Sprawca Zero. Thriller psychologiczny o intrygującym klimacie z psychodeliczną muzyką w tle
Data: 2021-10-16 12:40:11Czytałem kilka średnio pochlebnych opinii o tym filmie. Nie do końca się z nimi zgadzam. Wydaje mi się, że zawiedzeni mogli być tylko ci, którzy oczekiwali więcej akcji. Tej nie ma tu tak wiele, bo twórcy skoncentrowali się na dość skomplikowanej fabule i kompleksowym przedstawieniu dwóch pierwszoplanowych postaci. Film ma swój klimat i twardo się go trzyma.
Sprawca Zero – opis filmu
Agent FBI MacKelway zostaje zesłany na prowincję za brutalne traktowanie złapanych przezeń seryjnych morderców. Na nowej, ciepłej posadce nie może jednak liczyć na spokój. Seria zabójstw wstrząsa okolicą. Potencjalny zabójca jest chorobliwie zainteresowany osobą Mackelwaya, co rusz zostawia mu wiadomości i wskazówki do swojej przedziwnej rozgrywki.
Czytaj także: Plan Lotu. Wartka akcja i charakterna bohaterka
Sprawa komplikuje się, gdy na jaw wychodzi fakt, iż mordowani są tylko inni seryjni zabójcy. Ponad wszystkim zaś ciąży dziwny projekt IKAR...
Sprawca Zero – recenzja filmu
Czytałem kilka średnio pochlebnych opinii o tym filmie. Nie do końca się z nimi zgadzam. Wydaje mi się, że zawiedzeni mogli być tylko ci, którzy oczekiwali więcej akcji. Tej nie ma tu tak wiele, bo twórcy skoncentrowali się na dość skomplikowanej fabule i kompleksowym przedstawieniu dwóch pierwszoplanowych postaci. Film ma swój klimat i twardo się go trzyma.
Czytaj także: Łzy słońca. Trudny dramat wojenny z przesłaniem
Muzyka jest lekko psychodeliczna, klisza podobna nieco do systemu Larsa Von Trieera (dużo przebarwień, czasem wpadających niemal w czerń i biel – co z resztą jest bardzo wskazane, jeśli mieć na uwadze, co ten film ukazuje). Gra dwóch umysłów, przy czym tak naprawdę żaden z nich nie jest ani "wielkim złym", ani tym bardziej "wielkim dobrym". Pytania, gra pozorów, mozolne, choć niekonwencjonalne śledztwo.
Sprawca Zero – czy warto obejrzeć?
Tylko rola pani Moss (agent współpracujący z MacKelewayem) nie bardzo mi się podobała. Była to kreacja drugoplanowa, ale irytująca i nie na miejscu. Wielkie wejście i przekoloryzowana rola w życiu głównego bohatera, tylko po to, żeby potem pojawić się parę razy na ekranie i zagrać tylko pozornie znaczący aspekt w scenie końcowej. Mimo to polecam.
PS. Sprawca Zero ma ponoć inne zakończenie w wersji reżyserskiej, z tego co słyszałem jest doskonałe. Bardzo żałuję, że nie mogę zdradzić, jakie...