– Sami zabijamy wyobraźnię. Wywiad z Joanną Wachowiak
Data: 2020-01-30 11:38:56– Wyobraźnia pozwala rozwiązywać codzienne problemy czy ubarwiać zwyczajne życie. Na pewno zabija ją przekonanie, że nie jest potrzebna, że nic dobrego czy pożytecznego z niej nie wynika – mówi Joanna Wachowiak, wykładowczyni akademicka i autorka książek dla młodych czytelników. Nakładem Wydawnictwa Bis właśnie ukazała się Dragona z Tarapatii – kontynuacja książki Ala Baba i dwóch rozbójników.
Chciałaby Pani potrafić czytać w cudzych myślach?
Absolutnie nie.
A posiadać jakieś inne supermoce?
Przydałaby się moc zasypiania zawsze i wszędzie. Nie pogardziłabym też superszybkością.
Dlaczego, Pani zdaniem, historie o superbohaterach, ludziach posiadających wyjątkowe zdolności, cieszą się dzisiaj tak dużą popularnością?
Nie tylko dzisiaj. Już w mitach greckich jest sporo superbohaterów – jak Herakles, Achilles, Perseusz, żeby wymienić tylko trzech.
Postaci superbohaterów zawsze były źródłem inspiracji, wyrazem nadziei. Może to nie przypadek, że dzisiaj, w obliczu bardzo poważnych problemów budzących lęk czy poczucie bezradności, ucieka się do opowieści o herosach ratujących świat.
Poddaje się Pani tej modzie?
Nie, nie interesują mnie komiksowi superbohaterowie. Chociaż… lubię filmy o Jamesie Bondzie, a to właściwie ten sam typ bohatera. Czyli jednak trudno odciąć się od tych historii.
Jedną z supermocy wymyślonych przez Alę, bohaterkę książek Ala Baba i dwóch rozbójników czy Dragona z Tarapatii, jest WOW, czyli wyjątkowa ostrość wzroku, która pomogłaby jej dostrzec, że ktoś potrzebuje pomocy. Tyle, że do tego supermoce są niepotrzebne.
Tak, oczywiście. I Ala w końcu sama się o tym przekonuje. A przy okazji jej młodsi bracia znajdują i inne zastosowanie mocy WOW.
Pani „supermocą" jest po prostu opowiadanie niezwykłych historii. Trochę jak w przypadku Ali...
To prawda, łączy nas zamiłowanie do wymyślania niestworzonych rzeczy i zabawiania innych opowieściami.
Coś jeszcze łączy Panią z Pani bohaterką?
Ja też przez pewien czas dzieliłam pokój z młodszym bratem i w dzieciństwie opowiadałam zmyślane historie. Niewątpliwie dałam tej bohaterce coś z siebie, tak jak zresztą każdej postaci, ale nie pisałam o sobie. Tym niemniej Ala jest mi szczególnie bliska. Wydaje mi się wiarygodna, prawdziwa. Jestem zadowolona z tego, jak się ta postać rozwinęła.
W czym tkwi siła opowiadanych przez Alę historii?
Siła dobrych historii tkwi w szczegółach.
I też w tym, że autor daje się ponieść opowieści. Wtedy od pewnego momentu postaci zaczynają żyć swoim życiem. Niekoniecznie mówią czy robią to, co autor zamierzył, tylko to, co wynika z ich charakteru i logiki wydarzeń. Autor bywa wręcz zaskoczony tym, co się w jego historii dzieje. Tak właśnie opowiada Ala.
Z opowiadania historii się wyrasta?
Pyta pan o, nazwijmy to, „blokadę twórczą” Ali? To chwilowe trudności. Nie sądzę, żeby Ala miała wyrosnąć ze snucia opowieści. Przychodzi jej to naturalnie i czerpie z tego satysfakcję, a i inni doceniają jej fantastyczne historie. Nie, na pewno jej to nie przejdzie.
A czy trzeba do tego dorosnąć? Ala doczekała się teraz godnych kontynuatorów rodzinnych tradycji.
Może to u nich rodzinne? Żartuję, ale – mówiąc poważnie – na pewno na Filipa i Leona duży wpływ ma starsza siostra. Jej fantastyczne opowieści pobudzają i ośmielają wyobraźnię bliźniaków.
A codzienne problemy i zwyczajne życie trochę wyobraźnię zabijają?
Nie powiedziałabym tego. Jest raczej odwrotnie: wyobraźnia pozwala rozwiązywać codzienne problemy czy ubarwiać zwyczajne życie. Na pewno jednak zabija wyobraźnię przekonanie, że nie jest potrzebna, że nic dobrego czy pożytecznego z niej nie wynika.
