Rozpustnik. Obraz inspirowany życiem poety Johna Wilmota

Data: 2021-10-31 07:35:25 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

John Wilmot to pierwszy chyba autor anglojęzycznej pornografii. Na samym początku filmu w twarz oświadcza widzom, że ci nie mają prawa go polubić. Jak każdy libertyn, odrzuca on bowiem wszelkie kanony, krępujące obyczaje, powszechnie uznawane autorytety. Kompletnie nie obchodzi go, co myślą o jego postawie inni ludzie. W równym stopniu kpi z Boga, co z brytyjskiego króla Karola II, którego często porównywał do wielkiego, sztucznego prącia.

Rozpustnik – opis filmu

Wiele filmowych portretów wielkich rozpustników przyszło polskiemu widzowi obejrzeć w ostatnich latach. Reżyserzy brali na warsztat choćby sztandarową postać Markiza de Sade’a („Zatrute pióro” Philipa Kaufmana, niszczone przez krytykę za obrazoburczą scenę nekrofilskiego seksu na ołtarzu, czy nijaki „Markiz de Sade” Benoit Jacquota) oraz jego twórczość (warto tu wspomnieć choćby słynne „Salo” P. P. Pasoliniego, o którym fałszywa zresztą plotka głosiła, że przyczyniło się do zabójstwa włoskiego reżysera).

Czytaj także: Horror w klimatach vintage. Recenzja filmu „Ostatniej nocy w Soho”

Przedstawiono także biografię Denisa Diderota, ukazując go jako wielkiego zwolennika libertynizmu („Libertyn” w reżyserii Gabriela Aghion). Portrety te niejako uzupełniały i odkłamywały dość jednostronny obraz epoki Oświecenia, wpajany uczniom polskich liceów, choć trudno uznać je za dzieła wyjątkowo udane czy przekonujące. Tym razem spróbował „inną twarz człowieka Oświecenia” ukazać Laurence Dunmore, przybliżając postać Johna Wilmota (w tej roli doskonały Johnny Depp), hrabiego Rochester. I trzeba przyznać, że jest to jeden z najbardziej przekonujących filmów we wspomnianym nurcie.

Rozpustnik – recenzja filmu

John Wilmot to pierwszy chyba autor anglojęzycznej pornografii. Na samym początku filmu w twarz oświadcza widzom, że ci nie mają prawa go polubić. Jak każdy bowiem libertyn, odrzuca on bowiem wszelkie kanony, krępujące obyczaje, powszechnie uznawane autorytety. Kompletnie nie obchodzi go, co myślą o jego postawie inni ludzie. W równym stopniu kpi z Boga, co z brytyjskiego króla Karola II (rewelacyjny John Malkovich), którego często porównywał do wielkiego, sztucznego prącia.

Czytaj także: Tarnation. Autobiograficzny obraz patologicznego dorastania reżysera filmu

Wygnany, powraca później do łask monarchy, który pragnie wykorzystać libertyna do umocnienia monarchii w kraju, nakazując mu napisanie dzieła, wychwalającego obecne rządy i panujący ustrój. Wilmot pisze sztukę – tyle że nie taką, jakiej pragnął król. Nie obchodzi go bowiem, co pomyśli skompromitowany monarcha ani jak zareaguje. Poeta najzwyczajniej w świecie oddaje się dalszym rozkoszom, zrażając do siebie całe otoczenie, z kochającą żoną (Rosamund Pike) na czele. Czy jednak tytułowy rozpustnik faktycznie jest tylko zdemoralizowanym cynikiem? 

Czytaj także: Cała prawda. Zestawienie społeczeństw liberalnego i konserwatywnego

W istocie bowiem w życiu lorda Rochester istnieje sfera sacrum. Jest nią teatr, któremu Wilmot oddaje się bez reszty. Zafascynowany aktorką Elisabeth Barry (Samantha Morton), pragnie nauczyć ją sztuki prawdziwego uwodzenia – uwodzenia teatrem. Chce napisać dla niej genialną sztukę, lecz ostatecznie dzięki wielogodzinnemu powtarzaniu Szekspirowych dialogów, uczy ją tylko prawdy przekazu i tajników warsztatu aktorskiego. W tym jest mistrzem – w końcu ówczesne obyczaje wymagały niebywałego talentu w prowadzeniu towarzyskich gierek. Sam zaś, dzięki kobiecie, odnajduje sens i swoistą radość życia.

Rozpustnik – czy warto obejrzeć? 

Można zarzucać obrazowi Dunmore’a, że momentami jest on przegadany i przydługi – w końcu to adaptacja sztuki teatralnej. Można też stwierdzić, że niektóre sceny są niesmaczne, a zamiast piękna zmysłowości niosą z sobą tylko brutalną pornografię. I to prawda, lecz tak właśnie świat opisywał Wilmot. Najważniejsze jednak, że dialogom polotu dodają dowcip i ironia, idealnie oddające istotę oświeceniowej sztuki dyskursu i konwersacji.

Czytaj także: Przekładaniec. Gangsterski film z filozoficznymi przemyśleniami

Ponadto, reżyser Rozpustnika, opowiadając historię XVII-wiecznego libertyna, obrazuje też w pewien sposób współczesnego człowieka, który za wszelką cenę pragnie uciec przed śmiercią czy samotnością, pogrążając się w pustej zmysłowości, który w poszukiwaniu wolności od ograniczających norm i obyczajów, popada w niewolę „formy człowieka wyzwolonego” – w niewolę wyuzdania i prymitywnej pornografii. Osoby, którym filozoficzne refleksje nie wystarczają, mogą zaś skupić się na świetnych kreacjach Deppa i Malkovicha – najbardziej chyba popularnych obecnie aktorów, mogą dać się porwać niezłej muzyce Michaela Nymana czy pozwolić się przekonać zaskakującemu zakończeniu.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.