prowadzenie edukacji seksualnej własnych dzieci, większość zaniepokoi się, że musiałoby nauczać o związkach jednopłciowych, grzechu masturbacji i ideologiach z kosmosu. Czy naprawdę o to chodzi? Niestety, do takiego punktu doszliśmy. A przecież edukacja seksualna to nauka szacunku, miłości, wierności i lojalności wobec partnera. To wiedza o sobie i swoim ciele, to nabyta umiejętność samorozwoju duchowego. Człowiek z takimi fundamentami bez obaw może podjąć decyzję, że jest już wystarczająco dojrzały do inicjacji seksualnej i przeżyć ją w piękny i bezpieczny sposób, a potem rozwijać swoją sztukę miłości, by się nią cieszyć wraz z ukochaną osobą.
Niestety, nie tak przedstawia się seks, bo świat pozwala zarobić najczęściej na komercyjnej tandecie i szokujących skrajnościach.
Wokół głównego bohatera, Maksa, krąży kilka kobiet. Skąd taki dobór proporcji? Czy Maks jest aż tak wyjątkowy?
Zapraszam czytelniczki i czytelników do zastanowienia się, na co Maks tym kobietom pozwala, a na co nie i dlaczego. Generalnie żadna osoba z książki nie jest jedynie pisarską fantazją. Protoplaści chodzą po Ziemi, choć jest ich więcej niż bohaterów książki. Dodam jeszcze, że na osobowość Maksa składa się tygiel cech, które posiada niejeden facet z otoczenia każdego z nas. On akurat znalazł się w wyjątkowej sytuacji, która wyzwoliła w nim określone postawy.
Twój erotyk spełnia swoją rolę doskonale. Buduje napięcie, syci zmysły. Znam wiele takich, które tylko to obiecują… chcesz, aby Twoja książka stała się dla czytelnika grą wstępną?
Tak. 😉 A następnie inspiracją do rozmyślania.
Miłość i seks to zgrana para? Mówi się, że kobiety idą do łóżka z miłości, mężczyźni z chęci zaspokojenia. U Twoich bohaterów nie brakuje uczuć. One wszystko intensyfikują?
Ludzie generalnie chodzą do łóżka z chęci zaspokojenia i miłości, w takiej samej mierze mężczyźni i kobiety. To stereotypy w tym względzie wprowadzają podział powodów na płeć. Owszem, z biologicznego punktu widzenia posiadamy albo naturę monogamistów – będzie nas satysfakcjonował stały związek z jedną osobą i relacje oparte na miłości i wierności, albo naturę poligamistów – dominować w nas będą instynkty i będzie podniecać możliwość zdobywania nowych partnerów seksualnych. To dotyczy tak samo kobiet i mężczyzn i nawet ktoś policzył metodą naukową procentowy rozkład takich skłonności u poszczególnych płci.
Więź emocjonalna, uczucia, z pewnością intensyfikują częstotliwość zbliżeń i chęć na nie w partnerstwie oraz pomagają w zachowaniu wierności.
Skąd zrodził się pomysł na tak nietuzinkowy erotyk? W ostatnich latach literatura erotyczna bardziej stoi fabułą niż opisami. Ty odsuwasz fabułę na rzecz tego, co najważniejsze.
Przy założeniach, które odsłoniliśmy w poprzednich pytaniach, ta książka szybko mogłaby stać się nudnym moralizatorskim opowiadaniem o jednym z wielu autentycznych przypadków „przedsiębiorczości” Polaków za granicą. Musiała się czymś wyróżnić z tłumu, czymś przykuć uwagę. A przecież w końcu to erotyk.
Seks daje Twoim bohaterom dużo radości. Uważasz, że ludzie powinni śmiało sięgać po swoją przyjemność? W Polsce to wcale nie jest takie oczywiste.
W Polsce, niestety, wiele rzeczy nie jest oczywistych. Przez silny wpływ religii na obywateli i sytuację polityczną, w której w mistrzowski sposób ten stan rzeczy się wykorzystuje, społeczeństwo jako ogół cechuje się niedojrzałością i skrajnymi poglądami. W polskiej mentalności powiedzieć do kogoś: „Ciesz się seksem” to jakby kazać mu zostać zboczeńcem. Dlatego mówię: „Ludzie, cieszcie się życiem”, licząc nas to, że większość orientuje się, skąd ono się bierze.
Kiedyś pewna staruszka wypowiedziała się na temat swojej refleksji na temat seksu w jej życiu. Podobno mąż nie widział jej nigdy całkiem nago i uprawiali seks przede wszystkim dla prokreacji (akurat w to drugie nie uwierzę nawet tybetańskim mnichom). W pewnym momencie swojego posuniętego w latach życia owa pani nabyła tajemniczą wiedzę na temat ilości plemników, które „marnują” się w wyścigu do jednej komórki jajowej. I, pouczając inną staruszkę, stwierdziła: „Zobacz [koleżanko], skoro Bóg spowodował, że i tak pińcet milionów plemników umiera, to w tym całym współżyciu chyba też chodzi o przyjemność”.
Wiem, że pracujesz nad kolejnymi powieściami. Czego możemy się spodziewać?
Vallerina P. to pseudonim, który będzie sygnował trzy erotyczne powieści. Jeśli czytelnicy polubią Vallerinę, rozpisze się owocniej, jednak pierwotne założenie obejmuje trzy książki, każda o innej tematyce i stylu. Gaudensia miała w „lajcikowy” sposób pokazać seks w jego prawdziwej naturze, uzmysłowić, że ma on silny związek z naszą uczuciową stroną. Kolejna książka będzie opowieścią o seksualności młodzieży i dorosłych, tłamszonej przez religię, a także o skutkach tego na dalszych etapach życia. Przy okazji opowiem dużo o jednej z największych sekt religijnych działających w Polsce. Jak przystało na Vallerinę, opisy będą bezpośrednie, ale ich cel będzie zgoła inny. Czytelnicy poznają, co przeżywa osoba zamknięta w ciasnym świadku skrajnych zasad religijnych w życiowej konfrontacji z zagadnieniami dotyczącymi seksu. I następna opowieść, której motywem przewodnim będzie proces umierania. Gdzie w tym seks? Zobaczycie.
Książkę Gaudensia. Zwycięstwo pożądania kupicie w popularnych księgarniach internetowych: