Hobby horse to czysta przyjemność z ruchu. Wywiad z Magdaleną Zarębską
Data: 2024-11-12 15:03:57 | artykuł sponsorowany– Hobby horse da się trenować w każdych warunkach. Wystarczy kawałek przestrzeni, konik w ręce i już można ćwiczyć. Jest to ruch „oddolny", nie wymaga wielkich nakładów finansowych ani treningów w sekcji. Można trenować samodzielnie, w parku, na boisku szkolnym czy na własnym podwórku – mówi Magdalena Zarębska, autorka książki Jak pokochałam hobby horse.
Hobby horse to trend, a teraz już właściwie dyscyplina sportowa dla młodych, która swego czasu zdominowała Tik-Toka. Co to właściwie jest hobby horse i skąd się wzięło?
Hobby horse narodziło się w 2010 roku w Finlandii, ale konik na patyku towarzyszy ludziom już od czasów starożytnych. Swego czasu była to jedna z bardziej popularnych zabawek, która pozwalała wyobrazić sobie jazdę na koniu, ale dopiero w naszych czasach znaleziono dla niej nowe zastosowanie.
Kiedyś często bywałam w stajniach i stadninach i widywałam dziewczynki, przeskakujące przez przeszkody i naśladujące końskie chody. Jeszcze nie miały w rękach koników, ale ich entuzjazm i zaangażowanie już były doskonale widoczne. I myślę, że hobby horse to taka dyscyplina sportowa, której uprawianie przynosi ogromnie wiele radości i przyjemności.
Fala hejtu popłynęła z różnych stron. No bo jak to: dzieciaki chcą jeździć na kiju z końskim łbem i to ma być fajne?!
Nie zetknęłam się z niechęcią do hobby horse, raczej z życzliwą ciekawością. Wyobrażam sobie, że można nie rozumieć fenomenu tej dyscypliny, choć jak się nad tym zastanowić, większość sportów bywa dziwaczna. Football również nie ma większego sensu, a jednak na widok piłki chłopcy rzucają wszystko i zaczynają w nią kopać (śmiech).
To, co mnie fascynuje w hobby horse, to połączenie prostoty, ruchu na świeżym powietrzu i satysfakcji. Nie potrzeba niczego więcej do tego, by hobby horse mogło się stać pasją.
Co właściwie składa się na hobby horsing. Kreatywność? Ruch? Integracja? Co daje ta dyscyplina?
Najważniejsza wydaje mi się moc sprawcza i to, że hobby horse da się trenować w każdych warunkach. Wystarczy kawałek przestrzeni, konik w ręce i już można ćwiczyć. Jest to ruch „oddolny", nie wymaga wielkich nakładów finansowych ani treningów w sekcji. Można trenować samodzielnie, w parku, na boisku szkolnym czy na własnym podwórku.
Podoba mi się, jak hobby horse zmienia zawodniczki – bo to głównie są dziewczynki. Dzięki treningom zyskują pewność siebie i moc sprawczą, a także przekonanie, że warto uprawiać sport. Na zawodach pojawia się duch rywalizacji, ale i tak najważniejsza jest dobra zabawa – z konikiem w ręce.
Nie wszystkich też stać na jazdę konną i nie każdy ma odwagę wsiąść na prawdziwego konia.
To prawda, choć jeźdźcy również trenują hobby horse! Myślę, że powodów do rozpoczęcia treningów z konikami jest wiele, a jednym z nich bywa chęć wyobrażenia sobie jazdy na prawdziwym koniu. Trzeba również pamiętać o tym, że hobby horse są o wiele bardziej przewidywalne i nie zabierają tak wiele czasu, jak pielęgnacja żywego konia czy kucyka. To świetna alternatywa, bo bieganie z konikiem na patyku dostarcza wielu pozytywnych wrażeń. Hobby horse to moc wyobraźni, ale i poczucie własnej sprawczości i siły, które są niezbędne do tego, by uwierzyć w siebie i w swoje możliwości.
Bohaterowie Twojej książki początkowo także są zaskoczeni pomysłem na hobby horsing. Szybko jednak okazuje się, że to świetna zabawa. Nie ma się czego wstydzić, obawiać?
W mojej książce reakcje na hobby horse są różne – niektórym bohaterom trudno uwierzyć, że może być coś fajnego w bieganiu z konikiem na patyku. Ale kiedy przyglądają się treningowi Kseni, widzą na własne oczy, ile radości jej to daje. Dociera do nich pozytywna energia, którą przepełnia dziewczynkę. Zaczynają jej zazdrościć, a z czasem naśladować ją, bo chcą poczuć to samo, co ona. Hobby horse jest doskonałą promocją sportu i ruchu na świeżym powietrzu, a to, że dzieci chcą go uprawiać, powinno nas, dorosłych, tylko cieszyć.
Pokazujesz, co jest wzruszające i ekscytujące: jak w dziecku rodzi się pasja. Do sportu, zabawy, aktywności fizycznej. To jest dzieciom bardzo potrzebne, prawda?
Myślę że trochę zapominamy o tym, że potrzeby dzieci są niezmienne. W ostatnim czasie coraz częściej towarzyszy im telefon komórkowy, ale tak naprawdę potrzebują tego samego co my, kiedy byliśmy dziećmi. Wolności, swobody, ruchu, radości i zmęczenia. Dlatego właśnie jestem tak zafascynowana hobby horse, bo daje dzieciom moc sprawczą i pozwala się wyżyć. Można je trenować wszędzie, niezależnie od tego, gdzie się mieszka. Nie narzuca żadnych norm ani zasad, pozwala na swobodną ekspresję – idealny sposób na to, by polubić aktywność fizyczną!
Hobby horse to często zabawa grupowa. Są zajęcia, są zawody… To właściwie nieograniczone pole możliwości?
W ostatnich latach organizuje się coraz więcej zawodów hobby horse, można brać udział w treningach przy ośrodkach jeździeckich albo wziąć udział w półkoloniach. Potrzeba jest ogromna, bo każde zawody przyciągają tłumy chętnych. Często towarzyszą zmaganiom jeźdźców na koniach, co jest doskonałym połączeniem – można popatrzeć na startujące pary, a potem spróbować swoich sił na parkurze. Mam nadzieję, że takich inicjatyw będzie coraz więcej i wiele dzieci będzie brało w nich udział, bo każde działanie, w które wpisana jest aktywność fizyczna jest pozytywne.
Hobby horse to temat nowy, ale w Polsce już się przyjął. Myślisz, że Twoja książka może dzieciom pokazać, że warto spróbować? I że to sposób na spędzanie czasu aktywnie?
Trudno mi uwierzyć, że można by nie polubić hobby horse, ale nawet jeśli tak się stanie, może skłonić do tego, by znaleźć dla siebie sport, który dostarczy frajdy.
Od kiedy zaczęłam pisać o hobby horse, wspominałam o tym podczas spotkań autorskich. Za każdym razem dzieci reagowały entuzjastycznie i nie mogły się doczekać mojej książki. Myślę, że hobby horse nie potrzebuje promocji, ale z całą pewnością chciałabym, żeby Czytelniczki i Czytelnicy mieli przyjemność z czytania o przygodach moich bohaterek.
Wiele fragmentów Twojej książki stanowi odpowiedź na pewne wątpliwości. Na przykład:
Tymczasem Maciek westchnął i zaczął się żalić:
– Wszystko prawda… nie lubię koni, ale nikogo to nie interesuje. Wolałbym trenować coś całkiem innego.
– Może hobby horse? – zaproponowała Ksenia. – Choć właściwie to takie jeździectwo, tylko że bez koni.
– Brzmi idealnie! – zapalił się Maciek. – Nie musiałbym się męczyć na kucykach! Okropnie mnie denerwują!.
Bo przecież każdy ma prawo robić to, co lubi?
Zdarza się czasami, że mamy jakąś pasję, a potem z różnych powodów się do niej zniechęcamy. Wielka w tym rola rodziców, powinni wyczuć, do jakiego momentu wspierać dziecko i rozwiewać wątpliwości, a kiedy odpuścić i pozwolić mu wybrać coś nowego. Myślę też, że rzadko które dziecko zdaje sobie sprawę z tego, że pasja będzie od niego wymagać wytrwałości, cierpliwości i wytrzymałości. Będą kryzysy, momenty zniechęcenia czy poczucie kompletnej porażki… Najważniejsze, by wiedzieć z jakiego powodu chcemy poświęcać czemuś czas, a jeśli przestaje sprawiać nam to przyjemność, poszukać czegoś nowego.
Podobno hobby horse, jak każdy sport, bywa kontuzjogenny?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale pewnie tak jest. Zawsze coś nam się może stać, ale wiemy, że korzyści z uprawiania sportu przewyższają ryzyko. Wszystkie badania potwierdzają, że zdrowie jest w naszych rękach. Im więcej aktywności fizycznej, tym większa szansa na to, że nasze życie będzie długie i wypełnione pięknymi doświadczeniami. Nasze ciała, nasze organy potrzebują ruchu – potrzebuje go też mózg, żeby dobrze nam służyć. Jeśli sport stanie się częścią naszego życia, tym większa szansa na to, że będzie ono długie, wypełnione wyzwaniami i pięknymi doświadczeniami.
Twoja książka opowiada jednak o tym, jak hobby horse – a więc zabawa i wspólna aktywność – integruje. Ksenia i Nadia przyjechały do Wrocławia z Ukrainy. To właśnie hobby horse pozwala im poczuć się u nas jak w domu?
Jako nastolatka przeprowadziłam się z Katowic na Dolny Śląsk. Mimo że nie zmieniałam kraju zamieszkania, mocno tę zmianę przeżyłam. Do dzisiaj pamiętam uczucia, które mi wtedy towarzyszyły i to, jak wiele czasu potrzebowałam, by na nowo się zakorzenić.
Na spotkaniach autorskich często spotykam dzieci z Ukrainy i myślę o wyzwaniach, jakie na nie czekają. Z całą pewnością chcą zachować swoją tożsamość, a z drugiej strony dobrze byłoby, żeby poczuli się w Polsce u siebie. Właśnie dlatego moimi bohaterkami są dziewczynki z Ukrainy, bo chciałam pokazać proces wrastania w nowe miejsce. Ważne było dla mnie również to, by moje bohaterki korzystały z nowych możliwości i odważnie z nich czerpały oraz by miały wsparcie w polskich kolegach i koleżankach. I mam nadzieję, że ich historia będzie wsparciem dla wszystkich dzieci, które mają za sobą doświadczenie przeprowadzki do nowego kraju czy miasta.
Myślisz, że hobby horse to dziedzina, która już z nami zostanie?
Mam ogromną nadzieję, że tak będzie! Wiem, że trwają rozmowy nad tym, by hobby horse stało się dyscypliną olimpijską i mocno trzymam za to kciuki. Myślę też, że kreatywność ludzka nie zna granic i już zastanawiam się nad tym, co nowego wymyślimy – co będzie równie pozytywne i zachęcające do aktywności jak hobby horse.
zdjęcia hobby horse: Dag Art Studio
zdjęcia autorki: ZASTI FOTO
Książkę Jak pokochałam hobby horse kupicie w popularnych księgarniach internetowych: