Szwedzkie książki są trochę sztywniackie. Wywiad z Christerem Mjasetem
Data: 2012-12-14 15:15:56Jesteś z zawodu neurochirurgiem. Dlaczego zatem powieść kryminalna?
Moją codzienność wypełniają ludzkie dramaty. Jako pisarz lubię zajmować się materiałem obfitującym w dramaturgię, której dostarcza mi praca neurochirurga. Dlatego kryminał bardzo odpowiada mi jako gatunek. Kiedy postanowiłem zrobić z lekarza lokalnego detektywa, od razu wymyśliłem też materiał do książki.
Skąd pomysł na Lekarza, który wiedział za dużo?
Wiedziałem, że mam ochotę napisać książkę opartą na moich własnych przeżyciach z pracy na Hitrze. Po pierwsze dlatego, że Hitra jest egzotycznym miejscem i nie była dotąd obierana jako powieściowa lokalizacja. Poza tym doświadczyłem tam dramatycznych zdarzeń, takich jak resuscytacja na nabrzeżu podczas ulewy albo pertraktacje z niedoszłym samobójcą, który zamierzał skoczyć z mostu. Jedyne, co musiałem zrobić, to przetworzyć moje doświadczenia, doświadczenia młodego lekarza, na fikcję. Dowiedziałem się też, że faktycznie istniał Stary Doktor, który podawał swoim pacjentom placebo, utrzymując, że to lekarstwo. W ten sposób zrodziła się w mojej głowie postać książkowego Starego Doktora.
Właśnie – jak dużo z wydarzeń opisanych w książce to efekt Twoich doświadczeń czy przeżyć?
Cóż, niektóre ze zdarzeń opisanych w książce, np. zatrzymanie akcji serca u robotnika na nabrzeżu oraz walka na terenie przychodni, stoczona przez dwóch pacjentów, których usiłowałem rozdzielić, to rzeczywiście moje doświadczenia. Lekarz, który wiedział za dużo nie jest jednak książką o mnie, opiera się na fikcyjnej intrydze. Można ją nazwać rodzajem literackiej hybrydy.
Czy kiedykolwiek spotkały Cię problemy w związku z tym, że swoje zawodowe doświadczenia opisujesz w książce?
Zawsze uważałem za istotne, żeby nie mieszać w 100% rzeczywistych osób do mojej twórczości – bo nie ma z tego nigdy dobrej literatury. Dlatego też nigdy nie spotkały mnie w związku z tym problemy. Mimo to kiedy pisze się o własnym zawodzie, zawsze istnieje ryzyko, że komuś się to nie spodoba. Pisząc, trzeba zaakceptować taką możliwość.
A jak do książki odnieśli się mieszkańcy Hitry, która w powieści odgrywa przecież niemałą rolę?
Z tego co wiem, mieszkańcy Hitry uwielbiają moją książkę, choć nie kreślę różowego obrazu wyspy. Z moich doświadczeń wynika, że ludziom podoba się po prostu, kiedy się o nich pisze. Ciągle słyszę tez pytanie, kiedy napiszę kolejną powieść o Hitrze.
Kiedy zdecydowałeś, że zostaniesz lekarzem? Czy była to realizacja dziecięcych marzeń?
Mój ojciec jest chirurgiem. Jako dziecko asystowałem mu, kiedy pełnił dyżury – siedziałem w salonie, czytając komiksy, gdy on badał pacjentów obok. Wybór zawodu lekarza był więc dla mnie w zasadzie naturalny.
A do pisania skłoniło Cię...
To, że zawsze miałem wewnętrzną potrzebę pisania. Za każdym razem, kiedy trzeba było napisać szkolne wypracowanie, coś wymyślałem. Mogłem nawet wymyślać wywiady z osobami, z którymi w rzeczywistości wcale nie rozmawiałem. Wiedziałem, że muszę przekazywać ludziom opowieści, które tworzyłem, ale potrzebowałem czasu, by uświadomić sobie, że najbardziej odpowiada mi forma powieści.
Czy przed publikacją swojej pierwszej książki dałeś ją komuś do przeczytania? Jak doszło do publikacji?
Przed En dans der veien slutter dwie inne książki, ale nadal leżą one w szufladzie. Był to mój trening twórczy. Potem można powiedzieć, że naszło mnie olśnienie i wymyśliłem historie zawarte w moim debiutanckim zbiorze. Nagle zrozumiałem, jak powinienem pisać. Wysłałem opowiadania na konkurs i wygrałem, a zbiór został wydany.
