Przyglądam się światu wnikliwie. Wywiad z Dorotą Ponińską

Data: 2014-09-08 12:34:21 Autor: Karolina Mucha
udostępnij Tweet

Czy tworząc pierwszy tom Podróży po miłość, zakładała/ wierzyła Pani, że książka zostanie wydana? Czy było to raczej pisanie dla samej siebie, dla własnej przyjemności?

Przed debiutem nigdy nie ma pewności, czy książka znajdzie wydawcę, ale warto w to wierzyć. Moja praca nad pierwszym tomem to nie były luźne notatki dla szuflady. Potraktowałam to poważnie, jak projekt. Wierzyłam, że mam do zaproponowania oryginalną i ciekawą historię, która może zainteresować wydawcę. 

Stworzenie tak obszernej powieści z pewnością wymaga sporego nakładu pracy. Jak znalazła Pani czas i motywację do pisania, nie będąc jeszcze zawodową pisarką?

Rzeczywiście,  praca nad pierwszą powieścią trwała dwa lata, z czego znaczną część pochłonęło studiowanie źródeł. Był w tym element ryzyka – ale bez niego trudno o osiągnięcie czegokolwiek. A motywowała mnie właśnie wiara w sens tego „projektu”.

Brała Pani udział w kursie pisarskim organizowanym przez Pasję Pisania. Czy kurs przyniósł jakieś wymierne korzyści, czy zmienił coś w Pani sposobie pracy nad tekstem, stylu pisania? Jeśli tak, to w jakim stopniu?

Nie tylko w Pasji Pisania, także w Instytucie Badań Literackich. Wbrew septycznym opiniom niektórych pisarzy, uważam, że szlifowanie warsztatu tylko pomaga. Może i talentu nie można nauczyć, ale z pewnością można wyćwiczyć solidne rzemiosło, a to już dużo.  Nikt nie rodzi się z umiejętnością doskonałego pisania – warto poćwiczyć i pozwolić wskazać sobie błędy bardziej doświadczonym ludziom. To jak terminowanie w zawodzie.

Czy wcześniej publikowała Pani swoje teksty?

Zanim zajęłam się literaturą, pracowałam w branży public relations i tworzyłam wiele tekstów, które krążyły w obiegu biznesowym, także w mediach. Ale to nie były teksty literackie. A jeszcze wcześniej, w czasie studiów polonistycznych opublikowałam parę recenzji z książek.

W jednym z wywiadów wspomina Pani o potrzebie zrobienia w życiu przestrzeni do pisania. Na czym polegało jej organizowanie? Jak tę znaczącą zmianę w życiu przyjęli Pani najbliżsi?

W moim przypadku polegało to na porzuceniu pracy w korporacji i zajęciu się studiami nad Orientem. Było to możliwe dzięki temu, że mój mąż zgodził się wziąć na siebie finansowanie naszej rodziny. Na szczęście wspierał moją ryzykowną decyzję zamiany dobrej posady na niepewną przyszłość literata.

Kto jest pierwszym czytelnikiem Pani książek? Kto ma największy udział w motywowaniu do ich pisania?

Pierwszy tom pisałam uczestnicząc w prywatnej damskiej grupie pisarskiej: spotykałyśmy się w domach, czytałyśmy sobie nowe fragmenty powstających powieści, a piszące koleżanki mogły je krytykować, oceniać i doradzać. To było fantastyczne. Potem pierwszym czytelnikiem był mąż, a teraz pani redaktor w Wydawnictwie Nasza Księgarnia.

Skąd – poza studiami – czerpie Pani wiedzę o opisywanych kulturach? 

Czerpię z podróży i z lektur. Zawsze interesowała mnie różnorodność kulturowa. Nie bardzo rozumiem ludzi o podejściu ksenofobicznym. Lubię podróżować w miejsca, w których jest inaczej niż u nas,  przyglądać się tej odmienności i starać się ją zrozumieć. Na studiach najciekawsze były da mnie zajęcia z antropologii kultury. Pierwsza podróż do Turcji była dla mnie olśnieniem. Ale i Rosja fascynuje mnie od lat – ta nasza słowiańska bliskość i pokrewieństwo w połączeniu z odwieczną wrogością. 

Co najbardziej fascynuje Panią we Wschodzie? Co sprawiło, że właśnie tam osadziła Pani akcję swych powieści?

Najprościej mówiąc, we Wschodzie fascynuje mnie to, że nie jest Zachodem. Po latach pracy w biznesie miałam serdecznie dość zachodniego myślenia kręcącego się wokół pomnażania pieniędzy i konsumpcji,  inwestowania, zarabiania i wydawania. Tym się można zachłysnąć, ale na dłuższą metę to jest jałowe i próżne. Wydaje mi się, że ludziom Wschodu (choć to umowne pojęcie) łatwiej dostrzec duchowy wymiar egzystencji, że mądrzej rozkładają w życiu akcenty, że możemy się sporo od nich uczyć. A do tego Wschód kojarzy się z barwną egzotyką, co jest wdzięcznym powieściowym tłem. Szukałam takich lokalizacji, w których można wiarygodnie umieścić polskie wątki, stąd wybór Turcji osmańskiej i carskiej Rosji.

Przyznaje Pani, że jedną z inspiracji stanowiła podróż do Turcji. Czy osobiście odwiedziła Pani również inne opisywane miejsca – np. Wilno, Teodozję?

Tak, odwiedziłam wszystkie miejsca, o których piszę (z wyjątkiem Damaszku, niestety). W Turcji i na Krymie byłam po dwa razy: pierwszy raz, żeby się zachwycić miejscem, drugi – żeby zebrać dokumentację.  Byłam też w Wilnie i w Petersburgu.