Na spotkaniach autorskich wciągam dzieci do zabawy wyobraźnią i po jednym z ostatnich zdarzyło się coś, co mnie zaskoczyło. Podeszła do mnie dziewczynka, uczennica trzeciej chyba klasy, i ze szczerym zdumieniem stwierdziła: „Proszę pani, ja nie wiedziałam, że dorośli też mają wyobraźnię.” Najpierw mnie to rozbawiło, ale potem doszłam do wniosku, że za tymi słowami kryje się coś innego. Zapewne dorośli znajdujący się w otoczeniu tej dziewczynki demonstrują, że na wyobraźnię nie ma miejsca. Pokazują, że jest tylko jeden sposób robienia czegoś, jest jedna dobra odpowiedź, nie ma czasu na eksperymentowanie... To nie życie czy problemy zabijają wyobraźnię, to my sami.
Może dlatego, że nam, dorosłym, tak trudno „ogarnąć" wszystkie sprawy związane z opieką nad dziećmi? W książce Dragona z Tarapatii bardzo mocno to widać – szczególnie gdy wychowuje się trójkę dzieci.
Wymaga to życiowych akrobacji, ale rodzice Ali dają sobie radę. Znam takie rodziny i wiem, jak to wygląda. Rodzicom jednego dziecka też bywa nielekko. O to mi zresztą chodziło.
Chciałam pokazać w tej książce takie codzienne, ciche, zwykłe „superbohaterstwo” w różnych jego odmianach.
Rodzice Ali to jeden z jego przykładów, jest ich w Dragonie... więcej.
A dzieci? Nie mają dziś za dużo takich zajęć? Za dużo sygnałów płynących z otoczenia?
Różnie z tym bywa. Z jednej strony to jest dobry moment, żeby różne zajęcia wypróbować, sprawdzić, co się lubi, czy dana aktywność wciąga, czy jednak zupełnie nie pasuje. Z punktu widzenia rozwoju zainteresowań to bardzo ważne. Problem pojawia się wtedy, gdy to rodzice na siłę pchają do czegoś dzieci. Mogą to robić w dobrej wierze, jak rodzice książkowej Dominiki, ale dla dzieci te niechciane, pożerające czas aktywności to czysta udręka. Plan pozalekcyjnych zajęć Dominiki jest tak rozbudowany, że ona właściwie nie ma czasu spotykać się z przyjaciółmi. Myślę, że ona w końcu się zbuntuje.
Kończą się Pani czasem pomysły?
Czasem się kończą. Tylko że ja nie wpadam w panikę jak książkowa Ala. Są sposoby na to, żeby pobudzić twórcze myślenie – jeśli czuję potrzebę, to z nich korzystam. Na ogół mam w tyle głowy kilka luźnych pomysłów i kiedy kończę jeden tekst, obracam w myślach pomysł czekający w kolejce. Nie zawsze jednak tak bywa i jest to normalna sytuacja w pracy twórczej. Moja bohaterka, z racji wieku, jeszcze o tym nie wie.
O czym w takim razie opowiadała będzie Pani kolejna książka?
Najogólniej mówiąc – o komunikowaniu się. Mam wyjątkową motywację do pisania, bo na stworzenie tej powieści otrzymałam stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Naukowego.
Książkę Dragona z Tarapatii kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Dodany: 2020-02-11 00:11:10
Miałam okazję zapoznać się z twórczością Pani Joanny Wachowiak i mogę szczerze polecić jej książki dla dzieci.
Dodany: 2020-02-03 15:25:15
Ciekawie brzmi! dopisuję do listy!
Dodany: 2020-02-03 09:50:55
A ja wolałabym miec moc niespania. O ile więcej czasu na czytanie książek :D
Dodany: 2020-02-02 15:58:50
Superbohaterowie są wśród nas! Ciekawa pozycja dla dzieci żeby podkarmić ich wyobraźnię.
Dodany: 2020-02-02 10:44:55
Podoba mi się WOW! CHętnie poznam Alę Babę.
Dodany: 2020-02-01 13:48:15
Bardzo ciekawa rozmowa.
Dodany: 2020-02-01 00:07:47
Przeczytałam z zaciekawieniem
Dodany: 2020-01-30 19:11:33
Ciekawy wywiad.
Dodany: 2020-01-30 13:04:37
Jest o czym poczytać.
Dodany: 2020-01-30 12:55:23
Ciekawa rozmowa.