Jak przy ogromnie absorbującej pracy znajdujesz jeszcze czas na pisanie?
Mam za sobą lata treningu dyscypliny. Jeśli w moim planie jest luka, to po wielu latach nauczyłem się wykorzystywać ją do pisania. A to dlatego, że pisanie sprawia mi fantastyczną frajdę. Ciągle wymyślam jakieś historie, tak, że na dobrą sprawę muszę wybierać, z którymi z nich chciałbym pracować dalej. Zarazem jestem trochę zbyt niecierpliwy, by tylko siedzieć i pisać, więc chociaż próbowałem tego wiele razy, okazało się, że twórczość najlepiej mi wychodzi w kombinacji z pracą. Nie mam innego hobby.
Czy masz jakieś rytuały, zwyczaje związane z pisaniem? Ulubione narzędzia, za pomocą których pracujesz?
Naprawdę kocham mojego Maka, nie mogę tworzyć na żadnym innym komputerze. Najlepsze jest to, że mogę pisać w każdych warunkach. Z jednym zastrzeżeniem: musi mi być ciepło w stopy. Używam więc wełnianych skarpet, kapci albo kombinacji obu. Jeśli chodzi o mój harmonogram, to odbywam tak wiele dyżurów w szpitalu, że co kilka tygodni mam wolne. Potrafię wtedy napisać około 40-50 stron w tydzień. Taki styl życia idealnie mi odpowiada… Ale tylko dopóki ciepło mi w stopy!
Co czyta neurochirurg i autor kryminałów?
Jestem wielkim fanem Cormaca McCarthy'ego, uwielbiam też książki mojego rodaka Jo Nesbø, które z pewnością znacie, a jeśli nie, to musicie po nie sięgnąć. Będąc Norwegiem z krwi i kości, uważam przy tym, oczywiście, że szwedzkie książki są trochę „sztywniackie”, więc nie przepadam za szwedzkimi autorami kryminałów, takimi jak Henning Mankell, Lisa Marklund i inni.
Jak myślisz: co sprawia, że tak wielu znakomitych autorów kryminałów pochodzi właśnie ze Skandynawii?
Fabuły skandynawskich kryminałów często rozgrywają się w środowisku klasy średniej, a z bohaterami łatwo jest sympatyzować. Mówiąc o klasie średniej, można opisywać wiele ciekawych problemów, takich jak choćby życie rodzinne. Łatwo jest więc o dramaturgię. Zarazem skandynawskie społeczeństwo dobrobytu fascynuje wielu czytelników. Z innych przyczyn warto wymienić skandynawski mrok i śnieżne zimy, tworzące idealną scenerię dla kryminału. Wreszcie: w skandynawskim społeczeństwie wiele jest silnych kobiet, podobnych do Lisbeth Salander z trylogii Stiega Larssona. W świecie klasycznego kryminału jest to dość niezwykłe, a przez to i interesujące zjawisko.
Większość ludzi skrywa jakieś sekrety. Są rzeczy, których nie wyjawiamy żonom czy mężom, są rzeczy, o których nie mówimy w pracy – jak w przypadku Twoich bohaterów. Jakie są Twoje sekrety?
Dobre pytanie. Tylko - czy mogę liczyć, że nie zdradzicie odpowiedzi innym? Tłumaczka szepcze, bym nie zdradzał żadnych sekretów. Planowałem jeszcze wrócić do Polski, więc naprawdę chciałbym, żebyście myśleli o mnie dobrze...
Co jeszcze planuje napisać Christer Mjaset?
Cóż, mam nadzieje, ze napiszę jeszcze wiele książek. Na szczęście mam jeszcze dużo czasu przed sobą – a przynajmniej tak mi się wydaje. Czuję, że jako pisarz jestem dopiero na początku drogi i jest wiele tematów, którymi chciałbym się zająć. Myślę też o napisaniu jednej lub kilku dalszych części Lekarza, który wiedział za dużo. Mój problem polega na tym, że zawsze miałem aż nazbyt wiele pomysłów na przyszłe książki, zawsze musiałem wybierać, o czym chcę napisać.
Czego dziś można Ci życzyć? Sławy? Rozgłosu? Pieniędzy?
Rozgłos i pieniądze zawsze się przydają, ale chciałbym mieć więcej czasu na pisanie, od którego jestem uzależniony, oraz dla mojej rodziny – co jest trudne przy tak wymagającej pracy jak moja. Z tego powodu często zdarza mi się wystawiać na próbę cierpliwość mojej partnerki. Więc może: życzmy i mnie, i jej dużo cierpliwości.