Czy Podróż po miłość trafiła do mieszkańców Adampola – odwiedzonego i opisanego przez Panią? Jeśli tak, jak została przyjęta?

Och, jeszcze nie, ale powinnam ją tam wysłać – dziękuję za przypomnienie.

Czy Lilianna – bohaterka kolejnego tomu cyklu – pozostanie w Wilnie? Czy wyruszy dalej na Wschód?

W tytule cyklu jest podróż, dlatego nie mogę zostawić jej w Wilnie.  Ale – niespodzianka! – nie wyruszy na wschód, tylko w przeciwnym kierunku. Lilianna popłynie statkiem do Ameryki, odwiedzi Nowy Jork i Florydę .

Wydaje się Pani bardzo pozytywnie odnosić do hammamu. Czy miała Pani okazję jakiś odwiedzić?

Tak! Byłam w prawdziwym lokalnym hammamie w Konyi, nie takim hotelowym dla turystów. Cudowne uczucie. Gdyby w Warszawie był hammam, chodziłabym tam regularnie, regenerować duszę i ciało.

Gdzie po raz pierwszy zetknęła się Pani z obrazami Iwana Ajwazowskiego? Czy to on stał się przyczyną, dla której osadziła Pani akcję II tomu powieści w Teodozji?

Tak, wybrałam Teodozję ze względu na niego.  W moim rodzinnym domu był stary album wydawnictwa Aurora z jego reprodukcjami. Bardzo go lubiłam. A potem obejrzałam oryginały w Ermitażu. Sala, w której wiszą ogromne płótna Ajwazowskiego, robi wrażenie – widz jest ze wszystkich stron otoczony wzburzonymi falami. Zwiedziłam także jego dom w Teodozji, gdzie mieści się dziś muzeum.

Z tym pytaniem musi zmierzyć się chyba każdy pisarz: którą ze swych bohaterek darzy Pani największą sympatią? Która jest Pani najbliższa?

Bardzo lubię Ludwikę Śniadecką, która jest postacią historyczną, ale także bohaterką literacką moich powieści. Imponuje mi ta poważna panna, która miała za nic konwenanse i opinie otoczenia, i kierowała się w życiu wyłącznie własnym głosem wewnętrznym.

Czy jest coś, co teraz, z perspektywy czasu, chciałaby Pani zmienić w dotychczas wydanym tekście?

Na pewno coś by się znalazło, każdy tekst można poprawiać w nieskończoność, ale sztuką jest skończyć i pisać kolejną książkę, lepszą.

Czy zakończyła już Pani pracę nad trzecim tomem? Czy pisząc go, miewała Pani chwile zwątpienia? Podpisana wcześniej umowa z Wydawnictwem motywowała do pracy czy raczej przytłaczała, wywierając zbyt dużą presję?

Trzeci tom właśnie kończę. Chwile zwątpienia miewamy wszyscy, ale termin ustalony z Wydawnictwem motywuje skutecznie.

Czy ma już Pani jakieś plany na swą literacką przyszłość – pomysły na kolejnych bohaterów, serie? Jeśli tak – czy będą one adresowane do podobnego grona odbiorców? Czy również znajdzie się w nich miejsce dla ważnych, choć niekoniecznie powszechnie znanych postaci historycznych?

Chciałabym zostać przy pisarstwie historycznym, ale chyba wolałabym się skupić na naszej własnej przeszłości. Myślę o osadzeniu akcji na ziemiach polskich. Przy całej sympatii dla innych światów, to jednak nasza własna tradycja, nasza specyfika jest dla nas najważniejsza i z nią chciałabym  się zmierzyć. Oczywiście historycznych postaci nie zabraknie.

Czy jakaś opinia czytelnika (wyrażona w bezpośredniej rozmowie lub przedstawiona w recenzji) zrobiła na Pani wyjątkowo silne wrażenie, zapadła szczególnie w pamięć, zmotywowała do jeszcze bardziej wytężonej pracy? 

Tak. Jedna z czytelniczek napisała, że autorka chyba nie ceni polskiego patriotyzmu, co jej się bardzo nie podobało.  To mnie zaskoczyło, bo nie sądziłam, że moją sympatię do kultury islamu można tak zinterpretować. Ale ta opinia wpłynęła trochę na to, że drugi tom osnułam wokół kłopotów bohaterki z tożsamością narodową.

Czy pisanie w jakikolwiek sposób zmieniło Pani sposób patrzenia na świat, obserwowania rzeczywistości?

Przyglądam się światu wnikliwie. Nie oceniam. Słucham różnych racji. Nie bardzo wierzę w „prawdę obiektywną”, raczej w subiektywne, własne, oryginalne perspektywy. To one tworzą literaturę.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - emilly26
emilly26
Dodany: 2014-09-17 01:23:42
0 +-
Pozdrowienia dla osoby, która przeprowadziła sympatyczny wywiad z pisarką.
Avatar uĹźytkownika - misiek33
misiek33
Dodany: 2014-09-17 01:21:04
0 +-
wywiad jest żeczowy bardzo fajnie opisany
Avatar uĹźytkownika - violabu
violabu
Dodany: 2014-09-08 13:19:48
0 +-
Pięknie skromna i mądra kobieta.
Avatar uĹźytkownika - nureczka
nureczka
Dodany: 2014-09-08 12:44:31
0 +-
Wywiad zachęcił mnie do zapoznania się z twórczością Autorki.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Z pamiętnika jeża Emeryka
Marta Wiktoria Trojanowska ;
Z pamiętnika jeża Emeryka
Obca kobieta
Katarzyna Kielecka
Obca kobieta
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Oczy Mony
Thomas Schlesser
Oczy Mony
Rok szarańczy
Terry Hayes
Rok szarańczy
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Pokaż wszystkie recenzje