Niespodziewanie dobra produkcja - recenzja serialu "Jeszcze nigdy"
Data: 2020-05-08 11:53:43Seriale dla młodzieży, zwłaszcza te amerykańskie, przyzwyczaiły nas do schematów, przez co nawet najbardziej szumnie zapowiadane produkcje często okazywały się ostatecznie nudnymi, sztampowymi obrazami. Na tle ostatnich seriali o podobnej tematyce niespodziewanie dobrze wypada Jeszcze nigdy – najnowszy hit od Netflixa.
O czym opowiada serial Jeszcze nigdy?
Jeszcze nigdy opowiada historię młodej, szesnastoletniej Hinduski, Devi. Dziewczyna jest bystra i inteligentna, jednak jej status kujonki nie pomaga w zdobyciu popularności w liceum. Zresztą, wszyscy i tak traktują ją jak dziwaczkę – przez fakt, że w czasie koncertu szkolnej orkiestry, w której Devi gra na harfie, umiera jej tata, a sama dziewczyna, pod wpływem traumatycznych wydarzeń, traci sprawność w nogach.
Devi, po miesiącach od odejścia ojca, zakochuje się jednak w starszym od siebie o rok chłopaku – Paxtonie. Przebojowy młodzieniec, gwiazda szkolnej drużyny pływackiej i łamacz kobiecych serc jest obiektem westchnień dziewczyn w całej szkole. I to pod wpływem tego zauroczenia… Devi niespodziewanie zaczyna chodzić!
Kiedy już nie musi korzystać z wózka, postanawia zmienić swoje życie, poczynając od tego, że uwiedzie Paxtona. To jednak przysporzy jej sporo problemów. Chcąc bowiem zmieniać siebie, a przy okazji swe dwie dobre przyjaciółki, może na zawsze zniszczyć to, co posiadała dotąd.
Decyzje, o których do niedawna Devi nawet nie myślała, nagle zupełnie zmienią jej życie. Wystawiona na próbę, przekona się, czym jest przyjaźń i kogo może nią obdarzyć.
Jeszcze nigdy to serial naprawdę zabawny
Do amerykańskich seriali młodzieżowych warto podchodzić z dość dużą rezerwą. Zbyt często bowiem okazuje się, że produkcje te są kolejnym powielaniem tych samych schematów, zmieniają się jedynie miejsce akcji i imiona bohaterów. Tymczasem nowy serial Netflixa zaskakuje. I to bardzo pozytywnie.
Czytaj także: Lato, które wszystko zmieniło. Recenzja serialu „Trzy metry nad niebem” (2020)
Jasne, Jeszcze nigdy nadal pozostaje teen dramą i właściwie serialem-głupotką, co nie zmienia faktu, że – w porównaniu z wieloma innymi – ten raczej nawet nie aspirował do tego, by prezentować się inaczej niż jako guilty pleasure.
Przede wszystkim dużą zaletą serialu jest niewymuszony komizm – humor obecny w narracji oraz ciekawych dialogach. Żarty, czasem niskich lotów, innym razem w formie ironicznych komentarzy, nie tylko potrafią doprowadzić widza do łez ze śmiechu. W dodatku Jeszcze nigdy to produkcja samoświadoma – jej twórcy szydzą z oklepanych, bezwartościowych problemów, którymi żyją często bohaterowie młodzieżowych produkcji.
Cały serial zresztą przypomina odbicie typowej młodzieżówki w krzywym zwierciadle. Swego rodzaju parodię, czerpiąca ze znanych wzorców i elementów gatunku, ale przełamującą powagę poszczególnych sytuacji. Wpływ na to mają świetnie wyważone i napisane postaci – nie tylko nieco stukniętej głównej bohaterki Devi (Maitreyi Ramakrishnan), ale także drugoplanowych – Bena, granego przez Jarena Lewisona, terapeutki Jamie Ryan (w tej roli Niecy Nash) czy dyrektor Grubbs (Cocoa Brown).
Tenisista i teen drama
Cięty język i komentarze narratora z offu to kolejne punkty, które wyróżniają ten serial. Sposób narracji w przypadku tej produkcji zasługuje na uwagę – wszechwiedzącym narratorem jest tenisista John McEnroe, który zresztą ujawnia się z imienia i nazwiska już na początku – postać ta jest dość ważna dla rodziny głównej bohaterki. Ale oprócz McEnroe’a jeden z odcinków omawiany jest także przez Andy’ego Samberga, który również przedstawia się widzom. To ciekawy zabieg, który nie tylko dodaje serialowi uroku, ale także zbliża produkcję do widzów.
Jeszcze nigdy stanowi całkiem zabawną, opowieść o młodej dziewczynie, która – mimo licznych porażek – usilnie próbuje stać się kobietą, co nie do końca jej się udaje. Przy okazji popełnia trochę błędów, których naprawienie sporo będzie ją kosztowało. Całość bawi i śmieszy. I choć tak naprawdę na tym serial mógłby poprzestać, to twórcy zgrabnie przeplatają jeszcze nieco poważniejsze wątki do tej produkcji – między innymi śmierć ojca Devi.
Czytaj także: Więcej niż myślisz. Recenzja filmu Netflixa
Żałoba w przypadku głównej bohaterki jest dość specyficzna – dziewczyna, pomimo upływających miesięcy, nie potrafi pogodzić się z odejściem ojca. Widzi go w różnych sytuacjach dnia codziennego i w różnej formie (raz jako zakradającego się do ogrodu kojota, innym razem – w niezbyt dobrze oświetlonej sylwetce wuja w kuchni). Także i matka dziewczyny robi wszystko, by być silną w tym trudnym momencie – jednocześnie jednak, utrzymując coraz większy domowy rygor, pogarsza relacje ze swoją jedyną córką. Jak przekonują bohaterowie, proces godzenia się z przedwczesną utratą najbliższej osoby to nierzadko proces długotrwały i niezwykle bolesny.
Jeszcze nigdy to serial o rzeczach, których nastoletnia bohaterka jeszcze nigdy nie robiła – pierwszy pocałunek, pierwszy związek, pierwszy seks. Czy udaje jej się zmienić coś w swym życiu? O tym powinien przekonać się każdy z widzów. Jednak warto wcześniej upewnić się, że nie ma w pobliżu osób postronnych – napady śmiechu są bowiem nieuniknione. Serial ten okazał się bardzo pozytywnym zaskoczeniem. I mam nadzieję, że w kolejnym sezonie twórcy nie zniszczą jego potencjału.