Slasher zamiast teen dramy. Recenzja serialu „Słodkie kłamstewka. Grzech pierworodny"
Data: 2022-08-06 22:28:55Słodkie kłamstewka. Grzech pierworodny to szalenie stylowy i bardzo klimatyczny reboot popularnego serialu dla nastolatek. Twórcy produkcji zgrabnie łączą teen dramę z elementami… slashera!
Słodkie kłamstewka – nowe podejście do kultowego serialu
Nie wyobrażam sobie, by ktoś z dzisiejszych dwudziesto-, trzydziestolatków nie kojarzył oryginalnego serialu Słodkie kłamstewka, opartego na popularnej serii książek dla nastolatek Pretty Little Liars autorstwa Sary Shepard. Siedem sezonów i dwa spin-offy (słabiutkie Ravenswood oraz nieszczególnie udane Perfekcjonistki dostarczały regularnie (nie tylko) nastoletnim widzom mnóstwa emocji, mimo momentami nieco absurdalnej fabuły i raczej mało wiarygodnych zwrotów akcji. Stało się tak za sprawą świetnie zarysowanych bohaterek – Arii (ostatnio występująca w Wyspie fantazji Lucy Hale), Emily (Shay Mitchell), Hannah (Ashley Benson) i Spencer (Troian Bellisario). Nowe „kłamczuchy" wydają się dużo mniej wyraziste, ale zdecydowanie warto dać im szansę.
Słodkie kłamstewka. Grzech pierworodny – o czym jest serial?
W serialu przenosimy się do Millwood – niewielkiego miasteczka, które przed laty dotknęła tragedia – jedna z uczennic miejscowej szkoły zginęła podczas potańcówki. Współcześnie również ma miejsce tragedia – oto matka jednej z bohaterek, będącej w zaawansowanej ciąży Imogen (Beilee Madison), popełnia samobójstwo. Imogen nie chce uwierzyć w samobójstwo mamy, która zawsze była dla niej wsparciem. Ale na tym nie kończą się jej kłopoty.
Czytaj również: Pretty Little Liars. Original sin. Co wiemy o serialu?
Imogen na co dzień mierzyć się musi z dawną przyjaciółką, Karen, a także jej bliźniaczką Kelly (w obu rolach występuje Mallory Bechtel), która postawiła sobie za cel utrudnić jej i tak niełatwe życie. Gdy Imogen trafia do „kozy" wraz z innymi dziewczynami prześladowanymi przez Karen, Minnie (Malia Pyles), Noą (Maia Reficco), Taby (Chandler Kinney) oraz Faran (Zaria), cała grupa postanawia połączyć siły i się zemścić. Wkrótce dochodzi do kolejnej tragedii, a dziewczyny zaczynają być szantażowane przez tajemniczego prześladowcę, który podpisuje się – a jakże – „A". Człowiek ten powiązany może być z wydarzeniami sprzed lat, a także z przeszłością… matek głównych bohaterek.
Grzech pierworodny – twórcze podejście do Słodkich kłamstewek
W serialu równolegle śledzić będziemy perypetie Imogen, Minnie, Noi, Taby i Faran, wraz z nimi będziemy też odkrywać kolejne tajemnice z przeszłości. Już w pierwszym odcinku widać, że twórcy serialu HBO MAX podeszli z dużą swobodą do materiału źródłowego, ale też do wcześniejszej produkcji na podstawie powieści. Scenarzyści swobodnie wybierają najciekawsze pomysły i zabiegi fabularne, dokładając też całkiem sporo własnych. Wciąż bywa, że wpadają na mielizny, wciąż jest tu sporo elementów teen drama, wciąż sporo rozwiązań fabularnych wydaje się mało prawdopodobnych, ale całość potrafi przykuć uwagę.
Słodkie kłamstewka. Grzech pierworodny – niezłe aktorstwo
Zdecydowanie spora w tym zasługa wcielających się w grupę przyjaciółek aktorek, które radzą sobie świetnie, tworząc kreacje zupełnie inne niż ich koleżanki z pierwszych Kłamstewek. Początkowo wydają się mało wyraziste – bo też, inaczej niż Aria, Spencer, Emily i Hannah – ich bohaterki nie znają się zbyt dobrze i dopiero „docierają się" jako grupa. Z czasem każda z postaci nabiera charakteru i wyrazu.
Słodkie kłamstewka. Grzech pierworodny – horror zamiast teen dramy
Grzech pierworodny wydaje się też zrealizowany w dużo bardziej interesujący sposób niż pierwsze Kłamstewka. Tonacja barw jest tu dużo bardziej mroczna. Szkoła, w której uczą się bohaterki, przypomina ruderę niż placówkę dla bogaczy. W efekcie serial dużo bardziej przypomina horror niż teen dramę – zwłaszcza że twórcy swobodnie flirtują z konwencją slashera. Jedna z bohaterek jest miłośniczką gatunku i twórcy świetnie się bawią, nawiązując do kolejnych klasyków – od Teksańskiej masakry… po Krzyk czy Psychozę.
Słodkie kłamstewka. Grzech pierworodny – czy warto zobaczyć?
Nie będę ukrywał – Słodkie kłamstewka. Grzech pierworodny nie będzie z pewnością kamieniem milowym w historii seriali, jednak to bardzo przyzwoicie zrealizowana, interesująca, nieźle zapowiadająca się produkcja. O ile tylko twórcy nie będą przedłużali jej w nieskończoność, ma szansę stać się dużo mniej „guilty" niż „pleasure" niż oryginalne Słodkie kłamstewka.